paper on my skin {kth . jjk}

By dosiaczek

18.9K 1.6K 371

Taehyung jest autorem powieści erotycznych, zaś Jeongguk jego wiernym fanem, który czyta każdą książkę Kima z... More

✧ BOHATEROWIE °
✧ ROZDZIAŁ PIERWSZY °
✧ ROZDZIAŁ DRUGI °
✧ ROZDZIAŁ TRZECI °
✧ ROZDZIAŁ CZWARTY °
✧ ROZDZIAŁ PIĄTY °
✧ ROZDZIAŁ SZÓSTY °
✧ ROZDZIAŁ SIÓDMY °
✧ ROZDZIAŁ ÓSMY °
✧ ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY °

✧ ROZDZIAŁ DZIESIĄTY °

1K 109 50
By dosiaczek




Taehyung czuł się, jakby właśnie szykował się na ścięcie głowy.

I w rzeczy samej tak też właśnie było. Przez ponad dwa tygodnie zwlekał z prośbami Namjoona, który to zasypywał go lawiną wiadomości odnośnie tego, by chociażby wstępnie przedyskutował swoje wszelkie postępy w pisaniu powieści z Vivienne — zawodową redaktorką naczelną jego wydawnictwa i prywatnie siostrą jego narzeczonej, do której Taehyung szczerze pałał ogromną niechęcią.

"Po prostu powiedz jej o tym, co chcesz tym razem stworzyć. To nic takiego, Tae" dokładnie to ostatecznie usłyszał przez telefon wczorajszego wieczoru, kiedy to starszy Kim zatelefonował do niego, ponownie namawiając go do tego, by spotkał się z Vivienne, od której to w dużej mierze zależał dalszy proces jego książek. A pisarz, cóż... zgodził się z ogromną niechęcią, mając nadzieję, iż po tym Namjoon jak i jego redaktora zostawią go w świętym spokoju, pozwalając dokończyć mu powieść bez żadnych zbędnych formalności.

Dwudziestodziewięciolatek westchnął ciężko, wsuwając na szczupłe nogi szerokie, brązowe spodnie z wysokim stanem oraz założył przez głowę zwykły, czarny golf, przylegający do jego klatki piersiowej. Zapewne gdyby owe spotkanie było dla niego ważniejsze, Kim z pewnością postarałby się o wiele bardziej i przywdział jedną z wielu swoich gustownych koszul i być może nawet dopełniłby wszystko małymi dodatkami, jednakże w obecnej sytuacji za wszelką cenę starał się, żeby po prostu nie wyjść w znoszonym dresie.

Miał ogromną ochotę zostać w ciepłym domu Minów, próbując popracować nad kolejnym rozdziałem swojej powieści. Albo zasiąść w przestronnym salonie, gdzie wraz z Yoongim mógłby oglądać telewizję. Najbardziej miał ochotę jednak zakopać się w ciepłej pościeli i przez cały czas wymieniać wiadomości z Jeonggukiem, uśmiechając się przy tym pod nosem. Jednakże nie mógł i w zasadzie wiedział, że im szybciej uwinie się z Vivienne, tym prędzej będzie mógł wrócić i poświęcić czas swojemu chłopcu, który w ostatnim czasie dosyć często chodził mu po głowie (o ile w ogóle było to możliwe, gdyż w ciągu ostatnich tygodni mimowolnie wszystkie myśli Kima skupiały się głównie na nim).

Taehyung po raz ostatni przejrzał się w niewielkim lustrze, wiszącym na ścianie, poprawiając przy tym lekko falowane włosy, które przeczesał długimi palcami do tyłu, po czym zabrał z krzesła niewielką, skórzana torbę, do której zapakował wszystkie potrzebne rzeczy, a następnie wyszedł z wynajmowanego pokoju, kierując się schodami w dół, gdzie ubrał buty i lekki, wiosenny płaszczyk, uprzednio żegnając się z siedzącym na kanapie Yoongim. Wsiadłszy do swojego nieopodal zaparkowanego samochodu spojrzał na ekran telefonu, wskazujący zbliżającą się godzinę osiemnastą, po czym włączył cicho losowe radio, nie mając zbytnio ochoty na to, by przemierzać drogi do centrum Busan w całkowitej ciszy.

Po niecałych dziesięciu minutach, gdy na pierwszy plan zaczęły wysuwać się masywne budynki i wieżowce korporacyjne, Taehyung zdał sobie sprawę, jak dawno nie był w mieście, jednakże po krótkim przemyśleniu doszedł do wniosku, iż wcale mu to nie przeszkadzało. Odkąd przebywał na obrzeżach miasta, czuł się w pewien sposób spokojny i mniej przytłoczony, niż wcześniej. Nie czuł presji i otaczającej go ciężkiej atmosfery, tak jak nieustannie odczuwał to przedtem zanim rzucił swoje podróże i przyjechał do Busan. W zasadzie dwudziestodziewięciolatek nigdy nie podejrzewał,  że zostanie tutaj znacznie dłużej,  niż początkowo planował.

Owszem, Busan było urokliwe i piękne, jednakże zdaniem Kima nie było ono zbyt klimatyczne, a on początkowo nie zamierzał zostać tutaj dłużej niż dwa, maksymalnie trzy dni, kiedy to Namjoon sprowadził go, by porozmawiać z nim o swoim nadchodzącym ślubie. Taehyung miał wtedy w planach zwiewać najszybciej jak się dało, do czasu, aż przez całkowity przypadek natknął się wzrokiem na Jeongguka. Do tej pory, kiedy pisarz powracał myślami do dwudziestoczteroletniego studenta, na jego ciele mimowolnie pojawiała się gęsia skórka. Bardzo dokładnie pamiętał ekscytację, która ogarnęła go, kiedy tylko na niego spoglądał i raz po raz studiował jego dłonie i boczny profil twarzy w pełni skupiony na czytaniu książki jego autorstwa. Jeongguk cholernie go przyciągał i Kim mimowolnie skłamałby, gdyby nie stwierdził, iż był on jedynym powodem dla którego został w deszczowym i pochmurnym mieście znacznie dłużej niż planował,  w międzyczasie zaczynając tworzyć powieść, która w głównej mierze była poświęcona młodszemu. Codzienne przychodzenie do baru Sky Line w tamtym okresie można byłoby nazwać lekką obsesją, jednakże dla Taehyunga to było niczym misja, którą musiał wypełnić, inspiracja, którą sam musiał zdobyć. W pewien sposób było to dosyć satysfakcjonujące — uganianie się za swoim celem, za czymś, co zdawało się ulotne i odległe, coś, co nie było na wyciągnięcie jego ręki. Młody student tak namącił mu w głowie, iż mimowolnie dwudziestodziewięciolatek nie był w stanie poprawnie myśleć. Taehyung wiedział, że musiał go mieć w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa. Jeongguk był paradoklasnie niepochwytny, a to aż nazbyt mu się podobało, kiedy sam krok po kroku musiał się do niego zbliżyć.

Intensywne myśli o dwudziestoczterolatku sprawiły,  iż finalnie zatrzymując się przed wskazanym adresem kawiarni Taehyung sięgnął po swój telefon  tylko po to, by wysłać krótką wiadomość Jeonggukowi z prostym zapytaniem o to, co porabia. Nawet jeśli z poprzednio wymienionych esemesów doskonale wiedział, że ten powtarza materiał na swoje jutrzejsze zajęcia z praktyki języka, po prostu nie mógł powstrzymać się przed tym, by otrzymać jakąkolwiek, nawet najmniej znaczącą odpowiedź.

Pisarz westchnął ciężko, po czym zgarnął z fotela pasażerskiego swoją skórzaną torbę, a następnie wysiadł z zaparkowanego samochodu, kierując się wprost do kawiarni, w której to powinna czekać na niego Vivienne. Stanąwszy w progu rozejrzał się po przestronnym, staromodnym lokalu, a kiedy tylko dostrzegł odznaczającą się ubiorem redaktorkę (nie oszukując nikogo, ale cholera miała na sobie cekinową, srebrną kieckę) skierował się w jej stronę i skinął głową, nie okazując jej nawet cienia zadowolenia czy po prostu uprzejmości.

— Zdążyłam zamówić ci kawę, oppa — powiedziała z uśmiechem, przechylając głowę w bok, kiedy Taehyung zajął miejsce naprzeciwko niej.

— Okej — odparł krótko. Osobiście zamówiłby sobie herbatę, by niepotrzebnie nie podnosić sobie ciśnienia, jednakże zważając na to, że chciał jak najszybciej już wyjść, przytaknął tylko głową, sięgając dłonią do niewielkiej, skórzanej torby, z której wyciągnął swój tablet. — Cóż, nie wiem dokładnie, co powiedział ci Namjoon, ale mówiąc ściśle, jestem mniej więcej w jednej trzeciej powieści — zaczął. — Jest... — zaciął się chwilowo, próbując znaleźć odpowiednie słowa, które w miarę zgrabnie opisałyby to, co tworzył. Właściwie był to pierwszy raz, kiedy musiał dosadnie powiedzieć na głos o czym pisze. Szczerze mówiąc, przez cały czas trzymał wszystko w swoich myślach, bądź też dzielił się swoimi niepełnymi przemyśleniami z Jeonggukiem, jednakże teraz musiał dosyć przejrzyście wyjaśnić, co tak naprawdę wychodziło spod jego pióra. — Ta powieść całkiem odbiega od moich dotychczasowych książek — odezwał się w końcu. — Jest bardziej intymna pod względem uczuciowym — dodał, zaciskając wargi w cienką linię. 

Nie był pewien, jak wiele mógł powiedzieć. W końcu nie chciał, by długowłosa brunetka zaczęła prawić mu kazania. Chciał ograniczyć wszystko do minimum, dając jej zaledwie przedsmak tego, nad czym rzeczywiście pracował. Zauważył, jak dwudziestoośmiolatka przez chwile wpatrywała się w niego nieodgadnionym wzrokiem, po czym przechyliła głowę na bok, uśmiechając się przy tym dosyć sztucznie.

— Po prostu daj mi to przeczytać — zachęciła go i spojrzała na niego wyczekująco, wyciągając dłoń do przodu, niemalże rwąc się do tego, by w końcu przechwycić tablet Taehyunga. Na twarzy dwudziestodziewięcioletniego bruneta pojawił się cień kpiącego uśmieszku, kiedy zauważył, jak redaktorka Sun'hae dosyć nieudolnie ukrywała to, z jaką niecierpliwością chciała po prostu wyrwać urządzenie z jego rąk, dlatego też Kim dosyć mozolnie załączył odpowiednik plik do odczytu, po czym położył tablet na stoliku i wolnym ruchem dłoni przesunął go w stronę długowłosej brunetki,  która to poprawiła się na krześle i z łakomym podekscytowaniem przechwyciła urządzenie,  zaczynając czytać. Pisarz w tym czasie oparł się o oparcie krzesła i założył nogę na nogę, krzyżując także ramiona na klatce piersiowej.

Taehyung uporczywie wpatrywał się w czubek pochylonej głowy Vivienne, nieświadomie zaciskając przy tym szczękę. Powiedzenie, iż za nią nie przepadał bądź też, że jej nie lubił było małym niedomówieniem. W pewien sposób oburzało go to, jak za sprawą pieniędzy i ładnej buźki mogła zyskać pozycję, do której kompletnie się nie nadawała, a na której nadal nieszczęśnie mogła maczać palce przy jego książkach. Brunet zdawał sobie sprawę, iż Namjoon nie odnosił początkowo sukcesu ze swoim wydawnictwem, ba, był nawet bliski bankructwa, jednakże napełnienie kieszeni przez ojca jego narzeczonej wydawało się być najlepszym rozwiązaniem oraz, co za tym idzie, obsadzenie swojej młodszej córki na odpowiedniej pozycji. Szczerze mówiąc, dwudziestodziewięcioletni pisarz miałby to głęboko w poważaniu i po części nawet go to nie interesowało, w jaki sposób funkcjonowały układy Namjoona z jego przyszłym teściem, jednakże rzeczą która była w jego interesie były jego powieści, a raczej ich finalizacja poprzez wydawnictwo. Taehyung nie cierpiał, kiedy ktoś bezpodstawnie śmiał grzebać w jego wizji literackiej, a kimś takim była właśnie Vivienne.
Wielokrotnie próbowała szperać, podsuwała mu absurdalne pomysły na zmianę fabuły, przeciągała proces korekty i finalnie zawsze starała się zmienić chociażby jeden aspekt jego twórczości, uzasadniając wszystko tym, iż zna się na tym najlepiej. Poza tym, początkowo dosyć bardzo irytowało go to, jak dwudziestoośmiolatka podejmowała marne próby uwodzenia go, choć pisarz nigdy nawet nie okazał jej minimalnego zainteresowania. Dopiero kiedy dosadnie powiedział jej, żeby przestała, ta przerodziła swoją kokieterię w złość i złośliwość względem niego, co po kilku latach stało się dla Taehyunga całkowicie obojętne, gdyż w pewnym momencie młody Kim wyniósł się z Busanu do Seulu, ograniczając kontakt ze swoim wieloletnim przyjacielem do minimum, a co za tym idzie, nie musiał także więcej znosić Vivienne oraz jej rodziny.

Kilkukrotne wibracje telefonu ukrytego w kieszeni spodni sprawiło, iż dwudziestodziewięciolatek w końcu odlepił wzrok od czubka głowy redaktorki, po czym sięgnął po swój telefon i odblokował go z mimowolnie goszczącym uśmiechem na twarzy, doskonale wiedząc, iż jedyne na co mógł teraz liczyć, była wiadomość od jego chłopca. Tak, jak Taehyung przypuszczał Jeongguk powtarzał materiał na swoje jutrzejsze zajęcia, a następnie zamierzał udać się do baru, by potowarzyszyć swojej współlokatorce w pracy, co względnie nie wydawało się żadną nowością. Pomimo tego, iż młody student rzadko o tym wspominał, brunet miał na samym początku okazję przekonać się o tym, iż kiedy Jeongguk nudził się w tygodniu, zawsze mimowolnie kierował się do Sky Line, gdzie też rozmawiał z Leen, pomagał jej w drobnych sprawunkach bądź też po prostu siedział przy barze i czytał książki. Twierdził, że nie za bardzo lubił przebywać w mieszkaniu sam, dlatego też wychodził tylko i wyłącznie do nieopodal znajdującego się baru, by zbytnio się nie nudzić. Taehyung odpisał mu krótko, wbijając górne zęby w dolną wargę, a kiedy tylko usłyszał, jak dwudziestoośmiolatka odchrząka teatralnie, mimowolnie podniósł swój wzrok, patrząc na nią frasobliwie i schował telefon do kieszeni spodni.

Dwudziestodziewięciolatek patrzył na nią w ciszy. Vivienne zapewne spodziewała się jakiegokolwiek pytania z jego strony, jednakże ten nie zamierzał ją o nic pytać. W końcu to nie on nalegał na całe to spotkanie, dlatego też czekał, aż redaktorka odezwie się pierwsza, wygłaszając swoją niepotrzebną opinię, o której Taehyung zapewne zapomini w momencie, kiedy ulotni się z kawiarni.

— Hmm, rzeczywiście, jest to całkowicie coś innego — zaczęła. Taehyung z całych sił starał się nie przewrócić oczami. — Ale jest to dosyć... mdłe — zaśmiała się krótko, przez co Kim zacisnął mocniej szczękę. — Nie bierz tego do siebie, ale ten cały wstęp jest totalnie niepotrzebny. Brzmi bardziej jak list miłosny, a nie wstęp do dobrego erotyka — dodała. — Mam sporą nadzieję, że z czasem nieco się rozkręciłeś i napisałeś wszystko należycie. Po tylu latach dobrze wiesz, co sprzedaje się najlepiej, Taehyung-ssi. A po tak długiej przerwie ludzie na pewno będą oczekiwać czegoś dobrego, mam rację? — zapytała, przechylając głowę w bok. Cóż, Kim zdążył sobie prędko odpowiedzieć na to pytanie w głowie. Nie, nie miała racji. W żadnym cholernym aspekcie. Dlatego też, pomimo wielu słów cisnących mu się na język, pisarz nadal siedział niewzruszony, w następnej chwili chowając swój tablet do skórzanej torby.

— Jeśli to tyle, to myślę, że na tym etapie możemy zakończyć — odezwał się.

— Gdzieś ci się spieszy? — brunetka zachichotała cicho, kładąc teatralnie dłoń na swojej piersi. — Miałam nadzieję, że dogłębnie to przedyskutujemy — dodała.

— Najwyraźniej nie ma nad czym dyskutować, Vivienne — odparł chłodno. — Twoje zdanie niezbyt wpływa na moją twórczość. Piszę to, co chcę i o czym chcę i nic tego nie zmieni.

— Masz kogoś?

— Słucham? — Kim odparł z niedowierzeniem, spoglądając na redaktorkę, która w tym czasie przybrała ironiczny uśmiech na twarzy.

— Och, nie uwierzę, że napisałeś te romantyczne wypociny sam z siebie! Po prostu kogoś masz, prawda? — znów się zaśmiała. Taehyung poczuł, jak coś się w nim gotuje. Mimowolnie zrobiło mu się gorąco ze złości, przez co wstał ostentacyjnie z krzesła, przewieszając swoją torbę na jednym ramieniu. Wiedział, że robiła to specjalnie, jednakże to przekraczało jego granice, których nikt nie miał prawa naruszać. Taehyung czuł w kościach, iż jeśli za chwilę stąd nie wyjdzie, to prawdopodobnie zrobi coś nieprzemyślanego.

— Pierdol się — wysyczał przez zęby, po czym odwrócił się i wyszedł z kawiarni.

Jasne, być może to było żałosne i mógł rzucić czymś o wiele lepszym i uszczypliwym, jednak w tym momencie tylko na tyle było go stać. Dwudziestodziewięciolatek miał ochotę splunąć jej w twarz, powiedzieć, że jest bezczelną suką i że ma jej zdanie głęboko w dupie. Owszem, lecz czy wtedy nie dałoby jej to satysfakcji? Brunet obstawiał, że Vivienne siedziała w kawiarni z zarozumiałym uśmiechem na twarzy, zapewne czując satysfakcję z tego, iż w tak prosty sposób doprowadziła go do szału.

Wsiadłszy do swojego samochodu, brunet wziął kilka głębszych oddechów, przymykając przy tym oczy. Z całych sił próbował się uspokoić, dlatego też oparł głowę o zagłówek i starał się myśleć o czymś przyjemnym, dopiero po chwili uświadamiając sobie, iż jedynie, co przychodzi mu do głowy, to Jeongguk. Dziwnym trafem poczuł się o wiele spokojniej, kiedy dwudziestotrzyletni student krążył w jego myślach. Po dłuższej chwili brunet uchylił w końcu powieki, a wtedy też do jego głowy wpadł pewien pomysł. Odruchowo sięgnął po swój telefon, ponownie zerkając na ostatnią wysłaną wiadomość Jeongguka, po czym bez zbędnego myślenia po prostu ruszył samochodem w stronę baru Sky Line.

Fakt, być może to wydawało się na ten moment nieodpowiedzalne i impulsywne, jednakże Taehyung nadal pozostawał trzeźwy na umyśle. Wiedział, że nie może ot tak spotkać się z Jeonggukiem, dlatego też wiedział, iż musi trzymać się na dystans, a poza tym, potrzebował trochę ochłonąć zanim powróci do pensjonatu. A mały przystanek pewnie mu się przyda, prawda?

W ciągu kilku następnych minut dwudziestodziewięciolatek zaparkował swój samochód na pobliskim parkingu, po czym skierował się w stronę wąskiego budynku z jasnym szyldem nazwy baru, gdzie wspiął się schodami na górę, wchodząc po chwili do ciepłego pomieszczenia. Wpierw Taehyung starał się niezauważenie przejść na sam koniec pomieszczenia, z którego to nadal mógł jednak zerkać na bar, po czym ściągnął swój płaszcz i automatycznie zaczął rozglądać się wokoło, aż finalnie natrafił wzrokiem na swojego studenta.

Taehyung poczuł, jak serce zatrzepotało mu przyjemnie, kiedy jego wzork padł na sylwetkę Jeongguka. Pomimo tego, iż nadal znajdował się od niego w pełnej odległości, czuł tą specjalną bliskość, w pewnym sensie też ekscytację. Od dłuższego czasu jaki spędzał na obrzeżach Busan, Jeongguk zaczął wydawać mu się nienamacalny, niemalże tak, jakby Taehyung po prostu go sobie wymyślił. Jednakże teraz siedział przy samym barze w jasnych, dżinsowych spodniach z prostymi nogawkami i czarnej obcisłej koszulce, wydając się aż nazbyt realnym. Dwudziestodziewięciolatek nie mógł oderwać od niego wzroku, powoli i z zachwytem podziwiał go z odległości kilkunastu metrów. Zauważył, iż jego chłopiec zapuścił nieco swoje naturalnie czarne włosy, których górna partia była spięta w niewielkiego, uroczego kucyka z luźno wychodzącymi pasemkami. Poza tym, zdążył zrobić także kilka nowych tatuaży, które Kim z pewnością chciałby któregoś dnia zobaczyć z bliska; prześledzić delikatnie opuszkami palców miękką i gładką skórę. Zastanawiał się jaki student był w odczuciu... to znaczy, jak to byłoby móc go dotykać. Przez cały czas. Wędrować dłońmi po jego twarzy, włosach, żylastych dłoniach, postawnych ramionach, smukłej szyi, udach i pośladkach. Och, to by było zdecydowanie zadowalające. Przez głowę Taehyunga przebiegła myśl, iż tak dawno nikogo nie dotykał, w prawdzie nawet nie potrafił przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz to robił. Aktualnie nie miało to jednak żadnego znaczenia, w końcu jedyną osobą, którą chciał dotykać był Jeongguk, a na chwilę obecną nie było to nawet możliwe.

W pewien sposób to było uciążliwe, jednakże Taehyung nie mógł tak po prostu do niego podejść, w całym tym wszystkim zastanawiał się nad tym, kiedy powinni spotkać się twarzą w twarz, ponieważ... to kiedyś nastąpi, prawda? Dwudziestodziewięciolatek cholernie pragnął zrobić z nim wszystkie rzeczy, o których sprośnie szeptał mu przez telefon. Chciał go zadowolić nie tylko słowami, wręcz przeciwnie, pragnął samym dotykiem sprawić, by Jeongguk błagał go o więcej, a on z przyjemnością spełniłby każdą jego prośbę.

W pewnym momencie brunet potrząsnął głową i przeniósł swój wzrok na wykonany z ciemnego drewna stolik. Myślenie o takich rzeczach w miejscu publicznym, w dodatku w obecności oddalonego o kilkanaście metrów studenta nie było niczym dobrym. Taehyung obawiał się, iż jeśli zbyt bardzo się zagalopuje, będzie musiał koniecznie skorzystać z toalety. Dlatego też dla niepoznaki wyciągnął ze swojej torby tablet, po czym odblokował go, chcąc chociaż stwarzać pozory tego, że jest czymś rzeczywiście zajęty. Starał się zgrabnie zabrać za pisanie kolejnego rozdziału swojej powieści, jednak przez dłuższą chwilę nie mógł poskładać swoich myśli i ułożyć ich w czytelny tekst. Postanowił więc skorzystać z innego pliku, w którym to trzymał wszelkie notatki dotyczące fabuły, bohaterów i innych ważnych rzeczy. W pewnym sensie była to spora i nieco chaotyczna mapa myśli, z której Taehyung co jakiś czas korzystał i dopisywał kolejne ważne punkty, które przychodziły mu do głowy. Pomimo tego, iż najważniejszą rzeczą był wyraźny zarys fabuły, pisarz skupiał się także nad tym, co podsuwał mu Jeongguk. W końcu dwudziestoczterolatek był jego inspiracją, a to co mówił i robił jeszcze bardziej pomagało Kimowi w tworzeniu.

— Ogarnij się, albo po prostu cię stąd wyproszę!

Usłyszawszy donośny głos barmanki Taehyung uniósł głowę, automatycznie kierując swój wzrok w stronę baru, a kiedy już to zrobił, zmarszczył wyraźnie brwi, czując kiełkującą w sobie złość. Zauważył wysokiego mężczyznę, który przed chwilą zdążył dosiąść się do jego chłopca i nachalnie próbował go zagadywać, kładąc swoją obrzydliwą łapę na oparciu jego krzesła. W momencie, kiedy współlokatorka Jeongguka głośno zwróciła mu uwagę, odsunął się lekko i w obronnym geście uniósł dłonie do góry.

— Przecież tylko rozmawiamy, no nie? — zwrócił się do studenta.

— Po prostu zostaw mnie w spokoju — Jeongguk parsknął, jednakże Taehyung wyraźnie widział, iż był cały spięty, a owa sytuacja także była dla niego maksymalnie niekomfortowa. Dwudziestodziewięciolatek z uwagą sztyletował wzrokiem nieproszonego gościa, niecierpliwie czekając na to, aż ten zostawi studenta w spokoju. Miał ogromną ochotę na to, by wstać, chwycić Jeongguka za rękę i wyprowadzić go z lokalu, z dala od jakiegokolwiek szemranego kolesia, który miał czelność go zaczepiać. Lub miał też ochotę na to, by pobić każdego, kto raczył naruszać przestrzeń osobistą jego chłopca.

Ostatecznie jednak odprowadził podejrzanego mężczyznę wzrokiem na drugi koniec lokalu, a następnie znów powrócił wzrokiem do Jeongguka i wpatrywał się w niego z troską, kiedy ten przez krótką chwilę przygryzał swoją dolną wargę, a następnie sięgnął po swój telefon i wpatrywał się w podświetlony ekran, by po chwili, sądząc po ruchu dłoni, napisać wiadomość, która w mig trafiła do siedzącego w tym samym miejscu Taehyunga.


Jeongguk

Prawie w ogóle dzisiaj ze sobą
nie rozmawialiśmy :(

Jesteś czymś zajęty?



Zajęty patrzeniem na ciebie — Taehyung pomyślał, odczytując wiadomości od studenta. Uśmiechnął się mimowolnie, po czym schował telefon pod stolik i krótko mu odpisał.

Taehyung

Od tej chwili jestem zajęty
tylko tobą

Brunet po raz pierwszy miał okazję zobaczyć reakcję Jeongguka na swoją wiadomość. Dwudziestoczterolatek wyraźnie się uśmiechnął i pokręcił lekko głową na boki, po czym zagryzł dolną wargę, namiętnie wystukując palcami kolejnego esemesa, na którego Kim tym razem odpisał po kilku dłuższych minutach. W zasadzie w ten sposób spędził niemalże resztę swojego pobytu w Sky Line. Siedział i uśmiechał się do siebie pod nosem, to wymieniając kolejne wiadomości z dwudziestoczteroletnim brunetem, a to podnosząc głowę, by tylko móc zerknąć na zajętego studenta. Taehyung pomyślał, że to trochę absurdalne pisząc z nim i będąc dokładnie w kilkunastometrowej odległości od siebie, w momencie w którym Jeongguk nawet nie miał o tym wszystkim pojęcia. Niemniej jednak, dwudziestodziewięcioletni pisarz starał się dziejszego wieczoru skupić tylko i wyłącznie na swoim studencie i na tym, jak przyjemnie mijał mu czas, kiedy mógł tak po prostu na niego popatrzeć.

Około godziny dwudziestej drugiej zauważył, jak Jeongguk niespiesznie zeskoczył z wysokiego krzesła, po czym założył czarną, jeansową kurtkę, prawdopodobnie szykując się do wyjścia z baru, dlatego też Kim sam automatycznie wstał z miejsca i ubrał swój płaszcz, następnie zabierając także swoją skórzaną torbę. Kilka minut późnej powolnym krokiem wyszedł z lokalu i skierował się schodami w dół, nie chcąc przypadkowo natknąć sie na bruneta. Kiedy tylko otworzył drzwi prowadzące na zewnątrz, poczuł nieprzyjemnie zimny podmuch wiatru w swoją stronę, przez co niemalże natychmiast przeszły go ciarki.

— Mówiłem ci, że chcę tylko porozmawiać.

— Odpierdol się ode mnie!

— Zamknij, kurwa, tą śliczną buźkę, a nic ci się nie stanie.

Taehyung tylko przez krótką chwilę stał i nasłuchiwał głosów, próbując zlokalizować dochodzące do jego uszu głosy, a kiedy tylko zszedł parę schodów w dół, jego serce zaczęło łomotać niespokojnie, kiedy zauważył jak kilka metrów dalej ten sam nachalny typ zaczepiał Jeongguka, lecz tym razem bez żadnych ograniczeń przyciskał go swoim cielskiem do muru. Dwudziestodziewięciolatek rzucił się w biegu w ich  stronę, a chwilę późnej niewiele myśląc użył całej swojej siły, by chwycić natrętnego kolesia od tyłu i pchnąć go na ziemię. Czuł, jak buzująca w nim złość przejmuje nad nim kontrolę, dlatego też gdy podpity mężczyzna wstał z chodnika, rzucając się w jego stronę z łapskami, którymi zdążył  zadrapać jego twarz, Taehyung mocno odepchnął go od siebie i zwinął dłoń w pieść, uderzając go w nos. W jego głowie nadal huczało, a po plecach spływał pot, kiedy ostatkami sił chwycił go za kark i pchnął na drugą stronę ulicy, dosadnie dając mu znać, że ma się wynosić.

Przez następne kilka sekund pisarz nie potrafił unormować swojego oddechu, dlatego też stał na miękkich nogach, opierając dłonie o swoje uda. Po chwili gwałtownie wytrzeszczył oczy i odwrócił głowę w stronę stojącego kilka metrów dalej studenta, który wydawał się być mocno zdruzgotany. Jeongguk nadal stał przyciśnięty do muru, tak, jakby strach sprawił, iż nie potrafił się ruszyć, a oczy miał szeroko otwarte, jakby nieobecne, wpatrując się w brudny chodnik.

— W porządku? Nic ci nie jest? — Taehyung wychrypiał w jego stronę. Dwudziestotrzylatek spojrzał na niego krótko i pokręcił gwałtownie głową. — W takim razie zmykaj do domu — dopowiedział. Jeongguk zachowywał się tak, jakby dotarło to do niego z opóźnieniem, gdyż przez chwilę stał jak wryty, a późnej szybko pokiwał głową i niemalże biegiem skierował się oświetloną ulicą w stronę swojego mieszkania.

Dwudziestodziewięcioletni brunet skierował się na miękkich nogach do swojego samochodu, a kiedy tylko usiadł za kierownicą, spojrzał w wysuwane lusterko z coraz bardziej ogarniającym go przerażeniem. Pomijając to, iż jego twarz była cała w zaschniętej krwi, Taehyung tak naprawdę teraz zrozumiał co takiego zrobił. Jego dłonie drżały, kiedy polewał butelkowaną wodą suche chusteczki, którymi następnie wycierał swoją brudną twarz, a w jego głowie trwał istny bałagan. Co do tego, iż postąpił słusznie, Kim nie miał żadnych wątpliwości. Raczej w tym wszystkim bał się o Jeongguka. Bo co, jeśli zdąży się wszystkiego domyślić? Jeśli pomyśli, że Taehyung jest cholernym stalkerem, który niewiele różni się od kolesia, który zaatakował go pod barem? Jeśli stwierdzi, iż nie chce mieć z nim absolutnie nic wspólnego?

Taehyung westchnął głośno i uderzył obolałą głową o zagłówek fotela, uświadamiając sobie, że od pewnego czasu Jeongguk znaczy dla niego tak wiele, iż jego strata byłaby zbyt bolesna.

Continue Reading

You'll Also Like

13.6K 1.3K 15
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
59.3K 2K 120
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
23.9K 1.3K 44
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
659K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.