Kroniki Larnwick Serce Barda

By SaramedaHakte

264 21 0

Tobias Kerganton to wszystkim znany w Larnwick bard. Uchodzi za bawidamka wokół, którego często kręcą się, ni... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11

Rozdział 12

6 0 0
By SaramedaHakte


-Oh!- Azariah zachwycił się tym, co miał okazję oglądać w tamtym momencie.-Czy to naprawdę dzieło człowieka?- zapytał, obserwując stworzone w najdrobniejszych szczegółach nocne niebo.
-Ależ oczywiście. - Mira odpowiedziała na zadane pytanie, uważnie przyglądając się mojemu przyjacielowi.- To dzieło Arcusa Nostradamusa II, potomka słynnego Michela Nostradamusa, astrologia, który zasłynął ze swoich przepowiedni.- kiedy z ust Miry padały te słowa, Azariah obracał się podziwiając majestat tego dzieła sztuki.
W jego złotych oczach odbijały się migoczące gwiazdy. Mocniej, lub mniej w zależności od intensywności, ich wieku, czy odległości od Ziemi.
-Mam nadzieję, że będzie dane mi spotkać tego wspaniałego człowieka i dowiedzieć się, w jaki sposób stworzył to istne arcydzieło, które urzekło me serce do tego stopnia, iż marzy mi się zrobić podobne dla mojej ukochanej Hevenayii.- oznajmił zachwycając się pięknem sztuki magicznej.-Michel Nostradamus...czytałem o nich w jednej z ziemskich bibliotek.-dodał.
-Wątpię, aby chciał podzielić się tą wiedzą.- Mira przyglądała się, jak mój przyjaciel nie może oderwać wzroku od nieboskłonu stworzonego na kopule biblioteki.-Pracował nad ową kompozycją przeszło dwadzieścia lat, może i więcej.- dodała, uśmiechając się.-Nikogo nie dopuszczał do tego miejsca, póki nie ukończył swojego dzieła.
-Przeszło dwadzieścia lat?- kolejna spadająca gwiazda przecięła niebo, a Azariah śledził jej ruch, póki nie zniknęła z pola widzenia.-Ile zatem lat ma teraz ten człowiek, skoro prace trwały, aż tyle lat?-odwrócił się do Miry.-Gdzie i jak możemy odnaleźć księgę z zapiskami rodziny mojego przyjaciela?- zapytał, przyglądając się kobiecie z uwagą.
-Podejdziemy do tamtej księgi.- wskazała głową na stojącą daleko od nich, na stylizowanym niczym grecka kolumna piedestale ogromną, otwartą księgę.
Emanowało z niej delikatne, jaskrawe światło z migoczącymi gwiazdami.
-Ona wskaże nam drogę.- kobieta udała się w kierunku przedmiotu o jakim rozmawiali.
-Wskaże nam drogę?- ruszył za Mirą.- Ale w jaki sposób ta księga ma nam wskazać tę, zawierającą historię rodu mojego drogiego przyjaciela?- pytające spojrzenie uraczyło kobietę.
-Zobaczysz.- rozmówczyni mojego przyjaciela posłała mu tajemniczy uśmiech i wzrok.

Azariah pokiwał głową marszcząc brwi i robiąc grymas niezrozumienia. Jeszcze ręce rozłożył na boki. Nie bardzo rozumiał, co kobieta miała na myśli, mówiąc, że księga wskaże im drogę do zapisków mojej rodziny.

Samo pomieszczenie, w jakim przyszło przebywać mojemu przyjacielowi było otulone półmrokiem, przez co miało taki tajemniczy klimat, wydźwięk. Regały, jakie się tutaj znalazły mierzyły sobie kilkanaście metrów wysokości i wykończono je złotymi, wystającymi rzeźbami przypominającymi grube kreski zakończone zawinięciem, niczym muszla ślimaka. Solidnie wykonane sprawiały wrażenie ciężkich, tych jakie można spotkać w bardzo starych bibliotekach w Starym Świecie. Swoją drogą, ciekawiło mnie, jak wtedy wyglądało szukanie książek, skoro nie było magii? Czy ludzie i nieludzie musieli sami ich szukać spacerując między regałami, czy robił to za nich bibliotekarz?

Kroki jednego i drugiego odbijały się echem dających złudne wrażenie przebywania w jakimś kościele, tudzież świątyni. Podobnie było z dźwiękiem wydawanym przez ogromny zegar, jaki to wisiał wysoko ponad ich głowami.

-Przepiękny.- Azariah podniósł wzrok ku górze, aby lepiej przyjrzeć się temu, co miał nad sobą.-Widziałem podobne na Namito, w Królewskim Pałacu. -dodał.- Jednak, ten ma w sobie coś, czego tamtym brakuje.- przyznał otwarcie, chociaż nie było to dla niego łatwe.

Jakby nie patrzeć był elfem, a one z trudem przyznawały, że coś bywało lepsze od tego, co wyszło spod ich rąk.

Witraże wpuszczające minimalną ilość światła stały się kolejną rzeczą, na jaką mój przyjaciel zwrócił uwagę. Każdy z nich przedstawiał gwiazdę unoszącą się nad polaną i łąką. Azariah był i nimi zainteresowany, więc nic dziwnego, że padło kolejne pytanie z jego ust mające zaspokoić jego ciekawość.

-Te witraże...- wskazał palcem na jeden z nich.- ...czy to Pradawna Energia?
-W rzeczy samej.- Mira szła cały czas przed siebie, prowadząc dalszą część konwersacji z płomiennowłosym elfem.- Uważał, że skoro Pierwiastek Ciszy, Korozja przypomina czteroramienną gwiazdę pulsującą niczym bicie serca, to Pierwotna Energia również musi być gwiazdą.- wyjaśniła.- Jednak zgoła odmienną, bo sześcioramienną.
-W sumie, ciekawe, dlaczego akurat sześcioramienna, a nie chociażby pięcio, czy cztero, jak Pierwiastek Ciszy?- Azariah, od kiedy pamiętam był zawsze dociekliwy, zwłaszcza, gdy temat schodził na ten związany z magią i wszystkim, co z nią spokrewnione, czy połączone.
-Ponieważ liczba sześć często utożsamiana jest z miłością i zaangażowaniem, jest dobra, tak jak dobra jest Pierwotna Energia. - Mira skinęła głową do mojego przyjaciela.-Jednak...-zaczęła, milknąc na moment i zatrzymując się.-...nikt nigdy nie widział Pierwotnej Energii.
-Wiem.- Azariah pokiwał głową.- Nawet Bogowie i Boginie, nie mieli możliwości jej użenia z wyjątkiem...
-Nocto, syna Apokalipsy i Solary.- dodała wchodząc rozmówcy w słowo, przystawiając palec wskazujący prawej dłoni do warg.
-Ciekawi mnie jednak, jak to jest, że Rycerze Zodiaku czerpiący moc właśnie z niej, również nie mieli zaszczytu ujrzenia jej oblicza.- Azariah przekrzywił lekko głowę w bok, a piórko na jego kapeluszu zadrżało delikatnie.
-To prawda.- Mira przyglądała się rozmówcy, który był sporo wyższy od niej.- Chociaż oni o wielu rzeczach mówić nie mogą, więc kto wie. Może widzieli, tylko im nie wolno o tym wspominać.
-Też racja.- Azik pokiwał głową, a piórko na kapeluszu ponownie poruszyło się.- Całkiem możliwe.- spojrzał w stronę księgi przy jakiej już byli blisko, a potem za siebie.
Przeszli spory kawałek!
-Jesteś absolutnie pewna, że ta księga pokaże drogę do historii rodu mojego przyjaciela?- dopytał, aby mieć pewność, że kobieta go nie okłamała.
-Oczywiście.- Mira skinęła głową.- Podejdź.- nakazała i sama weszła po stopniach, które teraz było zdecydowanie lepiej widać.
-Ale ona jest niezapisana.- Azariah przyglądał się pustym pożółkłym stronom otwartej księgi.
Mira uśmiechnęła się, po czym wyciągnęła spod ubrania złoty medalion spokojnie mieszczący się w dłoni.

Ten posiadał kształt koła z wyrytym w środku dziwnym, niezrozumiałym dla Azariaha symbolem. Przecinające się proste linie owinięte zawijasami, które przechodziły raz pod jedną linią, raz pod drugą. Niczym taki wąż przemykający między gałązkami krzewów.

-Patrz uważnie Azariahu d'Avereth i poznaj moc Norn. Pań, które widzą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.- Mira uniosła medalion nad księgą i nagle obydwoje mogli poczuć przyjemny wirujący od dołu wiatr.

Azariah z niedowierzaniem patrzył, jak błękitne światło zmienia się w żółte, wręcz złote, a na stronach zaczęły pojawiać się porozrzucane literki z lśniącymi na czerwono oblamówkami. Wiatr przyspieszał swoje ruchy, stając się coraz bardziej wyraźnym. Pokój zaczął wirować, a wszystkie gwiazdy zamieniły się w długie kreski, ciągnące się po całym niebie, niekiedy nachodzące na siebie.
Oczy Miry zalśnił na złoto, a ona odchyliła głowę do tyłu. Zamknęła powieki, pozwalając, aby powietrze tańczące dookoła nich całkiem nimi zawładnęło.

-Norny, te które widzą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, wskażcie nam drogę do historii rodu zaginionego, aby ci którzy swoje korzenie odnaleźli, przeznaczenie im pisane poznali.- Mira wypowiedziała magiczną inkantację, a wtedy literki zaczęły bardzo szybko poruszać się po stronicach.

Elf przyglądał się temu z wielkim zaciekawieniem, zainteresowaniem z lekko otwartą buzią. Źrenice rozszerzyły się, kiedy litery ułożyły się w nazwisko Kerganton.
Zaskoczony, skierował wzrok na kobietę, a ona uraczyła go tajemniczym uśmiechem.

- Zaraz zobaczysz.- powiedziała, unosząc dłonie nad księgą, bo medalion zawieszony na szyi sam lewitował nad nią. - Księgo, co spisujesz dzieje wszelakie, pokaż nam historię rodu zaginionego, aby ci, którzy potrzebują, swoją przeszłość poznali. - wypowiedziała kolejną inkantację, a wtedy dookoła nich zaczęły pojawiać się te same obrazy, jakie widziałem, kilka dni temu widziałem ja.

Azariah otworzył usta, ze zdziwienia patrząc na żywą historię mojego rodu.
-Coś pięknego...-mój przyjaciel był zachwycony.-...to jest historia rodu mojego przyjaciela?- zapytał.
-Tak. - Mira skinęła głową.- To wszystko to dzieje jego rodu. Rodu Kergantonów.
-To jest przepiękna historia rodu! - Azariah, aż krzyknął z zachwytu.- Mimo że smutna z wiadomych względów...-rudzielec zamilkł na moment.- Ale i tak...-zaczął.- Tobias i Alune powinni być dumni z przynależności do takiej rodziny! Przecież to zaszczyt strzec Pięciu Kryształów Żywiołów!- był podekscytowany. -Na Namito wiele razy rodzice i nauczyciele opowiadali o wybranym na Ziemi rodzie, którego zadaniem było strzeżenie wszelkiego źródła magii. - mówił dalej, jakby z nutką zazdrości w głosie.- Nie mogę w to uwierzyć, że ten wesoły bard, mój przyjaciel jest kimś tak ważnym! - Azariah był taki dumny z faktu bycia moim przyjacielem.-Tym bardziej to dla mnie zaszczyt być jego przyjacielem!-kiedy to mówił, pojawiła się moja sylwetka, a jej kontury posiadały perłowe odcienie.

Stałem tyłem z opuszczoną głową, ale po chwili uniosłem ją, aby spojrzeć przed siebie, a potem za siebie. Uśmiechnąłem się, a wtedy obraz przesunął się. Azariah mógł ujrzeć siebie samego i Sarę z dnia, w którym podnosili mnie na duchu, po tym jak zostałem tak perfidnie zraniony przez ukochaną kobietę, z którą wiązałem swoją przyszłość. Dzień, w którym zamknąłem swoje serce na miłość.

-To ja i Sara...- Azariah chciał dotknąć palcami swojej sylwetki, ale te przeniknęły przez wizję.-Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, wręcz doskonale. Tobias przyszedł do nas, aby z nami porozmawiać, bo tego dnia rano zadzwonił do nas przez magiczną kulę i bardzo prosił o spotkanie, ale nie chciał pokazać swojej twarzy.- oj było tak, jak mówił Azariah.

Specjalnie stałem tak, aby nie mogli mnie zobaczyć, a jedynie usłyszeć. I mimo tego, że mieli w planach coś do zrobienia, odłożyli je na bok i znaleźli dla mnie czas. Pokazali mi wtedy, że jednak przyjaźń istnieje, chociaż ja nie do końca w to wtedy wierzyłem.

-Nawet jak przyszliśmy do niego, to otworzył nam drzwi, ukrywając się za nimi. Nie chciał się pokazać, ale słyszeliśmy jak łkał, jak płakał. Wiedzieliśmy, że coś się stało, bo zauważyliśmy pierścionek zaręczynowy, który ona miała dostać.- Azariah dalej opowiadał Mirze o tamtym dniu.- A kiedy już się nam pokazał, to zamknął drzwi, stanął tyłem z tą opuszczoną głową, aby po chwili ją podnieść, odwrócić się i powiedzieć, że już jest wszystko dobrze, że nie mamy co się martwić, że widocznie tak musiało być. Nawet nie uronił więcej żadnej łzy, nawet głos mu nie zadrżał i jeszcze się uśmiechał, kiedy o tym mówił, a my wiedzieliśmy, oboje z Sarą jak bardzo cierpiał.- Azariah nikle się uśmiechnął.- Ale on zawsze tak robi. Skrywa swój ból w swoim sercu, pokazując, że wszystko jest w należytym porządku. - pokiwał głową.- Cały Tobias, teraz już rozumiem, czemu ma takie, czemu oboje mają tak silne serce.- tu spojrzał na Mirę i pokazał na te wszystkie sceny z życia mojego rodu i naszego życia- To wszystko, co ich spotkało, miało im pokazać, jak silne serca mają, jakimi dobrymi ludźmi są, z jakiego rodu się wywodzą i dlaczego mają w sobie tyle siły, że pomimo tego, co ich spotkało, potrafili i nadal potrafią iść z podniesioną głową. Ja wiedziałem, od samego początku, gdy tylko go spotkałem, wtedy przez Sarę, że to wyjątkowy człowiek. Naznaczony przez życie, znoszącym ból i trud tego wszystkiego. Ktoś, kto pomimo wszystko, pomimo tego, nie zatracił siebie samego. - gdybym słyszał słowa Azariaha to pewnie bym się rozpłakał.

Ale taka była prawda. Wszystko to, co mnie spotkało, głównie złego, okrutnego w jakiś sposób mnie zahartowało. Pokazało mi, że jestem naprawdę silnym człowiekiem, który jak się na coś uprze, dopnie swego. I, że przez to robiłem wszystko, aby nikt nigdy nie przeżył tego, co ja i Alune z rąk tych, którzy powinni nas chronić, z rąk oprawców, którzy nas katowali, bo mogli, bo mieli do tego prawo.

-Zawsze mnie dziwiło, jakim cudem on przetrwał niewolę, jak wytrzymywał te wszystkie upokorzenia...- znowu, palce Azariaha przeniknęły wizję, w której widział mnie w niewoli, jak byłem chłostany, aż do nieprzytomności.- Jakim cudem?- uśmiechnął się.- On tyle przeszedł, a mimo wszystko potrafi przekazać radość innym.
-Widzisz, niektórzy, nawet jeśli zaznają wiele złego nie dadzą się pokonać ciemności. Stawiają jej opór i czerpią z tego siłę. Mira skinęła głową w stronę mojego przyjaciela.-Tobias i Alune są tego żywym dowodem.
-Tak, są tego żywym dowodem.-Azariah przytaknął, po czym spojrzał na rozmówczynię.- Jak mam przekazać to wszystko Tobiasowi? - rozejrzał się dookoła.- Tego jest sporo! Nie zapamiętam wszystkiego...oh?- spojrzał na swoją prawą dłoń, do której Mira włożyła mały, niebieski kryształ i zamknęła go w niej.
-Tu masz wszystko, całą historię rodu Kergantonów.- powiedziała zaciskając uścisk na zamkniętej dłoni Azariaha.- Tobias będzie wiedział, co z tym zrobić i strzeż tego, Azariahu d'Avereth.-spojrzała mojemu przyjacielowi prosto w oczy.-Strzeż tego jakby było twoim najcenniejszym skarbem.
-Oczywiście, że będę.- rudzielec zacisnął mocniej pięść na krysztale nie przenosząc złotego spojrzenia z Miry.- Masz moje słowo, że będę bronić tajemnic mojego przyjaciela, nawet kosztem swojego życia.- złożył obietnicę, a trzymany kryształ zalśnił delikatnie.

-Nie każdego stać na tak lojalnych przyjaciół.- Mira skinęła głową do Azariaha.

-Zapracowałem sobie na ową przyjaźń, ciężką pracą.- elf wypiął dumnie pierś, jak to zwykł robić, kiedy bywał z czegoś dumny.

Mira pokiwała głową na boki.

-Idź już.- oznajmiła.- Pora na ciebie.- dodała i wskazała na lisiego duszka, którego to mój przyjaciel poznał kilka minut wcześniej.- Odprowadzi cię do wyjścia.
-Miiii!- zapiszczało stworzonko latając wokół Azariaha.

Continue Reading

You'll Also Like

36.3K 2.5K 60
Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Króles...
58.5K 3.4K 43
Ruth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyjaciół ani żadnych zainteresowań oprócz ok...
652K 39.7K 200
Alternatywny tytuł; The Wicked Little Princess Dalszy ciąg przygód naszej kochanej Leony~ 🦋Ja tylko tłumaczę🦋
55.9K 3.9K 112
__To nie moja manhwa...ja tylko tłumaczę__ Zapraszam na dalsze losy naszych bohaterów. ~~Sezon 1 również na moim kanale :)~~