Złączeni umową

De KatherinaSomnians

171K 3.8K 136

On- brutalny szef mafii. Ona- zimna zabójczyni. Czy może połączyć ich coś więcej niż tylko nienawiść? Mais

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 2- część II
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 4- część II
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 7- część 2; Rozdział 8
Rozdział 8- część II
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 11- część II
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 14, część II
Rozdział 15
Rozdział 15, część II
Rozdział 16
Rozdział 16, część II
Rozdział 17
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 20- część II
Rozdział 21, Epilog

Rozdział 18

4.5K 106 2
De KatherinaSomnians

Rozdział 16

Obudziłam się wypoczęta i zrelaksowana. Neda nie było już obok mnie. Najwyraźniej musiał wstać, gdy ja jeszcze spałam. Szybko ruszyłam do garderoby mając nadzieję, że znajdę tam jakieś swoje ubrania. Na szczęście rzeczywiście tak było i już po kilkunastu minutach ruszyłam na dół w poszukiwaniu swojego męża. Z daleka usłyszałam jak krzyczał na jakiegoś mężczyznę. Był nieźle wkurzony a koleś o mało nie zsikał się ze strachu patrząc na niego. Stanęłam na schodach nie chcąc mu przeszkadzać. Po chwili mnie zauważył.

-Spływaj, daje Ci ostatnią szansę. Ale jak jeszcze raz popełnisz taki błąd to wiesz co się stanie- zakończył z morderczym wyrazem twarzy. Pomniejszy gangus szybko uciekł z pola widzenia mojego mafioza. 

-Co ten biedak wywinął?- zapytałam podchodząc do niego.

-Pierdoły- mruknął.- Wyspana?

-Mhm, ale ty chyba nie bardzo- zauważyłam widząc jego wielkie wory pod oczami.

-Musiałem zająć się kilkoma sprawami. Wieczorem zjawią się tu przywódcy okolicznych mafii, chciałbym abyś mi towarzyszyła w spotkaniu z nimi- rzekł mierząc mnie uważnym spojrzeniem.

-Oczywiście- odpowiedziałam spokojnie, choć bardzo ucieszyłam się na wieść, że chcę abym z nim była. To oznaczało, iż mi ufa. Nie uważa za wroga, a to wszystko było potwierdzeniem tego co wyznał mi na plaży. 

-Witajcie kochani- zza rogu wyłoniła się matka Neda.

-Witam- uśmiechnęłam się do niej.

-Jedliście już śniadanie?- Zgodnie pokręciliśmy głowami.- To zapraszam, zjedzmy razem. Później możecie zająć się swoimi sprawami. Pół godziny przerwy wszystkim się przyda- dodała patrząc surowo na syna.

-Niech Ci będzie- wzruszył na te słowa ramionami i udaliśmy się do jadalni . 

-Anita przyrządziła wyśmienite omlety z jagodami. Smacznego. -Zaczęliśmy zajadać w pełnej napięcia ciszy. -Jak podróż poślubna?- przerwała ją w końcu Maria.

-Za krótka- warknął mafiozo, próbując uciąć dalsze dyskusje. Ewidentnie nie był w nastroju na rozmowy. 

-Pojedziecie znowu, gdy zrobi się spokojniej.- Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco kobietka. Nie chciałam jej mówić, że przecież tu nigdy nie jest spokojnie. W końcu sama musiała doskonale zdawać sobie z tego sprawę.

-Oczywiście. Pięknie tam było. Uwielbiam Hawaje- mówiłam nieskładnie, starając się rozluźnić nieco atmosferę. Brunet spojrzał na mnie i lekko uniósł kącik ust. 

-Muszę uciekać. Będę w domu dopiero wieczorem- zwrócił się w moją stronę.

-Chcę spotkać się z Matt'em- zatrzymałam go w połowie drogi do wyjścia.

-Po co?- Odwrócił się w moją stronę.

-Bo to mój przyjaciel?- odpowiedziałam głupio. Nie chciałam zdradzać prawdziwych powodów przy jego matce, nie miałam pojęcia ile ona naprawdę wiedziała o tym co dzieje się obecnie pod jej nosem.

-Chodź, porozmawiamy w gabinecie- rzucił.

Gdy tylko zamknął za nami drzwi, przysunął się do mnie blisko i powiedział:-Nie myśl kurwa, że się na to zgodzę. Siedzisz w domu.

-Ja się ciebie nie pytałam o zgodę.- Spojrzałam na niego twardo.- On może coś wiedzieć. Mi powie więcej niż wam.

-Jesteś pewna? Przez lata Cię okłamywał, a nam w przeciągu zaledwie kilka dni wszystko wyśpiewał.- Ałł, to zabolało. Zdania jednak nie zmieniłam.

-Tak, wiem. Ale i tak uważam, że może coś przed wami ukrywać. Może wie coś o dalszych planach ojca. Uważam, że warto to sprawdzić. Mogę się niczego nie dowiedzieć, to prawda. Aczkolwiek ryzyko jakie wynikało by z tego spotkania jest na tyle niewielkie, iż jestem w stanie je podjąć.

-Ale ja nie jestem na to gotów.

-Nie dramatyzuj, jeszcze nie raz będę narażona na niebezpieczeństwo i nic na to nie poradzisz.- Spojrzał na mnie surowo. 

-Jedziesz z Johnem. 

-On mnie nie lubi- jęknęłam.

-I?- Patrzył na mnie bez zrozumienia.

-Nie ważne- burknęłam i ruszyłam na poszukiwania mężczyzny. Znalazłam go w siłowni, gdzie biegał na bieżni. Na mój widok zmarszczył brwi.-John?- podeszłam do niego.

-Czego?- warknął na mnie.

-Chcę jechać do Matt'a, ale Ned kazał mi wziąść Ciebie ze sobą.

-Nie mam czasu bawić się w ochroniarza- odpowiedział niezadowolony nawet na mnie nie patrząc. 

-Nie to nie- wzruszyłam ramionami, odwracając się na pięcie. Nie zamierzałam błagać go, aby mnie eskortował. Umiałam sama o siebie zadbać. Wzięłabym go tylko przez wzgląd na bruneta.

-Czekaj!- Krzyknął za mną, schodząc z bieżni.

-Co?- Skrzyżowałam ręce na piersiach czekając na niego.

-Pojadę z Tobą. Będę gotowy w przeciągu pół godziny.- Kiwnęłam mu głową i wyszłam bez słowa. Czekając na przyjaciela mojego męża, wypiłam kawę i obeszłam dom, aby poznać jego dokładny rozkład. Ledwo się spostrzegłam a już był czas do wyjścia.

-No w końcu, nie mam całego dnia- usłyszałam zirytowany głos, na który wywróciłam tylko oczami. Spóźniłam się zaledwie pięć minut. Wsiadłam do samochodu z ciężkim westchnięciem. To nie będzie przyjemna przejażdżka. -Po co chcesz do niego jechać?- zapytał po jakiejś godzinie przytłaczającej ciszy mężczyzna.

-Może wiedzieć coś o planach ojca. A wszystko może się przydać- powiedziałam szczerze. 

-Mhm- mruknął. 

-Nie jesteś zbyt rozmowny, co?- spojrzałam na niego. Wzruszył ramionami. - Dlaczego mnie nie lubisz?- zadałam kolejne pytanie, nie mogąc dłużej znieść tej przytłaczającej ciszy.

-Uważam, że Ned źle robi, że ci ufa. 

-Dlaczego?

-Bo jesteś córką Louis'a.

-Który to próbował mnie zabić.

-Może to było ukartowane.- Prychnęłam.

-Czyli według Ciebie ryzykowałabym własne życie, tylko po to, aby wkraść się w łaski Neda? Nie sądzisz, że to lekko przesadzona teoria?

-Już niejedna chciała zostać jego żoną. Ned jest bardzo pożądaną partią- odpowiedział pewnie. Ciekawe co by sobie pomyślał, jak dowiedziałby się, że to nie ja a brunet naciskał na nasz ślub. Uśmiechnęłam się do swoich myśli. -Dlaczego się uśmiechasz?- zapytał podejrzliwie.

-Bez powodu- odpowiedziałam tylko. Nie chciałam kontynuować tej rozmowy, szczególnie, że podjeżdżaliśmy już pod dom Matt'a. Wysiadłam z samochodu. 

-Masz się trzymać blisko mnie. Ned by mnie zabił, jakby coś ci się stało- rzekł blondyn.

-Spokojnie, umiem o siebie zadbać- odburknęłam, wciskając przycisk przywołujący windę. Drzwi do mieszkania mężczyzny otworzyła mi jakaś dziewczyna ubrana tylko w jego koszulę.

-O co chodzi?- spytała przybierając obronną pozę.

-My do Matt'a. Jest w domu?- zapytałam mierząc ją wzrokiem.

-Nina, kto to?- usłyszałam pytanie chłopaka, a potem jego samego, gdy wynurzył się zza rogu. On również nie za wiele miał na sobie.

Uśmiechnęłam się cynicznie.

-To tylko ja cukierasku.

-Cukierasku?! Cukierasku?!- odezwała się wzburzona laska. Wyszczerzyłam się na widok toczącej się na naszych oczach kłótni.

-Dobra, starczy tej szopki- przerwał im po jakimś czasie John. - Chcemy pogadać, nie mam całego dnia. Spadaj lalunia- zwrócił się do dziewczyny, a ta wkurzona szybko zaczęła zbierać porozrzucane ubrania i uciekła do wyjścia. Matt obserwował ją z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

-Dobra, skoro już sknociliście mi randkę mówcie po co przyjechaliście- powiedział, siadając na kanapie. 

-Mógłbyś się ubrać?- zapytałam nie chcąc musieć cały czas patrzeć na niego siedzącego w samych bokserkach.

-A od kiedy to przeszkadza Ci moja nagość- zaśmiał się, puszczając mi oczko. Przyjaciel Neda spojrzał na mnie.

-Od zawsze, ubieraj się- warknęłam zirytowana. Blondyn wziął leżącą obok koszule i narzucił na siebie.

-No ok, to słucham- rzekł, gdy wciągnął na siebie także spodnie.

-Chciałabym się dowiedzieć czy wiesz coś o planach mojego ojca.- Pokręcił głową.

-Niestety. Zresztą gdybym wiedział odezwałbym się do któregoś z was. Po tej nieudanej akcji jest bardzo nerwowy. Ciągle się o coś piekli. Nie jest teraz łatwo być jego pracownikiem- przetarł twarz. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to jak zmęczony był. Gdyby nie to co mi zrobił, byłoby mi go potwornie żal.

-Ale nie wiesz nic? Cokolwiek, jakiś mały szczegół. - Zamyślił się.

-Niestety. Chciałbym Ci pomóc, naprawdę. Szczególnie po tym wszystkim.- Spojrzał na mnie smutno.

-Nie ważne, niepotrzebnie przyjechałam- powiedziałam wstając.

-Luizo- przysunął się do mnie były przyjaciel.

-Odsuń się od niej- usłyszałam surowy głos blondyna.

-No weź, Neda rozumiem, ale Ciebie? Opanuj się- spojrzałam zirytowana na Johna. Odpowiedział mi złym spojrzeniem. Westchnęłam wiedząc, że tej walki nie wygram.- Dobra, ja już sobie pójdę.- Ruszyłam w stronę drzwi.- Jak coś masz mój numer- powiedziałam i wyszłam.

Continue lendo

Você também vai gostar

74.2K 2K 38
Avery od zawsze dorastała w świecie pełnym broni i nielegalnych interesów. Jej ojciec to Markus Williams - Człowiek odpowiedzialny za 60% handlu bron...
275K 10.5K 7
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
116K 7.8K 27
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
92.6K 1.9K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...