Nathaniel
-Nie przyjadę do ciebie-tłumaczyłem Amandzie rozmawiając z nią przez telefon.
-Proszeee.
-Nie spałem całą noc-westchnąłem-Nie chce mi się.
Gdy wreszcie znudziło jej się mnie namawianie rozłączyła się. Powoli wstałem z łóżka i chwyciłem bluzę która leżała na fotelu. Ubrałem ją i poszedłem do kuchni zjeść coś. Zrobiłem pierwsze lepsze płatki. Oczywiście najpierw wsypałem płatki a dopiero potem wlałam mleko. Tylko psychopaci robią na odwrót. Znudzony usiadłem przy stole i zacząłem jeść śniadanie. Dzisiaj muszę jechać do Callie. To znaczy mam nadzieje że uda mi się to bo Liam mi powiedział że będzie u nich wiec chce tam iść. Żeby niczego nie podejrzewała.
Wziąłem prysznic i gotowy do wyjścia chwyciłem kluczyki do auta. Wyszłem z domu i zamknąłem drzwi. Chciałem tam być przed nią. Udało się bo gdy przyjechałem nikogo oprócz Liama nie było.
-Już wiesz kto to zrobił?-zapytał.
-Tylko podejrzewam.
Przytaknął i zmienił temat. Przeraziłem się kiedy zostałem zastraszony słowami „nie chodzi o pieniądze" ale nie myślałem że posuną się aż tak daleko. Może na razie nie mam planu ale coś wymyślę. Bo sam na siebie to ściągnąłem i nie pozwolę żeby wciągał w to innych. Tym bardziej ją.
W końcu po jakiejś godzinie przyjechali. Callie, Dolores, Kate i Dylan weszli do salonu śmiejąc się z czegoś. Odruchowo też miałem ochotę się uśmiechnąć. Cieszyło mnie to że brunetka nie wyglądała jakby się martwiła. To było najważniejsze ale tak naprawdę nie mogłem jej czytać w myślach i nie mogę być tego pewny.
Moje obserwowanie brunetki przerwał telefon. Wkurwiony popatrzyłem na ekran urządzenia. Czego ona znowu chce?
-Halo?-zapytałem mając nadzieje że się tylko pomyliła wybierając numer.
-Nate...
-No co?
-Jestem w ciąży...