Shera i Kocica

By Fanficlove21

503 4 15

Adora to przybrana córka znanego milionera, który ją zaadoptował po śmierci jej rodziców. Od wczesnych lat do... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
Rozdział 13

Rozdział 11

32 0 0
By Fanficlove21

W Etherii nastał kolejny słoneczny dzień. Był on ważny dla uczniów różnych szkół i ich rodziców. Do pięć lat odbywa się dzień kariery. Rodzice przychodzą do szkół i opowiadają o swojej pracy by również nią zainspirować młode pokolenia. Tego właśnie dnia Catra miała przyprowadzić swojego ojca by pokazał jak wygląda praca piekarza. Jednak dziewczyna nie wyglądała na zachwyconą. Siedziała przy swoim biurku i pakowała książki. Jej niezadowoloną minę zauważył Melog.

-Wszystko dobrze, Catro? Nie wyglądasz na szczęśliwą.

-To nie  jest nieszczęśliwa mina. Tylko mina wstydu- powiedziała i podeszła do toaletki by uczesać włosy.

-Wstydu? Nadal przeżywasz sytuację z Adamem? Minął tydzień.

-Akurat nie chodzi o to- z początku dziewczyna przeżywała sytuację ze swoim tajemniczym wielbicielem, prawie pocałunkiem i misję z Sherą. Prze pierwsze dwa dni cały czas przepraszała chłopaka i starała mu to wynagrodzić. Dopiero kiedy piąty raz dała mu ciastka na przeprosiny, powiedział, że ma kolejny obiekt westchnień, ucieszyła się i dała mu spokój- Z Adamem jesteśmy  już tylko przyjaciółmi.

-Więc co cię tak zawstydza? To, że Shera widziała twój atak paniki?

-Tym się aż tak nie przejmuje- powiedziała poprawiając włosy- Nie wie, że jestem Kocicą i mnie nie zna, więc to mnie uspokaja- wstała i podeszła do biurka

-Więc nie wiem o co chodzi?

-Dzisiaj jest dzień kariery. Przyprowadzamy swoich rodziców do klas.

-I gdzie jest problem?- spytał siadając na łóżku.

-Bo mój tata tam idzie- jęknęła i również usiadła na posłaniu.

-Ale twój tata jest super. Czym się martwisz ?

-Jest super, to prawda. Tylko też bardzo..- nie wiedziała jakiego słowa użyć- Opiekuńczy, i bardzo dziecinny.

-I te cechy są tak złe?

-Nie zrozum mnie złe. Kocham mojego tatę i nie wyobrażam sobie mieć innego. Tylko, że on zawsze traktuje mnie jak małą dziewczynkę- przypomniała sobie jak, jeszcze do niedawna, budził ją łaskocząc tak jak wtedy gdy była mała- Nie może się pogodzić, że chodzę do liceum, mam już 16 lat- popatrzyła na kwiatki z lizaków, które uwielbiała jako dziecko a Felix daje je raz w miesiącu- Kiedy pójdzie do klasy będzie mówił słodkim głosem, przezywał zdrobnieniami a ja spalę się ze wstydu- ukryła twarz w dłoniach.

-Nie może być złe- Melog mieszkając z dziewczyną ponad siedem miesięcy zauważył, że Catra była oczkiem w głowie tatusia.

-Będzie źle. Kiedy poszedł z Seleną to cały czas opowiadał o tym jak bawiła się zabawkami w wannie.

-Pewnie to było dawno.

-Raczej ze trzy lata temu. Pewnie opowie o tym jak robiłam herbatki z pluszakami- położyła się na łóżku- Myślałam, żeby poprosić mamę ale ona nigdy się nie zgadza. Unika chodzenia do mojej szkoły, nawet na zebrania wygania tatę częściej. Ale boję się powiedzieć mu prawdy.

-Powinnaś mu powiedzieć, żeby tak nie robił. Ze nie chcesz by cię tak traktował.

-Ale to złamie mu serce- na samą myśl o jego smutnym spojrzeniu robiło się jej nie dobrze- Sprawia mu to przyjemność- podniosła się- Muszę po prostu to przecierpieć. Najwyżej Glimmer będzie mieć powód do gnębienia mnie a Adora uzna, że jestem niedojrzała- zaśmiali się obaj ale przerwało im pukanie do drzwi. Dziewczyna otworzyła a tam stała jej siostra- Selena? Nie powinnaś być w sklepie?

-I przegapić chwilę kiedy tata idzie robić wstyd mojej siostrze- weszła do pokoju i usiadła na łóżku- Nigdy w życiu.

-Przyszłaś po to by mnie bardziej zdołować- usiadła przy biurku mając widok na siostrę.

-Dać ki kilka rad. Po pierwsze- zaczęła wyliczać na palcach- Nie przerywaj mu wypowiedzi. Po drugie uśmiechaj się. Po trzecie jeśli się śmieją patrz na podłogę. I ostatnie najważniejsze, nie mów mu, że robi ci wstyd.

-Jakbym tego nie wiedziała.

-Mówię serio. Na moim dniu kariery opowiedział całą historię jak zatrzasnęłam się w łazience. 

-Czemu nie powiedziałaś, że zrobił ci przykrość?

-To tata. Myśli, że jesteśmy małymi dziećmi. Zwłaszcza jeśli chodzi o ciebie, jego małą córeczkę, która zawsze do niego przychodziła po pomoc- zauważyła smutny wyraz twarzy siostry. Wstała i podeszła do niej- Wiem, że nie chcesz by to słyszeli twoi przyjaciele- położyła jej ręce na ramionach- Tylko pokazać, że masz fajnego rodzica. Ale dla naszego taty musisz to zrobić. 

-Wiem. Robię to dla niego- powiedziała szczerze.

-To dobrze. Teraz chodźmy na dół. Tata nie może się zdecydować co wziąć na poczęstunek.

-Tylko nie mów, że upiekł ciastka w jednorożce.

-Upiekł ciasta w jednorożce- Catra jęknęła- Chodźmy go uspokoić.

-Twój tata raczej się cieszy na ten dzień- powiedział Melog wychodząc z kryjówki.

-Aż za bardzo- wzięła plecak i ruszyła ku drzwiom- Pewnie teraz stoi przed lustrem i nie może się zdecydować co ubrać by pasować do kolory jednorożców.

***

- Felix, kochanie nie założysz na dzień kariery tego krawata.

-Ale on pasuje do moich ciastek.

Felix stał w sypialni i myślał co by dzisiaj ubrać. Uwielbiał dni kiedy mógł iść do szkoły i opowiadać o swojej pracy, która uwielbiał. A jeszcze bardziej cenił ten czas, ponieważ mógł go spędzić z córkami. Dzisiaj była kolej Catry, jego malutkiej dziewczynki, która zawsze do niego przychodziła z każdym problemem. Teraz miał okazję poznać jej nastoletni czas.

-Kochanie, nie pójdziesz do szkoły naszej córki by jej przyjaciele cię zobaczyli w kolorowym krawacie- mówiła poważnie Cyra. Znała charakter męża i jego zaangażowanie, nie chciała sprawić wstydu córce.

-To jak mam iść?

-Jak piekarz.

-Ale tam będą Catry znajomi.

-Dlatego musisz wyglądać normalnie. Masz opowiedzieć o swojej pracy więc maż tak wyglądać- powiedziała spokojnie.

-Denerwuje się- przyznał mężczyzna zapinając guziki koszuli.

-Niby czym?

-Chce się pokazać z jak najlepszej strony, by Catra była ze mnie dumna. 

Cyra słuchała słów męża i zrobiło się go żal. Bardzo kochał swoje dzieci, zwłaszcza ich najmłodsze, które miało odmienny charakter niż ich pierwsze. Selena zawsze była niezależna i dość szybko zaczęła sobie radzić bez pomocy rodziców. Natomiast Catra zawsze była ich małą dziewczynką. Przychodziła do nich gdy miała koszmary, uczestniczyła w każdym rodzinnym wydarzeniu bez narzekania, zawsze im się zwierzała. Lecz teraz ma 16 lat i Felix nie może się z tym pogodzić.

-Zawsze jest- położyła mu ręce na ramionach- To twój mały kociak- rzuciła mu uśmiech.

-Ale dorasta- westchnął- Wiem, że prosiła byś ty z nią poszła- zauważył skrzywienie na twarzy żony- Dlaczego odmówiłaś.

-Wiem czemu- podeszła do okna i widokiem na miasto- Nie chce się z nimi widzieć.

-Kiedyś to nastąpi. Nie możesz od tego uciekać.

-Nie uciekam. Chce zapomnieć o przeszłości- skierowała się ku drzwiom- Lepiej już chodź, zaraz się spóźnicie.

Felix patrzył na reakcję żony. Wiedział, że spotkanie ich dawnych przyjaciół byłoby dla niej bolesne. Dlatego dzisiaj on idzie i pokaże się jako najlepszy piekarz i ojciec..

***

-Gdzie ten tata- mówiła Catra czekając w salonie- Spóźnimy się.

- Niech pocieszy cię fakt, że tata nie udekorował samochodu.

-Nawet tego nie mów- zagroziła siostrze- Jeszcze usłyszy i to zrobi, wtedy mogę się nie pokazywać ludziom na oczy- Selena się zaśmiała.

-Znowu się kłócicie?- spytała Cyra wchodząc do salonu. Podeszła i przytuliła młodszą córkę- Będzie dobrze kochanie.

-Będzie tak, że narobi mi wstydu przed całą klasą. Zostanę większym pośmiewiskiem- powiedziała szczerze dziewczyna.

-Zawsze możesz mu powiedzieć prawdę- zauważyła po minie córki, że tego nie zrobi- Bądź dla niego wyrozumiała. Jesteś jego małą córeczką.

-Mam 16 lat- stwierdziła Catra odchodząc od matki- Doceniam go ale nie chce by do końca życia traktował mnie jak dziecko. Co będzie jak kogoś przyprowadzę? Postawi na stół ciasta z jednorożcami.

-Kochanie- zaczęła delikatnie Cyra. Wiedziała co czułą jej córka. Sama się o nią martwiła lecz miała świadomość, że dorasta, w przeciwieństwie do jej męża- Surowo go oceniasz. Chce tylko spędzić z tobą czas, cieszcie się i niego i niczym się nie martw. A o chłopakach pogadamy innym razem.

-Czy wogule pozwoli kogoś mi przyprowadzić?- spytała z jękiem Catra.

-Jak będziesz mieć 40 lat, albo jak umrę- powiedział Felix wchodząc do pokoju słysząc pytanie córki.

-Tato!- krzyknęła Catra- Mam 16 lat.

-Selena miała chłopaka w wieku 18 lat- ubrał kurtkę i podszedł do córki- Więc masz jeszcze 2 lata- uśmiechnął się.

Catra założyła zła ręce na piersi, co wywołało śmiech jej siostry. Popatrzyła na nią groźnie.

-Jesteście gotowi?- spytała Cyra.

- Jeszcze jedna rzecz- powiedział Felix kierując się do kuchni.

-Oby to nie było to o czym myślę- błagała Catra

-O to one- wesoły mężczyzna pokazał na tacy ciastka w kształcie jednorożców w różnych kolorach.

-Tato, dlaczego nie zrobiłeś zwykłych ciastek?- nie była z tego powodu zadowolona.

-To twoje ulubione.

Catra jęknęła cicho, ale widząc smutny wyraz twarzy ojca uśmiechnęła się fałszywie.

-Są piękne. Chodźmy bo się spóźnimy- oboje wyszli z domu.

-Ciekawe co tata zrobi? czy opowie jakąś historię by zawstydzić swoją córeczkę- zaśmiała się Selena.

Cyra nic nie odpowiedziała. Miała nadzieję, że jej mąż niczego nie zepsuje oraz, że nie będzie rozmawiać z innymi rodzicami.

***

Droga do szkoły minęła w ciszy. Wyjątkowo pojechała tam z ojcem samochodem. Siedziała na przednim siedzeniu patrząc na wyczyny ojca. Mężczyzna śpiewał piosenkę, którą włączył w radiu. Była to piosenka, która śpiewali w trakcie wakacji. Catra po pewnym czasie zaczęło to irytować.

-Tato, możesz to wyłączyć?- on jednak jej nie słyszał. Więc sama wyłączyła radio.

-Hej! czemu wyłączyłaś? To twoja ulubiona.

-Jak miałam pięć lat- powiedziała z irytacją a Felix popatrzył na nią ze smutną miną. Dziewczyna westchnęła- Słucham teraz innej muzyki.

-No tak. Te nastoletnie rapy, tak?- wtedy zaczął nieudolnie rapować a Catra patrzyła na niego dziwnie. Marzyła by to się skończyło. Po 10 minutach męczarni dojechali pod szkolny budynek. Felix zaparkował auto na parkingu i już miał wychodzić lecz przerwał mu głos córki- Tato, mam taką prośbę.

-Jaką kochanie?- rzucił jej troskliwe spojrzenie, które powodowało, że nie mogła sprawić mu przykrości.

-Czy mógłbyś nie być dzisiaj sobą?

-Co masz na myśli?

-Żebyś nie opowiadał historii z dzieciństwa. Tam będą moi znajomi.

-Postaram się.- wyszedł i pomógł wziąć rzeczy- Zobaczysz, że jestem super tata przed twoimi przyjaciółmi- ruszył do wejściu wesołym krokiem i każdego witając.

-Chyba nie zrozumiał.

***

Przed klasą Catry gromadzili się uczniowie z rodzicami. Dziewczyna szła zawstydzona obok ojca, który każdemu dawał jakieś wypieki.

-Wiesz co tato? Pójdę się przywitać ze Scorpią. Zaraz wrócę- szybko odeszła.

-Dobrze, Kitkat!- powiedział to tak głośno, że wszyscy na korytarzu spojrzeli w jej stronę. Zarumieniła się schyliła głowę. Schowała się za pobliskim filarem, gdzie znalazła ją Scorpia.

-Widzę, że twój tata jest w swoim żywiole- powiedziała kiedy Felix rozdawał wypieki.

-Niestety tak. Chce by ten dzień się już skończył.

-Myślałam, że kochasz swojego tatę? Jest bardzo miły.

-Kocham go. On cały czas traktuje mnie jak dziecko. Zacznie przed całą klasą opowiadać zawstydzające historie. Wtedy stanę się pośmiewiskiem dla Glimmer a Adora na mnie nie spojrzy.

-Będzie dobrze. Twój tata spiszę się idealnie- wtedy zaczęła opowiadać o czymś a Catra patrzyła tylko na ojca, który z uśmiechem rozdawał słodycze.

***

-Życzę smacznego- uśmiechnął się Felix kiedy rozdał kolejnego rogalika jakiemuś uczniowi- Wspaniali ludzie.

-Widzę, że nic się nie zmieniłeś- Felix usłyszał znajomy głos . Odwrócił się i zauważył wysoką kobietę o jasnych włosach w fioletowym garniturze. Na twarzy miała radosny uśmiech.

-Angella?- spytał- Dawno się nie widzieliśmy- nie powitał jej gdyż pamiętał co mówiła Cyra.

-Ja ciebie też. Chodź wywiadówki można nazwać spotkaniem. Co u ciebie słychać?

-Dobrze. Piekarnia dobrze zarabia. Nie narzekam.

-To bardzo dobrze- rzuciła mu nieśmiałe spojrzenie- Cyra nie chciała przyjść?

-Wiesz, że nie. Prosiła o to mnie.

-Czyli nadal ucieka- powiedziała pewnie.

-Moja żona od niczego nie ucieka- powiedział zdenerwowany Felix.

-Unikanie i udawanie, że się nie znamy zalicza się do uciekania.

-Wiesz czemu to robi. To bardzo się na niej odbiło.

-Myślisz, że na mnie nie!- podniosła Angella głos- Straciłam męża a Glimmer ojca!

-A ja prawię straciłem córkę- rzucił ukradkiem spojrzenie na swoje dziecko-.

-Ale to nie jest powód by się od nas odwracać.

-Podjęła taką decyzję, ja ją w tym wspieram. Nie popieram jej działań, ale nie zamierzam jej do niczego zmuszać- zapanowała przez chwilę cisza. Oboje nie wiedzieli co powiedzieć. Angella rozejrzała się po innych ich znajomych

- Twoja córka wyrosła na piękną dziewczynę. Ostatnio ją widziałam ze 11 lat temu.

-Twoja też wyrosła- odbił piłeczkę- Chodź często dokucza mojej- zrobił poważną minę.

-Nie uchronicie jej przed złem.

-Ale się staramy- popatrzył jak jego córka rozmawia z przyjaciółką uśmiechając się szeroko-Zawsze będę ją chronił.

-Nasze dzieci dorastają. Ja to już zrozumiałam. Twoja córka musi poznać życie. Jest ładną dziewczyną więc uważaj na zalotników. Miłego zebrania- z dumną miną poszła.

Felix starał się zapomnieć o słowach dawnej przyjaciółki. Zawsze będzie po stronie żony. Tak sama będzie chronił swoje dziecko. Catra może i rośnie na młodą kobietę to i tak będzie jego córką. Patrzył jak się śmieje. Zauważył również jak klepie przyjaciółkę w ramię i obie odwracają się w stronę gdzie idzie jakaś blond włosa dziewczyna. Rumieńce na twarzy dziewczyny mówią wszystko. Widząc jak blondynka podchodzi do córki a jej przyjaciółka zastawia je same postanowił działać. 

***

-I wtedy zrobiłam to zdjęcie. Jest idealne, prawda?- Scorpia z zawzięciem opowiadała o misji Shery i Kocicy sprzed dwóch dni, kiedy to złapały groźnego złodzieja. Catra tylko stała i udawała, że słucha. Sama wróciła z tej misji zmęczona i siniakami. Jednak myślami była gdzie indziej- Hej słuchasz mnie?

-przepraszam, Scorpio. Ciekawi mnie o czym tata rozmawiał z mamą Glimmer- przed chwilą kobieta odeszła od mężczyzny, zawzięcie o czymś rozmawiali.

-O tym o czym rozmawiają rodzice. Oceny, spotkania, zachowanie dzieci.

-Wątpię, że Glimmer chwali się swoim zachowaniem w domu. Prędzej mówi to tym kogo nienawidzi- zaśmiały się szczerze.

-Hej, patrz kto idzie- Catra się odwróciła i zobaczyła, że Adora idzie w ich stronę. 

-Hej, Scorpia. Hej, Catra- dziewczyna nieśmiało pomachała rękę na powitanie- Jak przed lekcją.

-Bardzo ciekawie. Muszę właśnie pomóc mamie- odeszła i zostawiła Catrę samą z Adorą.

-A jak u ciebie?

-Dobrze. Tak myślę. Wszystko się okażę, z moim tatą nigdy nic nie wiadomo- posłała jej szeroki u śmiech.- A twój tata już jest?- spytała lecz smutny wyraz twarzy Adory sprawił, że pożałowała pytania.

-Mam nadzieję, że przyjdzie- odpowiedziała smutno.

-A może przyjdzie twoja mama, skoro tata nie może?

Adora mocno westchnęła i posłała jej bardzo zraniony wyraz twarzy.

-Myślę, że raczej nigdy tu nie przyjdzie. Może gdyby tu była- wtedy dopiero Catra uświadomiła sobie jaką głupotę i delikatną rzecz poruszyła.

-Adora, ja bardzo przepraszam. Nie wiedziałam.

-Nic się nie stało. Nie lubię o tym mówić więc miałaś prawo nie wiedzieć- posłała jej uspokajający uśmiech choć w oczach nadal było widać smutek.

-Przykro mi. Wyobrażam jak się musisz czuć. Nie mając rodzica na co dzień, nie wyobrażam sobie swojego życia bez swojej mamy...

-Nie chce o tym rozmawiać- przerwała jej Adora- Trzeba się cieszyć tym dniem- wymuszony uśmiech. Widząc minę swojej miłości Catra delikatnie położyła rękę na jej ramieniu.

-Czasem warto porozmawiać o swoich cierpieniach. Jest to głęboka ulga- posłała jej przyjacielski uśmiech co dziewczyna odwzajemniła.

-Dziękuje, to bardzo miłe- przez chwilę tak stały i patrzyły na siebie. Catra odpłynęła patrząc w piękne, błękitne oczy. Poczuła wtedy napływ odwagi.

-Wiesz Adora, widziałam jakiś nowy film w kinie więc może byśmy....

-Kto chce pysznego rogalika- tą piękną chwilę musiał zepsuć Felix, rozdzielając dziewczyny i wystawiając między nimi talerz wypieków- Prosto z pieca.

-Tato!- krzyknęła Catra. Akurat w tej chwili musiał jej przerwać-Nie mam teraz na nie ochoty- myślała, że ojciec zrozumiał, że jej przeszkodził w czymś ważnym i sobie pójdzie.

-Ale to twoje ulubione. Zawsze je lubiłaś. Mam nawet zdjęcie jak je jadłaś w dzieciństwie- zaczął już szukać zdjęcia, dziewczyna zrobiła się cała czerwona na twarzy.

-Pójdę już do klasy i zadzwonię do ojca. Do zobaczenia- Adora szybko odeszła.

-Chciałam tylko. Zaprosić cię do kina- dodała cicho kiedy dziewczyna była już daleko.

-Koleżanka już poszła? Szkoda, wyglądała na taką co lubi ciastka. 

Catra zacisnęła lekko pięść, jednak musiała się uspokoić by nie obrazić ojca.

-Po prostu chodźmy do klasy- powiedziała zrezygnowana a Felix chyba zrozumiał, że przerwał w czymś ważnym.

***

Uczniowie wraz z rodzicami weszli do klasy. Catra zrobiła to z jękiem. Ojciec właśnie przeszkodził jej w zaproszeniu Adory na randkę. Patrzyła jak jej tata teraz stoi z tyłu sali uśmiechając się do wszystkich.

-Widzę, że twój tata się rozkręca- powiedziała Scorpia.

-Już mnie nie dołuj. Chce by ten dzień się skończył.

Do klasy weszła pani Castospella.

-Witam wszystkich na dniu kariery. Pragnę podziękować państwu za przybycie. Liczę, że zainspirujecie młodzież oraz spędzicie miło ten dzień wraz z dziećmi. Na początek poproszę panią burmistrz.

Na środek weszła dumna Glimmer i jej matka.

-Witam wszystkich bardzo serdecznie. Zanim zacznę o mojej pracy pozwolę coś powiedzieć. Pamiętam dzień kariery jako wyjątkowy czas. Dzieci i rodzice mogą spędzić razem czas ucząc się czegoś nawzajem. To was czas. Jako burmistrz....

I tak minęło 45 minut lekcji. Rodzice innych mieli różne zawody: mama Layli uczyła gry na instrumencie, mama Perfumy była kwiaciarką, mama Spinerelli bibliotekarką, tata Mermisty dyrektorem muzeum, tata Sea Howka strażakiem, tata Entrapty inżynierem, Adama lekarzem, mama Netossy trenerem, tata Bowa historykiem.

-Czas na przerwę. Resztę będziemy kontynuować.

Wszyscy zaczęli opuszczać salę.

-Kochanie, może razem coś zjemy?- spytał Felix kiedy Catra chciała już wyjść- Musisz być głodna.

-Wiesz co tato- próbowała wymyślić jakoś wymówkę, obiecała, że zje obiad ze Scorpią- Bardzo mnie boli brzuch więc nie dam rady niczego zjeść. Może pójdziesz do auta po jakieś leki?

-Oczywiście. Zaraz będę- szybko wyszedł a dziewczyna odetchnęła z ulgą i poszła na stołówkę.

- Jak się pozbyłaś swojego taty?

-Powiedziałam, że boli mnie brzuch i by poszedł do auta po leki. A że ich tam nie ma to musi pójść do najbliższej apteki, która jest 10 minut stąd. Zajmie mu to większość przerwy.

-Sprytna jesteś- przyznała Scorpia.

Tak dziewczyny spędziły przerwę i zaczęły kierować się do klasy. Jednak przeszkodził im głos.

-Proszę kochanie. Twoje leki- powiedział z troską Felix.

-Dziękuje tato- powiedziała Catra niezadowolona- Pójdę je wziąć- udała się do łazienki i oparła się o drzwi- Gorzej być nie może. Zaraz będzie jego kolej i to będzie koniec- zaczęła narzekać, dopóki nie usłyszała jakiś głos.

-Będzie czy nie? Ale jak to? Mówiłam mu o tym od miesiąca- podeszła głębiej w pomieszczenie i zauważyła Adorę, która rozmawiała z kimś przez telefon. Była zdenerwowana- Obiecał. I co z tego, że pracuje? Obiecujesz? Dobrze, będę czekać- rozłączyła się. Ze smutną miną podparła się o umywalkę i westchnęła. Catra stała i patrzyła, na widok smutnej dziewczyny sama się taka robiła. Nadal by tak stała gdyby przez przypadek nie spowodowała, że drzwi się poruszyły. Adora podniosła głowę i ją zobaczyła- Catra?

-EE, hej, Adora- zaczęła cicho z rumieńcami na twarzy.

-Nie powinnaś być w klasie. Zaraz się zacznie lekcja.

-Mogę cię spytać o to samo- odbiła pałeczkę na co blondynka się uśmiechnęła- Przyszłam to bo musiałam... Wziąć to- pokazała jej leki na ból brzucha. Ta tylko popatrzyła na nią dziwnie a Catra skarciła się w myślach na ten głupi pomysł. Pewnie teraz pomyśli, że ma problemy z żołądkiem- A ty co tutaj robisz?- odważyła się spytać.

-Dzwoniłam do Sharon się spytać ty tata przyjdzie. Jest na jakimś spotkaniu i nie wiem czy tu dobrze- przyznała smutno.

-Jeśli chcesz możemy się zamienić. Mój tata się ucieszy z kolejnej córki. Zawsze chciał mieć dużą rodzinę- jej żart wywołał uśmiech na twarzy Adory co sprawiło, że serce Catry zaczęło robić fikołki. 

-Zyskałabyś mową siostrę- powiedziała z uśmiechem.

-Zamieniłabym cię za Selenę, uwierz- mimo, że kochała siostrę to czasem marzyła by ją wymienić.

-Dziękuje, Catro. Pocieszyłaś mnie- rzuciła jej uśmiech i wyszła z łazienki. 

Catra odwróciła się i patrzyła na dziewczynę. Było jej miło, że poprawiła humor blondynce. Z miłej myśli wyrwał ją dzwonek na lekcję. Z westchnieniem ruszyła do klasy.

***

-Praca w restauracji wiąże się z dużą presją czasu, ze strony właściciela ale i też klientów....

Teraz nadszedł czas na mamę Scorpii, która pracowała w restauracji prowadzoną przez panią burmistrz. Opowiadała o swojej pracy jako szef kuchni. Catra jednak nie słuchała. Myślała o Adorze, o jej smutnych oczach i sytuacji rodzinne, zwłaszcza  kiedy blondynka ponownie wyszła z sali. Nie mogła sobie wyobrazić jak się musi czuć widząc innych z rodzicami a ona sama. Na dodatek za chwilę miała nadejść jej kolej. 

-Dziękuje, pani Horde za prezentację. Teraz poproszę Catrę i jej tatę-poprosiła nauczycielka.

Dziewczyna wzięła głęboko wdech i wstała z ławki. Scorpia rzuciła jej motywujący uśmiech. Teraz stanęła przed salą, czuła na siebie spojrzenia innych. Felix rzucił jej wesołe spojrzenie lecz ta nie potrafiła go odwzajemnić. Zaczął się koszmar.

-Witam wszystkich- zaczął Felix wesoło witając się z klasą- Nazywam się Felix Drulith i jestem tatą tej ładnej damy- wskazał na córkę, ona rzuciła spojrzenie w podłogę czując wzrok innych- Moim zawodem jest bycie piekarzem, co pewnie wiecie patrząc na mnie i moją córkę, jesteśmy pełni słodkości- Catra zaczęła się rumienić o coraz bardziej zawstydzać, jednak tata dopiero się rozkręcał- Założyłem piekarnie w bardzo młodym wieku. Od zawsze czułem miłość do wypieków. Teraz jestem dumnym jej właścicielem, jak i ojcem mojej najmłodszej córeczki, która idzie w moje ślady piekąc babeczki w jednorożce- chciała zapaść się pod ziemię, sytuacji nie poprawiał Bow, który wszystko nagrywał- Codziennie wstaje o 5 by na 7 móc otworzyć piekarnię i sprzedawać cudne wypieki. Czasem bywa ciężko ale moja rodzina mi pomaga. Kiedyś Catra chodziła we fartuchu i z koroną rozdając ciastka na ulicy. Później pokażę wam zdjęcie- już nadszedł jej koniec. Czuła wzrok innych i wredne uśmieszki Glimmer, stała na środku klasy, czerwona na twarzy, zła i upokorzona- Teraz Catra poczęstuje was ciastkami w jednorożce, świeżo upieczone- dziewczyna ruszyła z tacą. Idąc miała głowę spuszczoną, nie chcąc widzieć wzroku innych. Widziała współczująca minę Scorpii. Najgorzej było kiedy podeszła do Glimmer.

-Widać czemu jesteś taką ofermą. Też bym była chodząc we fartuszku i koronie. Totalne zero- starała się to ignorować kiedy podawała Froście ciastko- Ciekawe ile twój tatuś musiał by tego sprzedać by kupić to- wysunęła przed siebie pudełko i otworzyła je. W środku znajdowała się piękna różowa bransoletka z kryształami- Pewnie musiałby sprzedać całą piekarnię.

-Może nie zarabiam milionów ale to nic w porównaniu do uśmiechu klientów kiedy jedzą moje przysmaki. Zwłaszcza kiedy robią to moje córeczki- powiedział Felix jakby słyszał wypowiedź nastolatki- A to jest zdjęcie Catry- wtedy wyciągnął telefon by je pokazać. Wtedy dziewczyna szybko ruszyła dalej. Była bardzo zawstydzona. Nikt by nie chciał by cała klasa widziała zawstydzające zdjęcia- A to jest Catra w jej 10 urodziny-kiedy to usłyszała zamarła. Wtedy miała na sobie brzydką, różową sukienkę i tort w jednorożce. Kiedy to usłyszała to potknęła się, upadała na podłogę a wypieki się rozsypały. Felix natychmiast do niej podszedł.

-Ty zawsze musisz się upokorzyć- powiedziała złośliwie Glimmer.

Wszystko dobrze, kochanie?- spytał troskliwie Felix, wyciągając do niej rękę- Cos cię bolo? Nic sobie nie złamałaś? Zadzwonić po karetkę.

-Tato!- krzyknęła zła- Przestań. Jest wszystko dobrze- powiedziała mając na sobie wzrok całej klasy. ze wstydem usiadła na swoim miejscu chowając głowę w ramionach. Felix tylko na to patrzył ze smutkiem. Przed resztą upokorzenia uratowała ją Castospella.

-Bardzo panu dziękujemy. Teraz zapraszam pana Snowa.

-Witam wszystkich. Jestem policjantem od ponad 15 lat i wyznaję zasadę, że każdy jest nie winny dopóki nie udowodni mu się winy.

-O nie!- po sali rozniósł się krzyk. Była to Glimmer, która desperacko szukała czegoś w torbie- Moja bransoletka zniknęła.

-Może ją gdzieś schowałaś?- spytała spokojnie Angella.

-Nie! Ktoś ją ukradł. I nawet kto- wszyscy na nią spojrzeli z zaciekawieniem- To ona- pokazała na siedzącą w ławce, załamaną Catrę.

-Co?

***

Dzień kariery to miał być miły, przyjemny dzień. Jednak dla Catry nie był. Musiała znosić kompromitujące zachowanie ojca, smutna Adorę a teraz jeszcze jest oskarżona o kradzież. Siedzi w ławce ze zdezorientowaną miną patrząc na wszystkich dookoła. 

-Że co zrobiłam?- spytała cicho.

-Ukradłaś mi bransoletkę!- krzyczała Glimmer.

-Ale jak? Kiedy?- Catra robiła się coraz bardziej przestraszona. Akurat wtedy jej nieśmiałość wzięła górę- Nic nie zrobiłam.

-A właśnie, że tak. Proszę ją aresztować!- powiedziała do policjanta.

-Nie mogę tego zrobić.

-A niby dlaczego?

-Nie ma dowodów. Może wpadła głębiej w torbę?

-Czyli uważasz, że kłamię. Jesteś zwolniony.

-Ale jak to? Przez taką głupotę.

-Głupotę?- powiedziała chicho Angella. Nie odzywała się na oskarżenia córki lecz słowa policjanta ją zabolały- Uważasz, że kradzież rzeczy mojej córki to głupota? Głupota to ty tutaj. Od dzisiaj nie jesteś już policjantem.

Klasa zamarła. Catra nie rozumiała jak można kogoś pozbawić pracy przez taką rzecz. Pan Snow wyszedł smutny z klasy, a Frosta stała i nie wiedziała co zrobić.

-Zatem wyjaśnijmy- zwróciła się Glimmer do siedzącej cicho Catry- Specjalnie się potknęłaś o moją torbę i ukradłaś moją bransoletkę.

-Moja córka nie jest złodziejką!- krzyknął Felix zwracając jeszcze bardziej uwagę.

-Po co bym ci miała to kraść?- spytała spokojnie choć speszona tym, że jest w centrum uwagi.

-Może uznałaś, że ci się podoba. Albo zazdrościłaś, że nigdy by cię nie było na  nią stać, biorąc pod uwagę kim są twoi rodzice.

-Moja córka ma wszystko co najlepsze! Gdyby taką bransoletką chciała to bym jej dał. Dla mojego kotka wszystko.

-Tato, przestań- poprosiła cicho dziewczyna lecz jej nie słuchał.

-Czy Glimmer nie przesadzasz?- spytała Scorpia chcąc bronić przyjaciółki- Ukraść mógł ją każdy. Na Catrę się uwzięłaś bo jej nie lubisz.

-Dlatego chciała sprawić mi tym przykrość. Mamo, zrób coś- jęknęła dziewczyna do matki.

Angella nie wiedziała co robić. W klasie znajdowali się jej dawni przyjaciele i ich dzieci. Patrzyła na Felixa, który stał ze zmartwioną moną, wiedziała, że będzie bronić swojego dziecka, patrzyła też na nią samą, siedzącą cicho ze strachem w oczach, widać, że nie odziedziczyła po matce charakteru. Mimo to nie mogła przeboleć, że taka cenna rzecz została skradziona.

-Angello?- zaczął spokojnie Felix w nadziei, że kobieta nie stanie po stronie córki.

-Przykro mi. Doszło to kradzieży, a złodziej jest tutaj. Mamy podejrzanego...

-Jakiego podejrzanego!- krzyknęła Scorpia- Tylko dlatego, że Glimmer ma coś do niej, to nie wiarygodne przypuszczenia.

- To miłe, że bronisz przyjaciółki ale fakty..

-Nie ma żadnych faktów. Fakty są takie, że wierzysz kłamliwej oszustce niż sprawiedliwości!

-Scorpia!- krzyknęła jej matka- Przestań!

-Ona mi ją ukradła!- zaczęła krzyczeć Glimmer- Ta jej smutna mina to tylko przykrywka. ta naprawdę jest okropna i kłamliwa. Jest o mnie zazdrosna i słaba, dlatego to zrobiła. Dlatego, że na nic więcej jej nie stać.

-Nie waż się tak mówić o mojej córce!

Słysząc to Catra zacisnęła dłonie w pięści. Patrzyła i słuchała jak Scorpia i tata ją bronią. Nie mogła dopuścić by Glimmer ją upokorzyła po raz kolejny, zwłaszcza kiedy wypomina jej wady. Może i to prawda lecz teraz ma odwagę by się jej postawić, co zrobiła kilka razy. Wyprostowała się i wzięła głęboki wdech. 

-Zadzwońmy po Sherę albo Kocicę. Ona coś zaradzą...

Na te słowa Catra poczuła siłę. Ona jest Kocicą, nawet teraz ma siłę i odwagę by się bronić.

-Przeszukajmy jej torbę!

-Nikt nie dotknie jej torby. Nie pozwolę na to!

-Felix, to jedyne wyjście.

-Nie Angello. Moja córka nigdy by nikomu nic nie ukradła.

-Najwidoczniej jej nie znasz.

-Znam moją córkę i wiem, że jest dobra osobą i nigdy by komuś nie zrobiła krzywdy.

-Ludzie się zmieniają. 

- Sama ją przeszukam- powiedziała Glimmer podchodząc do ławki dziewczyny. Kiedy chciała dotknąć jej torby, usłyszała uderzająca rękę o ławkę. Wszyscy spojrzeli w tym kierunku. Była to Catra, która stała wyprostowana z walczącą miną.

-Niczego nie przeszukasz- powiedziała odważnie i groźnie, powodując, że wszyscy patrzyli zdziwieni- Zobaczymy kogo tu na nic nie stać.

***

Cała klasa siedziała ze zdziwieniem. Znali Catrę, nigdy nie się nie wychylała, a teraz stoi prosta przed swoim oprawcą i nie daje sobą pomiatać. Ich rodzice też na to patrzyli, podziwiając córkę ich przyjaciela. 

-Coś ty powiedziała?!- spytała zaskoczona jej postawą Glimmer.

-Że zobaczymy kogo tu na co stać. Nie pozwolę byś mnie oczerniała po raz kolejny przed całą klasą. Tak jak wtedy mnie oskarżyłaś o kradzież długopisu- przypomniała sobie jak wtedy musiała odbyć niesłusznie karę bo nauczyciel jej nie uwierzył.

-Czyli to ma być twoja zemsta?

-Nie. Tamte czasy się skończyły. Nie ukradłam żadnej bransoletki. Niby jak miałam to zrobić?

-Potknęłaś się i ją zabrałaś z mojej torby. Jestem pewna, że tam jest. Trzeba ją przeszukać.

-Nawet się nie waż zbliżyć do mojej córki ani jej torby- powiedział groźnie Felix.

-Nie waż się tak mówić do mojej córki- powiedziała w odwecie Angella- Jeśli nie ma nic do ukrycia niech to udowodni.

-Catra nie musi nic udowadniać. Jestem jej opiekunem i bez mojej zgody nikt nie ma prawa jej przesłuchiwać.

-Tato, przestań- prosiła Catra.

-Nie, kochanie. Nikt nie ma prawa cię do tego zmusić.

-Biedna, Catra. Nie może nic zrobić. Tatuś musi ją bronić- dokuczała jej Glimmer. Wtedy dziewczyna powiedziała stanowczo.

-Chcesz mnie przeszukać- położyła swa torbę na biurku- Proszę. Wyciągnij wszystko, nie mam nic do ukrycia- stanęła z boku pewna siebie. Glimmer i jej matka były zdziwione tak jak Felix, myślał, że tego nie zrobi, natomiast Scorpia patrzyła dumnie na przyjaciółkę. Angella podeszła i wzięła torbę w ręce. Spojrzała na Catrę szukając wątpliwości. Ta jednak stała pewna siebie- Niech pani zobaczy. Nie mam nic do ukrycia.

Kobieta otworzyła torbę i zaczęła wyciągać powoli z niej rzeczy. W myślach miała obraz tej nieśmiałej dziewczyny, teraz widzi, że się myliła co do niej. Kolejne rzeczy lądowały na ławce: książki, zeszyty, długopisy, picie, jedzenie, telefon, portfel, kosmetyczka, bransoletki brak. Kobieta i córka byli zdziwieni.

-Nie ma jej tu.

-Sprawdź w kosmetyczce, mogła ją tam schować- powiedziała zdenerwowana Glimmer widząc, że może się mylić.

-Już tego wystarczy- wtrącił Felix- skradzionego przedmiotu tutaj nie ma. Grzebanie w kosmetyczce jest zbyt prywatne- w głębi serca, nie chciał zobaczyć to córka może tam mieć.

-To prawda Glimmer- zaczęła Angella- To by było zbyt osobiste.

-Chyba, że ma tam coś do ukrycia.

-Ależ nie mam- wtrąciła dumnie Catra- otwórz i zobacz.

-Kochanie, to już idzie za daleko- mówił troskliwie Felix- Załatwię to inaczej.

-Nie, tato- powiedziała i spojrzała na ojca. Pierwszy raz zobaczył w jej oczach coś czego nigdy nie widział w nich.

W tym czasie Angella otworzyła czerwoną kosmetyczkę i ponownie wyciągała z niej rzeczy: szczotka do włosów, pilniczek, błyszczyk, chusteczki, podpaski, pilniczek, jakieś tabletki, bransoletki brak. Kobieta westchnęła.

-Przykro mi Glimmer, ale Catra najwyraźniej nie ukradła bransoletki.

-To nie prawda! Ktoś musiał to zrobić!

-Ale to nie byłam ja- wtrąciła Catra. Mimo, że cały czas miała pewny wyraz twarzy to w środku ją skręcało, że wszyscy widzą zawartość jej rzeczy-Pogódź się z tym, że nie jestem winna kradzieży twojej bransoletki. Ja i nikt stąd.

Uczniowie zaczęli cicho rozmawiać, szukając podejrzanych. Skoro to nie Catra to ktoś inny. Dziewczyna nie rozumiała czemu każdy siebie oskarża. Rodzice też szeptali, Felix tylko stał ze smutną miną, że nie mógł pomóc córce.

- Złodziej to któreś z was. Lepiej niech ten ktoś się przyzna.

-Myślę, że to był Sea Howk- zaczęła Mermista-On lubi takie rzeczy.

-To nie prawda- zaprzeczył chłopak- Może to Netossa w ramach zemsty.

-Zemstę to ty będziesz miał- zaczęła nerwowo Netossa.

-Lepiej będzie jak się uspokoimy- wtrąciła Perfuma- Zróbmy głębokie wdechy...- nikt jej nie słuchał, każdy siebie oskarżał.

-Bransoletka musi gdzieś tu być- mówiła cicho Catra.

-Jakbym nią była uciekłabym jak najdalej od Glimmer- zaśmiała się Scorpia- Nie przejmuj się, udowodniłaś swa niewinność.  Czułam jak Glimmer czeka by cię pogrążyć.

-Ale inni się obwiniają- powiedziała smutno patrząc jak inni na siebie krzyczą- atak rzecz nie może nas skłócić. I dobrze, że coś wyjęłam rano- miała przeczucie. Dwa dni temu Selena poprosiła by przechowała jej prezerwatywy, gdyż jej rodzice lubią grzebać w jej mieszkaniu a o takie rzeczy by nie podejrzewali swojej małej córeczki. Catra miała je chowane w plecaku ale na szczęście pomyślała by dzień wcześniej je schować w szufladzie swojej toaletki. Gdyby Glimmer je zobaczyła to by się wypisała ze szkoły- Trzeba coś zrobić. Hej, przestańcie!- nikt nie zareagował- Cisza!!- wtedy wszyscy na nią popatrzyli. Świadoma tego dziewczyna najpierw się zaczerwieniła , po czym po chwili przybrała pewny wyraz twarzy- Nie możemy się nawzajem oskarżać bez dowodów.

-Mówisz tak, bo się oczyściłaś- wtrąciła Mermista- teraz podejrzenia spadły nas. Nie możemy się bronić.

-Możecie. Dopóki nie ma na was dowodów jesteście niewinni- rozejrzała się po klasie aż jej wzrok zatrzymał się na Bow- Bow cały czas nagrywał, możemy prześledzić wszystko krok po kroku. Możemy, Bow?

-Oczywiście- odpalił filmik. Na początku nic się nie działo, tylko prezentacje rodziców. Nadszedł moment ojca Catry. Wtedy Felix zauważył na nagraniu mimikę córki aż zrobiło mu się przykro. Wtedy pojawiło się coś ciekawego. Frosta trzymająca bransoletkę- To ciekawe.

-Ale ja ją odłożyłam potem na miejsce- tłumaczyła się dziewczyna-Mówię prawdę.

-Zatem pokaż mam swoją torbę- zażądała Glimmer.

-Nie dość, że mój tata stracił przez to pracę to mnie oskarżasz- Frosta była zdenerwowana.

-Frosta, spokojnie- powiedziała spokojnie Catra dotykając jej ramienia- Wierzymy, że jesteś niewinna. Jeśli też w to wierzysz pokaż torbę a im to udowodnisz- uśmiej na jej twarzy sprawił, że niska dziewczyna postanowiła pokazać swój plecak. Jednak wtedy przeszkodził Bow.

-Patrzcie dalej- na filmiku  było widać jak Frosta odkłada bransoletkę do pudełka a Glimmer do plecaka. Nie było widać by kto kolwiek zabrał przedmiot.

-Jak wszyscy widzimy bransoletki nikt nie ukradł- powiedziała Catra- albo magicznie zniknęła albo nadal jest w torbie Glimmer.

-Posądzasz mnie o kłamstwo! Jak możesz?!

-Tak jak ty oskarżyłaś nas, nawet swoją przyjaciółkę a niewinny człowiek stracił pracę- mówiła spokojnie i stanowczo Catra- przyznaj się do błędu.

-Mamo, zrób coś?!- krzyknęła do kobiety, która nie wiedziała co zrobić. Z jednej strony wierzyła dzieciom, z drugiej nie mogła sprzeciwić się swojej córce- Ona to wszystko wymyśliła. Obraca innych wobec mnie. Robi to od dziecka.

-Chyba raczej na odwrót- w Catrę wstąpiła chęć do walki- Od przedszkola mi dokuczasz i nigdy nie szukałam zemsty. Nie miałam celu by kraść ci bransoletkę. Sama ją zgubiłaś. Przyznaj się do błędu a nie oskarżasz wszystkich i liczysz, że ktoś poniesie za ciebie odpowiedzialność- pierwszy raz miała odwagę by to powiedzieć. Klasa patrzyła na nią zdziwiona, tak jak jej ojciec.

Angella nie wiedziała co zrobić. Obiecała, że zawsze stanie po stronie swojego jedynego dziecka.

-Dosyć! Skoro nie ma winnego udam się do dyrektora i zażądam by wezwał policję i przeprowadził śledztwo. A ty panienko pójdziesz jako pierwsza podejrzana- wskazała palcem na Catrę.

-Ale dlaczego?- spytała cicho.

-Miałaś najlepszy motyw. Zemsta w zamian za wszystkie lata upokorzeń. Zwłaszcza po tym co się wydarzyło 5 lat temu- na samo wspomnienie tego dziewczyna wstrzymała oddech. przed oczami znowu miała te śmiechy, przezwiska przez cały rok szkolny. Dziewczyna nic się nie odezwała, stała na środku sali, jej serce zaczęło szybko bić a oczy łzawić. Zbliżał się atak paniki, nie mogła pozwolić by inni go zobaczyli. Dlatego zaczęła brać głębokie oddechy. Scorpia wzięła ją za rękę w ramach pocieszenie- Doceniam, że bronisz siebie i przyjaciół ale najwyższy czas o skończyć.  Trzeba ponieść konsekwencje czynów, młoda damo- dziewczyna coraz bardziej starała się uspokoić. Widok ten najbardziej poruszył Felixa, który był wiele razy świadkiem ataków paniki córki. Dlatego postanowił działać. Kiedy Angella chciała wyjść z klasy zatrzymał ją surowy głoś mężczyzny.

-Nie Angello. Rozwiążmy to tutaj. Nie pozwolę byś oskarżała moją córkę o coś czego nie zrobiła.

-Musi ponieść konsekwencję.

-Ona nic nie zrobiła. Catra to wrażliwa i spokojna dziewczyna by coś komuś ukraść.

-Tato, przestań- zaczęła prosić ojca by przestał.

-Rozumiem, że bronisz córki, ale nie możesz tego robić w nieskończoność.

-Dopóki żyję będę jej bronić. Jest za delikatna by coś komuś zrobić. Ona nawet małego pająka się boi.

-Tato.

-Nie widzisz, że broni swoich przyjaciół. Czy tak postępuje złodziej, wątpię.

-Nie znamy swoich dzieci tak dobrze.

-Ja swoje znam aż za dobrze- gdyby tylko wiedział czym jego córka zajmuje się po nocach.- Nawet teraz widzę, że dostaje ataku paniki.

Cała klasa spojrzała się na dziewczynę. O tym wiedziała tylko Scorpia. Catra zaczerwieniła się ze wstydu.

-Tato, przestań..

-Dużo ich widziałem. Zawsze pomagała jej ciepła herbata i jej ulubiony pluszak, z którym śpi do tej pory.

-Tato..

-Zawsze wtedy się przytula i nie odstępuje nikogo na krok. Ma to wszystko przez ten incydent z twoją córką.

-Tato..

-Catra to spokojna dziewczyna, która kocha przytulasy, jednorożce. Jest nieśmiała o boi się wszystkiego, nie potrzebuje dodatkowych oskarżeń. Jest na to za delikatna. Nawet boi się..

-Przestań!- Felix odwrócił się w stronę dźwięku. Była to Catra. Pierwszy raz widział ją tak zdenerwowaną. Twarz miała czerwoną, dłonie zaciśnięte w pięści, i oddychała głęboko. Uczniowie i ich rodzice patrzyli na to czekając do będzie dalej. 

-Kochanie- zaczął spokojnie mężczyzna- Wszystko dobrze? Coś cię...

-Dosyć! Proszę cię przestań już!

-Kochanie, co się dzieje? Kotku..

-Nie nazywaj mnie tak! Przestań mnie tak do mnie mówić!

-Ale zawsze to lubiłaś. O co chodzi? Chodźmy do domu, weźmiesz ciepłą kąpiel z bąbelkami i twoją kaczuszką..

-Przestań już mówić. Przestań mnie upokarzać.

-Czyżbyś w tym wieku kąpała się z kaczuszką? Co za wstyd.

-Robi tak by zapomnieć o...- wiedząc co chciał powiedzieć dziewczynie puściły nerwy.

-Nie mów tego! Nikt nie musi wiedzieć o moim życiu!

-Kochanie, uspokój się..

-Nie! Mam już tego dosyć! Mam dość, że mnie cały czas upokarzasz!

-Skarbie, to nie tak.

-Nie musisz się tłumaczyć. Każdy słabeusz śpi z maskotą i kaczuszką- Glimmer nadal się śmiała. Catra czuła, że wszyscy na nią patrzą. Zła i upokorzona wyszła z klasy.

-Chyba nie znasz swojej córki tak dobrze jak myślałeś- powiedziała Angella wychodząc z pomieszczenia. Felix nie słuchał jej tylko pobiegł za córką- Nikt nie zna w pełni swoich dzieci.

***

Zdenerwowana Catra pobiegła daleko od klasy. Czuła współczujące i drwiące spojrzenia przyjaciół. Może nie tyle przyjaciół co kolegów z klasy. Łzy leciały jej z oczów. Dotarła na ławkę na korytarzu i tam usiadła robiąc głębokie oddechy by się uspokoić. W klasie pokonała prawie atak paniki lecz teraz już nie mogła dać rady.

-Catra- był to Melog- Już dobrze- podszedł do niej i przytulił się do jej nogi- Oddychaj, już po wszystkim- słowa te uspokoiły dziewczynę, teraz dopadł ją atak płaczu- hej, już dobrze.

-To najgorsze upokorzenie w moim życiu. I to przez własnego ojca.

-Będzie dobrze.

-Nie będzie. Wszyscy się dowiedzieli wielu wstydliwych rzeczy. Wcześniej uchodziłam za porażkę a teraz to wyszłam na jeszcze większą. Nie mam co się tutaj pokazywać.

-Nikt się od ciebie nie odwróci. Broniłaś ich dzisiaj. Odważyłaś się postawić Glimmer. To wielki krok.

-Ale na nic. Co ze mnie za bohaterka jeśli nie umiem obronić najbliższych- kot chciał coś powiedzieć ale usłyszała krzyk ojca na korytarzu.

-Catra! gdzie jesteś?- wtedy dostrzegł ją siedzącą na ławce-Kochanie, tutaj jesteś- uklęknął obok niej zobaczył na jej twarzy zły- Hej, wszystko już dobrze.

-Nie jest dobrze.

-O czym ty mówisz?

-Zrobiłeś mi wstyd przed całą klasą.

-Broniłem cię.

-Mówiąc o tym, że śpię z pluszakiem i kąpię z kaczką? Albo, że lubię jednorożce?

-Nie rozumiem. Przecież to lubisz.

-Ale nie każdy musi o tym wiedzieć.

-Kochanie, to nic takiego- powiedział delikatnie ale ona odwróciła głowę- Kotku..

-Mówiłam byś mnie tak nie nazywał.

-Ale mówiłem tak odkąd miałaś 5 lat.

-Mam teraz jakbyś nie zauważył 16.

-O co chodzi. Cały dzień jesteś jakaś smutna i zła- zaczął delikatnie.

-Nic nie rozumiesz.

-Więc mi powiedz- dziewczyna wstała z ławki. Nie chciała o tym mówić ale po dzisiejszych wydarzeniach nie miała siły tego ukrywać. Nawet jeśli to sprawi ojcu przykrość.

-Przez ten dzień jestem taka.

-Ale dlaczego.

-Przez ciebie. Cały dzień traktujesz mnie jak dziecko.

-Jesteś dzieckiem.

-Mam 16 lat. A ty robisz ciastka w jednorożce, cały dzień mówisz jak do dziecka. Jeszcze opowiadasz zawstydzające historie.

-Co w tym złego.

-Bo tego nie chce. Nie chce by każdy wiedział co robię w domu. Jeszcze na dodatek naopowiadałeś o moich atakach paniki.

-Musiałem ci pomóc. Zawsze potrzebowałaś. Zawsze potrzebowałaś mnie.

-Ale teraz już nie potrzebuje!- krzyknęła. Na twarzy ojca pojawił się smutek-Mam 16 lat, nie 5. Nie potrzebuje już tylu uwagi. Mam własne życie, którym nie chce rozpowiadać na prawo i lewo. Nie potrzebuję ochrony i pomocy.

-Tak jak ten złoczyńca zaprosił się na randkę- rodzice widzieli relację Shery z misji. Po tym wysłuchała reprymendy, że nie powinna się w to angażować a teraz jej ojciec wykorzystuje to by udowodnić, że potrzebuje pomocy- To tylko pokazało, że potrzebujesz ochrony.

-Sama potrafię się obronić. Nie jestem już tą bezbronną dziewczynką co kiedyś. Jakbyś nie zauważył atak paniki przeszłam w klasie dobrze. Nawet teraz na ławce sama dałam sobie z nim radę. Nie potrzebuję już nikogo.

-Co się z tobą dzieje?- nigdy nie widział w takim stanie swojej córki.

-Dorastam. Mam sprawy w których ty i mama nie bierzecie udziału- miała na myśli jej drugie życie jako super bohaterka- Od rana marzę by ten dzień się skończył. Cały dzień mnie upokarzasz, traktujesz jak małe dziecko. Wszyscy teraz mają mnie za nieudacznika.

-Jestem twoim ojcem. Moim obowiązkiem jest cię chronić. Jesteś moją córką.

-Czasem tego żałuję!- zapanowała cisza. Felix zrobił bardzo zranioną minę. Dopiero wtedy Catra zdała sobie sprawę co powiedziała, czego od razu pożałowała- tato, przepraszam. Ja nie..

-Gdzie jest pani burmistrz- odwrócili się w stronę głosu. Jego właścicielem był wysoki mężczyzna, ubrany na niebiesko, wystrzeliwał w ludzi kajdankami i robili to co kazał. Rozglądał się i ujrzał Catrę i jej ojca. Ruszył w ich stronę- Za kłótnie i zakłócanie porządku powinniście pójść do więzienia- wycelował w nich ręce.

-A tylko spróbuj- powiedział Felix i stanął przed Catrą by ją chronić. Dziewczyna nie mogła tak zostawić ojca. Rozglądała się jak by uciec wtedy zauważyła w kącie kij od szczotki. Po cichu po niego podeszła.

-Podziwiam odwagę. Za to dostaniesz miejscy wyrok- wycelował w jego stronę kajdanki, których nie udało by mu się ominąć.

-Uważaj!- nagle przed nim pojawiła się Catra, która szczotką odbiła kajdanki od nich i poleciały  w inną stronę- Chodź- złapała ojca za rękę i uciekła w następny korytarz. Zatrzymali się za ścianą- Chyba sobie poszedł.

Felix nie wiedział co się dzieje. Jego córka uratowała ich. I to całkiem sama.

-Pójdę ostrzec resztę. Idź do domu.

-Czekaj, nie możesz tam iść.

-Ostrzegę pozostałych. Nic mi nie będzie- patrząc w pewne oczy córki, Felix skinął lekko głową. Widząc potem biegnącą córkę uśmiechnął się dumnie.

-Moja córeczka dorasta.

***

Catra biegła w kierunku szatni. To było jedyne miejsce gdzie mogła się przemienić. Nie było tam kamer i mała kto tam wchodził. Kiedy tam przybywała nikogo nie było.

-Czas pokazać, że umiem sobie dać radę. Czeka mnie w domu szlaban za to co powiedziałam- było jej bardzo głupio za to co powiedziała ojcu. Mimo to był gotów ją chronić przed niebezpieczeństwem- jestem okropną córką- już miała się przemienić ale usłyszała jakiś głos.

-Tu poczta Harolda Greyskulla. Nagraj wiadomość.

-Dzwonię już od ponad godziny. Zaraz się skończą lekcję a ciebie nie ma. Obiecałeś- głos był bardzo smutny. Powinna się zająć złoczyńcą jednak ciekawość zwyciężyła. Podeszła cicho i zobaczyła siedzącą na ławce Adorę i telefonem w dłoni- Dobra, już nie ważne. Miłej pracy- dziewczyna miała ochotę do niej podejść. Jednak Melog, który pojawił się, jak zawsze, w odpowiednim momencie, że nie m a na to czasu. Catra z bólem miała to uczynić jednak jak to ona potknęła się przewróciła stojący obok kosz, co zwróciło uwagę dziewczyny. Podniosła głowę i zobaczyła koleżankę i przestraszona miną- Catra? Nie powinnaś być na lekcji?

-Tak, ale wyszły pewne komplikację a teraz..

-Nie ważne. I tak nie chciałam widzieć tego widzieć. Dzieci szczęśliwych u boku rodziców- jej smutny wyraz twarzy sprawił, że Catra zapomniała o złoczyńcy, liczyła się dla niej tylko Adora. Podeszła do niej i usiała obok niej.

-Nic ciekawe cię nie ominęło. Glimmer zgubiła bransoletkę i wszystkich na około oskarżała. Typowe dla niej.

-Trochę tak. Ale mimo to nie chcę tam wracać. Widzieć wszystkich szczęśliwych- westchnęła ciężko.

-Oglądanie jak każdy rzuca w siebie oskarżeniami nie jest dobre. Nawet jak rodzice cię bronią- powiedziała Catra mając obraz broniącego ją ojca.

-Matka Glimmer pewnie była po jej stronie. Tego czasem jej zazdroszczę, jak dzisiaj tobie.

-Mnie?- czego ona, bogata, uwielbiana i piękna dziewczyna mogła jej zazdrościć- czego można mi zazdrościć?

-Twojego taty- to ją zdziwiło- Widziałam jak się cieszy ze spędzonego z tobą czasu, z tego jak do ciebie mówi, jak o ciebie dba, o to jak się o ciebie troszczy. Takiego rodzica to bym szanowała.

-Czyli jestem złą córką- przyznała się- bronił mnie, stał po mojej stronie, robił wszystko bym była z niego dumna, a ja powiedziałam mu tyle złych rzeczy. Pewnie mnie teraz nienawidzi- schowała twarz w dłonie.

-Nigdy tak nie będzie. Jeśli się kogoś kocha to się wybacza. Wie, że pewnie nie powiedziałaś tego specjalnie tylko pod wpływem emocji. Też nie byłam dla ojca miła- czuła, że może tej nieśmiałej dziewczynie powiedzieć- bardzo chciałam by się pojawił, by spędził ze mną czas. A on o tym zapomniał, nie wyraził chęci by przyjechać, nawet skruchy, że go nie będzie. Choć raz chciałam by był moim ojcem. Ale znowu głupia ja byłam naiwna- pierwszy raz widziała Adorę tak smutną. Zrozumiała, że pod tym uśmiechem kryje się smutek. Położyła swoją dłoń na jej.

-Musisz mu to powiedzieć. Zrozumiałam dzisiaj, że trzeba być szczerym, nawet jeśli prawda może zranić. Ja tego nie zrobiłam i sprawiłam komuś cierpienie. Może tobie się uda.

-On i tak nie posłucha.

-Musisz spróbować. Będziesz przynajmniej wiedzieć, że próbowałaś.

Adora patrzyła na Catrę i ich połączone dłonie. Pewność w kolorowych oczach dał jej nadzieję i odwagę by spróbować. Kto by pomyślał, że właśnie tej nieśmiałej dziewczynie będzie się żalić. Tę chwilę przerwał jednak huk.

-CO to było?

-Złoczyńca. Musimy ostrzec resztę.

-Ja pójdę. Zostań tutaj- wyszła z szatni.

-Ale ona jest odważna- dodała rozmarzoną catra.

-Lepiej się przemieniaj- powiedział Melog.

-A racja. Wysuwaj pazury!

***

W tym czasie Arcyglina robił spustoszenia w szkole. Rodzice z dziećmi uciekali, niektórzy zostali trafieni i wykonywali narzucone obowiązki. Na szczęście Felix zwrócił przed alarmem do domu, bez córki. Bardzo się o nią martwił. Zaimponowała mu swoją odwagę jednak to nadal jest jego dziecko. Dziecko, które obiecał chronić przed wszystkim. A teraz on jest w domu a ona gdzieś w szkole narażona na złoczyńcę.

-Tu, Catra, zostaw wiadomość.

-Kochanie, gdzie jesteś?- spytał zdenerwowany wchodząc do domu- Martwię się. Odzowń.

-Felix? Już jesteście?- spytała Cyra słysząc głos męża z kuchni. Kiedy zobaczyła go w salonie ze smutną miną zmartwiła się- Coś się stało? Gdzie Catra.

-Właśnie nie wiem.

-Jak to nie wiesz?- usiadła obok niego na kanapie- Co się stało.

-Schrzaniłem. 

-Co tym razem.

-Schrzaniłem swoje relacje z córką- westchnął z schował twarz w dłoniach. Widząc rozpacz męża kobieta wzięła go za rękę.

-Powiesz mi co się stało?

-Upokorzyłem córkę przed całą klasa- tego właśnie się obawiała- Byłem tak szczęśliwy, że spędzę z nią czas, że nie zauważyłem, jaki błąd popełniam. Powiedziałem o rzeczach o jakich nie powinienem. Potem Catra nakrzyczała na mnie i powiedziała, że żałuję, że jestem jej ojcem.

Załamany wyraz twarzy Felixa potwierdzał, że było bardzo złe. Cyra rozumiała czemu Catra tak powiedziała, poniosły ją emocje.

-Powiedziała to w gniewie, wcale tak nie myśli.

-Jak mogłem nie widzieć, że ranię swoje dziecko. Miałem ją przed tym chronić a sam to robiłem. Okropny ze mnie ojciec.

-Wcale nie. Jesteś najlepszym ojcem jaki mogły nasze dzieci mieć. Catra docenia to wszystko. Bardzo cię kocha. 

-Wiesz, że dzisiaj mnie uratowała? Pojawił się złoczyńca, chciał w nas strzelić. Byłem przerażony lecz chciałem nas ochronić. A Catra to zrobiła- uśmiechnął się to wspomnienie- stanęła przed nami i odparła atak miotłą. Była odważna, tak jak ty kiedyś.

-Ma to po mnie- zaśmiała się Cyra- Dlaczego się pokłóciliście.

-Myślę, że to przez Angelle- poczuł westchnienie żony- Uświadomiła mnie, że nasze dzieci dorastają. Że Catra nie jest tą dziewczynką, która bawi się pluszakami. Teraz ma znajomych, swoje życie, interesują się inni- właśnie sobie o czymś przypomniał- I chyba właśnie przeszkodziłem jej w zaproszeniu kogoś na randkę- z jękiem oparł się o oparcie kanapy, Cyra zaczęła się śmiać.

-Będzie dobrze. Wróci to  porozmawiacie. Staje się odważniejsza.

***

Arcyglina siał postrach wśród uczniów. Akurat kiedy wyszedł na zewnątrz i chciał strzelić do jakieś uczennicy przeszkodziła mu Shera.

-Wieź że władzy tak nie przystoi?- spytała ze swoim uśmieszkiem.

-Zakłócasz czynności policyjne.

-Chyba karanie w ten sposób nie jest w to wliczone. Pomogę ci jak oddasz mi akumę- skoczyła na niego lecz ten złapał ją za miecz i wrzucił ją o kosza na śmieci- Hej, to jest karane.

-Ukarzę cię za twoją bezczelność- kiedy miał ja wystrzelić poczuł ból na plecach. Odwrócił się a za nim stała Kocica- Ty też zostaniesz ukarana.

-Słuchaj, miałam ciężki dzień więc posłuchaj. Jesteś dobrym policjantem, służysz w imię prawa. Nie pozwól by Horde Prime je łamał. Robisz to teraz, łamiesz to w co wierzyłeś.

-Wierzę w sprawiedliwość. Pani burmistrz musi ją otrzymać.

-Myślisz, że twoja córka by była wtedy z ciebie dumna- złoczyńca się zatrzymał. Bohaterka widziała z jaką dumą Frosta patrzy na ojca. Miała nadzieję, że to pomoże- Dla dzieci to robicie. Wykonuje swoją prace by były z was dumne. Frosta z ciebie jest, nie musisz dokonywać zemsty. Kochać cię będzie bez względu na to gdzie pracujesz- podchodziła powoli do niego- Oddaj mi akumę a zobaczysz, że mówię prawdę- wyciągnęła z uśmiechem do niego rękę. Ten chciał na to przystać lecz ten głos mu w tym przeszkodził.

-Kocica! Jesteś! Musisz mi pomóc.

-Glimmer uciekaj!

-Nie dopóki ci co mnie upokorzyli za to nie zapłacą- powiedziała zła podchodząc do nich- ciebie to też dotyczy- pokazała palcem a złoczyńcę. Kocica wiedziała, że słowa dziewczyny wzbudziły gniew u niego. Wtedy popchnął mocna ją tak, że odleciała do tyłu. Z jękiem się podniosła i zobaczyła jak Glimmer wchodzi z nim do samochodu.

-Zawsze musi zepsuć- szybko wstała i wyciągnęła Sherę z kosza- Szybko, musimy go dogonić.

-Więc się trzymał- złapała ją w pasie i obiła je mieczem o ziemię i po chwili były na samochodzie- Szybki transport.

-Ostatnim razem ostrzeż- powiedziała Kocica zdezorientowaną przemieszczeniem- Jak go zatrzymamy?

-Może poczekajmy aż się zatrzyma? Na razie o nas nie wie, więc spokojnie będzie jechać do celu.

-Muszę przyznać, że miewasz dobre pomysły- uśmiech partnerki sprawił, że Sherze zmiękły nogi. Mogłaby tak wiecznie na jej piękną twarz dopóki czegoś nie poczuły. Spojrzały w dół i okazała się, że samochód wzbił się w powietrze.

-Niezły sprzęt. Też bym taki chciała.

-I gdzie byś nim jeździła?

-Zabrała bym cię nim na romantyczną randkę w świetle księżyca- blondynka uśmiechnęła się flirciarsko.

-Oryginalny pomysł- zaśmiała się Kocica- Sama na to wpadłaś?

-Oczywiście. Przecież mam romantyczną duszę- na ten żart Kocica zaśmiała się. Niestety samochód mocno skręcił i Shera z niego spadła. Na szczęście partnerka szybko ją złapała- Nasz niezły chwyt.

-Muszę mieć na tej randce kierowcę- obie się zaśmiały. Po kilku miesiącach współpracy zaczęły się bardzo dogadywać. Nawet żarty Shery stały się znośne. Blondynka się cieszyła, że jej żart przypadł partnerce do gustu. Dobrą chwilę przerwał Arcyglina, który zauważył dziewczyna na dachu pojazdu- Widzę, że nie będzie spokojnej przejażdżki.

-Zostaniecie aresztowane za wtargnięcia na pojazd funkcjonariusza- zaczął z nimi walczyć. Shera uderzała mieczem a Kocica pazurami. Niestety było mało miejsca co utrudniała im to. W pewnym momencie złoczyńca uderzył mocno Kocicę, przez co wylądowała poza pojazdem. W ostatniej chwili złapała się za pazurami o maskę. Ledwo się trzymała bo pojazd wykonywał różne manewry. Kiedy jej rękę się oderwała od maski, w ostatniej chwili złapała ją Shera.

-Nie pozwolę ci spaść- w podzięce otrzymała uśmiech na który zmiękły jej nogi. Przez chwile patrzyła tak sobie w oczy. Była to bardzo romantycznie, wyglądająca scena. Przez to zatracenie Shera nie zauważyła jak podchodzi do niej złoczyńca i ją odpycha. Przez to puszcza dłoń partnerki a ta spada- Nie, Kocico!-  dziewczyna krzyczała lecz nie było jej już widać. Blondynka zacisnęła mocno pięści- Pożałujesz tego!- z krzykiem ruszyła na Arcyglinę. Walczyła by pomścić swoją ukochaną. Niestety, złość sprawiła, że upadła a miecz dalej.

-Pożałujesz, że podniosłaś rękę na policjanta- już miał do niej strzelać. Wtedy Shera się odsunęła lecz sama wpadła  z pojazdu. Leciała tak i leciała. Było  daleko od ziemi, nie miała jak się uratować.

-Spotkamy się nie długo, Kici- to były jej ostatnie słowa. Widziała już ziemie, pogodzona ze śmiercią. Zamknęła oczy lecz nic nie poczuła. Żadnego dźwięku czy bólu. Zdziwiona otworzyła oczy i zauważyła swoją partnerką, która ją trzymała.

-Dobrze ci się leciała?- zaśmiała się widząc zaskoczoną minę blondynka. Ta natomiast nie mogła się skupić. Po pierwsze, uniknęła śmierci, po drugie, twarz miała centralnie skierowaną na wzięcie w dekolcie partnerki- Podobały ci się widoki?

-Bardzo. Piękniejszych nie widziałam nigdy- dopiero teraz Kocica zorientowała się, że Shera patrzy na jej dekolt i, że mówi o nim. Z początku zarumieniona lecz po chwili zła, że tam patrzy upuściła ją na ziemię- Ała, za co- jęknęła blondynka masując obolały tył.

-Oczy mam tu- pokazała na swoje oczy przybierając złą postawę. Wtedy Shera zrozumiała, że Kocica zauważyła gdzie się patrzy. Zaśmiała się niezręcznie.

-Dziękuje, za ratunek. Jak ocalałaś.

-Koty spadają na cztery łapy- rzuciła żart- I mam kocią zwinność. Resztę sobie dopowiedz. Teraz musimy znaleźć Arcyglinę. gdzie mógł się udać.

-Podobno szukał pani burmistrz.

-Więc idzie do ratusza.

-Tylko jak go złapiemy.

-Jeszcze nie wiem. Najpierw tam chodźmy i zobaczymy jak wygląda sytuacja. Chodź.

-Że mnie przyłapała gdzie się patrzyłam. Nie moja wina, że ma to na wierzchu.

***

Super bohaterki dotarły pod ratusz. Wylądowały na ogromnym placu. Panowała cisza a wokół nich stali mundurowi. 

-Coś tu jest nie tak- zaczęła Kocica- Po co oni tuj stoją.

-Może chcą nas ugościć na tyle miesięcy ratowania miasta- wypięła dumnie pierś a brązowo włosa wywróciła oczami. Wtedy pojawił się Arcyglina na ogromnym telewizorze.

-Obywatele Etherii. Pani burmistrz właśnie zrezygnowała z posady. Teraz służby w mieście są pod moją kontrolą. Moim pierwszym rozkazem jest nakaz aresztowania Shery i Kocicy za sprowadzenie zła do naszego miasta.

-Co?- spytały równocześnie. Wtedy mundurowi zaczęli iść w ich stronę. Szybko udało im się uciec na pobliski dach.

-I co teraz zrobimy?

-Szczerze, nie mam pojęcia- powiedziała Kocica patrząc na ratusz i mundurowych, którzy zaczęli ich poszukiwania- Naprawdę nie wiem.

***

Nastała noc. Mimo ciemności przy ratuszy świeciły światła. Funkcjonariusze szukali super bohaterek, bez skutecznie. Shera i Kocica siedziały na pobliskim dachu obserwując sytuację.

-Nie rozumiem- zaczęła Shera- Ratujemy ich od kilku miesięcy a tak się odwdzięczają. I słuchają tego złoczyńcy, przecież wiadomo, że jesteśmy nie winne- odeszła od murku i zaczęła chodzić po dachu- Nikt normlany by w to nie uwierzył. Jak mogą nas oskarżać nie mając dowodów? Jeśli to się nie wyjaśni zamkną nas w więzieniu. Jestem na to na młoda i za ładna na to miejsce- była tak pochłonięta swoim gadaniem, że po czasie zauważyła, że jej partnerka podpiera się o mur nic nie mówiąc- Wszystko dobrze?- spytała widząc jej minę, która była trudna do odgadnięcia.

-Tak, jest w porządku- powiedziała- Po prostu nie wiem co robić- sunęła się po ścianie i usiadła na ziemi- Nie mam pomysłu, a czas ucieka- w końcu było już ciemnie. Rodzice się pewnie o nią martwili, zwłaszcza ojciec.

-Hej, nie martw się- usiadła obok niej- coś wymyślimy, to nie jest pierwsza kryzysowa sytuacja.

-Ale pierwsza gdzie władze są przeciwko mam. Ten dzień nie może być gorszy- jęknęła

-Może jak znajdziemy dowód niewinności to dadzą mam spokój?

-Jaki dowód? Jaka niewinność? Nie ma sprawiedliwości- oparła tył głowy o komin- Każdy każdego oskarża bez dowodu. Nawet jeśli jakiś jest to i tak nic nie zmienia. Możesz ją udowadniać lecz jeśli ktoś rzuci oskarżenie to nie ma ratunku, i nadziei na uniewinnienie- dokończyła smutno. Nadal miała w głowie sytuację z Glimmer. O jej oskarżeniach, o tym, że nikt, oprócz Scorpii i jej ojca, jej nie wierzyli, a znali się tyle lat. To bolało najbardziej. Shera patrzyła na partnerkę, analizując jej słowa.

-Czasem tak jest. Takie jest życie, pełne niesprawiedliwości. Ale są ludzie którzy jej bronią. My nimi jesteśmy. Bronimy niewinnych- rzuciła jej uśmiech- I zrobimy to tym razem

Kocica odwzajemniła uśmiech. Zawsze kiedy traciła nadzieję, Shera potrafiła ją pocieszyć.

-Zresztą nie do twarzy by ci było w więzienny stroju- rzuciła żart, który sprawił, że Kocica tez się zaśmiała. Wtedy wstała i spojrzała na ratusz.

-Wiesz, co mam pewien pomysł.

-Walka, czy mamy wynająć sobie adwokata?

-Myślę, że mam nie będzie potrzebny.

***

Wojskowi stali przed ratuszem i czekali na rozkazy bądź pojawienie się super bohaterek. Jednak tak się nie stało. Dopiero kiedy była noc, zauważyli jakąś postać na dachu. Helikopter ją oświetlił kiedy ta wylądowała na ziemie, była to Shera.

-Witajcie, panowie. Piękny dzisiaj wieczór. Sprawia, że mam ochotę tańczyć.

-Odechce ci się tańczyć. Brać ją- w tej chwili policjanci ruszyli na nią.

-Rozumiem, że nie macie ochoty na tańce. Dobra, niech będzie po waszemu- wtedy zaczęła z nimi walczyć. Kątem oka zobaczyła jak Kocica wchodzi do budynku.

*** 

Kocica weszła do ratusza i dotarła pod drzwi gabinetu pani burmistrz. Delikatnie tam weszła i zobaczyła Arcyglinę przy oknie, na krzesłach siedziały pani burmistrz i Glimmer w kajdankach. Dziewczyny po cichu podeszła do małego biurka, co przykuło uwagę Glimmer. Bohaterka jej pokazała by była cicho lecz ta nie słuchała.

-Dajesz, Kocico!- ta jęknęła z irytacją a Arcyglina zaczął w nią strzelać.

- w imieniu prawa poddaj się.

-Rozczaruje cię, ale nie- zaczęła unikać ciosów, dopóki nie zjawiła się Shera.

-Bawicie się be ze mnie?

Walka z nim robiła się coraz trudniejsza. Szybko atakował a one przestawały nadażać. W kocu schowały się za biurkiem.

-Jest za szybki. Użyj mocy.

-Posępny Czerep!- w ręce wpadła rękawica kuchenne- Ciekawe co nie.

Kocica wychyliła się i wpadła na pomysł.

-odwróć jego uwagę.

-Robi się.

Pomysł polegał na tym, że Kocica zrobiła dziurę w podłodze dzięki pazurom a Shera założyła mu na ręce rękawice kuchenne i zniszczyły dziwzdek. Po chwili wszystko wróciło do normy.

-Jeśli rozumiem adwokat nie będzie potrzebny?- spytała Shera kiedy wszystko się naprawiło.

-Na szczęście nie- dodała Kocica- zostałyśmy uniewinnione.

-Bardzo wam dziękuje za pomoc- powiedziała pani burmistrz- Nie wiem jak się wam odwdzięczyć. 

-Jest jedna rzecz- Kocica pomogła wstać policjantowi i zaprowadziła go do kobiety- Niech pani przywróci go do służby. To wspaniały policjant, który wierzy w sprawiedliwość- powiedziała pamiętając jak od początku chciał załatwić sprawę.

-Ale on nie znalazł mojej bransoletki- wtrąciła się Glimmer- Nie zasługuje na to. Nie wierzył mi.

-Myślę, proszę pani, że pan Snow znajdzie przedmiot jeśli damy mu działać po swojemu- dziewczyna uśmiechnęła się do mężczyzny.

-Masz rację. Glimmer pokaż panu torbę.

-Ale jak to!? Nie wierzysz mi! Została skradziona.

-Pan Snow udowodni to. Na pewno.

-Mam być przeszukiwana jak ta złodziejka Catra?- wszyscy pozostali w ciszy. Shera nie wiedziała o co chodziło. Nie mogła uwierzyć, że Catra byłaby do tego zdolna.

-Catra jest nie winna. Nie ma na nią dowodów. Teraz pokaż swoją torbę.

-Ale mamo! To nie sprawiedliwe!

-Glimmer!- pierwszy raz były świadkami jak kobieta krzyczy na córkę. Dziewczyna też była zdziwiona, że matka nie jest po jej stronie- masz w tej chwili pokazać torbę!

Przestraszona dziewczyna zaczęła wyjmować rzeczy z torby. Wszyscy czekali w napięciu. W końcu dziewczyna wyjęła różową bransoletkę.

-Ale jak to?- spytała zdziwiona Glimmer

-Najwidoczniej musiała wpaść głębiej w torbę- odpowiedział dumnie pan Snow.

-Glimmer, bardzo się na tobie zawiodłam.

-Ale, mamo, naprawdę myślałam, że mi ją skradziono. Chciałam tylko ją odzyskać. Wiesz, że jest od..

-Wiem od kogo!- krzyknęła Angella- Ale to nie daje ci prawa oskarżać wszystkich. Wyszłam na totalną idiotkę, broniąc cię. Jutro masz przeprosić Catrę za oskarżenia.

-Mam ją przeprosić? Nawet jeśli tego nie zrobiła nie mam zamiaru ją przeprosić.

-Zrobisz to i to przy wszystkich. Niesłusznie ją oskarżyłaś. Czemu akurat ją.

-Bo to pierwsza osoba o jakiej bym pomyślała. Zasłużyła sobie na to. Ta Dziwno oka zawsze mi przeszkadza  i zazdrości, dlatego to zrobiłam!

Kocica tam stała i słuchała. Kiedy to robiła przypominała sobie tyle lat gnębienie przez Glimmer. Teraz dowiaduje się, że z nienawiści, córka burmistrza zrobi wszystko by się jej pozbyć. Natomiast Shera nie mogła uwierzyć jak jej przyjaciółka z dzieciństwa może tak postępować wobec tak miłej dziewczyny jak  Catra.

-Nie ważne co czujesz. Jutro ją przeprosisz- zwróciła się do bohaterek- dziękuje wam i przepraszam za to co widziałyście.

-To nasza praca, proszę się nie martwić- powiedziała Shera- musimy już iść. 

Wyszły z ratusza i stanęły na dachu.

-Ciekawy finał dnia. Przynajmniej pan Snow wrócił do pracy.

-Tak, zasłużył na to- powiedziała cicho Kocica.

-Wszystko dobrze?

-Tak, tylko... Ciężko uwierzyć, że można tak bardzo kogoś nienawidzić by aż oskarżyć o kradzież- mówiła to bo sprawa jej dotyczyła.

-Nic na to nie poradzimy. Możemy tylko chronić takich osób- rzuciła jej pocieszający uśmiech, który zawsze ją pocieszał.

-Dziękuje. Musze już wracać do domu. Rodzice pewnie się martwią- pomachała jej na pożegnanie,

- O mnie się pewnie nie martwią- dodała smutno i też ruszyła do domu by odbyć poważną rozmowę z ojcem.

***

Kiedy Catra wróciła do domu było już bardzo późno. W domu światła się nie paliły czyli rodzice pewnie już spali. I dobrze bo chciała przemyśleć  co powie jutro ojcu. Kiedy weszła do środka faktycznie było wszędzie ciemno. Delikatnie zamknęła drzwi i po cichu ruszyła do schodów by pójść do pokoju. 

-Już wróciłaś?- kiedy weszła na jeden stopień usłyszała głos. Odwróciła się i zobaczyła ojca, Siedział na kanapie w salonie, gdzie paliła się duża lampa.

-Nie śpisz?

-Martwiłem się. Postanowiłem, że poczekam aż wrócisz- nie odwrócił się w jej stronę- Coś cię zatrzymało do tak późnej godziny?

-Tak- dziewczyna wyczuła zawód ale i troskę- Złoczyńca zajął wiele czasu.

-Słyszałem w telewizji, że został pokonany dopiero godzinę temu- głupie wiadomości.

-Musiałam przemyśleć kila rzeczy- powiedziała zawstydzona choć do była prawda. Jak tylko rozstała się z Sherą ruszyła do domu. Spędziła godzinę na dachu, myśląc co powiedzieć i bojąc się wrócić. Dopiero Melog ją uspokoił, że wszystko będzie dobrze. Zebrała się na odwagę- Tato, ja..

-Usiądź- powiedział spokojnie. Dziewczyna wykonała polecenie. Usiadła obok niego i dopiero teraz zauważyła, że oglądał zdjęcia w albumie, a na ławie leżało ich kilka. Felix akurat oglądał ten kiedy była niemowlakiem.

-Uwielbiam te zdjęcia. Lubię je robić i uchwalać wspomnienia ponieważ...

-Chwilę mijają a dzięki nim możemy je przeżyć na nowo- dokończyła słowa ojca, które często powtarzał. Mężczyzna uśmiechnął się.

-Zrobiłem to zdjęcie od razu po twoich narodzinach- na fotografii leżała ona w szpitalnym łóżku opatulona w różowy kocyk, smacznie śpiąc- Ciąża Cyry była bardzo ciężka. Lekarze często mówili, że dziecko nie przeżyje porodu i czasu po narodzinach. My jednak w to nie wierzyliśmy. Kiedy się urodziłaś cała i zdrowa był to najlepszy dzień w moim życiu- przewrócił stronę na kolejne zdjęcie gdzie była ona w ramionach Cyry, w szpitalu, obok niej siedziała mała Selena z dumą, że została starszą siostrą- wtedy sobie obiecałem, że zawsze będę cię chronić przed wszystkim- Catrze zrobiło się głupio. Tyle wycierpieli przed jej narodzinami a teraz tak go potraktowała.

-Tato, ja... Bardzo przepraszam za dzisiaj. Nie miałam tego na myśli.

-Byłaś inna niż Selena- mówił jakby nie słuchał córki- Ona dość szybko przestała nas potrzebować, zwłaszcza kiedy została pełnoletnia i otworzyła sklep. Ty natomiast byłaś straszna przylepa- zaśmiali się widząc zdjęcie, które przedstawiało ją i ojca kiedy spali razem w łóżku, miała wtedy z 7 lat- zawsze do nas przychodziłaś z każdym problemem, zawsze wszystko nam mówiłaś- rozpoczęcie szkoły- nawet kiedy poszłaś do szkoły. Nie ważne ile miałaś lat, gdzie byłaś i jaka byłaś zawsze widziałem w tobie tą małą dziewczynkę, która przychodziła w piżamce w jednorożce z pluszowym misiem spać do nas bo miałaś koszmary. To już nie wróci.

-Rozumiem tato- zaczęła spokojnie- wiem, że to musi być dla ciebie zmiana.

-Tego nie da się zrozumieć. Jak będziesz mieć własne dzieci to wtedy zrozumiesz. Jak to jest kiedy twoje dziecko już cię tak bardzo nie potrzebuje- westchnął- Te dni rodziny to jedyny dzień kiedy mogę poznać wasze życie. Być z wami. Dlatego tak się zachowywałem. I przepraszam cię za to.

-Nie musisz. To ja powinnam. Powiedziałam ci okropne rzeczy. Nie żałuję, że jesteś moim ojcem. Bardzo cię kocham, tylko nie mogłam cię dzisiaj znieść.

-Dlaczego mi nie powiedziałaś?

-Wiedziałam, że to dla ciebie ważny dzień, nie chciałam ci sprawić przykrości.

-Ale za to ja sprawiłem tobie. Miałem tego nie robić ale coś sprawiło, że musiałem.

-Co takiego.

-Dwa dni temu wszedłem do twojego pokoju by cię zawołać, ale cię nie było. Kiedy wychodziłem przez przypadek zderzyłem się z twoją toaletką a z szuflady wyleciało to- Felix położył na ławie paczkę prezerwatyw- Wtedy zrozumiałem, że dorastasz. Miałem z tobą o tym porozmawiać ale nie miałem odwagi. Nie codziennie się odkrywa, że twoje dziecko już zaczęło to robić- zamiast złości, że grzebał w jej rzeczach albo , że się wtrąca usłyszał śmiech Catry, co go zdezorientowało- Serio to takie zabawne?

-Bardzo. One nie są moje- rzucił jej pytające spojrzenie-Selena mnie poprosiła bym je schowała przed wami, miała ciekawe plany na ten weekend- podała ojcu skróconą wersję, sama już się nasłuchała planów jej siostry. Felix natomiast nie wiedział co się dzieje.

-Czyli one nie są twoje- pokręciła przecząco głową- Całe szczęście. Tego bym nie przeżył

-Co masz na myśli? Byłbyś zły jakby były moje?- spytała delikatnie.

-Nie codziennie się znajduje takie rzeczy w pokoju nastoletniej córki. Na tak na poważnie to bardzo się przestraszyłem. Ciężko mi patrzeć jak dorastasz, jak już nas, mnie tak nie potrzebujesz. Zwłaszcza, że od początku roku wszystko się mieniło. Mniej czasu spędzasz w domu, masz przyjaciół, znikasz na całe dnie. Nie nadążam za tymi zmianami.

-Ja też nie- powiedziała. Wiedziała, że odkąd zdobyła kamień jej życie się zmieniło- Przez te kilka miesięcy wiele się zmieniło. Sama czasem na tym nie nadążam. Po prostu, mam 16 lat, mam własne życie i problemy z którymi musze się nauczyć radzić sama.

-Wiem, kochanie. Ale dla ojca to duża zmiana. Kiedy znalazłem te prezerwatywy zrozumiałem, że dorastasz, że nie nie jesteś już tą małą dziewczynką- wziął jej ręce w swoje- Tylko prawie młodą kobietą, która jest niezależna od rodziców i ma własne życie. Przeraziła mnie myśl, że możesz szukać wsparcie u kogoś innego, że tulisz się w ramionach kogoś innego. Może to samolubne nie chciałbym byś cały czas była przy mnie. Dopiero dzisiaj kiedy zobaczyłem jak bronisz siebie i innych, jak sama zwalczyłaś atak paniki i jak uratowałaś nas przed złoczyńcą zrozumiałem, że obraz takiej ciebie to najlepsze w życiu.

-Tato, zawsze będę twoją ukochaną córeczką. Zawsze będę cię potrzebować. Mam przyjaciół, inne życie ale dla was zawsze będzie w nim miejsce. Zawsze będziesz najważniejszym mężczyzną w moim życiu.- oboje się przytulili. Potrzebowali tego po tych wyznaniach- Kocham cię

-Ja ciebie też. Obiecuję, że nie będę aż tak cię traktował jak dziecko. Ale- wziął prezerwatywy do ręki- pogadam sobie o tym z Seleną, że mi demoralizuje najmłodsze dziecko- Catra się zaśmiała- A ty się nie śmiej. My sobie o tym jeszcze porozmawiamy. Pamiętaj, że takie rzeczy będziesz mogła robić nie w tym domu, dopiero jak umrę a ty skończysz 40 lat.

-Dla ciebie tato wszystko- jeszcze raz mocniej go przytuliła- Pójdę już spać. Dobranoc.

-Dobranoc- obserwował jak jego córka poszła na górę. spojrzał na jedno zdjęcie z albumu na którym była Catra podczas występów w szkole a ona śpiewała tam. Uśmiechnął się- Moje dziecko dorasta.

***

-Dasz radę, Adoro. Dasz radę.

Po zakończonej misji Adora wróciła do domu i postanowiła porozmawiać z ojcem. Jednak czekała godzinę by się odważyć to zrobić. Przez cały dzień jak głupia na niego czekała. Dopiero rozmowa z Catrą dała jej odwagę i nadzieję na rozmowę. Dlatego teraz stała przed gabinetem ojca.

-Proszę- dziewczyna weszła i zobaczyła pana Greyskull, który siedział przy dużym biurku i patrzył coś w komputerze- Nie powinnaś spać, Adoro.

-Chciałam z tobą porozmawiać. Dlaczego cię nie było w szkole.

-Miałem ważne spotkanie.

-Ważniejsze niż spędzenie czasu z córką.

-Nie zaczynaj tego tematu.

-Właśnie, że zacznę- przypomniała sobie słowa Catry, musi być z nim szczera- Rozumiem, że jestem twoją rodzoną córką, że przyjąłeś mnie pod swój dach. Ale jesteś jedynym ojcem jakiego miałam przez większość życia. Pragnęłam byś był dzisiaj przy mnie- widząc, że słucha kontynuowała- cały dzień widziałam jak moi przyjaciele spędzają czas ze swoimi rodzicami- widok uśmiechniętego ojca Catry, radosnego ojca Bow- była mi przykro, że ciebie tam nie było. Byłam gotowa to zignorować ale pewna osoba powiedziała, że musze być z tobą szczera, nawet jeśli to cię zrani. Chce byś chociaż raz zachował się jak ojciec i był przy mnie!- dokończyła za głośno. Harold spojrzał na nią.

-Może masz trochę racji. Powinienem dzisiaj być z tobą. Obiecuję, że to nadrobimy rzucił jej lekkie spojrzenie- Teraz idź spać, jutro masz dużo sesji.

Dziewczyna nie żegnajac się wyszła z gabinetu. Westchnęła cicho. rozmowa coś dała. Catra miała rację, trzeba być tylko szczerym.

***

Nastepnego dnia Catra szła spokojnie na zajęcia. Trochę się obawiała po wczorajszym, prawie, ataku paniki. Jednak postanowiła przyjść. I tak była szczęśliwa bo pogodziła się z ojcem.

-Hej, Catra- podeszła do niej Scorpia- Jak po wczorajszym.

-Bardzo dobrze. Pogodziłam się z tatą. Zachowywał się tak bo znalazł w mnie w pokoju prezerwatywy Seleny i pomyślał, że są moje.

-I tak nieźle zareagował. Moje mamy to by mnie uziemiły. W sumie i tak będziesz uprawiać seks z Adorą wiec się nie musisz o to martwić- przyjaciółka dała jej kukśtańca w bok z zarumienioną twarzą- A i pro po tych oskarżeń,  jesteśmy ci wdzięczni, że nas broniłaś.

-Robiłam to co musiałam. I tak tylko ty to doceniasz.

-Nie masz niestety racji- kiedy weszły do klasy uczniowie stali na jej środku jakby na nią czekali.

-Coś się stało, że tak stoicie?

-Chcieliśmy ci podziękować- zaczęła Perfuma- za to że wczoraj nas broniłaś przed Glimmer- nie każdy by się na to odważył.

-Dajcie spokój- powiedziała zawstydzona- znamy się od kilku lat więc to normalne.

-I tak chcieliśmy ci podziękować- zaczął Bow- i mamy coś dla ciebie- za pleców wyciągnął średniej wielkości ciasto z wizerunkiem jednorożca- i nie martw się tym co powiedział twój tata. Moi też maja moje zdjęcia a kąpieli.

-A moi jak siedziałam na nocniku- powiedziała Frosta.

-Moi jak prawie tonęłam w morzu- dodała znudzona Mermista.

-A moi jak zbudowałam pierwszego robota- wtrąciła Entrapta, choć to nie było na temat.

- Bardzo dziękuje- dziewczyna była wzruszona gestem innych. Był to znak, że ma przyjaciół, którzy ją doceniają. Lepsze było jak podeszła do niej Adora.

-Też mam dla ciebie podziękowania.

-Co wy wszyscy mi dziękujecie- powiedziała zdenerwowana.

-Rozmawiałam wczoraj szczerze z ojcem, tak jak powiedziałaś. I pomogło. Obiecał, że odrobimy ten dzień.

-To bardzo dobrze. Miło mi to słyszeć- miłość jej życia jej posłuchała, i jeszcze to podziałało. Ten dzień nie mógł być lepszy, nawet jak Glimmer do niej podeszła.

-Robię to bo matka mi kazała. przepraszam za oskarżenia

-Nie musisz Glimmer. Każdy może się pomylić- powiedziała niby miło niby z żartem. Bardziej żartem bo zła dziewczyna się odwróciła  usiadła na miejsce- Ciekawy dzień.





Continue Reading

You'll Also Like

140K 10.3K 58
BOOK #2 They say love heals scars, but Seokmin's scars were lessons-bitter reminders that twisted him into a creature of darkness. His life was a ser...
29.3K 507 9
Sanegiyuu story. Sanemi Shinazugawa is well known as a tyrant. He has one of the strongest Empires in all the land. He is also known as a very strong...
201K 9.2K 59
Orm Kornnaphat's feelings for Lingling Sirilak have undergone a transformation over time. Initially, at the age of 11, Orm held an unromantic, platon...
342K 12K 74
𝐛𝐨𝐨𝐤 𝐨𝐧𝐞. gilmore girls universe. 𐙚 | B L U E ˖⁺‧₊˚♡˚₊‧⁺˖ ─── blue eyes like the sea on a cold, rainy day ❝ 𝘉𝘓𝘜𝘌 𝘌𝘠𝘌𝘋 𝘉𝘌𝘈𝘜𝘛�...