Bad Prince

By sijadija

213K 11.5K 643

Ona- Zawsze miła, skromna, chętna do pomocy. Staje w obronię słabszych nie oczekując niczego w zamian. Uparta... More

Prolog
"Urośnij Kurduplu!"
Godność i jej brak
Różowy Teletubiś
Will Black
Tapeciary i ich król
"Rzygam Tęczą."
Starsza pani i spódnica
Gorzej już być nie może...
Książe i jego rumak
Raz, dwa, TRZY!!!
Mały sekret który zmieni tak wiele...
Nie płacz Mel, ja tylko cię kocham
Sweet Dreams, My Black Prince
Tak mogłoby być zawsze...
Ciekawe czy to leniu przeczytasz...
Co wy na to?
Druga część już gotowa!!!
Powiem wam cos w sekrecie...

Ostatnia część- Śmierć Oznacza Początek [+EPILOG]

8.3K 557 93
By sijadija

Mówią że życie to coś pięknego.

Mówią że warto jest walczyć.

Mówią żeby się nie poddawać.

Mówią, ale nie myślą.

Mówią tak, żeby inni nie myśleli tak jak oni myślą.

Ale ja nie myślę.

Ja nie mówię.

Ja nie żyje.

Ja istnieje.

Nie sądzisz że jest jakaś różnica? Moim zdaniem jest. Jakbym mogła wybrać nie poznała bym Willa. Jakbym mogła wybrać nie byłabym chora. Jak bym mogła, to bym nie istniała. A dzięki temu inni by istnieli. Uśmiechanie się już mnie męczy. Poddaje się. Chce umrzeć. Tyle ludzi cierpi. Przeze mnie. Łzy już nic nie dają, krzyki męczą gardło. Leki już nie pomagają. Dziś umieram. I choć wszyscy płaczą, ja się uśmiecham. W końcu. Koniec. The End. Koniec mojej bajki, pora moi drodzy otworzyć kolejną książę. A moją historie zamknąć. I już nie otwierać.

-Melody... to już... mogę zostać?- zapytała Selen wciąż płacząc. Z uśmiechem kiwam głową. Moi rodzice nie chcą na to patrzeć. Mówili "Lepiej zapamiętać człowieka takiego jakim był przed śmiercią, niż pamiętać go po śmierci". Rozumiem ich. Przytuliłam ich i się pożegnałam. Już koniec. Lekarze weszli i popatrzyli na mnie ze smutkiem. Lekarz mojej siostry wyszeptał "Twoja siostra by się zawiodła.". Że nie miałam siły nic powiedzieć, podniosłam do góry rękę i stając się uśmiechać) i pokazałam mu środkowy palec. O\Zrobił oburzoną minę w wstrzykną mi coś w szyję. Czuję się jak po alkoholu. Z uśmiechem przyglądam się im. Wyjmuję z pod kołdry małą kopertę i podaję ją Selen. Ona przyjmuję ją pociągając nosem. Wciąż patrząc mi w oczy. Po chwili zamykam oczy. Najpierw ucichają szepty lekarzy, potem płacząca Selen a na końcu EKG, oznaczające zatrzymanie serca. Możecie mówić że umarłam, że serce stanęło, że nic już nie powiem, że zdechłam, że skończyłam swój żywot.

Ale moim zdaniem zasnęłam. Tylko na zawszę, i nie sądzę, że już się obudzę. Więc mówię "Dobranoc" z uśmiechem na ustach.

***

Ciche westchnienie wiatru. Ciche dośpiewy ptaków. Miękko. Idealnie. Gdzie jestem?

W niebie. Wstaję i się rozglądam. Znam to miejsce. Wszędzie kwiaty o różnych barwach. Wszystkie piękne. Słońce nie grzeje w oczy. Odwracam się a przede mną jest mała dziewczynka. Uśmiecha się do mnie. Znam ją. To ja.

-Witaj Melody. Pamiętasz mnie?- Uśmiecha się miło.

-Jakbym mogła cię nie pamiętać?!Jesteś mną!- odparłam radośnie łapiąc ją za małe rączki

-Nie każdy pamięta swoje dzieciństwo. Wiesz gdzie jesteśmy?

-W niebie?- zapytałam się jej

-Nie- o mój boże?! Jestem w piekle ?! Tak wygląda piekło?! To jak wygląda niebo! A dlaczego w pieklę?! Przecież byłam grzeczna!

...

chyba.

-...Jeszcze nie.- już wiem czemu mama mi mówiła "Mów normalnie..."

-Mów normalnie.- odparłam

-Tam. Tam jest niebo, za tym pięknym drzewem, i parę kroków dalej... biegnij za mną...- dziewczyna ruszyła biegiem a ja wciąż z uśmiechem przyglądałam się jej. Jest tak jak sobie wyobrażałam. Ale to drzewo... To nie możliwe... kiedy wiatr ukołysał gałęzie starej wierzbie już wiedziałam skąd znam to miejsce. To jest przecież niemożliwe! Jakim sposobem stara wierzba nad którą zaniósł mnie Will jest przejściem do raju?! Słysząc cichy szept "Melody! Tutaj!" od razu wiedziałam kto to jest.

-Will?- wyszeptałam ze łzami w oczach. A za chwilę już biegnę. Muszę tam dotrzeć! Muszę!

-Will!- biegnę. Ale wierzba się ode mnie oddala.Jak przyśpieszam ona jeszcze dalej się oddala. To droga donikąd, ale się nie poddam! Muszę... muszę tam być! Muszę tam dobiegnąć! Bo ktoś na mnie liczy! Gdy upadam i podnoszę wzrok wierzby nie ma. Nie ma też łąki kwiatów ani słońca. Nie ma nieba i nie ma małej Melody. Jestem tylko ja i ciemność. Proszę... dlaczego kiedy nie chcę przegrać, przegrywam. Dlaczego. Zamykam oczy i cicho płaczę.

-Melody. Nie płacz.- ktoś dotyka moje ramię a ja szybko otwieram oczy i wstaję. Przede mną stoi moja siostra, Sara. Przytulam ją bardzo mocno cichutko płacząc

-Tak... bardzo się cieszę, że cię widzę... że cię słyszę... że mogę cię przytulić... Sara... tęskniłam...- płakałam jej w ramię. Jak kiedyś gdy stłukłam kolano.

-Wiesz... pogadamy o tym w niebie. Teraz ktoś na ciebie czeka. Zamknij oczy Melody.- gdy je zamknęłam znowu usłyszałam śpiew ptaków

-No, no, no... ileż można na ciebie czekać? Trochę tu nudno było bez twojego śmiechu...- otworzyłam oczy słysząc ten wspaniały głos. Wybuchnęłam przez łzy śmiechem i rzuciłam się w jego ramiona. -Długo czekałeś?- zapytałam czując jego gorący oddech na karku. Zaśmiał się cicho przytulając mnie -Całe 2 dni...- wyszeptał do mojego ucha.

-Ale dlaczego Will?- zapytałam

-Dlatego, bo jakbyś odeszła, musiałbym bym się zakochać od nowa. Musiałbym mieć dzieci. Musiałbym kochać kogoś innego. Musiałbym adoptować kotka i nazwać go Azor... musiałbym, tak wiele rzeczy zrobić, choć tak naprawdę kochałbym tylko ciebie.- wyszeptał mi prosto do ucha. Puściłam go i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek.

-Tak poza tym, to psa się nazywa Azor, a nie kota...- wyszeptałam mu w usta a on zaskoczony wybuchną śmiechem

-Melody! Co mnie to kurwa obchodzi?! Mnie obchodzi pytanie pewnej osoby!- uniosłam do góry brwi -Jakie pytanie?- uśmiechną się złośliwie. Pewny siebie przełożył mnie na ramię z wielką siłą -Takie, że przed śmiercią jeszcze nie robiliśmy "Ten, tego"...- aż mi szczęka na wierzch wyszła -No wiesz?!- wybuchną śmiechem i ruszył. Gdy omijaliśmy wierzbę złapałam go za palec.

-Na zawsze razem?- wyszeptałam

-Nie, tylko na wieczność księżniczko.- odparł z uśmiechem.

-Przysięgnij.- odparłam widząc jasne światło pędzące w naszą stronę

-Ja William Black przysięgam że tylko na zawsze będę z tobą. Tylko na zawsze.

-...Tylko na wieki...- wyszeptałam i go pocałowałam. A potem? A potem to było światło i my. Tylko my i nasze uśmiechy które za chwile zniknęły, ale nasze pozostały. W waszych sercach.

Koniec. The End.

Epilog

Dziewczyna wybiegła z sali. Przed chwilą umarła jej przyjaciółka. Przed chwilą umarła najwspanialsza osoba w jej życiu, a Mell dała jej tylko list. Selen usiadła na ławce i trzęsącymi rękoma otworzyła go.

Wycierając łzy zaczęła czytać

"Droga Selen

Nie płacz piszę to,bo pewnie to robisz,uśmiechnij się.Możesz mi nie wierzyć,cieszę się że tak się stało. Że umarłam. Uwierz mi że tak jest najlepiej. W końcu odpocznę. Ale ty musisz żyć dalej. Musisz walczyć. Musisz daj z siebie wszystko. Jesteś zwycięzcą Selen. Każdy nim jest. Musisz tylko wszystkim pokazać że nie przegrywasz. Kocham cię jak siostrę. Wiem że ty też mnie kochałaś. I wiem że jesteś wspaniała. Wiem że jesteś najwspanialszą osobą jaką poznałam. I wiem że masz w sobię tyle siły aby podnieść rękę i wytrzeć łzy. Żyj dalej Selen. Uwierz że ten czas który przeżyłam z tobą był wspaniały. Bardzo cię kocham. I proszę cię bardzo mocno. Nie zapomnij o mnie. Gdy umrę chcę abyś powiedziała pocałowała mnie w czoło i poszła. Z uśmiechem na ustach a nie ze łzami w oczach. Bo wiem że potrafisz. Żegnaj Selen. Wiem że ten czas który spędziłam z tobą zostanie ci w pamięci. Bardzo cię kocham. Pamiętaj że życie może być bajką, jeżeli o to walczysz.

Sweet Dream kochanie.

Twoja Melody, twoje marzenie."

Koniec



Continue Reading

You'll Also Like

81.9K 8.1K 5
Historia Molly McCann i Aresa Hogana.
90K 4.5K 12
2 część dylogii „Lost" ~16.10.2023~
52.7K 1.5K 29
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
850K 40K 48
Bycie idealnym było największym brzemieniem, jakie musiała nosić na swoich barkach. Lucy Graves wychowała się w rodzinie idealnej. W rodzinie, w któr...