Tapeciary i ich król

13K 715 26
                                    

-...możecie się już spakować. -Tym sposobem pani Cook kończy lekcje historii. W klasie budzi się szum i głośne rozmowy.
-Trudna noc, hmm? -pyta Sella. A żebyś wiedziała. Ale dochowam tajemnicy dziwnego zachowania Willa. I tego że u mnie był. Nie wiadomo co ten zboczuch obok mnie sobie pomyśli.
-Czemu tak myślisz?- wstaje z krzesła aby za chwilę siąść na ławce
-No błagam! Podkrążone oczy, ciągłe ziewanie na lekcji, wyglądasz jak ktoś proszący o jeszcze kilka godzin snu! -
To prawda. Nie wyspałam się. Nie mogąc zasnąć obmyślałam plan zemsty na Księciu. Znaczy Willu.
I zamierzam go spełnić już dziś.
-Nie mogłam zasnąć.- wzruszyłam ramionami. Selen przewróciła oczami
-A może poprostu znowu uczyłaś się jak głupia do piątej nad ranem? - bedzie mi to wypominać do końca życia.
-To zdarzyło się tylko raz, i tylko dlatego że straciłam poczucie czasu!- zanim zdążyła odpowiedzieć, zadzwonił dzwonek. Jeszcze tylko lekcja w-fu i do domu. Ruszyłam do przebieralni a Selen obok mnie. Gadała przez telefon ze swoim chłopakiem Justinem. Kiedy już miałam wchodzić, dziewczyny z klasy zastawiły nam drzwi.
-Do tej szatni nie wchodzą dziwadła. Jeszcze nas zarazicie nie wiadomo czym. - czy mówiłam że w mojej szkole, prawie wszystkie dziewczyny to tępe lale? (jak by to powiedziała Sella "tapeciary"). Każda z nich jest nieźle zabujana w Blacku, dlatego zaczęły mnie i Selen nienawidzić, po tym co zrobiłyśmy z jego samochodem. Selen popatrzyła na nie. Rozłączyła się mówiąc Justinowi że niedługo zadzwoni.
-To my powinniśmy się martwić tym że WY nas czymś zarazicie.
-O czym ty do mnie mówisz kurduplu?- zapytała jakaś blondynka z biustem większym od jej głowy.
Pewnie sztuczny.
Kurde! Za dużo czasu z Selen!
-Nie wiadomo z kim się przecież piepszycie, prawda?- uniosła do góry brwi
-Możecie mieć aids, hiv, ebole, wszy, grzyb, pchły...- zaczeła wyliczać na palcach.
-TY MAŁA...!!!- rykneła jakąś druga blondynka
-To my już pójdziemy... - złapałam Selen za rękę i odciągnełam od szatni. Nie powiem, że siłą.
-Ej! Zasłuży sobie! Nie powiesz że nie!- pisneła wkurzona
-Owszem, zasłużyły, ale chyba nie chciałabyś być rozdarta przez ich różowiutkie pazurki, prawda? -zapytałam. Sella wzruszyła ramionami
-Wiem tylko jedno, że... -
-Psst... tutaj! -coś przemówiło zza drzwi, które znajdowały się niedaleko szatni dziewcząt. Chyba do nas. Popatrzyłyśmy po sobie. Zaryzykujemy?
Owszem.
Wbiegłyśmy do pomieszczenia które okazało się szatnią, trochę zniszczoną, i znacznie mniejszą, niż ta w której powinnyśmy być. Były tam cztery dziewczyny. Adele (którą nękał Will), Sofie, Amelia i Tori. Każda z nich była nękana przez Czarnego Księcia. Miło. Uśmiechały się do nas nieśmiało.
W końcu Sofie przemówiła
-To co zrobiłyście, było genialne! Ta akcja z samochodem! Zasłużył sobie!- Sofie była szatynką która nosiła okulary i miała bardzo duuużo piegów. Była szczupła, bardzo. Will nazywał ją "Deską". Nie muszę tłumaczyć dlaczego. Nosiła bardzo stare ubrania. W ogóle nie modne. Ale miała piękne zielone oczy. A włosy upięte w warkocze.
-Tak wam zazdrościmy odwagi!- pisneła Tori. Miała blond włosy, ale nie takie sztuczne i jasne jak reszta blondynek. Ona miała ciemne i krótkie do ramion. Szare dresy dla mężczyzn i lużne koszulki to jej image. Ubiera się jak chłopak. Ale wcale nim nie jest. Widać to po jej niebieskich, oczach. Black nazywa ją "babochłopem".
-Dziewczyny mają racje. Jak chcecie, możecie się z nami przebierać, bo pewne krzywe mordy na to wam nie pozwoliły. Kiedyś dałam tak jednej w morde...- zaczęła Amelia. Krótko mówiąc. Ma wiele kolczyków u uszach. Kolczyk w wardze i w języku. Czarne włosy z czerwonymi pasemkami. Czarne jak noc tutu i czerwona jak krew podkoszulka znajduje się teraz na jej ciele. Do tego czarne glany i naszyjnik ze srebrą czaszką. Will nazywał ją "Czarną pizdą". To już przesada. A Adele przecież już znam. Otyła ale naprawdę miła. Ma rdzawe rudę włosy i brązowe oczy. Ubrana normalnie.
-Dziękujemy!- pisneła.
-Przecież nie macie za co! -powiedziałam podchodząc do ławki z zamiarem przebrania się.
-Właśnie! Ten wredny wół musiał w końcu dostać nauczkę! -powiedziała Sella, podobnie jak ja się przebierając.
Gdy przebrałam się już w szare dresy i białą lekko obcisłą podkoszulke uśmiechnełam się.
-Ten ropuch już dawno powinien się poczuć tak jak my wszystkie się czujemy. -odparłam.
-Ten bawół ma dziś z nami w-f.- odparła Sofie.
-Wiem. -odparłam. Selen popatrzyła na mnie zaskoczona
-Skąd?! -
-Popytałam tu i tam... -odparłam
Wymijająco.
-Po co? -zapytała
-Bo mam plan. -odparłam uśmiechając się przebiegle
-Mel... nie poznaje cię... -odparła udając przerażoną w wyniku czego wszystkie zaczełyśmy się śmiać
-Dobra! Pora się zabawić!- odparłam
-Dla ciebie zabawą jest kartkówka. - mrukneła Selen. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, zadzwonił dzwonek. Pora na mój plan.
Weszłyśmy wszystkie ostanie.
Trudno się mówi.
Ale nie widzę chłopaków.
Dziwne
-... dlaczego nie możemy proszę pani pójść na boisko razem z chłopakami?!- zawyły wszystkie dziewczyny
-Dlatego bo nie gracie w piłke nożną!!! No chyba że gracie a mi o tym nie wiadomo! -rykneła pani Potter. Ma zabawne nazwisko, prawda?
-Ja gram prosze pani! - krzyknełam.
-Naprawde? -zapytała na co każda dziewczyna popatrzyla na mnie spod byka.
-NAPRAWDĘ?!- powtórzyły dziewczyny za mną
-Grasz w piłkę nożną? -zapytała
Nie
-Tak. -skinelam głową
-No to biegiem na boisko, a reszta 50 pąpek, już!!! - krzyknęła a ja pobiegłam w stronę wyjścia na boisko. Wchodzę na boisko gdzie chłopacy skończyli rozgrzewke. Uśmiechneła się do nich
-Gram z wami.- pora na mój plan. Plan taki żeby uwieść pewnego ropucha, a potem go zniszczyć.
Właśnie się zaczął.

Bad PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz