Shera i Kocica

By Fanficlove21

414 4 15

Adora to przybrana córka znanego milionera, który ją zaadoptował po śmierci jej rodziców. Od wczesnych lat do... More

Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12

Rozdział 1

60 2 15
By Fanficlove21

Otoczenie było mroczne i ciemne. Brak było światła. Wokół latały małe, białe motyle. Wśród nich stał mężczyzna i kobieta, którzy zawzięcie rozmawiali.

-Jesteś pewien, że wiesz co robisz?- spytała kobieta

-Oczywiście. To jedyny wybór by osiągnąć cel

-Wiesz, że będą tego konsekwencje? Co zrobisz jeśli kamienie się obudzą?

-Bardzo proste- uśmiechnął się złowieszczo i wziął do ręki jednego motylka- Zniszczę je i każdego kto będzie je posiadał.

Spojrzał na wielkie okno z widokiem na miasto.

***

Mały pokój. Czerwone ściany, dużo bibelotów. Było w nim słychać śpiew starszej pani, która gotowała coś w kuchni. Kobieta była uśmiechnięta i zaczęła mówić do jednego ze zdjęć w salonie.

-Piękny dziś dzień, prawda moi drodzy? Ciasto gotowe- ponownie poszła do kuchni. Wyjmowała juz ciasto z piekarnika kiedy usłyszały nagle wejście d pokoju.

-Madame Razz! Jest bardzo ważna sprawa- była to wysoka i ciemnowłosa kobieta, ubrana w garnitur.

-Nic nie jest ważniejsze niż ciasto- powiedziała Razz

-To nie czas na żarty. Poczułam coś dziwnego- dotknęła się głowy- Myślę, że jeden z kamieni został uaktywniony.

-To nie możliwe- odparła Razz- wszystkie kamienie sa dobrze ukryte.

-Ale nie jedno. Nie to najgorsze- powiedział poważnie.

Staruszka spojrzała z przerażeniem na kobietę. Szybko podeszła do szafy skąd wyciągnęła jedna cegłę. Wpisała hasło i pojawiła się gablota, gdzie były wszystkie kamienie runiczne. Kobieta podeszła do staruszki.

-Jesteś pewna, że czas je aktywować?

-Nie mamy wyjścia. Ktoś musi z nim walczyć.

-A kto to będzie? Znajdziesz kandydatów tak jak kiedy? Tamci zawiedli powiedziała smutno

-Ci nie zawiodą. Mam idealnych kandydatów powiedziała i wzięła dwa przedmioty by dać je przyszłym właścicielą.

***

Etheria, duże i spokojne miasto. Mieszkańcy żyli w zgodzie i spokoju. raz z początkiem roku szkolnego świeciło słonce. Dorośli szli do pracy a młodzież do szkół. Jednak nie wszyscy. W małej piekarni, pod blokiem mieszkalnym smacznie stała 16-letnia dziewczyna, której ciągle dzwonił budzik a ta nie reagowała na niego.

-Catra, wstawaj! Budzik dzwoni i dzwoni! Zaraz się spóźnisz do szkoły!- krzyczał z dołu kobiecy głos

Dziewczyna jednak tylko mruknęła i dalej spała. Usłyszała jednak cichy dźwięk ale nie zwróciła na niego uwagi. Nagle ktoś ściągnął z niej kołdrę co ją wybudziło.

-Hej! Oddawaj to!- zeszła z łóżka by zobaczyć kto przerywa jej sen.

Na środku pokoju stała wysoka dziewczyna i ciemną skórą, czarnymi włosami i niebieskimi oczami, ubrana w zwykła bluzkę i krótkie spodenki. Stała z kołdrą w ręku, śmiejąc się .

-Gdybyś widziała swoja minę. Szkoda, że nie widzę jej na co dzień.

Catra poszła i wyrwała przedmiot z jej ręki.

-Nie powinnaś być teraz w Nowym Jorku i denerwować innych?- spytała z irytacją.

-Haha, bardzo śmieszne. Przyjechałam by zobaczyć jak moja młodsza siostrzyczka idzie do liceum- podeszła do niej zaczęła tarmosić jej włosy.

-Hej, zostaw! Idź lepiej wkurzać kogoś innego!

-Przyszłam tu bo mama czeka ze śniadaniem. Lepiej się ogarnij bo się spóźnisz. Do zobaczenia na dole, młoda- starsza zeszła na dół.

Jej starsza siostra Selena była pozytywnie nastawiona do życia. Po ukończeniu liceum wyjechała do Nowego Jorku gdzie otworzyła własny sklep muzyczny. Catra bardzo ją kochała jednak czasem doprowadzał ją do szału. Dziewczyna postanowiła się jej posłuchać i ubrać. Jej

pokój był duży. Ściany były w czerwonym kolorze a meble białe . w pokoju znajdowało się duże łózko i dużą ilością poduszek, szafa, obszerne biurko z telewizorem, toaletka imała kanapa. Jej ulubionym miejscem jest balkon znajdujący się nad jej pokojem do którego prowadzą schodki. Po porannej toalecie ubrała się w biała bluzkę ,czerwoną koszulę, obcisłe jeansy i czerwone trampki. Włosy uczesała lecz nadal układały się w różne strony. Popatrzyła na jej hetero chromatyczne oczy, które stanowiły środek przezwisk przez wszystkie lata szkolne. Wzięła głęboki oddech i zeszła na dół do małej kuchni połączonej z przytulnym salonem. Przy stole była już jej siostra i matka, Cyra. Wysoka, ciemnowłosa kobieta, która jest starszą wersja Catra. Cyra jest bardzo ciepła i kochająca. Jednak potrafi być złośliwa.

-Witaj, kochanie. Widzę, że dobrze spałaś- pocałowała córkę w policzek i podała miskę z płatkami.

-Spałam dopóki ktoś mnie nie obudził- powiedziała do siostry, która się chytrze uśmiechnęła.

-Wiesz przecież, że jest nowy rok szkolny. Nie cieszysz się?

-Mam się cieszyć, że znowu będę w klasie z Glimmer, która uprzykrzy mi życie? Tak, bardzo się cieszę- powiedziała sarkastycznie Catra.

Glimmer to córka pani burmistrz miasta. Bardzo rozpuszczona złośliwa dziewczyna, która wybrała sobie Catrę a swoją ofiarę.

-Nie będzie tak źle. Musisz myśleć optymistycznie.

-Z moim szczęściem na pewno mi się uda- niechcący strąciła butelkę mleka, które się rozlało po podłodze. Catra złapała się za głowę a Selena zaczęła się śmiać. Cyra wytarła bałagan i potarła na pocieszenie policzek córki.

-Ale z ciebie niezdara. Tylko nic nie rozwal po drodze.

Cara wstała ze smutkiem i poszła po plecak. Cyra ze złością spojrzała na starszą córkę.

W tym czasie Catra wzięła plecak i spojrzała na siebie w lustrze. Była niska i miała szczupłą sylwetkę. Włosy były rozczochranie, a oczy kolorowe: żółte i niebieskie, ciemna skóra i piegi na nosie i policzkach. Do najładniejszych nigdy nie należała. Jeszcze jej pech sprawiał, że zawsze wpadała w dziwne sytuacje w czym jej nieśmiałość również wygrywała. Wzięła głęboki wdech i ruszyła na dół do piekarni.

Piekarnia znajdowała się na dole budynku. Była bardzo przytulna i pełna różnorodnych wypieków, które słynęły popularnością w mieście. Catra zawsze lubiła się tam bawić i widać klientów. Kiedy tam weszła zobaczyła swojego ojca Felixa, który cos pakował.

-Cześć, tato.

-witaj, kochanie. Jak tam przed pierwszym dniem?

Felix był wysokim i umięśnionym mężczyzną o brązowych włosach i niebieskich oczach. zawsze był upaprany mąką. Jets to najlepszy ojcie jakiego mozna by sobie wymażyć.

-Nawet dobrze-powiedziała smutno Catra

-Mam coś dla ciebie- podał jej w pudełku jej ulubione ciasteczka- Na poprawę humoru-powiedział z uśmiechem

-Dzieki, tato- schowała je do torby- Do zobaczenia później- wyszła z piekarni spokojnym krokiem zostawiając ojca z zatroskanym wyrazem twarzy.

Dziewczyna szła smutnym krokiem do szkoły. W mieście panował ruch. Stanęła przy pasach i czekała na czerwone światło. Kiedy przechodziła, na środku nich stał mały, brązowy kotek, Miałczał strasznie, prawdopodobnie z powodu głodu. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Tylko Catra spojrzała na niego i zrobiło się jej go szkoda. Podeszła do niego i wzięła go na ręce.

-Hej, mały. Jesteś głodny?- zwierzątko miauknęło

-Uznam to za tak- dziewczyna uśmiechnęła się. Zeszła z pasów i postawiła kotka a ziemi. Z plecaka wyciągnęła kawałek kanapki i podała mu ją a ten natychmiast zaczął ją jeść. Catra patrzyła na niego ze śmiechem.

-Musiałeś być bardzo głodny. A gdzie masz właściciela?

Kotek tylko się na nią popatrzył.

-O, jesteś sam? Chętnie bym cię wzięła ale rodzice się nie zgodzą.

Kot zaczął się przymilać do jej nogi a ona zaczęła go głaskać. Nagle usłyszała głos.

-Melog! Melog! Gdzie jesteś!?- była to niska staruszka, która kiedy zobaczyła kota podbiegła do niego i wzięła go na ręce.

-Tutaj jesteś, mój mały. Bardzo dziękuje, że go znalazłaś.

-Nic się nie stało. Jest on bardzo uroczy. Zawsze chciałam mieć kota, ale rodzice się nie godzili.

-Może kiedyś to marzenie się spełni- kobieta przyjrzała się dziewczynie- Masz bardzo piękne oczy, w ogóle jesteś bardzo ładna.

Catra nie wiedziała co powiedzieć. Oprócz rodziny nikt nie mówił jej takich rzeczy.

-Bardzo dziękuje- zarumieniła się- Miło, że pani tak uważa.

-To prawda. Melog potrafi wyczuć piękno i dobre serce.

-Melog jest bardzo mądrym kotem- podrapała go za uchem dopóki nie zobaczyła godziny- Przepraszam bardzo ale muszę iść do szkoły. Do widzenia-

Kobieta patrzyła jak dziewczyna stara się nie przewrócić.

-Myślę, że będzie idealna, Melog

***

Catra biegiem wpadła do Bright Moon Hight, najlepsze liceum w mieście. Budynek był duży i bardzo nowocześnie urządzony. Miał trzy pietra, pełne szafek, sal, biblioteki i dużej stołówki. Popularnością cieszył ogromny plac, gdzie uczniowie spędzali wolny czas między zajęciami. Catra udała się na drugie piętro, biegnąc między uczniami. W jednej ze sal już zaczęły się zajęcia. Na środku stanęła wysoka czarnowłosa kobieta ubrana w fioletowy kombinezom.

-Witajcie, uczniowie. Nazywam się Castospella Moon i będę waszym wychowawcom. Mam nadzieję, że ten rok przyniesie wam wile dobrych rzeczy. Teraz możecie się poznać lepiej i..

Wtedy drzwi się otworzyły i wpadła przez nie Catra.

-Przepraszam za spóźnienie. Bardzo mi przykro. To się już nie powtórzy- powtórzyła cicho czując na sobie wzrok innych. Nauczycielka uśmiechnęła się do niej miło.

-Nic się niestało, kochanie. Usiądź.

Catra usiadła w pierwszej ławce.

-Totalna kompromitacja- mruknęła cicho.

-Masz rację, totalna kompromitacja.

Obok niej stała Glimmer, najbardziej rozpuszczona osoba w mieście. Glimmer była niską i pulchną dziewczyną o wyrazistych jasnych włosach i fiołkowych oczach. Ubrana jak zawsze w najdroższe ciuchy w pastelowych barwach. Jak zawsze postanowiła upokorzyć Catrę.

-Czego znowu chcesz, Glimmer?

-Chciałam ci powiedzieć, że byś odeszła z tego miejsca.

-Glimmer, ja zawsze tutaj siedzę.

-Możesz usiąść obok tej nowej dziewczyny.- wskazała na wysoką, białowłosą dziewczynę, która byłą bardzo umięśniona i patrzyła na dziewczynę ze złością.

-A w ogóle usiądzie tutaj Adora, kiedy przyjdzie.

- Kim jest Adora?- cała klasa zaczęła się śmiać a ona poczuła się zawstydzona.

-Jak możesz nie wiedzieć kim jest Adora? Z choinki się urwałaś? Adora jest moja najlepszą przyjaciółką i będzie siedzieć ze mną tutaj. A ty Dziwno oka robisz z tond aut- pokazała palcem na inną ławkę. Zawstydzona Catra zaczęła podnosić rzeczy dopóki nowa dziewczyna nie stanęła w jej obronie.

-Wiesz ,że nie powinno się obrażać innych.

-A co ty mi zrobisz? Ty i ona nic nie znaczycie. Jesteście tylko odludziami w tym mieście.

-Zobaczymy. Chodź-wzięła Catrę z rękę i zaprowadziła do swej ławki.

-Nie przejmuj się nią. Nie warto.

-Ubliża mi od pierwszej klasy podstawówki. Szczerze, już się przyzwyczaiłam-powiedziała smutno.

-Nie powinnaś. Ludzie powinni walczyć z takimi jak ona. Musimy być jak super bohaterowie- wyprężyła się dumnie co sprawiło, że Catra się uśmiechnęła.

-Jestem Scorpia

-Catra - podały sobie ręce i zaczęły słuchać rozpoczynającej się lekcji. Może ten tok nie będzie taki zły.

Glimmer spojrzała na puste miejsce obok niej.

-Gdzie jesteś Adora?

***

Przez pasy w pośpiechu przebiegła blond włosa dziewczyna ubrana w biała bluzkę, złotą kurtkę jeansową, jeansy i złote trampki .Rozejrzała się za sobą i wbiegła na schody szkoły. Nagle zatrzymał się samochód z , którego wysiadła wysoka, czarno włosa kobieta w czerwonym garniturze.

-Adora, masz natychmiast wejść do samochodu! Twój ojciec nie będzie zadowolony.

-Nie jest moim prawdziwym ojcem by mi rozkazywać- oburzyła się dziewczyna.

-Wiesz, że się o ciebie troszczy. Robi to co dla ciebie najlepsze- mówiła spokojnie kobieta.

-Sama chce decydować o tym co dla mnie jest dobre- powiedziała stanowczo.

-Adoro, twoi rodzice chcieli by byś była bezpieczna. Zrób to dla nich

zrezygnowana dziewczyna szła w stronę samochodu dopóki nie zauważyła starszej pani, która nie mogła podnieść laski. Dziewczyna podeszła do niej o podała jej laskę.

-Dziękuje

-Dziękuje, młoda damo.

Adora się uśmiechnęła jednak musiała już iść.

-Proszę, nie mów o tym ojcu. kobieta skinęła głową i wsiadła z dziewczyną do auta.

staruszka się uśmiechnęła.

-To ta jedyna.

***

Lekcje się już skończyły. Dzień minął spokojnie. Wszyscy udali się do szkolnej biblioteki by odrobić lekcję. Catra siedziała wraz ze Scorpią. Zaczęła szkicować w swoim notatniku.

-Wow, masz dziewczyno talent- powiedziała Scorpia na widok rysunków dziewczyny.

-Nie są tak dobre- Catra natychmiast schowała przedmiot do plecaka.

-Żartujesz?! Mogłabyś zaprojektować stroje dla najwybitniejszych ludzi. Dla super bohaterów!

-Super bohaterowie nie istnieją. To tylko wymysł wyobraźni.

-Może i tak. Ale wieże, że każdy może nim być

-Może masz rację- powiedział Catra.

Nagle pojawił się ogromny huk, który sprawił, że wszyscy upadli na ziemie.

-Chyba pojawiło się trzęsienie ziemi - odparła Scorpia.

Podeszły do telewizora, gdzie zobaczyły ogromnego kamiennego stwora.

-Co to jest? - spytałą jakaś dziewczyna.

-kamienny potwór idzie w kierunku centrum- powiedziała prezentaerka- Wszyscy mają obowiązek schowac się w swoich domach. Scorpia od razu wyciągnęła telefon

-Musze to nagrać.

-C0?! To niebezpieczne- powiedziała Catra

-Ale tam gdzie jest złoczyńca jest też super bohater. Nie mogę tego przegapić- uciekła przez drzwi.

Catra stała i patrzyła się na nią ze zdwiwieniem. Spojrzałą jeszcvze raz w ekran. Przerażona tym wszystkim uciekłą do domu. Uczniowie natychmiast uciekli do domów. Catra jak najszybciej poszła do domu. Rodzice pracowali w piekarni a ona weszła do pokoju. Włączyła komputer i obserwowała wiadomości jak potwór demoluje całe miasto.

-Jednak ten rok nie będzie udany -powiedziała przestraszona.

Nagle usłyszała miauknięcie. Spojrzał na schodki gdzie siedział kot.

-Skąd się tutaj wziąłeś? Musisz stąd iść zanim rodzice cię zobaczą.- podeszła do zwierzęcia i przyjrzała mu się dokładnie.

-Zaraz. Jesteś Melog, ten kot z rana. Muszę cię zabrać do pani- kiedy chciała go wziąć na ręce kot uciekł.

-Hej, wracaj tu!- zastała go siedzącego na biurku a obok niego było duże czerwone we zwory pudełko.

-Skąd to się wzięło?- otworzyła je a w środku znajdowała się czerwona opaska do włosów. Była bardzo ładna. Przedmiot był wykonany z lekkiego materiału, kolor był idealnie czerwony, obok był wyryty ledwo zauważalny napis, którego Catra nie mogła przeczytać.

-Wow, to jest piękne- powiedziała zachwycona. Melog miauknął.

-Chcesz bym to założyła? spytała a zwierzę kiwnęło głową. - Okeeej, trochę to dziwne, że gadam do kota.

Podeszła do lustra i założyła opaskę. Bardzo dobrze na niej leżała, włosy od razu stały się bardziej ułożone. Dziewczyna nawet stwierdziła , że ładnie wygląda. Nagle rozbłysło światło a ona zamknęła oczy. Kiedy je otworzyła rozejrzała się po pokoju. Nic się nie zmieniło.

-Dobra, ten dzień jest tak zwariowany, że zaczynam mieć zwidy- stwierdziła,- Albo zwariowałam.

-Nie zwariowałaś- usłyszał głos

-Kto to powiedział?- spytała przestraszona

-Jesteś normalna. Widziałem bardziej zwariowanych- głos nadal mówił.

Catra zaczęła bacznie obserwować pokój w poszukiwaniu głosu. Nagle jej wzrok zatrzymał się na kocie.

-Widzisz jesteś normalna- powiedział kot.

-Aaaa!!- krzyknęła Catra i natychmiast schowała się łóżkiem- Gadający kot?!

-Może nie tyle gadający co prowadzący konwersację- podszedł do niej bliżej.

-Nie zbliżaj się!- wyszła z łóżka ale upadła na podłogę i zaczęła się cofać- Uciekaj stąd! Ale już!- zaczęła rzucać różnymi rzeczami w jego stronę

-Chciałem z tobą porozmawiać- podszedł bliżej unikając przeszkód

-Mamo! Tato! Seleno!-wołała swą rodzinę i już miała otworzyć drzwi kiedy..

-Nie czekaj!- krzyknął kot i położył łapkę na jej dłoni i spojrzał jej w oczy- daj mi wyjaśnić. Nikt nie może się dowiedzieć, że mówię. Proszę, tylko chwilę.

Catra patrzyła w jego oczy i myślała co ma zrobić. Nie codziennie widuje się gadającego kota. Ostatecznie zamknęła drzwi i pozwoliła kotu mówić.

-Dziękuje-powiedział z wdzięcznością- Pewnie masz dużo pytań?

-OO i to dużo- usiadła na łóżku- Po pierwsze skąd się tutaj wziąłeś? Czemu gadasz? Co to za opaska? Czemu gadasz? O co w tym chodzi? I czemu gadasz-pytała zdenerwowana

-Dobrze zacznijmy od początku. Jestem Melog, magiczny kot połączony z tą opaską.

-Połączony?

-Opaska, którą założyłaś to magiczny kamień runiczny.

-Że jaki kamień?

-Kamienie runiczne to magiczne przedmioty, które pozwalają właścicielowi stać się super bohaterem. I zanim coś powiesz- zauważył, że Catra chciała coś powiedzieć- Każdy z nich jest wyjątkowy i daje różne umiejętności. Ten to kamień runiczny Magicatów.

-Kim są Magi coś?

-Magicaty to hybrydy kota i człowieka. Kiedyś oni istnieli ale wymarli. Pozostał po nich ten kamień, który pozwalał stać się nim.

-No dobra, chyba rozumiem- zdjęła opaskę z głowy i patrzyła się na ją w rękach- Ale dlaczego ja?

-Magicaty należeli do dumnej rasy. Byli bardzo odważni, zawzięci. Posiadali zwinność, grację i hart ducha. Te cechy posiadali dawni właściciele.

-Niestety muszę cię rozczarować. Nie mam żadnej tej cechy. Potrawie się wszędzie przewrócić. Nie jestem odważna. Nie przypominam ich- powiedziała smutno- Zaszła pomyłka. Idź daj to komuś innemu.

-To tak nie działa- wskoczył na łóżko i usiadł obok niej- Zostałaś wybrana. A teraz czeka cię zadanie. Pokonanie tego potwora.

-Jak mam to zrobić?

-Kamień da ci kocie umiejętności oraz wygląd. Czyli ogon, uszy i pazury. Musisz tylko powiedzieć wysuwaj pazury.

Catra wstała i podeszła do lustra. Założyła opaskę i popatrzyła na Meloga, który zachęcił ją kiwnięciem głowy. Wzięła głęboki wdech.

-Wysuwaj pazury.

Wokół niej rozbłysło czerwone światło. Kiedy opadło nie mogła się poznać w lustrze. Jej włosy zostały upięte w wysoki kucyk, oczy stały kocie, na głowie pojawiły się duże uszy, ma twarzy znajdowała się czerwona maska, a opaska była na swoim miejscu, na palcach miała czarne, ostre pazury. Potem spojrzała w dół się przeraziła.

- Co ja ma na sobie!?- ubrana była w bardzo obcisły strój, który podkreślał jej sylwetkę.

Ubrana była w bardzo obcisły strój, który podkreślał jej sylwetkę. Przy szyi był kołnierz, który był na wzór zbroi, długi rękaw na prawej ręce, na lewej rękawiczkę sięgającą do łokcia. Gorset był ciemno czerwony, czarny pasek, legginsy były bordowe, a od kolan czarne. Wokół stopy materiał się owijał. Gorset i zbroja tworzyły okienka z niewielkim dekoltem. Z tyłu miała długi ogon. Przy biodrze miała jakąś pałkę i bicz. Kiedy na siebie patrzyła nie mogła uwierzyć, że to ona

- To twój strój. Jest przyległy do ciała by lepiej wykonywać ruchy- powiedział Melog.

-Ale on bardzo krzyczy, no wiesz co- Catra czuła się w nim zbyt ładnie i seksownie. Jak nie ona.

-Magicaty odznaczają się zwinnością i elastyczną figurą. Kostium niczego nie zmienia. To prawdziwa ty

Catra patrzyła w lustro. Zawsze jej wygląd był jej największym kompleksem. Czułą się brzydsza nieatrakcyjna. Teraz stojąc w tym stroju czuła się bardziej wartościowa i atrakcyjniejsza. By o tym dłużej nie myśleć spojrzała na rzezy przy jej pasku.

-Dobra. Teraz mi powiedź co to są za rzeczy?

-To są twoje bronie. Bat- wzięła go to ręki- Potrafi się rozciągnąć w nieskończoność i unieruchomić przeciwnika. Pomaga to Magicatom zachować równowagę. Pałka to kij, który ma wiele funkcji. Jest bardzo praktyczny.

-Dobra, chyba rozumiem- rozwinęła bat. Zamachnęła się nim lecz trawiła w wazon, który się stuknął Oboje poparzyli na siebie.

-Okeeej- zaczęła Catra nerwowo- mama mnie za to zabije- zaśmiała się nerwowo.

-Nie martw się, poćwiczysz.

-A co umiem. W końcu jestem kotem- uśmiechnęła się szczerze, co Melogowi bardzo się spodobało.

-Masz wyostrzony słuch i węch. Masz kocią zwinność i szybkość. Resztę odkryjesz sama.

-A mam jakąś, no nie wiem, specjalna super moc? Jak typowy super bohater?

-Twoją mocą są twoje umiejętności. Te nabyte i te twoje prawdziwe.

-Pytam tak na serio- powiedziała poważnie

-No dobrze, skoro chcesz- Największą mocą jest intuicja. To ty wieź będziesz wiedzieć gdzie ukryła się akuma. I twoje pazury, one zniszczą wszystko.

Catra przetrawiała to co kot mówił. Trudno było jej uwierzyć, że ona cicha i nieśmiałą dziewczyna i kompleksami miała zostać super, odważną bohaterką. Nie wiedziała czy się nada. Nagle usłyszała w tle wiadomości. spojrzała na telewizor. Na ekranie potwór szedł w kolejne ulice miasta a za nim zauważyła na rowerze Scorpię.

-Scorpia!? Co ty wyprawiasz?!- ponownie usłyszała głos, tym razem należał do jej matki.

-Catra, jesteś w pokoju?

-Tak, mamo! Nie wchodź! Jestem w szlafroku!- szybko uciekła na balkon kiedy Cyra weszła do pokoju.

-Catra, jesteś? Felix, dzwoń do szkoły. Nie ma jej!

W tym czasie Catra była już na balkonie z kotem.

-Dobra, teraz wiem ,że mnie zabiją. A jak ciebie zobaczą to już naprawdę jest po mnie.

-Musisz idź ratować miasto!

-No dobra- spojrzała na najbliższy budynek i na bat- Czas to wypróbować- zamachnęła się a linka zaczepiła się o komin. Podciągnęła się a linka spowodowała, że dziewczyna wylądowała, na dachu. Stanęła niepewnie i odwróciła się w stronę Meloga, który patrzył na nią dumnie. Uśmiechnęła się i wykonała czynność jeszcze raz zmierzając ku potworowi.

***

Adora siedziała w olbrzymiej kuchni w swojej wielkiej willi. Siedział ku szczycie stołu, a wokół niej chodziła Sharon Weaver prowadząc lekcję historii.

-Kto był pierwszym prezydentem i po jakim wydarzeniu.

-Georg Waszyngton po podpisaniu Deklaracji o Niepodległość Stanów Zjednoczonych- odpowiedziała znudzona Adora.

-Bardzo dobrze, Adora

-Sharon, zostaw nas samych.

Po kuchni wszedł Harold Prime, przybrany ojciec Adory. Jak zawsze poważny nie okazujący żadnych uczuć. Kobieta spojrzała ze współczuciem na dziewczynę i wyszła.

-Słyszałem, że znowu chciałaś pójść do szkoły?

Adora popatrzyła na drzwi przez które wyszła jej opiekunka. Zrozumiała, że powiedział jej ojcu o incydencie.

-Tak, to prawda- powiedziała ze skruchą.

-Wiesz, że nie pochwalam tego. Masz zostać tutaj w domu-powiedział stanowczo

-Ale dlaczego nie mogę żyć jak inni?

- Nie jesteś jak inni. Jesteś moją córką i rozkazuje ci pozostać tutaj w domu. Bez dyskusji- wyszedł z pomieszczenia.

Adora smutna wybiegła do pokoju. Sharon chciała ja po drodze zatrzymać. Ta jednak wbiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Nie mogła zrozumieć czemu jej ojciec taki jest. Nagle usłyszała huk. Pobiegła do okna i zobaczyła wozy policyjne. Poszła do kanapy i włączyła telewizor.

-Witam, tutaj Nadia. W mieście grasuje wielki kamienny potwór. Niestety służby ochronne nie mogą go zatrzymać.

Adora nagle spojrzała na stół i zobaczyła pudełko.

-Oo, czyżby mój ojciec dał mi prezent- wzięła go i otworzyła. W środku znajdowała się złota bransoletka z niebieskim kamieniem- Jakie to piękne. Ojciec przeszedł sam siebie.

-Niestety cię rozczaruje.-powiedział głoś

- Ee, ktoś tu jest- rozejrzała się po pokoju.

- Tak, ja jestem. I to nie jest prezent od twojego ojca.

Nagle na kanapę wskoczył mały biały pies z kolorową obrożą. Dziewczyna patrzyła się na zwierzę.

-Jesteś robotem? Bo zwierzęta nie umieją mówić.

-Jestem prawdziwy.

-O, a co tutaj robisz, panie gadający psie?- spytała zdziwiona ale i zafascynowana dziewczyna.

-Dobra, po krótce.- spojrzał jej w oczy- Jestem Swift Wing, opiekun twojego kamienia runicznego dzięki któremu możesz zmienić się w Shere, najpotężniejsza bohaterkę.

-A możesz trochę dokładniej.? Kim jest ta Shera i ten kamień runiczny?

-Oh, wam wszystko trzeba tłumaczyć- narzekał pies- ale dobra. Kamienie runiczne to magiczne przedmioty, które pozwalają właścicielowi stać się super bohaterem. Każdy z nich jest wyjątkowy i daje różne umiejętności. Ten to kamień runiczny Shery, najpotężniejszy kamień jaki kiedykolwiek istniał.

-Czyli muszę ratować świat? Brzmi mega fajnie.

-Twoje umiejętności to posługiwanie się twoim kamieniem, który jest w mieczu, ale przybiera formę bransoletki. Masz moc zniszczenia akumy i przywrócenia wszystkiego do stanu poprzedniego. Kiedy podniesiesz miecz do góry i powiesz „Posępny Czerep", miecz przybierze postać dowolnego przedmiotu, który pomoże ci pokonać złoczyńcę. By się przemienić musisz powiedzieć „Na część Posępnego Czerepu". Czy ty mnie słuchasz- zauważył, że dziewczyna go nie słucha tylko ogląda przedmiot.

-Na część Posępnego Czerepu!- powiedziała podekscytowana Adora.

-O matko- narzekał pies.

Wkrótce przemiana się skończyła i spojrzała w lustro. Od razu się zachwyciła swoim nowym wyglądem. Stała się większa. Ubrana była biało-złoty strój. Na klatce piersiowej ma białą zbroję ze złotymi częściami i niebieskim kryształem na środku na piersi widnieje złota zbroja, która wydłuża się na ramionach i ma spiczasty koniec. Na udach znajdują się dwa złote pierścienie. Włosy są spięte w długi kucyk. Bransoletka zmieniła się w złoty miecz z kamieniem runicznym na rękojeściu. Na twarzy pojawiła się złota maska. Bardzo jej się ten wygląd spodobał.

-Ale odjazd! Musze to wypróbować.!-Natychmiast wyskoczyła przez okno a pies siedział na kanapie.

-Oby Madame się nie pomyliła, bo czarno to widzę.

***

Shera ze śmiechem odbijała się o dachu budynków podekscytowana nowymi umiejętnościami. Wreszcie mogła poczuć się wolna. Zahaczyła miecz o budynek i latarnię zaczęła po nim iść.

-Jak bym, była do tego stworzona-nagle usłyszał jakiś krzyk. Spojrzała w górę, zobaczyła czerwona plamę i nagle wisiała głowa w dół, związana liną z kimś.

-Hej, nie wiedziałam, że ktoś na mnie wpadnie.

-Bardzo przepraszam. To było niezamierzone- pociągnęła linkę i spadły rozplątane na ziemię.

Adora wstała i zobaczyła przed osobą bardzo ładną dziewczynę, w czerwonym stroju z kocimi atrybutami. Najbardziej uwagę zwróciły jej hetero chromatyczne oczy. Nie mogła oderwać od niej wzroku.

-Naprawdę mi przykro. Dopiero się uczę- zobaczyła, że Adora się jej przygląda- Wszystko okej? Chyba nic sobie nie zrobiłaś? Jeśli tak to naprawdę przepraszam- była bardzo zdenerwowana. Adora wtedy przytomniała.

- Wszystko dobrze. Nie wiedziałam, że będę mieć towarzyszkę.

-Uwierz mi-próbowała wydostać linkę z latarni- że też nie wiedziałam

-Jestem Shera, a ty jak się nazywasz?

Jestem, jestem Ca.. Ca...-nagle linka się uwolniła i cały bat spadł wyższej na głowę. Zaczęła ja pocierać z bólu- katastroficznie niezdarna. Znowu bardzo przepraszam- dziewczyna była w tym zakłopotaniu bardzo urocza. Adora postanowiła ja pocieszyć.

-Nie przejmuj się Kotku. Też się dopiero uczę – uśmiechnęła się przyjaźnie i zauważyła, że kocia dziewczyna też to zrobiła.

-Dziękuję za wyrozumiałość- zarumieniła się- To jest bardzo dziwny dzień i nie do końca wiec o tutaj robię- pokazała środek ulicy

-Mam tak samo- Chociaż te super moce są bardzo fajne. To jak się nazywasz

Kiedy miała odpowiedzieć usłyszała huk i postać kamiennego stwora. Shera od razu podskoczyła na dach i obiegła za nim.

-Hej, co ty robisz?!- krzyknęła druga dziewczyna.

-Ratuje miasto!!!- już jej nie było.

Catra tak stała i patrzyła przed siebie. Z jednej strony chciała pomóc i poczuć to co czuła tamta dziewczyna. Z drugiej strach brał nad nią górę. Ostatecznie postanowiła jej pomóc.

-Dasz radę, Catra. Dasz radę- mówiła do siebie i zamachnęła się batem. Tym razem jej się udała bez problemu

-Faktycznie to łatwe- pobiegła za potworem i drugą bohaterką. Dotarła na stadion miasta, gdzie ta cała Shera walczyła z wrogiem.

Dziewczyna była bardzo zwinna, jakby stworzona do tego. Sprawnie wymachiwała mieczem trafiając przeciwnika.

-I co teraz powiesz potworze? – spytała lekceważąco

W odpowiedzi ten powalił ją na ziemie i miał już uderzyć ale Catra kroczyła do akcji. Skoczyła na niego i podrapała pazurami po czym zwinnie wylądowała na ziemi obok blondynki. Kocia zwinność działa.

-Może ci pomóc? –podała rękę

-Wiesz miałam to pod kontrolą- powiedziała pewnie Shera

-Tak jasne- odparła Catra- Co z nim zrobimy? Gdzieś musi być ukryta akuma.

-Ukryte co? Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi

-Akuma. Motyl, który musisz złapać i wszystko naprawić- wyższa nie wiedziała o czym ta mówi.- Czy twoje zwierzę ci tego nie powiedziało?

-Możliwe, że nie słuchałam- uśmiechnęła się- Nie martw się. Zapamiętałam mą moc- podniosła miecz do góry- Posępny Czerep- jej miecz zmienił się w złoty kombinezon.

-Dobra, co mam z nim zrobić? –spytała- Myślałam ,że zmieni się w coś pożytecznego.

-Każda rzecz jest pożyteczna- Catra patrzyła na przedmiot- Trzeba tylko znaleźć jej odpowiednie zastosowanie.

-Więc ty myśl, a ja się nim zajmę- ruszyła w stronę złoczyńcy.

-Shera, czekaj! Ciężko z nią będzie- spojrzała na kombinezon. W sumie czemu ona ma myśleć.? To nie jej moc.

W oddali zobaczyła Scorpię, która wszystko nagrywała. A u jej stóp wylądowała Shera.

-Stwierdzam, że to coś nie lubi się przytulać- wstała z ziemi- I co wymyśliłaś?

-Po pierwsze ja od tego nie jestem. Po drugie- popatrzyła na potwora i zauważyła pewien bardzo ważny szczegół- Mam chyba pomysł.Widzisz tą zaciśniętą pięść? W niej musi być przedmiot z akumą.

-Więc to mamy zrobić?

Catra spojrzała na nią chytrze.- Daj się złapać.

-W życiu. Chcesz by mnie zmiażdżył? Jestem od siły, a ty od myślenia.

-A czemu ja? To twoja moc. Jeśli dobrze pamiętam to ty masz najpotężniejszy kamień- Catra była nią zirytowana.

-To koty są te mądre. Wymyśl lepiej coś innego co nie spowoduje uszczerbku na moim życiu

Catra się bardzo wkurzyła. Podeszła do Shery, złapała ją za kołnierz, zniżyła do swojego wzrostu i spojrzała w oczy.

-Obie zostałyśmy wybrane- powiedział z gniewem- Może i jestem kotem ale to ty masz najpotężniejszy kamień runiczny. To, że nie słuchałaś swojego zwierzaka i nic nie wiesz to nie moja sprawa. Mamy być drużyną, więc zachowaj się jak na jej członka przystało i maszeruj do pięści tego potwora. Bo możesz ucierpieć inaczej- wysunęła pazury u jednej ręki, puściła wyższą- To jak? Będziesz współpracować czy zachowywać się jak księżniczka?

Adora była zaskoczona. Jeszcze nikt tak do niej nie mówił. Dziewczyna kot wyglądała, że mówiła serio.

-Dobrze. Dam się złapać.

Catra się uśmiechnęła.

-Nie można było tak od razu? – powiedziała już spokojnie.

-Bardzo śmieszne- powiedziała z sarkazmem Shera- Ale jak ma mnie złapać? Przecież mu nie powiem, że niech mnie sobie weźmie.

Catra miała dość słuchania tej dziewczyny. Nagle wpadła na kolejny świetny pomysł. Wzięła swój bat i owinęła nim stopę blondynki. Ta dziwnie się spojrzała.

-Co ty kombinujesz?- była przestraszona.

-Ułatwiam potworowi złapanie cię- mrugnęła do niej okiem, zamachnęła się i Shera poszybowała wprost w pięść potwora.

-Jesteś nienormalna!- krzyknęła dziewczyna

Catra zignorowała to pobiegła realizować swój plan. Podeszła do węża ogrodowego i włożyła go do kombinezonu.

-Hej, wielkoludzie!- krzyknęła do stwora- Chodź mnie złapać!

-Co ty wyprawiasz?!- Shera nie rozumiała tej dziewczyny. Najpierw nią rzuca teraz sama daję się złapać. Wariatka.

Kamienny potwór podszedł do Catry i złapał ja w drugą pieść.

-To jest ten genialny pomysł- powiedziała z sarkazmem Adora- Dać się złapać i zmiażdżyć?

-Nie, teraz czas na prawdziwy plan. Scorpia, włącz wodę!

Duża dziewczyna wykonała zdziwiona polecenie i odkręciła wodę. Wtedy kombinezon zaczął się napełniać i spowodował, ze potwór otworzył pieść i wypuścił Catrę wraz z pewnych przedmiotem. Catra je wzięła. Była to zwinięta kartka papieru. Podarła ją a wtedy potwór zmieni się w ciemnoskórą i szaro włosom Netossę. Ze resztek papieru wyleciał ciemny motyl. Kotka podeszła do Shery z wyciągniętą ręką.

-I co myślisz to tym genialnym planie- zadrwiła

-Przyznam, że całkiem nieźle to wymyśliłaś- wzięła kombinezon i podrzuciła nim w powietrze.

-Posępny Czerep!- wtedy rozbłysło złote światło. Wszystko wróciło do normy. Wszelakie zniszczenia zostały naprawione.

Shera wyciągnęła do Catry rękę by przybić żółwika.

-Dobra robota, partnerko- Catra się uśmiechnęła szczerze do niej

-Wzajemnie, partnerko-

-Zaliczone- przybiły żółwika.

Cara podniosła papier i przeczytała napisany na niej tekst.

Wszystko wróciło do normy, lecz miała wrażenie, że o czymś zapomniała.

-Coś się stało?- spytała blondynka

-Nie wiem. Myślę, że o czymś zapomniałyśmy. Ale nie wiem o czym - była bardzo zmartwiona.

-Wszystko jest dobrze. Teraz możemy wrócić do naszych domów i czekać na kolejne spotkanie- wyciągnęła miecz- Do zobaczenia, Kotko- już jej nie było.

-Nie nazywam się tak! – krzyknęła lecz tamta już jej nie słyszała- nagle zobaczyła kawałek papieru. Podniosła go przeczytała napisany na nim tekst.

-Nigdy nie powiesz jej co naprawdę czujesz. Jesteś no niczego, Rogelio- dziewczynie zrobiło się jej zal. Podeszła do załamanej dziewczyny.

-Rogelio to napisał. Po prostu nie potrawie powiedzieć Spinerelli co czuję.

-każdy z nas ma taki problem. Boi się odpowiedzi i konsekwencji. popatrzyła na swój strój oraz to czego dzisiaj dokonała- Najważniejsze to zebrać sie na odwagę i być sobą, Netosso.

-Skąd znasz moje imię?- Catra zaśmiała się nerwowo.

-Wiesz co? Lepiej wracaj do domu i przemyśl to. Będzie warto- Netossa też się uśmiechnęła i poszła. Catra już miała odejść.

-Przepraszam, ale kim jesteście? Skąd macie moce? Ugryzł cię jakiś radioaktywny kot?- spytała Scorpia

-Tamta to Shera. A jestem- spojrzała na siebie. Skoro wygląda jak tok- Kocica. Jestem Kocica i muszę już uciekać. Pa- wzięła bat i ruszyła z uśmiechem do swojego domu.

-Widzicie to , wszyscy- powiedziała Scorpia do telefonu, który wszystko nagrywał- Mamy dwoje super bohaterki, Sherę i Kocicę.

***

Adora wskoczyła przez okno do swojego pokoju. Stanęła na środku i pomyślała o swoich zwykłych ubraniach. Pojawiło się złote światło i stała w zwykłych ubraniach. Włączyła telewizor i usiadła na kanapie.

-Więc jak tam poszła pierwsza misja?- spytał Swift Wing dołączając do niej na kanapie.

-Myślę, że bardzo dobrze- posiedziała Adora oglądając wszystko w telewizji.

-Dzisiaj jest bardzo ważny dzień. Kamiennego stwora pokonały dzisiaj dwie nowe super bohaterki- na ekranie widać było ich walkę. Adora była zachwycona tym. Najbardziej jednak patrzyła na jej partnerkę- całe wydarzenie nagrał świadek wydarzenia.

--Tamta to Shera. A jestem Kocica- widziała jak jej partnerka ucieka ze stadionu--Widzicie to , wszyscy. Mamy dwoje super bohaterki, Sherę i Kocicę.

-Kocica- Adora byłą nią zachwycona- Idealnie do niej pasuje.

-Taak, Melog zawsze dostawał tych bardziej rozgarniętych i lubianych- powiedział marudnie pies.

-Ona jest niesamowita. Pierwszy raz ktoś tak się do mnie odezwał

-Pamiętaj, koty są milutkie tylko z pozoru- ostrzegł

Nagle e w telewizorze rozległ się ogromny huk. To co zobaczyła przeraziło ją.

-O nie.

***

Catra wskoczyła przez balkon do swojego pokoju zwinnie lądując na podłodze.

-Wsuwaj pazury- wokół rozbłysło czerwone światło. Spojrzała w lustro i zobaczyła, że wróciła do dawnego wyglądu. Nagle zobaczyła jak Melog tuli się do jej nóg.

-Moje gratulacje! Świetnie się spisałaś!

Miło, że tak myślisz- nadal patrzyła na swoje odbicie.

-Nie wydajesz się szczęśliwa- zauważył kot.

-Nie tylko.. W tym stroju poczułam się pierwszy raz atrakcyjna i odważna. Jak nie ja.

-To byłaś ty. Pokazałaś te cechy, które były w tobie uśpione. Opaska nie zmienia charakteru.

-Może i tak –włączyła komputer i usiadła przy biurku- Ale i tak będzie ciężko z tą cała Sherą. Jest strasznie zapatrzona w siebie.

- Swift Wing zawsze takie dostawał. Widać, że nic się nie zmieniło- oboje się zaśmiali. Najważniejsze, że uwierzyłaś w siebie- Catra się uśmiechnęła.

-Catra, chodź na obiad-krzyknęła jej mama z dołu.

Dziewczyna weszła do kuchni gdzie była cała jej rodzina. Usiadła do stołu.

-Co ty taka szczęśliwa?- spytała jej siostra- Może kogoś poznałaś?

-Seleno, daj jej spokój. Pewnie coś ważnego sie wydarzyło.

-Tak, bardzo, ważnego- powiedziała cicho Catra.

Obiad dobiegł końca. Dziewczyna pomagała zmywać naczynia dopóki nie usłyszała głosu matki.

-O nie, patrzcie- jej przestraszony ton spowodował, że wszyscy się odwrócili.

-Mieszkańcy zamieniają się w kamienne potwory. Nikt nie wie co sie stało. Pani burmistrz radzi pozostać w domach. Na ekranie pojawili się niewinni ludzie zamieniających sie w potwory. Catra była tym przerażona. To o tym zapomniała. Straciła orientację aż upuściła miskę, która sie roztrzaskała na podłodze.

-Catra? Wszystko w porządku?- spytała zmartwiona Cyra.

-Tak- powiedziała słabo- Muszę... Przepraszam- pobiegła szybko do pokoju nie zwracając uwagi, że rodzice za nią krzyczą. Zamknęła drzwi i podszedł do niej Melog. Popatrzyła ze łzami w oczach na niego.

-Jak to się stało? Przedmiot został zniszczony- spytała przestraszona

***

- A złapaliście akumę- spytał pies.

-jeśli masz na myśli tego motylka to nie- powiedziała Adora.

-Akuma się sklonowała i wszystkich zamienia w te potwory . Jeśli ten pierwszy zmów stanie się jej ofiarą wszystkie ożyją.

-To moja wina. Byłam tak pochłonięte tymi mocami, że zapomniałam ją złapać. Powinnam ciebie dokładniej słuchać- powiedziała smutna.

***

-To moja wina—Catra była zrozpaczona- To ja zniszczyłam przedmiot. Wiedziałam , że o czymś zapomniałyśmy. Powinnam być bardziej dokładna- schowała twarz w dłonie.

-To Shera ma łapać akumy. Nie ty- Melog próbował ja pocieszyć- Każdy popełnia błędy.

-Nie powinnam. Wiedziałam, że się do tego nie nadaje. Głupia myślałam, że dam radę.- po policzkach popłynęły łzy- Przykro mi Melog ale nie mogę już być bohaterką- zdjęła opaskę i spojrzał na kota, który miauczał ale nie rozumiała go.

-Odejdź-kot nadal tam był- Powiedziałam odejdź!1- krzyknęła. Wtedy kot zniknął przez balkon wraz z opaską. Catra upadał na podłogę i zaczęła płakać.

-Catra, jesteś tutaj?- do pokoju weszła jej matką, która kiedy zobaczyła plączącą córkę od razu ja przytulia. A ta zaczęła mocniej płakać- Już dobrze. Nie wiem co się dzieje, ale będzie dobrze

-Nie będzie, mamo. Nie będzie.

Obie dziewczyny były zrozpaczone i złe na siebie, że popełniły taki błąd. Natomiast ich wróg bardzo się z tego cieszył.

-Już wkrótce miecz Shery będzie mój. Zdobędę władzę nad światem i spełnię swe marzenie. Opaską Magicatów również nie pogardzę. Przyda mi się właścicielka- zaśmiał się złowieszczo.

Continue Reading

You'll Also Like

87.7K 3.1K 52
"𝐓𝐫𝐮𝐭𝐡, 𝐝𝐚𝐫𝐞, 𝐬𝐩𝐢𝐧 𝐛𝐨𝐭𝐭𝐥𝐞𝐬 𝐘𝐨𝐮 𝐤𝐧𝐨𝐰 𝐡𝐨𝐰 𝐭𝐨 𝐛𝐚𝐥𝐥, 𝐈 𝐤𝐧𝐨𝐰 𝐀𝐫𝐢𝐬𝐭𝐨𝐭𝐥𝐞" 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 Caitlin Clark fa...
72.3K 2.9K 24
Noah always believed her and Lando were forever, but when he ended things with her to further his racing career it left her heartbroken and alone. I...
201K 7K 97
Ahsoka Velaryon. Unlike her brothers Jacaerys, Lucaerys, and Joffery. Ahsoka was born with stark white hair that was incredibly thick and coarse, eye...
364K 13.1K 57
𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 Ellie Sloan reunites with her older brother when her hospital merges with his jackson avery x ellie sloan (oc) season six ━ season se...