Wieczna podróż

By diffciara

21K 2.9K 2.1K

Miłość. Tak... To bardzo silne narzędzie, nie sądzicie? Jeśli królowa jest w stanie opuścić swój naród, lud... More

0. Początek
1. Stare księgi i pożegnania
2. Ucieczka
3. Tajemniczy mężczyzna
4. Niechciany towarzysz
#StopPlagiatom
5. Atak niskich "człowieczków"
6. Langwinowie
7. W drodze do stolicy
8. Bóstwo Langwinów
9. Rozmowy przy stole
Liebster Awards
10. Odejście
11. Spotkanie w środku lasu
12. Duchy
13. Podążając tropem...
14. Spotkanie
15. Cisza przed burzą
16.1 Pod gwiazdami
16.2 Pod gwiazdami
LA
17. To się nie dzieje naprawdę...
18. Goście
19. Na rozłące (+ogłoszenie!)
Wesołych Świąt!/Dodatek specjalny
21. A cóż to? Zwariowałem?
22. Wyruszamy?
23. Zawód...
24. Spotkanie
25. Grin i Gron
26. W dżungli
27. Dziwności domu Eralda
28. Jak długo pan już tu mieszka?
29. Któż jest teraz królem?
30. Zachowaj spokój
31. Ucieczka z dżungli
32. Dziewczyna z fujarką
33. W wiosce Falkonów
34. Trzy widzące
35. Na wyspie czarodzieja
36. Czego pragniesz?
Podziękowania

20. Czy kiedyś się jeszcze spotkamy?

342 66 30
By diffciara

- Czy już ich znaleźli? - To były pierwsze słowa wypowiedziane przez Avalon tego poranka.

- Ich? - zdziwiła się staruszka. Nie spała ona już od dłuższego czasu i w milczeniu oczekiwała na przebudzenie się olbrzymki.

- Jego, chciałam powiedzieć jego - poprawiła się niecierpliwie. „To nieważne, że wy nie możecie zobaczyć Teodora. On na pewno z nim będzie" - pomyślała, ale na szczęście nie wypowiedziała tego na głos. Zganiła się tylko w myślach za wspomnienie o duchu. Na przyszłość należało bardziej się pilnować.

- Niestety, moi gońcy milczą. Żaden jeszcze nie powrócił. Ciągle przeszukują teren - oznajmiła ze smutkiem.

- Och... - Ava nie wiedziała, co powiedzieć. Miała szczerą nadzieję, że już dziś obudzi się i zobaczy przy sobie Dartina i Teo. Ale, jak widać, będzie musiała jeszcze poczekać. Nie wątpiła w skuteczność małych Izjopenundów, nie było takiej opcji. Niscy ludkowie byli jej jedyną i ostatnią nadzieją. Sama nigdy nie byłaby w stanie odszukać myśliwego.

Popatrzyła na Rinę. Wydawała się być nieobecna, ale dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, że jej towarzyszka doskonale wszystko słyszała. I boi się tak samo, jak ona.

- Przykro mi - powiedziała kobiecinka. - Naprawdę nie wiem, jak mogę ci w tym momencie pomóc.

- Nic nie szkodzi. - Avalon wysiliła się na słaby uśmiech. - I tak już pani dużo zrobiła. Pozostaje tylko czekać...

Nawet nie zauważyła zniknięcia starowinki. Inni mieszkańcy podziemi również gdzieś zniknęli. „I co ja mam teraz robić?" - pomyślała z rozpaczą Ava. - „Jeśli oni ich nie odnajdą, to...".

- Wygląda na to, że rozstaliśmy się na zawsze - oznajmiła głuchym głosem pozaziemska kobieta; zupełnie, jakby dokończyła wcześniejszą myśl dziewczyny.

Nie miała pojęcia, jak to skomentować, więc milczała. Co można powiedzieć cierpiącej osobie? Będzie lepiej? Nie martw się? To tylko puste słowa. Bardziej drażnią niż pomagają. Sprawiają, że palce mimowolnie zaciskają się w pięści. Paznokcie wbijają w dłoń. Zęby zaciskają. A umysł rozsadza wściekłość, połączona z bezsilnością i bólem. Nie, te słowa nic nie dają. Często po prostu wystarczy trwać przy tej osobie w ciszy. I młoda królowa doskonale zdawała sobie z tego sprawę. „Gorzej, jeśli sama mam podobne uczucia" - przymknęła jej smutna myśl. - „Najgorsze cierpienie jest w bezsilności".

-***-

Głód stawał się coraz bardziej dokuczliwy. W dodatku zostało mu już tylko kilka łyków wody. Było źle. Bardzo źle. Nie miał pojęcia, jak długo jeszcze będzie jechał wśród traw. Może ciągnęły się tak przez wiele tygodni? Fakt, mogły skończyć się już za kilka minut, ale Dartin przeczuwał, że tak łatwo to nie będzie. Miał oczywiście możliwość zmiany kierunku, jednak... to była kwestia losu. Bez mapy, drogi, charakterystycznych punktów, czy choćby znajomości kierunków po ruchu słońca był zgubiony. „Gdybym tylko widział to głupie słońce" - pomyślał z rozpaczą. Niestety. Złocista kula była ukryta za wierzchołkami traw. A wszystko wyglądało dokładnie tak samo.

Z tej sytuacji były tylko dwa wyjścia: usiąść na ziemi w oczekiwaniu na śmierć lub jechać przed siebie. Nie trudno zgadnąć, co wolał robić myśliwy. Nie miał w naturze aż tak łatwego poddawania się. Jak już udowodnił w przeszłości - walczył o swoje szczęście. Mimo to z każdą chwilą opuszczała go nadzieja. Już nawet nie na spotkanie Avy - nadzieja na przeżycie, na opuszczenie tych przeklętych traw.

Starał się nie myśleć o niczym. Po prostu sunąć przed siebie niczym cień, ale... czy to jest możliwe? Nie myśleć? Mieć w głowie pustkę? Być może dla Białych Mnichów ze wschodnich krańców było to wykonalne, ale nie dla niego. W trudnych sytuacjach ludzie, chcąc nie chcąc, dogłębnie wszystko analizowali. Obwiniali się. Zastanawiali, w którym momencie popełnili błąd. Co mogli zrobić, czego nie trzeba było robić... To potrafiło wykończyć człowieka. Podobne myśli kłębiły się i w głowie Dartina. Dodatkowo strach i niepewność były potęgowane przez domagający się jedzenia żołądek. W tym momencie chłopak zazdrościł Safirowi, który pożywienia miał pod dostatkiem. „Ciekawe, czy wkrótce i ja nie spróbuję pożywić się trawą" - westchnął ciężko. Nie potrafił jednak odpędzić od siebie ponurego nastroju. Chyba nikt w tej sytuacji by nie potrafił.

Jego niewidzialny towarzysz miał podobne zmartwienia, odchodził jednak od nich problem przymusowej głodówki i śmierci. Dochodziła za to wieczna samotność; niewidzialność, bez możliwości odezwania się do kogoś. Trudno powiedzieć, który z nich miał gorzej.

-***-

- Rina - Avalon zwróciła się do kobiety, korzystając z chwilowej nieobecności Izjopenundów na „polanie" (bo trudno łysą ziemię z kilkoma dziurami tak nazywać). W innej sytuacji dziewczyna pewnie zastanowiłaby się, dlaczego nigdzie nie rosną trawy niższe niż dwa-trzy metry; teraz jednak z oczywistych powodów nie przyszło jej to nawet do głowy.

- Słucham - burknęła nieprzyjemnym, zirytowanym głosem.

- Ej, nie musisz być taka niemiła - mruknęła Ava. - Obie w tym tkwimy, więc się trochę opanuj. Też jestem niespokojna i boję się... Słyszysz? Boję się! - Nieco podniosła głos, lecz szybko się opanowała. Za chwilę mógł tu się zjawić ktoś od małych człowieczków, a tego by nie chciała. - Tak samo jak ty - ściszyła ton. - Więc przestań się tak zachowywać. - W odpowiedzi Rina tylko zacisnęła mocniej wargi i zmrużyła oczy. Przez chwilę wpatrywały się w siebie. Jedna ze złością, druga z rezygnacją. - Och, przestań wreszcie. - Avalon przewróciła oczami.

- Nie będziesz mi mówić, jak mam się zachowywać - syknęła. - Nie masz pojęcia, jak to przeżywam. - Odwróciła się do niej plecami.

Dziewczyna zadumała się. Mimo jawnej wrogości okazywanej przez ciemnowłosą, widziała więcej. Za życia swojego męża dużo rozmawiała z poddanymi i wiele się nauczyła. Rozpoznawanie ludzkich pragnień, odczuć, potrzeb nie było znowu tak trudną sztuką. Nieprzyjemne nastawienie Riny do świata było tylko reakcją obronną. Murem. Gdyby runął, musiałaby się załamać, a tak jeszcze przez jakiś czas mogła zachować względny spokój zewnętrzny. Bo w jej wnętrzu od dawna szalała burza.

„A co jest moją reakcją obronną? Moją zasłoną?" - zastanawiała się Ava. - „Chyba po prostu iskierka nadziei jeszcze się we mnie tli. Ale już niedługo może ją zalać morze rozpaczy..." - westchnęła ze smutkiem.

W tym momencie tuż przed nią jak spod ziemi wyrosła staruszka. Co w pewnym sensie było prawdą.

- Czy... - Avalon nie była w stanie zadać pytania. Głos uwiązł jej w gardle. Bała się odpowiedzi, a nie umiała nic wyczytać z nieruchomego oblicza kobieciny.

- Znaleziono ślady. - Dziewczyna wstrzymała oddech, niecierpliwie wyczekując na dalsze informacje. - Skręcił na zachód i obawiam się, że nie zdążymy go dogonić. - Gdy do jasnowłosej dotarły zasłyszane słowa, jej błękitne oczy zaczęły robić się niebezpiecznie wilgotne. Szybko zamrugała, chcąc odegnać łzy, lecz nie na wiele to się zdało.

- Czy... czy jest coś... co... - Drżący głos uniemożliwiał jej płynne wyartykułowanie swojego pytania. Jednakowoż staruszka, mimo krótkiej pamięci do nazw i imion oraz skłonności do zamyśleń, dobrze znała naturę cierpiących osób - czy to Izjopenundów, czy ludzi, to nie grało roli.

- Wysłałam gońców do stolicy. Po całym państwie wkrótce rozejdzie się wieść o samotnym olbrzymie, przemierzającym te niegościnne strony - oświadczyła z nikłym uśmiechem na pomarszczonych ustach. - Tak... Prędzej czy później spotka kogoś z naszych i z pewnością odprawią go do Heitropii. To nasza stolica - wyjaśniła, widząc pytający wzrok Avy. - Chociaż może to była Heliksopia? Hejronopia? - zastanowiła się. - Ech... Nie ważne. Ale tak... Z pewnością go odnajdziemy... - Zapadło chwilowe milczenie, lecz wszyscy zdążyli już do tego przywyknąć. - Teraz już od ciebie zależy, panno Aloven, czy czekasz na wieść o chłopcu, czy ruszasz dalej w swoją podróż. - Po tych słowach zniknęła w dziurze.

- A spróbuj mi nie poczekać - warknęła Rina. - Będę cię prześladować do końca twoich dni - zagroziła. W jej tonie można było wyczuć jednak jeszcze coś. Prośbę, nadzieję, błaganie... Ale te emocje zostały skrzętnie ukryte pod maską wrogości.

Avalon uśmiechnęła się lekko.

- Poczekamy - obiecała, na co przez twarz przeźroczystej kobiety przemknęła fala ulgi. Zdobyła się nawet na krzywy uśmiech.

- Dziękuję - szepnęła, po czym - jakby zawstydzona - odwróciła się od dziewczyny. Obie były na równi zaskoczone wyznaniem brunetki, lecz zgodnie postanowiły to przemilczeć.

-***-

Na postój zatrzymał się dopiero pod wieczór. Wcześniej nie czuł takiej potrzeby. Po co miałby to robić? Przecież nie na posiłek...

Położył się na legowisku usłanym z żółtych traw. Szczelnie okrył się jednym kocem, drugi włożył pod głowę, zamknął oczy i... sen nie przyszedł. Mimo fizycznego i psychicznego wyczerpania nie mógł zasnąć. Składało się na to wiele czynników. Dręczące go myśli, niepewność jutra... ale przede wszystkim niedający o sobie zapomnieć głód. Wiedział, że dorosły mężczyzna może wytrzymać nawet kilkanaście dni bez jedzenia, jednak było to niezwykle wyczerpujące.

Zacisnął mocniej powieki. „Nie myśl o tym" - powtarzał sobie. - „Nie warto". Przypomniał sobie Avalon. Jej jasną twarz. Rumiane policzki. Różowe usta. Błękitne oczy i niemalże białe włosy. Prześledził w pamięci całą ich podróż od samego początku. Chwilę, gdy ją spotkał, jej niechęć, ranę zadaną mu przez Langwinów, czas spędzony na dworze Randiego, ucieczkę i poszukiwanie Avy, noc, gdy wszystko sobie wyznali... Komuś innemu mogłoby wydać się, że przecież nie wydarzyło się znowu tak wiele. Od ich pierwszego spotkania nie minął nawet miesiąc. Ba! Zadaje się, że nie więcej niż trzy tygodnie. Lecz tyle się w tym czasie działo... Przywiązał się do niej. I wkrótce potem ją stracił.

.

.

.

.

Hejka ;)

Wiem, wiem. Miało być wczoraj... Ale co ja poradzę, że nie miałam czasu siąść do kompa? :(

W każdym razie mam nadzieję, że Wam się podoba.

Nie obrażę się, jeśli zostawicie gwiazdeczkę i/lub komentarz xD

Pozdrowienia, wesołego drugiego dnia Świąt etc.

diffciara xx



Continue Reading

You'll Also Like

17.6K 2K 24
Gotowi na legendę o smoku wawelskim w nieco innym wydaniu? Jako książę, Shirumi ma na głowie mnóstwo obowiązków - nauka szermierki, jazdy konnej, prz...
82.9K 6.6K 18
I te wszystkie rozmowy są sekretami, które skrywamy* _ obowiązkowo przeczytaj 'Can u smile' chyba, że nie chcesz zrozumieć fabuły *lekko zredagowany...
1K 179 35
Praca bierze udział w Konkursie literackim "Splątane nici" organizowanym przez @glnozyce W świecie, cieszącym się wygraną wojną pomiędzy dobrymi smok...
773 71 6
Kate trafia do nieba wraz z synem i bratem po tym jak zostaje wybawiona. W piekle pozostaje jednak jej ukochany Ares, dawny bóg wojny, który nie umie...