Wiedz, że...

By Szatti

23 5 0

- Wiesz co? - Spytała poirytowana odwracając się na pięcie w jego kierunku. - Wyprowadzasz się? - Parsknął śm... More

#2 Wygrajcie
#3 Czyżby?
#4 Współczucie
#5 Makarony

#1 Porażka

5 1 0
By Szatti

- Wiesz co? - Spytała poirytowana, odwracając się na pięcie w jego kierunku.

- Wyprowadzasz się? - Parsknął śmiechem i przekrzywiając lekko głowę w bok spojrzał na jej rozmierzwione dwukolorowe włosy i wściekłe spojrzenie, które wręcz uwielbiał.

- Naprawdę Cię nienawidzę — wycedziła przez zęby i szybkim krokiem zniknęła za rogiem.

Chłopak tylko uśmiechnął się pod nosem rozbawiony. Niemiłosiernie bawiła go jej oburzona mina, gdy wygrywał z nią we wszystko, co się dało. 

~~~~~

- Anderson i Smith — donośny ton nauczycielki od razu sprowadził ich na ziemię i spojrzeli się na kobietę, próbując powstrzymać łzy od śmiechu. - Przeszkadzam wam?

- Nie no, skądże — ironicznie odparł ciemnoskóry chłopak — proszę kontynuować Pani Johnson. - Odparł z szerokim i lekceważącym uśmiechem, na co kilka osób zachichotało pod nosem. Za to blondyn wręcz położył się na ławce, chowając głowę w ramionach i zduszając śmiech. Biolożka tylko westchnęła i pytając siebie: "Na czym to ja skończyłam..." wróciła do omawiania tematu.

Charlotte westchnęła poirytowana. Naprawdę? Dzień z tą dwójką jest istną mordęgą dla niej, a jak na złość jeden z nich-i to ten "najtrudniejszy" ma wręcz idealną frekwencję. Ciągłe śmieszkowanie, czepianie się szczegółów i inne tego typu bzdety strasznie ją irytowały. Dlaczego? Bo trwało to już kilka lat, więc czy nie pora w końcu dojrzeć? W końcu za niecałe dwa lata nie będzie już traktowany tak ulgowo, starając się o rekomendacje.

- Dzieciak — skomentowała cicho dziewczyna, na co tylko w ciszy spojrzała na nią przyjaciółka obok.

- Jesteś pojebany — skomentował szeptem zielonooki i wyprostował się rozbawiony. Byli najlepszymi kumplami, odkąd pobili się o piłkę na boisku w drugiej klasie. Jeden miał złamany palec u ręki, a drugi nos, jednak zaczęło ich to wtedy tak bawić, że zapomnieli już, o co poszła ta cała kłótnia. Niesamowita zawrotność losu.

Dźwięk dzwonka jak zwykle sprawił, że na korytarzu i w salach zapanował istny harmider.

- Pamiętajcie, że za tydzień projekt do omówienia! - Krzyknęła kobieta, mając pełną świadomość, że może raptem połowa uczniów ją usłyszała, po czym zrezygnowana usiadła do biurka.

- Poczekaj na mnie — poprosiła przyjaciółkę i szybko podeszła do Pani Johnson.

- Jeśli chcesz mnie prosić o zmianę grupy, to zapomnij, Lotte — odparła obojętnie czterdziestolatka, zawieszając wzrok w sprawdzianach poprzedniej klasy.

- To nawet nie jest grupa. Przecież zrobimy za nich całą robotę, a oni jeszcze będą utrudniać — westchnęła, błagalnie na nią patrząc. - Sam i ja możemy zrobić to we dwie, ale tylko jeśli my dostaniemy za to oceny.

- Blondi, nie przesadzaj — odparł chłopak z tyłu klasy, wlekąc się do wyjścia.

- To nie ja tu jestem blond — skomentowała krótko, mierząc go wkurzonym spojrzeniem. W końcu z natury miała brązowe włosy, a blond refleksy to inna sprawa. W porównaniu do niego, za co większość dziewczyn się w nim podkochiwała. Ale najwidoczniej obchodził je tylko wygląd. Charakter miał paskudny.

Uśmiechnął się szeroko i spojrzał na profesor.

- Może Pani ją już wyrzucić z sali, zrobiMY ten projekt WSZYSCY RAZEM — zaakcentował i mijając ją, zdzielił ją lekko sobą w bok, na co dziewczyna zacisnęła dłoń na pasku od torby.

W końcu dołączyła do Sam przed klasą.

- Nic z tego. Nie wiem, jak to zrobimy, ale nie dostaną pozytywnej oceny za nic. Już tego dopilnuję — zapewniła ją i ruszyła przed siebie. Ta zaś z uśmiechem pokręciła głową i dorównując kroku; zdjęła okulary z nosa, by je przetrzeć.

- Może nam się uda. Możemy zrobić, a oni będą prezentować — zaproponowała.

- Hmm... Wątpię, że to się uda, nie nauczą się, zapomną i z ich improwizacji ledwo zaliczymy. Może faktycznie niech lepiej nic nie robią?

- Jak chcesz — wzruszyła ramionami. To był typ osoby, który robił, co musiał, nic nadto. - Najchętniej bym poszła spać. Nie chce mi się tego robić. To w ogóle nie moje klimaty.

- Haha! No co ty mówisz? "Antykoncepcja'' ci nie odpowiada? To bardzo ważny temat. Matka Braydena najwidoczniej też jej nie lubiła — zażartowała Charlotte i napiła się solidnego łyka swojej wody.

- Tobie nie będzie potrzebna, pasztecie — na te słowa z tyłu dziewczyna, aż się zachłysnęła. - A nie mówiłem? Jesteś wystarczająco głupia, by nikt cię nie chciał tknąć — parsknął śmiechem blondyn, a Sam i Oliver po prostu popatrzyli na każdego. Czyżby znowu miała być afera?

- Na Ciebie jakoś wszystkie idiotki lecą- palnęła na szybko, po czym chłopcy wybuchnęli śmiechem, a okularnica otworzyła szerzej oczy, próbując się nie zaśmiać. Niestety to jej przyjaciółka-Charlotte Roberts nie była dobra w improwizacji. A już tym bardziej w sprzeczkach.

- Więc pora na Ciebie — mrugnął dziewczynie i za nim ta znowu powiedziałaby coś głupiego, ruszyli do innej sali.

Szatynka wzdychając męczeńsko oparła głowę na ramieniu przyjaciółki.

- Sami, zabij mnie. Albo jego. Przynajmniej ci nie będzie szkoda — wymamrotała. Dlaczego zawsze musiał ją zaskakiwać? Jakby słyszał każde jej słowo, traktując jako nową okazję do żartów. Dziewczyna wręcz uwielbiała te spokojne dni, gdy chłopak miał treningi i osobne lekcje. Ale nie zawsze tak było.

A szkoda. 

*******************************************

Mam nadzieję, że dacie szansę tej książce, a mi uda się ją dokończyć ^^

Continue Reading

You'll Also Like

942K 21.5K 48
Luciana Roman was blamed for her mother's death at the age of four by her family. She was called a murderer until she was shipped onto a plane for Ne...
103K 642 24
spoiler "Berani main-main sama gue iya? Gimana kalau gue ajak lo main bareng diranjang, hm? " ucap kilian sambil menujukan smirk nya. Sontak hal ter...
69.1K 2.8K 37
ᴅɪᴠᴇʀɢᴇɴᴛ; ᴛᴇɴᴅɪɴɢ ᴛᴏ ʙᴇ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴏʀ ᴅᴇᴠᴇʟᴏᴘ ɪɴ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ᴅɪʀᴇᴄᴛɪᴏɴꜱ.
148K 11.4K 13
Her şey bana gelen mektupla başlamıştı. Ufacık bir not kağıdında yazan şeyler büyük olaylara ve hayatımın değişmesine yol açmıştı. Ben kendimden emin...