Revenge

By olaautorka

2.4K 180 231

Siedemnastoletnia Vivian Parker to dziewczyna, która boryka się z ciężką przeszłością. W wieku 5 lat, była św... More

𝙾𝚂𝚃𝚁𝚉𝙴𝚉̇𝙴𝙽𝙸𝙴
𝙿𝙻𝙰𝚈𝙻𝙸𝚂𝚃𝙰
𝙿𝚁𝙾𝙻𝙾𝙶𝚄𝙴
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝙾𝙽𝙴
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝚃𝚆𝙾
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝚃𝙷𝚁𝙴𝙴
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝙵𝙾𝚄𝚁
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝙵𝙸𝚅𝙴
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝚂𝙸𝚇
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝙴𝙸𝙶𝙷𝚃
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝙽𝙸𝙽𝙴
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝚃𝙴𝙽
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝙴𝙻𝙴𝚅𝙴𝙽
𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝚃𝚆𝙴𝙻𝚅𝙴

𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝚂𝙴𝚅𝙴𝙽

133 11 15
By olaautorka

Gdy mieliśmy pewność, że to wszystko ucichło jakiś mężczyzna zadzwonił po policję. Oczywiście jak to służby jechali tyle czasu, że już większość zapomniała, że byli wzywani. Jeden z policjantów podszedł do mężczyzny, który ich wzywał, a drugi przeszedł się po kawiarni i pytał, czy nikomu nic się nie stało. Kiedy podszedł do mnie nawet na niego nie spojrzałam.

- A tobie nic się nie stało? – zapytał mężczyzna schylając się do mnie. Siedziałam przy ścianie zalana potem i patrzyłam w jeden punkt przed siebie po otrzymaniu tej cholernej wiadomości.

- Czerwone Porsche, widział pan je gdzieś? – uniosłam się przypominając sobie o Amber.

- Czerwone Porsche? Uważasz, że ten ktoś porusza się takim pojazdem? Mark! – krzyknął do swojego kolegi, który w sekundzie znalazł się obok mnie.

- Moja przyjaciółka takim jeździ. Miałyśmy wracać do domu, ale zapomniałam torebki, więc się po nią wróciłam, a potem zaczęło się... to. – powiedziałam patrzą na swoje dłonie, które spoczywały na moich kolanach. – Kiedy się odwróciłam by wyjrzeć, czy jej samochód stoi na parkingu... jej nie było. – dodałam.

– Sprawdzimy to, teraz jesteś już bezpieczna. – powiedział policjant uśmiechając się do mnie lekko. Nie dałam rady odwzajemnić tego uśmiechu. Na wiotkich nogach wstałam z podłogi i ruszyłam w stronę krzesełka, na którym wisiała moja torebka. Zabrałam ją ze sobą, a potem wyszłam z kawiarni.

Wyjęłam telefon, by zadzwonić do Amber, jednak jej telefon był wyłączony.

Co się z tobą dzieje?

Przetarłam twarz dłonią nie zwracając uwagi na to, że rozmażę makijaż. Westchnęłam i powoli zaczęłam iść do swojego domu.

Cholernie zaczęłam bać się Nathana. Oczywiście wiedziałam, że to jego sprawa, bo przecież sam przyznał mi się, że to on pisze te głupie wiadomości.
A co jeśli to dla zmyłki?

Może kogoś kryje?

Kiedy dziś go zobaczyłam za budynkiem wydawał mi się taki... normalny. Myślałam, że może nie będziemy wielkimi wrogami i jakoś się dogadamy.

Wracając do domu ciągle myślałam. Miałam totalny mętlik w głowie i nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, ani jak udało mi się wrócić do domu. Po prostu jakby urwał mi się film.

Zdjęłam buty i kurtkę zostawiając w korytarzu. Przeszłam do salonu, w którym zastałam Ethana i Carlosa, którzy skakali na podłodze. Cóż, to chyba miał być taniec, ale w ogóle tego nie przypominał.

Zaśmiałam się cicho, a potem niezauważalnie przemknęłam do swojego pokoju. Zostawiłam torebkę na łóżku i przekręciłam zamek w drzwiach.

Plusem było to, że miałam swoją łazienkę w pokoju,  więc postanowiłam, że wezmę długi odświeżający prysznic, który może sprawi, że poczuję się trochę spokojniejsza.
Otworzyłam szafę, z której wyjęłam szare dresy, czarną koszulkę i zieloną bluzę oversize. Szybszym krokiem udałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Wyglądałam słabo. Blada cera, podkrążone oczy, rozmazany tusz od łez, które pociekły mi tamtej chwili... Każda moja myśl była skupiona na tej jebanej strzelaninie. Nie wiem jakim debilem trzeba być, żeby zacząć strzelać w biały dzień do niewinnych ludzi.

Zmyłam makijaż, a potem zdjęłam z siebie ubrania, które wrzuciłam do kosza na pranie. Włączyłam gorącą wodę, a potem stanęłam w kabinie czując jak gorący strumień spływa mi po ciele. Zawsze działało to na mnie kojąco, jednak nie dziś. Po chwili użyłam swojego ulubionego balsamu o zapachu wanilii, kochałam ten zapach i mogłabym mieć wszystko w tym zapachu. Po dokładnym umyciu ciała spłukałam z siebie pianę i wyszłam z kabiny owijając swoje ciało grubym puchatym ręcznikiem. Wytarłam włosy ręcznikiem, a potem zaczęłam je suszyć, bo nienawidziłam mieć mokrych włosów.

Wykonałam swoją codzienną pielęgnację, chociaż nie miałam na to siły, a potem ubrałam na siebie czyste ubrania.

Wyszłam z łazienki czując chłód, więc zamknęłam okno.
Ale zaraz...

Wychodząc z pokoju okno było zamknięte.

Co jest kurwa?

Rozszerzyłam powieki odruchowo rozglądając się po pomieszczeniu. Oczywiście żaden normalny włamywacz nie stałby na środku mojego pokoju i mi machał. Jednak ten stał i do mnie machał z szerokim udmiechem.

– Siema! – powiedział chłopak bawiąc się moją poduszką.

– Co ty ty robisz?! Skąd wiesz gdzie mieszkam?! Co... – nie dane mi było dokończyć bo chłopak mi przerwał.

– Za dużo pytań, mój mózg tego nie przetwarza. – jęknął przewracając oczami.

Stałam jak sparaliżowana. Na środku mojego pokoju stał Oliver.

– Co ty tutaj robisz?! – krzyknęłam wyrzucając ręce w powietrze.

– Przyszedłem po ciebie? – bardziej zapytał niż stwierdził, zmarszczył brwi.

– Co ty gadasz człowieku?! My się nawet nie znamy! Skąd wiesz, gdzie mieszkam?!

– Dobra młoda uspokój się, złość piękności szkodzi.

– To już wiemy, co ci zaszkodziło. – do mojego pokoju wszedł Nathan. Przez okno.

– Co jest z wami nie tak?!

– A co ma być? – spojrzeli na siebie, jakby wychudzenie do czyjegoś domu, a dokładniej obcej osoby było dla nich niczym niezwykłym.

– Jesteście w moim domu. – powiedziałam, na co oni skinęli głowami.

– I?

– I?! Kurwa nie bądź...

– Ubierz się cieplej bo się przeziębisz, masz dziesięć minut, a potem wychodzimy. – powiedział Nathan, na co Oliver skinąl głową.

– I tylko tyle mam zrobić żebyście stąd wyszli?
– Wyjdziemy, a ty razem z nami. – powiedział Oliver.
– Nigdzie z wami...

– Jeśli nie pójdziesz z nami twój brat dostanie kulkę w łeb, a tego raczej nie chcesz, prawda? – powiedział Nathan wyciągając z kieszeni kurtki pieprzony pistolet! Rozszerzyłam powieki patrząc na broń w jego dłoni, którą zaczął się bawić.

Co.Tu.Się.Odpierdala?!

Ten typ mi groził w moim własnym domu.

I to kurwa bronią!

Wyjęłam z szafy kurtkę i buty, a potem w błyskawicznym tempie na siebie ubrałam. Życie mojego brata było ważniejsze. Spojrzałam na nich pokazując, że jestem gotowa do wyjścia.

– Nasz wyjść z wilgotnymi włosami? – zapytał Oliver.

– Są już prawie... – nie dane mi było dokończyć, bo chłopak naciągnął mi kaptur bluzy na głowę.

– Chodźmy. – Nathan otworzył okno gestem dłoni zachęcając mnie, bym przez nie wyszła.

– Oknem?

– No a jak inaczej chcesz stąd wyjść? – wzruszyłam ramionami.

Byłam przerażona, miałam wyjść gdzieś z typem, który mnie nęka i z jego pierdolniętym przyjacielem!

– N-nie dam rady wyjść oknem... – zawahałam się. Miałam ledwą trójkę z wf-u…

– Bo? – zapytał Oliver. Kiedy otwierałam usta, żeby coś powiedzieć odezwał się Nathan.

– Dobra, chodź wyjdziesz ze mną. – powiedział odwracając się do mnie tyłem. Schylił się, bym mogła wejść na jego plecy. To było totalnie niebezpieczne. – Mocno się trzymaj.

Po dosłownie kilkunastu sekundach stałam już na ziemi. Spojrzałam na bruneta, który nie obdarzył mnie żadnym spojrzeniem.

Co ja robię?

Chłopaki przeskoczyli przez bramę, a ja stanęłam jak idiotka patrząc na nich jakbym była w więzieniu. Zmarszczyli brwi. Nathan patrzył na mnie zmęczonym wzrokiem.

– Cóż... - zaczęłam pocierając swoje ramię. - Ja i wf się nie lubimy. - zobaczyłam jak ten wyższy po raz kolejny przeskakuje przez płot. Jego dłonie znalazły się na mojej talii, przez co przeszedł mnie dreszcz. Po chwili poczułam, że moje stopy odrywają się od ziemi i moja sylwetka przelatuje przez płot wpadając prosto w ramiona jego przyjaciela.

– Lecisz na mnie. - uśmiechnął się zadziornie Oliver, na co prychnęłam i stanęłam twardo na ziemi.

– Nie schlebiaj sobie.

Po chwili Costello znalazł się obok mnie obrzucając mnie nijakim spojrzeniem. Gestem dłoni pokazał nam, żebyśmy poszli za nim, tak też uczyniliśmy. Kilkanaście metrów dalej od mojego domu stał czarny Mclaren. Prezentował się... idealnie. Widać było, że jego właściciel dbał o niego bardziej niż o siebie, oczywiście nie to, że coś sugeruję... Samochód miał idealny połysk, a jego czerwone felgi... ten samochód wyglądał jak marzenie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Kochałam samochody i każdy się ze mnie śmiał, kiedy widziałam cudowny samochód i zachwycałam się wszystkim.

Chłopak chyba to zauważył, bo po chwili szturchnął mnie w ramię.

–Widzę, że masz gust do samochodów. - zaczął. To wcale nie tak, że jeszcze kilkanaście minut temu mi groził i chciał zabić. - To Mclaren 720S.

– Wiem, znam się na tym trochę. - przyznałam patrząc na niego. Ten w sekundę przywrócił swoja maskę groźnego chłopca i otworzył drzwi.

– Wsiadaj. - okrążył samochód i zasiadł na miejscu kierowcy, a jego przyjaciel na miejscu pasażera z przodu.

Odetchnęłam, a potem wsiadłam do samochodu zamykając za sobą drzwi. Wolałabym, żeby to mnie zabił niż mojego niewinnego brata. To ja odjebałam i wpakowałam się w cholerne tarapaty i właśnie narażam swoje życie wsiadając z tą dwójką do samochodu, ale jeśli to sprawi, że mój brat będzie bezpieczny jestem w stanie zrobić dla niego wszystko.

Po chwili chłopak z piskiem opon odjechał zapewne zostawiając po sobie ślad na ulicy. Wystukiwałam w kolano rytm piosenki, która właśnie leciała w samochodzie. Miserable man od Davida Kushnera... to mój największy idol i marzę by iść na jego koncert. Słowa jego piosenki odbijały mi się echem w głowie.

All we wanted
Was a place to feel like home
That's why we parted
From our ways to heal our souls

Wsłuchiwałam się w tekst piosenki coraz bardziej odpływając, jego głos działał na mnie kojąco.

I'm a small town miserable man
That does what he can
I'm a small town miserable man
That does what he can
I'm a miserable man

Piosenka dobiegła końca, a ja otworzyłam oczy, które nawet nie wiem, kiedy zamknęłam. Zerknęłam przez okno i zauważyłam, że samochód już się nie porusza po jezdni, a stoi przed jakimś budynkiem, który chyba był jakimś klubem. Przełknęłam nerwowo ślinę, gdy dostrzegłam, że dwójka z nich się na mnie patrzy.

– Myślałem, że wbijesz sobie te paznokcie w uda. - przyznał Oliver, na co przewróciłam oczami.

– Wysiadaj. - ten drugi powiedział to wychodząc z samochodu, więc zrobiłam to samo.

Pamiętaj Vivian robisz to dla. Ethana.

Jeszcze raz rzuciłam okiem na budynek. Neonowy napis na górze zapalił się w tym samym czasie, co lampy na ulicy. Euphoria Club. Ciekawie... Chłopak za mną zamknął samochód, a drugi zaczął prowadzić mnie do środka. Stanęliśmy przed wysokim i dobrze zbudowanym ochroniarzu, który zbił żółwika z Oliverem, a potem weszliśmy do środka, jednak zanim weszliśmy spojrzałam na kolejkę, która była dłuższa od tej podczas pandemii w sklepach po papier toaletowy.

Wchodząc głębiej czułam standardowy zapach takich miejsc. Alkohol i spoceni ludzie. Zmarszczyłam nos podążając za brunetem przez tłumy ludzi. W pewnej chwili złapał mnie za rękę. Co on myślał, że ucieknę? I słusznie. Zauważyłam, że chłopak prowadzi mnie przez korytarz, a potem stajemy w drzwiach jakiegoś pomieszczenia.

– Daaaaaaarling! Guess who’s back from jaaaaaaail! - krzyknął chłopak wchodząc w głąb pokoju, które chyba było biurem. Niepewnie weszłam do środka zerkając w lewo. W sekundzie obok mnie pojawił się Nathan, który po wejściu złapał mnie za łokieć.

– Pamiętaj malutka, że rozjebałaś mi samochód i zapłacisz mi za to, zaraz dowiesz się jak. - jego uśmiech był... przerażający. Skinęłam energicznie głową, a chłopak objął mnie ramieniem prowadząc przed siebie.

– Ludzie, muszę wam kogoś przedstawić. - zaczął Nathan, a moje oczy skierowały się na paczkę ludzi zajadających się chipsami. Na kanapie siedziały trzy dziewczyny i pięciu chłopaków. Jednego z nich znałam, gdyż był nim Oliver. Jedna dziewczyna wstała, by się ze mną przywitać.

– Jestem Victoria. - jej długie brązowe włosy opadły na moje ramiona, kiedy się we mnie wtuliła. Miała jasną karnację z tego co zdążyłam zauważyć i brązowe oczy. Odsunęła się ode mnie posyłając mi uśmiech, który odwzajemniłam.

– To jest Vivian. - powiedział Nathan wskazując na mnie palcem. - Vivian to Megan, Veronica, Xander, Jake, Chase, William, no i tą dwójkę już poznałaś. - nawiązał do Victorii i Olivera.

– Miło mi was poznać. - uśmiechnęłam się lekko zerkając na nich wszystkich.

Megan była rudowłosą dziewczyną, zaś Veronica miała blond włosy. William miał blond włosy z wyciętymi bokami, jego oczy patrzyły na mnie z pogardą. Spoko kolego, długo tu nie zawitam. Jake i Chase byli brunetami i byli bardzo do siebie podobni, chyba byli braćmi. Xander również był brunetem, ale on patrzył na mnie z uśmiechem, podobnie jak Oliver.

– Jest jeszcze ktoś. - zaczął Nathan, jednak ktoś, kto wychodził z łazienki przerwał mu wypowiedź. Odwróciłam się za siebie, a kiedy dostrzegłam osobę, która stała w drzwiach łazienki dostałam wytrzeszczu oczu. - Znasz tą osobę, prawda maleńka? - szepnął mi do ucha, kiedy z całych sił starałam się utrzymać na nogach.

– Vivian?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!

Mam nadzieję, że uda mi się wstawiać rozdziały raz w tygodniu, zobaczymy jak to będzie.

Dajcie znać co myślicie, bo jestem ciekawa waszych reakcji.

Do następnego!

Continue Reading

You'll Also Like

72.2K 1.5K 22
Astrid wraz z rodziną przeprowadza się z Meksyku do Californii, gdzie odnawia kontakt z jej najlepszym przyjacielem - Nathanielem Evansem. Po przepr...
Trust me By ksicja_

Teen Fiction

38.9K 1.1K 32
Bo byliśmy tylko dziećmi, które nie zasłużyły na życie w takim świecie. Ty wolałabyś mnie nigdy nie spotkać, a ja wolałbym nigdy cię nie skrzywdzić. ...
55K 1.6K 27
1 CZĘŚĆ TRYLOGII INFINITE ~ Oboje utonelismy we wzajemnej ciemności. ~
152K 4.7K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...