33. W wiosce Falkonów

265 46 58
                                    

- Co miałaś wtedy na myśli, mówiąc, że znasz teraźniejszość? - spytał Dartin, gdy hibajny odleciały, niosąc Avę na noszach, a oni schodzili pośpiesznie ku dolinie. Myśliwemu w ogóle nie podobał się pomysł zostawiania dziewczyny samej z nieznanymi istotami, lecz nie było innego wyjścia. Liczył się czas.

- Teraz mogę ci chyba opowiedzieć trochę o nas, Falkonach - zaczęła. - Mieszkamy w tej dolinie, zwanej - jakże oryginalnie - Krainą Falkonów. - Chłopak parsknął śmiechem.

- Pogratulować wyobraźni - stwierdził.

- Też tak sądzę. Ale przodkowie podobno byli nieco szurnięci. Nie wiem tego na pewno, nie znam przeszłości... - Zamyśliła się na moment. - Właśnie. Każdy z nas rodzi się ze specjalnym darem, który sprawia, że rzesze podróżnych przybywają do nas z prośbą o wiedzę. Jedni otrzymali dar poznania przeszłości. Gdy zajrzą ci w oczy, zobaczą całą wypisaną w nich historię. I nie tylko twoją. Całego rodu, wszystkich przodków kilka pokoleń wstecz, dzieci, wnuków, a nawet ich rodzin, choć mogłeś ich nigdy nie spotkać. Nie znam tego zbyt dokładnie, różnych metod zdobywania wiedzy uczy się latami. Następnie jesteśmy my, widzący teraźniejszość. Możemy sprawdzić, co dzieje się w tym momencie we wszystkich zakątkach świata, a także... o czym teraz myślisz. Lub ktokolwiek myśli - sprecyzowała. - Dlatego wiem, o co chcesz spytać, nim w ogóle otworzysz usta. Jest jeszcze trzecia grupa. Jasnowidzowie, obdarzeni darem poznania przyszłości. Ale ona jest zmienna, kształtuje się ją każdą decyzją, każdą myślą. Oni mogą poznać kilka jej wersji, a i tak istnieje prawdopodobieństwo, że na skutek różnych wydarzeń wyjdzie jeszcze inaczej. Ich grupa jest najmniej liczna, ale do to nich najczęściej przybywają Pytający - czyli osoby chcące poznać lepiej jakiś zakątek swojego życia. Nie, to nie jest dziedziczne. Każdy otrzymuje dar zgodnie z predyspozycjami.

To było niesamowite. Lejakatriope wyprzedzała w swej opowieści jego pytania. O czym by nie pomyślał, natychmiast dostawał odpowiedź. Czegoś takiego trzeba doświadczyć, by to zrozumieć.

Kilka metrów przed nimi wyrastały pierwsze domy wioski Falkonów o szumnej nazwie Kapetricina. Dartin bez trudu przełknął trudno wymawialny zlepek literek, którym go poczęstowano. Zdążył się już zorientować, że to plemię swoją manią na tym punkcie przewyższa nawet Izjopenundów; świadczyło o tym chociażby imię jego przewodniczki. Bardziej zaskoczył go czekający na nich u wejścia wioski średniej wielkości tłumek. Wszyscy przyglądali mu się w milczeniu, jakby już wszystko wiedzieli i nie chcieli o nic pytać. Cóż... tak właśnie było, jednak chłopak nie zdawał sobie z tego sprawy.

- Witaj Dartinie, podróżniku z odległego Olgradu - przywitał go jeden z mężczyzn, który wystąpił z tłumu. Wszyscy Falkoni nosili długie aż do ziemi, kolorowe tuniki o rękawach rozszerzających się ku końcach. Były do siebie bardzo podobne krojem, jednak strój stojącej przed nim osoby miał złote zdobienia i wyglądał na znacznie bogatszy, dlatego myśliwy od razu uznał, że stoi przed nim wódz. - Nie jestem władcą. - Chłopak przełknął ślinę. Zdecydowanie nie podobało mu się, że ktoś, bądź co bądź, siedzi w jego głowie! Wolałby własne przemyślenia zachować dla siebie. - A przynajmniej nie takim, jak ci się wydaje. Znam teraźniejszość, jak i Lejakatriope, ale w Kapetricinie panuje rada złożona z sześciu osób, kobiety i mężczyzny wybranych spośród każdego rodzaju Obdarowanych. Dlatego nie posiadam władzy absolutnej, jak wasi królowie. - Odchrząknął. - Jednak nie o tym mieliśmy mówić. Twoja towarzyszka, Avalon, jest skrajnie wycieńczona. Przeprawa przez tunel doszczętnie wyczerpała jej siły. Jest teraz pod opieką naszych najlepszych opiekunów, którzy przywrócą jej zdrowie. To może jednak potrwać kilka dni. Na ten czas twoją przewodniczką będzie Lejakatriope. Opowie ci o nas. Możesz oglądać co tylko zechcesz; my, Falkoni, nie mamy tajemnic - oświadczył z lekką dumą.

Wieczna podróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz