LOST (ZAKOŃCZONE)

By uciekinnierka

199K 5.3K 991

Jenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog
Kilka słów ode mnie
Druga część "LOST"

Rozdział 6

3.1K 81 13
By uciekinnierka

Przetarłam dłonią zmęczoną twarz i wróciłam do patrzenia na ulicę. Było już ciemno, a droga prowadząca do mojego domu była słabo oświetlona. Jechałam wolno, próbując jak najbardziej skupić się na prowadzeniu auta, ale pomimo starań, moje myśli wciąż powracały do spotkań z Harry'm. Do jego brązowych kręconych włosów, intrygujących zielonych oczu... Pokręciłam głową, próbując odepchnąć od siebie te myśli. Mimo iż miał w sobie coś, co mnie nawet intrygowało, przede wszystkim sprawiał, że buzowała we mnie złość. Był tak cholernie arogancki, bezczelny!

Zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy, gdy przypomniałam sobie te wszystkie dziwne, krótkie rozmowy jakie przeprowadziliśmy. Tą popieprzoną głupią grę, w której nie znałam zasad. Matko, mógł mieć nawet wygląd samego boga, ale jego sposób bycia sprawiał, że miałam ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy. Moje uczucia mieszały się ze złością i strachem. Nie zapomniałam kim był, wręcz gdy James nas w tym uświadomił, odczuwałam wobec niego jeszcze większą niechęć. Kto mógł wiedzieć, co takiemu człowiekowi mogło przyjść do głowy? Dlaczego wciąż tak dziwnie mnie zaczepiał?

Westchnęłam ciężko. Mój telefon zaczął dzwonić, a moje myśli na chwilę się uspokoiły. Powoli sięgnęłam ręką na fotel obok i wbiłam wzrok w wyświetlacz. James. Nie byłam pewna, czy chcę odbierać. Tłumaczyć się, że jestem zmęczona i wracam do domu. Nie wiedziałam, czy rozmowa już z pijanym przyjacielem ma sens. 

Niepewnie przeciągnęłam zieloną słuchawkę i włączyłam tryb głośnomówiący. Niemal od razu usłyszałam głośną muzykę i przekrzykujących się ludzi. Przewróciłam oczami. 

- Cześć, James.

Po dłuższej chwili, gdy chłopak nie odpowiadał, zaczęłam się zastanawiać, czy może nie zadzwonił do mnie przez przypadek. Jednak moje wątpliwości szybko zostały rozwiane.

- Jenny?! Jenny przyjedź tu szybko! - jego głos był pełen przejęcia.

Zmarszczyłam brwi, spoglądając na telefon.

- Słuchaj, jestem zmęczona, nie mam siły na imprezy... - zaczęłam, ale mi przerwał.

- Jenny, Tom tu jest! - krzyczał - Ashley dostała szału! Potrzebuję twojej pomocy! 

Zamarłam na moment, wlepiając wzrok w drogę przed sobą. Jak to Ashley dostała szału? Przełknęłam ciężko ślinę.

- Już jadę - odpowiedziałam tylko, po czym się rozłączyłam.

Szybko zawróciłam, mocniej przyciskając pedał gazu. A myślałam, że dziś nie może być już gorzej.

Minęło piętnaście minut, gdy znalazłam się pod domem naszego znajomego ze szkoły. Duży, biały dom rozświetlały światła na trawniku. Sporo ludzi stało przed posesją, trzymając w rękach kubki z alkoholem i paląc papierosy. Zaparkowałam bliżej domu obok i wysiadłam pospiesznie z auta. Muzyka była tak głośna, że zdziwiło mnie, że jeszcze nikt nie zadzwonił na policję. Osiedle było bardzo spokojne, a sąsiedzi nie do końca wyrozumiali.

Szybko przeszłam przez ulicę, okrywając się ciaśniej płaszczem. Zdawałam sobie sprawę, że nie wyglądam najlepiej. Miałam rozczochrane włosy, rozmyty makijaż i strój, który nie do końca pasował na imprezę. Zignorowałam to jednak, próbując jak najszybciej odnaleźć swoich przyjaciół. Rozejrzałam się po ogródku, ale nigdzie ich nie dostrzegłam. Postanowiłam wejść do środka i gdy tylko otworzyłam drzwi od razu dobiegły mnie krzyki. Przejechałam wzrokiem po pomieszczeniu, próbując odnaleźć źródło tego hałasu. Prawie od razu dostrzegłam grupkę osób, ciasno stojących obok siebie i z zaciekawianiem spoglądających w jedną stronę.

Jak najszybciej podeszłam do tłumu i przedarłam się między ludźmi. Moja szczęka całkowicie mi opadła, gdy moim oczom ukazała się Ashley stojąca ze szklanką w dłoni, uniesionej nad głową. Owen, który był organizatorem imprezy wyglądał jakby miał zaraz się popłakać. Stał przy blacie i z ogromnym grymasem na twarzy przyglądał się podłodze, która była pełna rozbitego szkła. James znajdował się w bezpiecznej odległości od Baker i z rękami wystawionymi w geście obronnym prosił ją by odłożyła szklankę i się uspokoiła. Ta zdawała się jednak nie zwracać na nic uwagi. Patrzyła tylko przed siebie z gniewem w oczach. 

Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam w rogu kuchni Tom'a. Był kompletnie pijany, a na twarzy błąkał mu się kpiący uśmieszek. Zdawało się, że kompletnie nie przejęła go ta sytuacja, a wręcz w pewien sposób bawiła. 

- Daję dziesięć dolców, że tym razem go trafi - usłyszałam za sobą.

Te słowa wyrwały mnie z zamyślenia i lekko otrzeźwiły. Zebrałam się w sobie i niepewnie postawiłam kilka kroków w stronę przyjaciółki. Bałam się, że mogę oberwać rykoszetem, bo zdawałam sobie sprawę w jak wielkim amoku była, ale musiałam coś zrobić. Przerwać ten cyrk, zanim komuś naprawdę stałaby się krzywda. 

- Ashley, to ja - podniosłam głos by mnie usłyszała, ale nadal starałam się brzmieć jak najmilej.

Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała, gdy coraz bardziej się do niej zbliżałam. Powoli, z uniesionymi rękami podeszłam do blondynki. Zatrzymałam się dopiero, gdy dzieliło nas tylko kilka stóp.

- Ashley, kochanie - zaczęłam miękko - Proszę cię, odłóż tą szklankę. Nie warto.

Widziałam jak powoli przenosi na mnie swój wzrok. Ręce jej się trzęsły, a jej szczęka była zaciśnięta.

- Zabiję go! - wysyczała.

Przełknęłam ciężko ślinę, decydując się jednak do niej zbliżyć. Patrzyłam jej prosto w oczy najcieplej, jak potrafiłam i ostrożnie sięgnęłam do jej dłoni, w której trzymała naczynie. Wyciągnęłam jej szklankę z pomiędzy zaciśniętych palców i odetchnęłam ciężko. Ashley chwilę jeszcze stała bez ruchu, aż w końcu jej wzrok lekko się zmienił i można było w jej oczach dostrzec żal i smutek. Objęła mnie drżącymi dłońmi, a ja odłożyłam kubek na blat. 

- Chodźmy stąd - powiedziałam w jej włosy, a ona prawie niezauważalnie kiwnęła głową.

Odsunęłyśmy się od siebie i gdy już miałyśmy odchodzić, głośny śmiech Tom'a sprawił, że zamarłam, moja przyjaciółka również. Niepewnie odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o ścianę, z założonymi rękami na piersi. Jego śmiech był pełen kpiny, a na ten dźwięk zrobiło mi się niedobrze. 

- Jesteś taka żałosna, Ashley - ton jakim to powiedział, przyprawił mnie o ciarki.

Widziałam, jak Baker znów się spina, zaciskając mocniej szczękę i pięści. Wbiła w niego wzrok i zrobiła szybki krok do przodu. Nie udało jej się jednak dalej odejść, bo mocno zacisnęłam ręce na jej ramionach. Obok nas zjawił się też James, kręcąc przecząco głową. Pociągnęłam dziewczynę za sobą, ignorując komentarze ludzi dookoła. 

Ulżyło mi, gdy w końcu stanęliśmy na dworze. Spoglądałam uważnie to na James'a, to na Ashley, ale ich miny niewiele zdradzały.

- Co tam się właściwie stało?! - prawie krzyknęłam.

Obydwoje unikali mojego wzroku, spoglądając na wszystko tylko nie na mnie. Czułam jak tracę cierpliwość, gdy mijały minuty, a oni nadal nie zdecydowali się odezwać.

- Wytłumaczcie mi! 

- Jenny, ty nawet nie zdajesz sobie sprawy co tam... - Morris zamilkł, z wielkimi oczami spoglądając gdzieś za mną.

Zmarszczyłam zdziwiona brwi i się odwróciłam. Nie, to było niemożliwe. To nie mogło się dziać naprawdę. Nie teraz. Nie znów.

- Zadzwoniłam po nich - usłyszałam cichy szept swojej przyjaciółki.

Spojrzała na nią wzrokiem pełnym złości.

- Co ty zrobiłaś?!

Wróciłam do patrzenia za siebie. Ku nam szedł pewny siebie Mike, Harry i Ethan. Rozglądali się z obojętną miną dookoła. Czułam, jak robi mi się coraz to bardziej gorąco, mimo iż na dworze było naprawdę zimno. W trójkę przyglądaliśmy się idącym do nas chłopakom. I chociaż marzyłam o tym, by okazało się, to tylko snem, to działo się naprawdę.

- Cześć dziewczyny - Mike uśmiechnął się do nas szeroko, pokazując swoje śnieżnobiałe zęby.

Otworzyłam szerzej oczy. Boże, co ona zrobiła...


__________

Podziel się swoją opinią w komentarzu :)

Continue Reading

You'll Also Like

145K 5K 29
Minęło kilka miesięcy odkąd Aurora Wood dała kosza Harry'emu Thompsonowi, chłopaku, którego znają wszyscy. A był tego tylko jeden powód: Alexander Mi...
10.4K 168 34
15-letnia Naomi Wilson przeprowadza się z rodzicami do innego miasta gdzie mieszka jej 16-letni brat. Ich rodzice zamieszkują bliżej swojej pracy a N...
1.1M 31.1K 50
Kelly Wilson powróciła z Włoch do Ameryki, w której się urodziła i spędziła pierwsze lata swojego dzieciństwa. Szybko zyskuje popularność w nowej szk...
208K 8.5K 6
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...