Druga Natura - Drarry

By plllague

20.1K 1.2K 227

- Nic nie jest na tym świecie czarne lub białe. Wydaje ci się, że wiesz wszystko, choć tak naprawdę nie masz... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9

Prolog

5.1K 267 34
By plllague

Był to jeden z łaskawszych dni dla Anglików. Słońce znajdowało się wysoko nad ich głowami, co nie zdarzało się zbyt często tego lata, tym bardziej w okolicach północnowschodniej części kraju. Wakacje nie były udane pod względem pogody, dlatego wszyscy korzystali z ciepła, kiedy tylko przychodziło.

Piętnastoletni, blond włosy chłopak również postanowił poprzebywać trochę na dworze. Jego letnia przerwa jak na razie przebiegała w dość monotonny sposób. Pomimo wolnego, rano starał się zaglądać do przyszłorocznego szkolnego materiału, a popołudniami zajmował się swoimi sprawami. Najczęściej latał na miotle dookoła swojego domu, ćwicząc na niej coraz trudniejsze triki, grał w szachy ze swoimi skrzatami, które na polecenie zawsze przegrywały lub zajmował się ogrodem. Uwielbiał siedzieć wśród kwiatów, z książką, która tłumaczyła ich znaczenie. Za każdym razem podchodził do kolejnej rośliny i przekartkowywał lekturę, w poszukiwaniu jej opisu. Jego ulubionymi były białe lilie. To właśnie z nimi najbardziej się utożsamiał, choć nie przyznałby się do tego. Nikomu nie pokazywał swojego prawdziwego ja, dlatego wiedział, że ludzie by go nie zrozumieli.

Jednakże tego dnia zostawił za sobą piękny ogród i udał się do małego jeziora, które znajdowało się na terenie posesji. Nie było to coś imponującego, ale wystarczyło, by się trochę ochłodzić. Woda była krystalicznie czysta, dzięki czemu widać było drobne, kolorowe rybki, które miały w niej swój dom.

Chłopak odłożył kilka rzeczy przy drzewie rosnącym obok. Zabrał ze sobą książkę o tytule: "Pięćdziesiąt najbardziej przydatnych eliksirów dla młodego czarodzieja tom 4", a także dziennik, w którym pisał swoje przemyślenia, rysował bezsensowne rysunki lub wklejał bardziej lub mniej ważne rzeczy. Dzięki temu przyzwyczajeniu, stworzył już cztery album z każdego roku w Hogwarcie. Zbierał wspomnienia i umieszczał je w zeszytach oplecionych skórą, by w wolnej chwili móc do nich wrócić.

Kiedy już zostawił swoje skarby, ściągnął koszulkę oraz spodnie, zostając w samej bieliźnie. Nie musiał się przejmować, że ktoś go zobaczy. Jego rodzice w ostatnim czasie rzadko wychodzili poza mury dworu, a poza nimi zostawały tylko domowe skrzaty, które nie przychodziły nie wezwane.

Chwilę później był już w wodzie. Chłodna ciecz przyjemnie pieściła jego ciało, które zostało rozgrzane przez promienie słoneczne. Przez jakiś czas pływał z krańca na kraniec, ostatecznie obracając się na plecy i dryfując po tafli jeziora. Nie pozwalał, by jakiekolwiek zmartwienia przesiąkły do jego głowy. Starał się skupić na błogim uczuciu złudnej wolności, które go obezwładniło.

Dopiero po jakimś czasie wyszedł na ląd. Ubrał koszulkę, usiadł pod drzewem i przywołał do siebie skrzata. Zaczął robić się głodny, dlatego rozkazał sobie przynieść coś do jedzenie. Na szczęście Błysk był szybki, dzięki czemu już po chwili mógł się rozkoszować swoimi ulubionymi daniami. Pomimo, że powinien, nie chciał wracać do domu i jeść w jadalni. Pomieszczenia w dworze przytłaczały go. Ich rozmiar był ogromny, a on nie miał z kim tego dzielić. Całe dnie spędzał sam, włócząc się to tu, to tam, bez żadnej kontroli. Był pewien, że gdyby nagle zniknął, to nikt nie przejąłby się jego losem, pomijając skrzaty domowe, które ucieszyłyby się z braku dodatkowych obowiązków.

Samotność owładnęła każdą sferę jego życia. W domu czuł się jak gość, w szkole był nienawidzony przez wielu uczniów, a niektórzy się go nawet bali, dzięki czemu nikt z nim nie rozmawiał. Nie przypominał sobie, żeby mógł w życiu od tak się komukolwiek wygadać. Chciał choć przez chwilę zaznać uczucia zrozumienia i bezwarunkowej miłości, którego tak bardzo brakowało jemu zimnemu sercu.

Jego humor szybko się pogorszył, przez co po posiłku postanowił wrócić do swojego pokoju. Lubił w nim przebywać. Srebrno-zielone barwy działały na niego odprężająco, a znajome przedmioty i meble sprawiały, że czuł się mniej opuszczony. Uwielbiał leżeć w ogromnym, miękkim łóżku, z dobrą książką, nie zwracając uwagi na otaczający go świat. Czasami również mówił do siebie. Nie uważał tego za coś nienormalnego. Musiał to robić, żeby do końca nie zwariować.

Zachmurzony przekroczył mury dworu, kierując się prosto na schody. Niestety, nie był mu dany odpoczynek w sypialni. Gdy tylko chciał postawić stopę na pierwszym stopniu, przed jego oczami znikąd wyrósł jeden z domowych skrzatów.

– Paniczu, pana ojciec prosi, byś zszedł do lochów – powiedział wolnym, znudzonym głosem.

Chłopak spiął się w sobie. Doskonale wiedział, co wyprawia się w podziemiach ich domu, ale starał się o tym nie myśleć. Nie mógł nic na to poradzić, a zadręczanie się również do niczego nie prowadziło, dlatego udawał, że nic nie widzi i nie słyszy. Jak na razie szło mu to naprawdę nieźle. Nigdy nie wymagano od niego, by brał w tym udział, przez co było to łatwiejsze. To właśnie z tego powodu tak bardzo zląkł się, gdy ojciec go zawołał. Od zawsze nie miał wstępu do tamtych rejonów.

Nie pokazując nic po sobie, ruszył we wskazane miejsce. Starał się uspokoić swoje ciało. Czuł jak dłonie zaczynają mu się pocić, a w brzuchu pojawił się ucisk, świadczący o dużym zdenerwowaniu. Powolnym krokiem, zszedł po bocznych schodach, które prowadziły do labiryntu sal.

Przy schodach czekał na niego Snape. Chłopak nie zdziwił się na jego widok, był częstym gościem w ich posiadłości. Pochylił się uprzejmie na przywitanie i posłusznie ruszył za profesorem, gdy ten zaczął prowadzić go wzdłuż jednego z przejść.

– Musisz być silny, Draco – powiedział mężczyzna.

Nastolatek spojrzał przerażony na swojego mentora. Wiedział, że te słowa miały ogromne znaczenie. Snape nie należał do wylewnych ludzi. Piętnastolatek dobrze wiedział, że ma u niego większe względy niż zwyczajni uczniowie. Dużo czasu spędzali razem, głównie ze względu na przyjaźń mężczyzny z Lucjuszem. Jednakże, nigdy wcześniej tak otwarcie nie pokazał mu, że w pewnym sensie zależy mu na nim. To dało sygnał chłopakowi, że ta noc nie skończy się dla niego dobrze.

Po kilkuminutowym spacerze, wreszcie dotarli do jednej z mniejszych sal. Od samego progu dało się wyczuć wszechobecne zimno i zapach zgnilizny. Nastolatkowi jakby nagle zabrakło powietrza do oddychania. Zrobiło się duszno i ciężko, a to wszystko za sprawą jednej osoby.

Był tam, w towarzystwie samego Lucjusza, który ani razu nie spojrzał na swojego syna, gdy ten wszedł do środka. Stał obok swojego pana, który uśmiechnął się szyderczo na widok młodego Malfoya.

Razem ze Snape'em podeszli bliżej. Chłopak nie zwracał uwagi na wygląd pomieszczenia, był zbyt przerażony tym, co może się z nim stać. Wbrew pozorom wcale nie chciał dołączyć do szalonej grupy bezlitosnych morderców. Może i na początku wierzył w to, co mówili jego rodzice, jednak z biegiem lat zaczął odchodzić od ich ideologii. Widział w niej wiele wad i luk, których oni sami nie potrafili dostrzec.

– Draco, podjedz bliżej.

Jego przemyślenia przerwał niski i zimny głos. Do tej pory nie spotkał go osobiście, jednak w pewnym sensie czuł bijącą od niego moc. Nie dało się go pomylić z żadnym innym człowiekiem, jeżeli nadal można go było tak nazwać. Jego skóra była nienaturalnie blada, a kości czaszki zostały dziwnie poskładane. Do tego miał na sobie długą, czarną szatę, a w jego dłoni spoczywała różdżka. Nastolatek również nie przeoczył olbrzymiego węża, który wił się pod nogami mężczyzny.

Na chwiejnych nogach podszedł do niego, dając się złapać za ramię i przyciągnąć. Czarny Pan przejechał różdżką po jego ramieniu, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Ostatecznie wbił końcówkę przedmiotu prosto w jedną z niebieskich żył. Chłopak krzyknął z bólu, starając się wyrwać, ale uścisk był zbyt silny. Na jego skórze powoli zaczęły się pojawiać coraz wyraźniejsze kontury tatuażu. W końcu malutki wąż, przechodzący w czaszkę, poruszał się swobodnie na jego ręce, ostatecznie zastygając w dobrze mu znanej postaci.

Po tym wszystkim mężczyzna puścił go, pozwalając, by osunął się na chłodną ziemie. Przez chwilę nastolatek dyszał głośno, starając się przywrócić swój oddech do normalności. Miał ochotę się rozpłakać, ale wiedział, że nie jest to odpowiedni czas ani miejsce.

Blondyn myślał, że to już koniec. Chciał wrócić do swoich komnat, zapominając o całym zdarzeniu. Wiedział, że jeszcze przez długi czas będzie mu się to śniło po nocach, ale nie spodziewał się tego, że umieszczenie mrocznego znaku na jego ramieniu, będzie tylko początkiem.

Snape podszedł do niego i pomógł wstać. Bolało go to, że nie mógł nic więcej zrobić. Dobrze wiedział, co spotka jego ucznia tej nocy, przez co chciał mu przekazać trochę wsparcia, poprzez drobne, niezobowiązujące gesty.

– Twój ojciec wydał na ciebie wyrok – odezwał się znów Czarny Pan, zdobywając zainteresowanie młodego chłopca. – W ostatnim czasie wiele razy mnie zawiódł, a jako rekompensatę, wybrał ciebie.

Piętnastolatkowi znowu zrobiło się zimno. Poczuł się zdradzony i niechciany. Nie wiedział dokładnie co oznaczają słowa Voldemorta, jednak dotarło do niego tyle, że jego własny ojciec wystawił go na ścięcie. W tamtym momencie, wszystkie uczucia względem starszego Malfoya wyparowały z jego serca, pozostawiając jeszcze większy ból i samotność.

– W związku z tym, będziesz mi umilał mój wolny czas – Riddle zaśmiał się i okręcił różdżkę w swojej dłoni. – Powiedz mi Draco, jakie to uczucie być poświęconym? Czujesz obrzydzenie i złość?

Czarny Pan przeszedł kilka kroków, po czym zwrócił się do ojca chłopca.

– Dziękuje, Lucjuszu, za zapewnienie mi nowej zabawki – wysyczał, przez co jego wąż nagle wybudził się z transu.

Po tym, piętnastoletni chłopiec pamiętał już tylko mnóstwo kolorowego światła, złowieszczy śmiech oraz niewyobrażalny ból.


Continue Reading

You'll Also Like

5.6K 323 17
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
13.3K 812 37
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
48.4K 2.6K 99
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
11.4K 325 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...