Potter? ☆ Draco Malfoy

Od zadupiacz

153K 4.9K 595

☆Nie wiedziałem, że masz siostrę, Potter. Oryginal by @Seselina Translation by @zadupiacz Více

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
Epilog
Podziękowania + Nowe tłumaczenie

119

532 17 1
Od zadupiacz

Przejął.

Hogwart był teraz oficjalnie zarządzany przez Voldemorta i jego śmierciożerców, ze Snape'em na czele. Jako dyrektor.

Nerwowy, zduszony śmiech wymknął mi się z ust, a moje oczy wędrowały tam i z powrotem między Luną i Wren naprzeciwko mnie. Było to może bardziej szyderstwo; pokazujące, jak całkowicie niedorzecznie brzmiały jej słowa.

"Chyba nie mówisz poważnie?" Moje usta były lekko rozdziawione, a brwi mocno ściągnięte. Chociaż, tak naprawdę, powinnam była to wiedzieć, gdy tylko weszłam na pokład ekspresu do Hogwartu; nawet w chwili, gdy dotarłam na peron.

Wszystko było zupełnie inne, ale do tej pory nie potrafiłam określić, na czym to polegało. Teraz było to prawie zbyt oczywiste; sposób, w jaki wszystko wydawało się mroczniejsze; zło, prawie.

Jakby peron, pociąg i prawdopodobnie sam Hogwart zostały spowite szarym cieniem.

Dwie inne rzeczy były dziwne w moim przybyciu do ekspresu do Hogwartu.

Po pierwsze, przybyłam sam. Draco nigdzie nie było widać. Ani podczas mojego raczej nagłego i niespodziewanego opuszczenia jego dworu, ani na peronie, ani w pociągu.

Czy oni go tam trzymali? Został w domu, zamiast uczęszczać na ostatni rok w Hogwarcie? Z pewnością nie.

Doskonałość akademicka, jak ją nazywał, była dla niego ważna. Nawet dla jego rodziny. Zbyt ważne, by pozwolić mu opuścić ostatni rok. Rozpocząć życie bez odpowiedniego wykształcenia?

Przypuszczałam, że ich wierzenia były zbyt starożytne, by tak się stało.

Ale z drugiej strony, śmierciożercy mogą postępować inaczej. Oczywiście dla nich służenie Czarnemu Panu jest o wiele większą przyjemnością niż ukończenie edukacji.

Więc może Lucjusz Malfoy zabrał swojego syna z Hogwartu na dobre w tym roku.

Ta myśl sprawiła, że zacisnął mi się supeł w żołądku. Hogwart bez Draco Malfoya po prostu nie był Hogwartem.

Ale potem moje myśli szybko skierowały się na drugą dziwną rzecz związaną z moim przybyciem. Wren.

Moja najlepsza przyjaciółka, która płakała jak dziecko, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy jakiś miesiąc temu, teraz nawet mnie nie przytuliła.

Na początku mnie to zaskoczyło, bo kiedy wsiadłam do pociągu i poszłam jej szukać, myślałam tylko o tym, jak zareaguje, czy będzie zła.

Ponieważ nawet jeśli to nie była moja wina, Merlin wie, że Wren Inkwood szybko się złości, a jeszcze szybciej obwinia tego, kto jest tam w tej chwili.

Rozsądnie było więc pomyśleć, że może być na mnie zła. Ale było zupełnie odwrotnie, niż się spodziewałam.

Stałem na środku przejścia, w jednym z ostatnich wagonów w kolejce, a moje oczy po raz pierwszy spotkały się z jej oczami.

Serce waliło mi w piersi, przez całą drogę tutaj, a teraz groziło całkowitym wyskoczeniem. Nie byłam pewna, dlaczego tak się denerwuję.

Pamiętałam, że podobne uczucie towarzyszyło mi, gdy po raz pierwszy zobaczyłam Harry'ego i uznałam to za nic szczególnego. Może podekscytowanie widokiem dwóch przyjaznych twarzy po pobycie w zamknięciu z nikim poza skrzatami domowymi, z którymi można było zamienić dwa słowa dziennie, zmieszane z poczuciem winy.

Powiedziała mi, żebym nigdy więcej tego nie robiła, żebym nigdy więcej nie dała się porwać, jakbym to z własnej woli dała się porwać. Ale potem zostałam porwana ponownie, dokładnie tego samego dnia.

Więc w końcu poczułam się winna. Miałam nadzieję, że nie martwiła się o mnie zbytnio przez ostatnie kilka tygodni wakacji.

Ale wtedy, zamiast gniewnych pomruków, długich uścisków i łez, po prostu się do mnie uśmiechnęła. Podniosła rękę, by pomachać mi do nich i wstała, by mnie przytulić.

Byłam co najmniej oszołomiona. Prawdopodobnie też tak wyglądałam, ale i tak odwzajemniłam gest, po czym uśmiechnąłem się do Luny.

"Hej?" wymusiłam, pozwalając sobie opaść na siedzenie naprzeciwko nich, moje ciało było dość sztywne.

Brwi Wren uniosły się lekko, zanim jej oczy zwęziły się w zakłopotaniu. "Co się stało?" zapytała Luna, swobodnie śledząc naszą dziwną rozmowę.

Dlaczego zachowywali się, jakbym nie zaginęła przez ostatni miesiąc? Jakby nie słyszeli ode mnie od równie długiego czasu?

"Nic" powiedziałam cicho, próbując sobie to wszystko poukładać w głowie, ale nie udało mi się. Żałośnie. "Jak spędziłaś-" Odcięłam się, gdy oczyściłem gardło. "Twoje lato?"

Wren skrzywiła się, niezadowolona z tego, że odwróciłam jej uwagę; w każdym razie odpowiedziała.

"Cóż, zapomnijmy o pierwszej połowie" zaśmiała się nerwowo. "Byłam nieszczęśliwa w czasie, gdy byłam prawie pewna, że nie żyjesz." Potrząsnęła głową na to wspomnienie. "A potem druga połowa zaczęła się prawie dokładnie tak samo" wykrzyknęła, brzmiąc na wyczerpaną, a jej oczy zwróciły się w moją stronę. "Byłam wściekła na matkę, kiedy mnie przeniosła, zostawiając was tam oboje. Ale potem wróciła po Lunę i jej ojca. Tak naprawdę brakowało tylko ciebie" wzruszyła ramionami.

"I oczywiście nadal była wściekła na biedną Delphię" dodała Luna, delikatnie pocierając ramię Wren.

"Ale potem dostałam twój list, odprężyłam się i w sumie całkiem dobrze się bawiłyśmy, prawda?" Jej głowa zwróciła się z powrotem w stronę Luny i skinęła głową.

Mój list?

"Na tyle, na ile można się teraz dobrze bawić" jej głos był teraz ściszonym szeptem, upewniając się, że nikt z pozostałych Slytherinów jej nie usłyszy. "Ze wszystkim, co się dzieje" dodała.

Nie słuchałam już do końca; utknęłam, gdy wspomniała o moim liście.

Mój list?

Z pewnością nie byłam w stanie pisać listów tego lata.

A potem, gdy to pytanie pojawiło się w mojej głowie po raz trzeci, zadałam je na głos.

"Mój list?"

"Tak, twój list?" zapytała. "Twój list, w którym napisałeś, żebyśmy się nie martwili. Że ty i Draco uciekliście i jesteście bezpieczni; że zobaczymy się, kiedy wrócimy do Hogwartu. List Tuckera..." Wskazała na moją sowę w klatce. "-przyniósł do nas?"

Wziąłam głęboki oddech, analizując każde słowo, które właśnie wyszło z jej ust; dochodząc do wniosku, że ktoś najwyraźniej napisał list dla mnie.

Chociaż Draco też nie był w stanie tego zrobić. Zwłaszcza nie używając mojej własnej sowy. Obserwowali go zbyt uważnie.

Zanim zaczęłam się zastanawiać, kto mógł ją wysłać, zanotowałam w myślach, by im podziękować, gdy tylko ją znajdę.

"Oczywiście!" wybuchnęłam, trochę zbyt entuzjastycznie. "Merlinie, jak mogłam zapomnieć? Głuptas ze mnie. O liście, który wysłałam. Z Tuckerem. Tak, oczywiście." Mówiłam dalej, z uśmiechem przyklejonym do twarzy i ręką potarganą po włosach.

Ponieważ, szczerze mówiąc, nie chciałam, żeby się o mnie martwiła. Nie chciałam, żeby ktokolwiek się martwił. Co by to dało, gdyby wiedziała, że byłam torturowana? Gdyby wiedziała, że byłam odizolowana przez całe lato? Gdyby wiedziała, że Draco widział, obserwował, wiedział i nic nie zrobił?

Dokładnie. Nikomu nie przyniosłoby to nic dobrego, zdecydowałam. I tak to zostawiłam.

A teraz, po około godzinie podróży, powiedzieli mi, że Snape jest dyrektorem pieprzonej Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

A ja szydziłam z niedowierzaniem.

"Tak, poważnie, Mary!" Wren warknęła z rozbawieniem w głosie, przewracając oczami. Nie przewróciłaby oczami, gdyby wiedziała, dlaczego wcześniej nie słyszałam. "Szczerze mówiąc, co ty i Draco robiliście, że o tym nie wiesz?" Szybko się powstrzymała, ponownie oceniając swoje słowa z szyderstwem. "Właściwie to nie odpowiadaj" zaśmiała się.

Odchrząknęłam, choć zmusiłam się do pojedynczego śmiechu.

"Szczerze mówiąc, nie wiem zbyt wiele o obecnej sytuacji" mruknęłam szczerze, wlepiając wzrok w stół, zanim zarejestrowałam spokojny głos Luny.

"W porządku, doingormujemy cię" uśmiechnęła się, kiwając głową, gdy spojrzałam na nią z wdzięcznością w oczach.

Wren była teraz cicho, pozwalając swojej dziewczynie mówić. Wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że tak będzie najlepiej.

"Wyobrażam sobie, że większość z nas jest tutaj, ponieważ jest to teraz obowiązkowe" zaczęła, przechylając głowę. "Wiesz, kto wprowadził ten obowiązek. W ten sposób będzie miał na oku całą populację czarodziejów. Ministerstwo i Hogwart; zarówno dorosłych, jak i dzieci" wyjaśniła, a ja skinąłem głową ze zrozumieniem na jej słowa. "Każdy, kto nie uczęszcza do Hogwartu w tym roku lub kto odmawia wysłania swoich dzieci, jest postrzegany jako zdrajca. To niebezpieczne, jeśli nie pójdziesz".

Sposób, w jaki brzmiał jej głos, w ogóle nie pasował do powagi jej słów, do tego, co mi sugerowały - nie, mówiły.

Słyszalnie wstrzymałam oddech, zaskoczona tym, jak źle się stało.

Ten rok w ogóle nie będzie podobny do moich poprzednich; z tego, co mogłam stwierdzić, będzie zupełnie odwrotnie.

A potem, jakby nawet nic nie powiedziała, wzrok Luny padł na coś za mną, zanim na jej ustach pojawił się mniej subtelny uśmiech. Podążając za jej spojrzeniem, patrzyłam prosto na Draco.

Jego szare oczy uchwyciły moje, gdy tylko się odwróciłam, a mój oddech ponownie się zatrzymał. Tym razem mogło to być podekscytowanie.

Nie widziałam go, odkąd to się stało; nie odkąd leżałam na jego zimnej podłodze, jego ciotka wrzynała się w moją skórę, krzyki przeszywały całe moje ciało, podczas gdy on patrzył, jak to się dzieje.

Nie chciałam trzymać tego nad jego głową i błagałam samą siebie, by tego nie robić. Przypominałam sobie, że nie miał wyboru, nie mógł zrobić nic poza patrzeniem. Voldemort zabiłby nas oboje.

Ale nie mogłam się powstrzymać.

Wzdrygnęłam się lekko na jego obecność, sięgając ręką do blizn na ramieniu, które były zakryte przez ubranie. A on to zauważył. Oczywiście, że zauważył.

Przełknęłam ciężko, patrząc, jak zbliża się do nas, z każdą sekundą coraz bliżej, a potem całkowicie nas mija. Jego oczy skierowały się przed siebie, nie wykonując nawet uprzejmego ukłonu w stronę Wren czy Luny.

Zmarszczyłam na niego brwi, złość we mnie kipiała, bo nie miał prawa tego zrobić.

To było zanim zauważyłem zmięty kawałek pergaminu na moich kolanach.

Nawet nie patrząc na Wren, która niewątpliwie rzucała mi bardzo zdezorientowane spojrzenie, otworzyłam pergamin tak szybko i cicho, jak tylko mogłam.

Wciąż nas obserwują. I nadal nie jest bezpiecznie. Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie.

Nie spotykaj się ze mną, gdy ktoś inny może być w pobliżu.

Pokój wspólny o 1.

- D.

Starałam się nie pozwolić, by na mojej twarzy pojawiły się wszystkie emocje, które obecnie mną targały, biorąc kolejny głęboki oddech, zanim szybko spaliłam pergamin.

A potem spojrzałam na moich dwóch przyjaciół naprzeciwko mnie. Podczas gdy Luna była skupiona na mijającej scenerii na zewnątrz, Wren wpatrywała się we mnie, mając nadzieję dowiedzieć się, co się dzieje.

Nie musiała się odzywać, by dać mi znać, o co jej chodzi.

"My-" Przerwałam sobie kaszlnięciem, mając nadzieję, że da mi to więcej czasu do namysłu. "- Pokłóciliśmy się" - oświadczyłam z niepewnością w głosie, której wolałabym nie mieć.

"Kłótnia?"

"Kłótnia." Brzmiałem teraz bardziej przekonany o sobie, a tym samym bardziej przekonany o niej.

Zanim zdążyła zadać więcej pytań, pociąg nagle zatrzymał się na środku torów, zatrzymując się gwałtownie i lekko szarpiąc całym moim ciałem.

Przez chwilę nic się nie działo; nikt nie był pewien, co powiedzieć, a nawet czego się spodziewać. Zmartwione spojrzenia były jedynymi wymienianymi rzeczami, zanim drzwi wagonu siłą się otworzyły.

Głęboki, niechlujny głos odbił się echem w przedziale.

I nie tylko jego znajomość sprawiła, że mój puls przyspieszył, ale także słowa wychodzące z jego ust.

"Harry Potter! Czy ktoś tutaj widział Harry'ego Pottera?" Przeszedł mnie dreszcz. "Będzie lepiej dla was wszystkich, jeśli powiecie nam teraz, zanim będę musiał to z was wyciągnąć".

Rozpoznałam głos Carrowa, po raz kolejny przypominając sobie ich podsłuchane spotkanie i to, co się na nim wydarzyło.

A gdy jego donośny głos ryknął w tle, zastraszając uczniów na prawo i lewo, wiedziałem, że to nie będzie zwykły rok. Nie, wcale nie.

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

42.3K 1.5K 27
Opowiadanie przeznaczone dla osób powyżej 16 roku życia❗ Życie Ashley Lawrence Foster skomplikowało się w momencie, gdy w wieku piętnastu lat jej rod...
4.9K 191 29
Od zawsze wiedziałam, że Beauxbatons to nie miejsce dla mnie. Wszędzie lalunie, które tylko czekają aż się potkniesz (w większości, nie mówię, że wsz...
19K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
5K 328 138
Występują: ❤ Domen Prevc ❤ Kamil Stoch ❤ Maciej Kot ❤ Stefan Kraft ❤ Daniel Andre Tande ❤ Johann Andre Forfang ❤ Michael Hayboeck ❤ Andreas Wellinge...