NieWłaściwy Brat

By LadyCzardziejka

611 80 5

Mazen jest na drugim roku studiów i choć inaczej wyobrażała sobie życie studencie, nie przeszkadza jej to w d... More

Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.

Rozdział 4.

25 3 0
By LadyCzardziejka

Damon

- Nie jesteś głodna? - przyglądałem się, jak Mazen miesza w swojej sałatce.

- Mhm ? - zapytała jakby wyrwana z transu.

- Wszystko dobrze ? - patrzyłem na nią uważnie.

- Tak, zwyczajnie się zamyśliłam.

- Jesteś małomówna, a to raczej niecodzienne. - zaśmiałem się.

- Mam kilka spraw na głowie.

- Jak nie miałaś czasu, mogłaś napisać, zrozumiałbym.

- Nie, chciałam się z Tobą zobaczyć. - uśmiechnęła się delikatnie, a ja czułem, jak moje serce przyspiesza, a uśmiech powiększa z sekundy na sekundę.

Chciałaś się ze mną zobaczyć.

- Cieszy mnie to. - starałem się brzmieć spokojnie.

- Opowiedz mi, co u Ciebie. - odsunęła jedzenie, opierając łokcie na stoliku, podtrzymując rączkami swoją brodę.

- Nie wiem, co chcesz usłyszeć. - zawahałem się.

- Wszystko, nie musisz niczego omijać. - powiedziała zachęcająco.

- Łącznie z moim porannym prysznicem ?

- Jeśli tak ci będzie wygodniej ? - uniosła prawą brew wyzywająco.

- Sama tego chciałaś. - puściłem jej oczko, na co dziewczyna wybuchła śmiechem. - Tego mi właśnie w tobie brakowało.

- O czym mówisz ? - zapytałem zaciekawiony.

- O tym twoim pięknym uśmiechu. - powiedziała szybko, ale za chwilę jakby przemyślała swoje słowa.

Jej policzki zrobiły się lekko czerwone, ale ona, zamiast zawstydzić się bardziej, uniosła swój podbródek i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

-

Ten spędzony czas z Mazen, może i był krótki, ale wystarczył, bym czuł się o niebo lepiej.

Dzisiejszy poranek nie należał do najlepszych. Jeden z miejscowych, podrzędnych dilerów twierdził, że te jego ścierwo, które sprzedawał, pochodziło z mojego magazynu.

Musiałem się tym zająć osobiście, pech chciał, że podczas mojego standardowego przesłuchania serce chłopaka nie wytrzymało. Okazało się, że cierpiał na jedną z chorób serca, kto mógł wiedzieć ?

Nie chciałem tego, nigdy nie wstaje z zamiarem zabicia kogoś. Niestety często bywa inaczej.

- Kobieta przyjęła pieniądze bez zbędnych pytań. - odezwał się Harry, wyrywając mnie z myśli.

- Dobrze. - odpowiedziałem.

Starałem się sprawdzać rodziny osób, które zginęły z mojej reki, czy przypadkiem nie były jedynymi żywicielami rodziny. Jeśli tak, dostawały pieniądze od anonimowego darczyńcy, bo chociaż ci ludzie nie ginęli bez przyczyny, to nie zaznaczy, że ich rodziny musiały, aż tak na tym ucierpieć.

Wiem, brzmi to niedorzecznie, chyba tak próbowałem uciszyć moje znikome poczucie winy.

- Jaki mamy cel ? - zapytał Harry, prowadząc samochód.

- Lotnisko. - muszę odwiedzić brata.

-

Koledż nie był dla mnie, oczywiście skończyłem studia z zarządzania, jak to powtarzał mój ojciec „Zawsze miej wiarygodną przykrywkę" . Tak więc skończyłem studia tylko po to, by prowadzić jego narkotykowy biznes.

- Damon ! - Aiden przywitał się ze mną, ściskając mnie mocno.

- Jak tam mądrzejszy bracie ? - zapytałem ze śmiechem.

- Mógłbym powiedzieć ci to samo. Naprawdę chcesz to zrobić ?

- Myśle, że to odpowiedni moment.

- W takim razie zrobiłem nam rezerwacje w restauracji, porozmawiamy o tym na spokojnie.

Aiden wydoroślał, nie był tym naburmuszonym, aroganckim nastolatkiem co kilka lat temu. Oczywiście dalej był przemądrzały, ale teraz bardziej najpierw myśli, potem robi.

Nasza fikcyjna firma farmaceutyczna była przepisana na mnie, ale ku naszemu zdziwieniu nasz zmarły ojciec zostawił Aiden'owi kilka procent udziałów. Mój brat nie miał zamiarów wtrącać się w moje plany, jednak zawsze starałem się konsultować z nim wszelkie zmiany.

W trakcie naszej kolacji wprowadziłem brata w mój przyszłościowy plan.

- I co o tym myślisz ? - zapytałem.

- Chcesz sprzedać nasz dom ? Dla mnie to jak pozbycie się problemu. Tylko, czy plany wobec firmy ojca będą tak bezproblemowe ?

- Tutaj może być ciężej, ale myślę, że dam radę. - próbowałem sam siebie przekonać.

- Mylisz, że to dobry pomysł zrobić to tak szybko ? - zapytał zmartwiony.

- Jeśli nie teraz, to kiedy ?

- Rozumiem Cię, tylko czy jesteś świadom tego, czego się podejmujesz ? Już nie będzie tak prosto.

- Do tej pory też nie było.

- Cokolwiek zdecydujesz, jestem z tobą. Tylko skąd taka decyzja ?

- Nie będę kłamał, przyjaciółka mnie do tego skłoniła. - uśmiechnąłem się na myśl o brunetce.

- Koleżanka mówisz ? - poruszył sugestywnie brwiami.

- Dokładnie tak.

- Od kiedy miewasz koleżanki, które ci doradzają ? - zadrwił.

- Jest taka jedna wyjątkowa. - powiedziałem, szybko tego żałując. - A jak u ciebie z dziewczynami ? Która nabrała się na ten twój śnieżnobiały uśmiech i szczenięce oczęta ?

- Zabawne, dobrze wiesz, że żadnej nie ma i nie będzie. - powiedział, ściskając mocno swoją szklankę.

- Naprawdę Aiden ? Minęło już tyle lat.

- Ile razy mam powtarzać ? Możemy rozmawiać o wszystkim, ale nie o tym.

- Jak chcesz, ale myślę, że powinieneś się obudzić. - próbowałem jakoś przywrócić go do rzeczywistości, to wszystko stawało się chorą obsesją.

- O czym mówisz ? - zapytał, już lekko zły.

- Świat idzie do przodu i ty też powinieneś.

- Damon, nie będę miał dziewczyny i niestety, ale nie doczekasz się szwagierki. No chyba, że spotkasz gdzieś Mazen i namówisz ją, by została moją żoną.

I o tym właśnie mówiłem, Aiden dalej żył przeszłością. Nie mógł wybaczyć sobie tego, w jaki sposób zostawił Mazen. Cały czas o nią pytał, a ja, by uniknąć pytań, sam zacząłem o niej mówić.

- A jak już wspominasz Mazen, to widziałem ją ostatnio.

- Gdzie ?! - zapytał szczerze zaciekawiony.

- Na koncercie jej zespołu. - skłamałem.

- Rozmawiałeś z nią ? - wiercił we mnie dziurę swoimi brązowymi oczami.

- Tylko przez chwile. - ponownie skłamałem.

- A. - powiedział krótko, jakby lekko się wahając.

- Co chcesz wiedzieć ? - zapytałem lekko.

- Nic, co o czym miałbyś pojęcie.

- Może jednak mam.

- Czyli wiesz, czy jest szczęśliwa ? - zapytał twardo.

- Myślę, że jest. I ty też powinieneś.

- Łatwo powiedzieć. Ma kogoś ? - zapytał z nadzieją.

- Aiden proszę cię, już to przerabialiśmy.

- Zadałem ci pytanie.

- Nie, nie ma, ale to nie zmienia faktu, że ma prawo kogoś znaleźć tak jak i ty.

- Dobra koniec tematu. - zacisnął mocno swoją szczękę.

- Dlaczego nie pójdziesz do przodu ? - zapytałem miękko.

- Pójdę, ale nigdy o niej nie zapomnę. - zmarszczył brwi, jakby myśląc nad czymś intensywnie. - Jak sprawy z The Devil's ?

- Dochody wzrastają z miesiąca na miesiąc, było kilka propozycji kupna.

- Nie jest na sprzedasz.

- Wiem, już mówiłeś, jednak powinieneś to przemyśleć.

- Wiem, że to dla ciebie jest jednak spory problem.

- Jestem w stanie być tam, kiedy tylko trzeba, ale jeśli nie masz zamiaru wrócić, to jaki jest sens trzymania go ?

- Daj mi jeszcze kilka miesięcy, pomyślę nad tym.

- Dobrze, jeszcze kilka miesięcy, a później sprzedajemy. - patrzyłem na mojego zamyślonego brata. Wiem, że to był jego pierwszy, poważny biznes i miał do niego wielki sentyment, jednak musiał patrzeć przyszłościowo i miałem nadzieje, że to zrobi.

-

Miałem plan zostać u Aiden'a jeszcze na kilka dni, jednak musiałem wracać, bo widocznie ci idioci nie dają sobie beze mnie rady.

- Co się dzieje ? - zapytałem, schodząc do piwnicy naszej siedziby.

- To jeden z naszych, jest kretem. - oznajmił Marco. 

- Otwórz drzwi. - minąłem żelazną kurtynę i wszedłem do małego pomieszczenia.

Rozpoznałem chłopaka, faktycznie pracował dla mnie od niedawna. Byłem zły, a jego niewzruszona postawa wkurwiła mnie jeszcze bardziej.

- Witam szefa. - uśmiechnął się, pokazując szparę między zębami. Jego twarz była posiniaczona przez wcześniejsze tortury. Mimo to chłopak dalej był bezczelny, nie wiedział, co go czeka.

- Dla kogo pracujesz ? - zapytałem spokojnie, ściągając przy tym swoją marynarkę, następnie podciągnąłem rękawy swojej koszuli.

- Dla szefa, a dla kogo innego ? - zaśmiał się.

- Wygadany się znalazł. - podszedłem do niego bliżej i bez ostrzeżenia wymierzyłem cios w jego szczękę.

- Możesz mnie napieprzać, ile chcesz i tak nic nie powiem. - powiedział, wypluwając flegmę wymieszaną z krwią.

- Doprawdy ? - zapytałem retorycznie. - Marco podaj mi mój zestaw. - chłopak przyniósł czarną, średniej wielkości walizkę z takimi narzędziami jak mini piła, kombinerki, szczypce, palnik, różnej wielkości noże, kilka rodzai broni i wiele innych. - Na to właśnie liczyłem, Marco zostaw nas samych.

- Tak jest szefie. - kiedy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi, przystąpiłem do działania.

- To teraz się zabawimy. Skoro nie chcesz mówić, to może od razu zaczniemy od języka.

-

Po kilku godzinach zapukałem w drzwi, by moje chłopaki wypuścili mnie z tego cholernego pomieszczenia.

- Pozbądźcie się ciała. - rozkazałem.

Musiałem się stamtąd wydostać, spalić ciuchy i wziąć długi prysznic.

Nienawidzę swojego życia.

-

Mazen

Podczas pierwszej próby zespołu, już w zmienionym składzie nie omówiliśmy najważniejszych kwestii, takich jak zmiana nazwy zespołu, czy kwestia naszych utworów, które głównie były babskimi piosenkami. Dlatego musieliśmy zrobić to teraz.

- Przecież nie musimy zmieniać nazwy, mi pasuje, jak jest. - powiedział z uśmiechem Noah.

- Dodatkowo jest to spory problem, trzeba by było wszędzie zmienić nazwę i przez to ludzie mogą o nas zapomnieć. - dodała Freya.

- Dobra, czyli wszyscy są za tym, by nazwa została tak, jak jest ? - zapytała Tessa, na co wszyscy się z nią zgodzili. - A co do naszych utworów, to przecież nie jest ich aż tak dużo. - zaśmiała się. - W niektórych możemy porobić wstawki dla Noah, można napisać jeden nowy utwór. Mazen zajmiesz się tym ?

- Jak zawsze. - zaśmiałam się.

- Potrzebujesz pomocy ? - zapytał chłopak.

- Piszesz ? - zapytałam.

- Trochę, ale jeśli wolisz pracować sama to czaje.

- No gdzie ! Teraz jesteśmy zespołem i jeśli nam wyjdzie, to w końcu nie będzie musiała sama tego robić. - chłopak uśmiechnął się szeroko.

- To co ? Może jakieś pierwsze wyjście w nowym składzie ? - zaproponowała Tessa.

- Pewnie ! To kiedy ? - podekscytował się chłopak.

- Dzisiaj ? - zapytała Tessa.

- Tak, super. - powiedział Freya.

- Jutro jest niedziela, mam szkołe. - powiedziałam, niszcząc ich ekscytacje.

- Nie przesadzaj, to nie będzie pierwszy raz. - zaśmiała się Freya.

Tylko że, wieczorem mam swój występ, o którym nie wiecie.

- Dobra przyjdę, ale będę późno, bo mam prace do napisania i tylko na chwile. Naprawdę muszę rano wystać, bo profesor Shaden, w końcu wyrzuci mnie z zajęć.

- Tak, tak. Super to widzimy się w klubie o 21, a Maz dojedzie później. - powiedziała ucieszona Freya.

-

Weszłam na scenę, wykonując swój dopracowany spektakl. Przeszłam po sali pełnej mężczyzn, dokładnie przyglądając się każdemu facetowi.

Kurwa.

Znów go nie było.

Gdzie jesteś Gomez ?

Zrezygnowana wróciłam za kulisy, by zebrać swoje rzeczy, jednak byłam tak zła, że wróciłam się do baru, by napić się mocnego alkoholu.

- Mogę postawić ci drinka ? - zapytał znajomy, męski głos.

- Nie szukam sponsora. - odpowiedziałam żartem.

- Może jednak zmienisz zdanie, jeżdżę Ferrari.

- Jak dla mnie możesz nawet jeździć rakietą.

- Dla ciebie mógłbym kupić rakietę. - droczył się ze mną.

- Naprawdę ? W takim razie zmieniłam zdanie. - mrugnęłam do chłopaka. - Miło cię widzieć Damon.

- Ciebie również, niestety nie zdążyłem na twój występ.

- Nic cię nie ominęło. - powiedziałam obojętnie.

- Zapewne się myślisz. Chciałbym ci to wynagrodzić, zacznę od postawienia ci drinka.

- Skoro nalegasz. - mężczyzna zamówił dla nas po szklance whisky z lodem. - Niestety musi być to szybki drink, jestem umówiona ze znajomymi.

- Rozumiem, nie zatrzymuje cię.

- Dla ciebie znajdę chwilę. - czy ja naprawdę to powiedziałam ??

Miałam ochotę walnąć się w twarz.

- Mogę cię o coś zapytać ? Nie obraź się, naprawdę nie mam nic złego na myśli. - zaczął, a ja skinęłam lekko głową. - Dlaczego jesteś dla mnie tak miła ?

- Do tej pory nie zrobiłeś nic, by było odwrotnie.

- Czyli zbieram plusy ? - puścił mi oczko.

- Na to wychodzi. Przepraszam, ale naprawdę muszę się już zbierać.

- Mogę cię podwieźć, jeśli chcesz ? - zaproponował.

- Nie chce psuć ci wieczoru, dopiero przyszedłeś.

- Nie ma problemu, chodźmy. - ruszyłam za czarnowłosym do jego samochodu.

Kiedy auto zatrzymało się przed klubem, miałam ogromne wyrzuty sumienia, że zostawiam Damona samego.

- Może masz ochotę do nas dołączyć ? - zapytałam.

- Nie, baw się dobrze. - uśmiechnął się lekko.

- Na pewno ?

- Tak, nie chce, byś myślała, że jestem twoim stalkerem. - zażartował.

- Myślałam, że to już dawno stwierdziliśmy. - też się zaśmiałam.

- Miłej zabawy Mazen. - uśmiechnął się lekko.

- Dziękuję. - wyszłam z samochodu, ale nim zdążyłam zamknąć za sobą drzwi, wróciłam się, by zadać chłopakowi pytanie. - Lubisz filmy ? - jestem totalną kretynką.

- Yyy, oczywiście. - powiedział zmieszany.

- To może wyjdziemy kiedyś do kina, jeśli miałbyś ochotę.

- Z miłą chęcią. - uśmiechnął się szeroko.

- Super, to do zobaczenia Damon.

- Do zobaczenia Mazen.

Dochodziła północ, więc klub był już pełen pijanych, wijących się w rytm muzyki ciał. Szybko odnalazłam moją ekipę na parkiecie.

- Ooo Maz ! Jesteś w końcu ! - ucieszyła się Freya. - Idziemy do baru, musisz nadrobić.

I tak oto stałam przy barze, wypijając kolejne ścieżki shotów, ze stojącym za mną wiwatującym tłumem.

- Pij ! Pij ! Pij ! - wykrzykiwał tłum.

- Jeszcze jedna kolejka i się porzygam. - stwierdziłam.

- Nie przesadzaj, piłaś o wiele więcej.

- Ale nie tyle naraz, jestem pełna. - powiedziałam, czekając.

- Więc chodźmy to wytańczyć. - zaproponowała Tessa.

Bawiliśmy się świetnie, nawet Noah niesamowicie się do nas wpasował. Wszystko szło dobrze do czasu, aż zadzwonił mój telefon.

- Halo ? ! - krzyczałam do słuchawki.

- Maz ?! Gdzie jesteś ?!

- Tim jestem w klubie, nie słyszę cię ! Czekaj wyjdę na zewnątrz. - minęłam spocony tłum, by wydostać się z tej głośnej przestrzeni. - Coś się stało ?

- Tak żeby zapytać, czy masz może ochotę się spotkać ?

- Tim rozmawialiśmy o tym, to nie może dłużej trwać.

- Wiem, wiem...

- Maz wszystko gra ? ! - zapytał Noah.

- Kto to ? - zapytał Tim.

- Muszę kończyć, pa Tim. - nie czekałam na odpowiedź chłopaka. Wiedziałam, że jeśli jeszcze chwile z nim porozmawiam, to w jakiś sposób mu ulegnę.

Po spaleniu papierosów razem z Noah wróciliśmy do środka. Wypiliśmy kolejkę shotów i ponownie wkroczyliśmy na parkiet. Muszę przyznać, chłopak wiedział jak się ruszać, nie mogłam na to narzekać.

- Dziwie się, że twoja dziewczyna puszcza cię w miasto, wiedząc jak potrafisz się poruszać. - zaśmiałam się do chłopaka.

- Grunt to zaufanie, bez tego relacja jest krucha. - mówił to tak pewnie, jakby był świecie o tym przekonany. - A ona nie ma o co się martwić, dobrze wie, co do niej czuje.

- Szczęściara.

- Raczej ja nim jestem.

To było urocze. Bardzo rzadko można spotkać taki związek. Mimo że nie wierzyłam, by istniała dla mnie jeszcze szansa na miłość, to zaczęłam być o ich idealny związek nawet ciut zazdrosna.

- Maz ! - poczułam męską dłoń na swoim ramieniu.

- Tim ?! Co ty tutaj robisz ?! - chłopak nie odpowiedział, tylko spojrzał wrogo na Noah.

- Siemka, jestem Noah. - brunet wyciągnął rękę w stronę szatyna. Ten drugi niechętnie odwzajemnił uścisk.

- Tim. - odpowiedział z kamienną miną. Następnie zwrócił się do mnie. - Możemy porozmawiać ?

- Skoro już tu jesteś, to chyba nie mam wyboru. - odpowiedziałam kąśliwie, następnie minęłam chłopaka, kierując się do cichszego miejsca. - Co ty tutaj robisz ?

- Przyjechałem z tobą porozmawiać, ale widzę, że jesteś zajęta.

- O co ci chodzi Tim ?

- Kto to jest ?

- Ale kto ? - zapytałam zdezorientowana.

- Ten koleś, z którym tańczyłaś. - wycedził przez zęby.

- Chodzi ci o Noah ?

- Kto to jest ?

- Nie powinnam ci mówić, bo wkurwiasz mnie swoimi rozkazami, ale niedawno odzyskałam dobry humor i nie pozwolę go sobie ponownie spieprzyć. To jest Noah, nowy członek zespołu.

- Twojego zespołu, składającego się z samych kobiet ?

- Jak widać już nie z samych kobiet.

- Jest gejem ?

- Co to za pytanie ?! - chłopak wzruszył ramionami zawstydzony. - Nie, nie jest gejem.

- Czyli teraz będziesz miała z kim...

- Nawet nie próbuj kończyć. - zagroziłam. - Masz jakiś chory napad zazdrości ! Nie rozumiem tego, przecież ty masz dziewczynę ! Do której powinieneś teraz wrócić. - wyminęłam chłopaka, mocno szturchając go swoim ramieniem.

- Przepraszam, nie wiem, co mnie napadło. Po prostu zobaczyłem cię z nim i nie wiem, co we mnie wstąpiło. - zatrzymał mnie, delikatnie łapiąc za moją dłoń.

- Ja też nie wiem. - spojrzałam na chłopaka twardo, jednak widząc jego skruszoną minę, nie mogłam się powstrzymać. - On ma dziewczynę.

- Co z tego. - powiedział, nim zdążył przemyśleć.

- W porównaniu do ciebie, kocha ją i nigdy by jej nie zdradził.

- Masz mnie za potwora. - powiedział jakby skruszony.

- Nie gorszego ode mnie. - byłam potworem i dobrze o tym widziałam.

- Nie jesteś potworem Maz. - podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Poczułam się ciepło i błogo.

- Nie pozbędę się ciebie ? - pokręcił głową z zadziornym uśmiechem. - Dobrze możesz zostać, ale masz być grzeczny i pamiętaj, do niczego dzisiaj nie dojdzie.

- Nawet nie zauważysz, że tu jestem.

-

Byłam już mocno wcięta, no dobra byłam pijana, a jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, przestałam myśleć nad konsekwencjami swoich czynów.

Więc kiedy usta Tim'a zbliżyły się do moich, bez wahania odwzajemniłam pocałunek. Jego wargi były jak zwykle miękkie i ciepłe wiedziałam, że będzie mi ciężko się od nich odkleić.

- Chcesz wrócić do domu ? - zapytał tym swoim seksownym głosem.

Zamiast odpowiedzieć, kiwnęłam głową i nim zdążyłam się zorientować, siedzieliśmy w taksówce, a nasza gra wstępna wkraczała na wyższy poziom.

Wchodząc do mieszkania, nie kłopotaliśmy się tym, by być cicho. Nie miałam pojęcia, jak to możliwe, że David się nie obudził.

Od zamknięcia drzwi do mojego pokoju, nasze ciuchy znikały w błyskawicznym tempie. Nasze usta były praktycznie nierozłączne, a ręce błądziły po naszych ciałach.

Byłam jak w trasie, zresztą co się dziwić, dawno nie uprawiałam seksu, a mój ostatni raz był właśnie z Timem. Chłopak dobrze wiedział, co ma robić, co najbardziej sprawia mi przyjemność.

- Jesteś taka seksowna. - mamrotał, ssąc mój lewy sutek.

- Zamiast mi słodzić, zrób to, po co tutaj przyjechaliśmy.

- Jak sobie życzysz.

Rzucił mną delikatnie na łóżko, następnie zsunął ze mnie ostatnią część garderoby, jaką miałam na sobie, czyli moje stringi. Byłam już wystarczająco mokra, by przejść do rzeczy, jednak chłopak postanowił zwiększyć moją przyjemność.

Zaczął od zostawienia mokrego śladu pocałunków od szyi, w dół mojego ciała. To było przyjemne, ale kiedy dotarł do mojego wzgórka, aż zakręciło mi się w głowie.

Nie mogłam zatrzymać jęku, który wydobył się ze mnie, kiedy jego język docierał we właściwe miejsca, a palce wchodziły we mnie raz, zarazem.

- Jestem tak blisko ! - kiedy tylko to powiedziałam, poczułam jak fala orgazmu przeszła przez moje ciało.

Patrzyłam na szatyna znad przymrożonych rzęs. Resztami sił przyciągnęłam go do siebie, wbijając się w jego usta w głębokim pocałunku. 

Następnie złapałam za jego twardego kolegę, objęłam go ręką i zaczęłam pompować. Chłopak nie opierał się, jednak kiedy chciałam zejść w dół i zrewanżować się, nie pozwolił mi.

- Zaczekaj. - powiedział, wstrzymując oddech.

- Nie chcesz ?

- Oczywiście, że chce, ale jak myślę o tym, co twoje piękne usteczka mógłby robić z moim...boje się, że to się skończy, nim w ogóle zacznie.

- Oh. A dasz radę mnie wypieprzyć ? - uniosłam wyzywająco brew.

- Zaraz się przekonasz.

Nim zdążyłam się zorientować, wszedł we mnie bez ostrzeżenia. Byłam wystarczająco śliska, by zrobił to za jednym razem. Kiedy chwilowy szok minął, zastąpiło go uczycie, którego nie da się opisać słowami.

Zaczął poruszać się we mnie coraz szybciej i szybciej, było mi tak dobrze, że nie myślałam nawet o zmianie pozycji. Czułam, jak znajome uczucie, ponownie we mnie rośnie. Po dźwiękach, jakie wydobywały się z ust zielonookiego, wiedziałam że i on jest na skraju.

Byliśmy ze sobą splątani, nasze ciała stykały się w każdym możliwym miejscu. Uwielbiałam to uczucie bliskości, seks z nieznajomą osobą nigdy ci tego nie zastąpi.

W pokoju panowała cisza, przerywana dźwiękami naszych pogrążonych w ekstazie ciał. Błogi orgazm zawładnął nami, doprowadzając nas na wyżyny rozkoszy.

Leżeliśmy obok siebie pozwalać, by emocje z nasz zeszły.

- Mogliśmy jechać do mnie, było bliżej. - wydukał Tim między głębokimi oddechami.

- Ile razy mam ci powtarzać, nie zrobię tego w waszym mieszkaniu. - jestem okropnym człowiekiem, ale nie zniżę się do takiego poziomu.

- Sarah wyjechała na weekend.

- Dlaczego mi to mówisz ?

- Mogę zostać dłużej.

- Tim ja nie żartowałam, to był nasz ostatni raz.

- Ostatnio też tak mówiłaś. - to była prawda i właśnie to wkurwiło mnie jeszcze bardziej.

Wstałam i ze złością zaczęłam się szybko ubierać. Tim zrobił to samo, jednak bez takiej złości.

- Dlaczego to robisz ? - zapytałam, na co szatyn patrzył na mnie zdezorientowany. - Dlaczego jej to robisz ?

- Robisz to samo.

- Nie jesteśmy super bliskimi przyjaciółkami i wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, ale przynajmniej nie muszę codziennie kłamać jej prosto w oczy.

- Nie musiałbym tego robić, gdyby nie ty.

- Ja zmuszam cię do tego, byś ją ze mną zdradzał ?!

- Gdybyś zgodziła się być ze mną, nikogo nie musiałbym kłamać !

- Tim ile razy mam ci powtarzać ? Nie będziemy razem !

- Ale ja cię kocham ! - na mojej twarzy wymalował się szok.

- O czym ty mówisz ?!

- Kocham Cię Maz.

- Proszę cię, przestań.

- Kiedy to prawda ! Kocham cię !

- Przestań ! Jak możesz mi to mówić, a później patrzyć w oczy Sarah i mówić jej to samo ?!

- To nie jest takie proste !

- Wytłumacz mi, proszę.

- Nigdy nie kochałaś dwóch osób jednocześnie ? Nigdy nie miałaś takiego dylematu ? - dobrze wiedział, że przez chwile coś do niego czułam, jeszcze wtedy, kiedy zaczynałam zakochiwać się w Aiden'ie.

- Nie. Nigdy nie czułam dokładnie tego samego do dwóch osób jednocześnie.

- Zazdroszczę. - potarł palcami grzbiet nosa. - Nie umiem zrezygnować z żadnej z was. Wiem, że to niesprawiedliwe i czuje się z tym okropnie, jednak prawda jest taka, że kocham zarówno ciebie, jak i Sarah.

- Potrzebujesz pomocy ? Chętnie wybiorę za ciebie. - energicznie otworzyłam drzwi od mojej sypialni. - To był nasz ostatni raz. To już nigdy się nie powtórzy. A teraz wyjdź, nie mam zamiaru się powtarzać. - Tim spojrzał na mnie ostatni raz, a następnie wyszedł, tak jak mu kazałam.


-

Continue Reading

You'll Also Like

9.5K 935 47
TOM I W Królestwie Turelionu od ponad dekady rządzi Mściwy Król, który swoją tyranią prześladuje społeczeństwo. Rozporządził nakaz likwidacji Obdarow...
2.8K 166 18
Historia o niezwykłej dziewczynie potrafiącej rozmawiać z wróżkami, przyjaźni, tajemnicy i uczuciu odkrytym podczas niezwykłych zdarzeń. Zapraszam!
369K 33.3K 18
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...
65.4K 7.2K 25
👔Damon Lauder był jednym z najbardziej znanych lekarzy w mieście, często prowadził wykłady, a na oddziałach przerażał studentów i budził w nich resp...