Połówka

By AphroditeARaven

195 73 63

Yoongi od zawsze czuł się zagubiony i niekompletny, jakby czegoś ważnego mu brakowało... A później odnalazł w... More

🍎 1. Połówka pierwsza
🍏 3. Spotkanie dwóch połówek
🍎 4. Wbrew logice
🍏 5. Nowa nadzieja
🍎 6. Noworoczna niespodzianka
🍎 7. Bez dyskusji
🍏 8. Niewinne zauroczenie
🍎 9. Miłość kwitnie
🍏 10. Warzą się kłopoty
🍏 11. Z daleka
🍎 12. Wiosenne rozpogodzenie
🍏 13. Nocne postanowienie
🍏 14. Zepsuty model
🍎 15. Miłość wymaga poświęceń
🍏 16. Americano i caramel macchiato
🍏 17. Cisza w eterze
🍏 18. Pod obserwacją
🍏 19. Sztuka randkowania
🍎 20. Definicja miłości
🍏 21. Zdradzieckie pocałunki
🍎 22. O mamo!

🍎 2. Połówka druga

9 5 0
By AphroditeARaven


Seokjin rzadko budził się w łóżku sam. I uwielbiał ten moment, gdy drugie gorące ciało przylegało do jego własnego. Nie dlatego, że się puszczał! O co to, to nie! Nie był dziwką! Po prostu miał chłopaka, który po pierwsze: uwielbiał spać, a po drugie: często pracował na nocne zmiany, bo za nie płacili mu podwójnie, więc zwykle wracał do domu przed świtem i długo przed godziną pobudki swojego partnera.

Jinowi w zupełności wystarczyłby skromniejszy budżet. I zdecydowanie mógłby poszukać sobie jeszcze jakiegoś zajęcia, bo pomimo pracy na pół etatu oraz ogarniania domu, czasami nie miał czym wypełnić dnia, kiedy jego słodki chłopiec odsypiał nockę albo pracował nad swoim „projektem pobocznym". Jednak Yoongi był małym uparciuchem, który traktował go jak najcenniejszy skarb i nawet nie chciał słyszeć, że Jin mógłby zatrudnić się w pobliskiej restauracji jako pomoc kuchenna lub kelner. Powtarzał, że nie może dopuścić, by te jego delikatne dłonie i cera ucierpiały. Oraz że nie pozwoli, by musiał znosić zaczepianie czy narzekania starych dziadyg. Z jednej strony Jin marszczył na to swój śliczny nos, ale z drugiej robiło mu się tak ciepło na sercu od ewidentnej troski (i iskierki zazdrości) w oczach ukochanego rycerza.

A poza tym seks na zgodę po tych małych sprzeczkach był nieziemski. I nie, nie był wcale zboczony! To co, że czasami szukał wręcz pretekstu do niewielkiej, lekkiej kłótni, by któryś z nich mógł sobie wycałować przeprosiny...?

Seokjin nie lubił budzić się sam, bo to oznaczało zwykle coś złego. Bardzo, bardzo złego. Bo jeśli jego miłości nie było o tej porze w domu, a on o niczym nie wiedział, nie miał nawet jednej głupiej wiadomości na telefonie, to od razu zaczynał się martwić.

To nie tak, że był przewrażliwiony. Po prostu miał złe doświadczenia z przeszłości. Jego chłopak wywoływał w nim poczucie bezpieczeństwa samą cichą obecnością. Prawdę mówiąc, nie wyobrażał sobie pójścia do wojska i odsłużenia obowiązku. Bogu dzięki!, rodzice na to nie naciskali.

Wprawdzie kiedyś uporczywie wypytywali Yoongiego, na długo przed ich wspólnym zamieszkaniem, czy planują razem się zaciągnąć. To było w czasach szkoły średniej, gdy niemal codziennie niski chłopak musiał go ratować przed różnymi debilami. Mama od początku martwiła się tą znajomością z dzieciakiem o farbowanych włosach, poobcieranych kostkach i chodzącym w nieco zniszczonych dresach. Tacie nie podobały się chude, blade nadgarstki Mina, jego rodzina czy tania biżuteria oraz Jinowy upór trzymania się blisko kogoś tak „niewybitnego". Oboje mieli nadzieję, że młodszy chłopak pójdzie w odstawkę, kiedy syn przeskoczy do średniej.

Kiedy stało się wręcz odwrotnie, próbowali zniechęcić ich do tej znajomości czymś więcej od subtelnego dogadywania. Przy każdej okazji zaczęli go wypytywać o plany na przyszłość, stawiać wymagania i naciskać na młodszego, by ten udowadniał, iż jest prawdziwym mężczyzną. Jin oburzał się na to, ale nie miał szans za wiele zdziałać przeciw własnym rodzicom. Dlatego zdziwiło go, że Min tylko uśmiechnął się wesoło na przeprosiny przeplatane narzekaniem na beznadziejność dorosłych. Wtedy dowiedział się, że młodszy kolega wręcz uwielbia te wyzwania. Nawet jeśli Kimowie błędnie sądzili, iż chodzi mu zaimponowanie którejś z ich córek i wżenienie się do bogatej rodziny.

– Nie winiłbym cię – powiedział mu tamtego dnia całkiem szczerze. – Moje siostry są naprawdę ładne, dobrze wychowane i świetnie gotują. Gdyby nie różnica wieku, pewnie same zaproponowałyby ci wyjście. Mówią, że jesteś strasznie słodki...

Min zaśmiał się na to głośno, odchylając głowę, w sposób który był przerażająco inny od ich zwykłego tłumionego chichrania się. Serce Jina z jakiegoś dziwnego powodu chciało niespodziewanie wyskoczyć mu przez gardło. Ale nie usłyszał przeprosin za przestraszenie, bo nim zdążył się otrząsnąć i odezwać, Yoongi z tajemniczymi iskierkami w oczach przybliżył się do niego, niemal powodując u Jina palpitacje i rozpłaszczenie na najbliższej ścianie, by powiedzieć w końcu krótko:

– Odmówiłbym każdej. Twoi rodzice się mylą. To nie im chcę zaimponować. – Pamiętał, jak zastygł, próbując usilnie połączyć kropki i zrozumieć tę wypowiedź. Po chwili Min dodał wyjaśnienie: – Nie zależy mi na ich opinii, Seokjin-hyung, tylko na twojej. Chcę, byś widział we mnie silnego, godnego szacunku mężczyznę, na którym możesz polegać... przez całe życie, hyung.

Na taką rewelację oczy Jina się rozszerzyły, a on sam zaczął zapewniać niższego chłopaka, że dla niego już jest taką osobą: jego idealnym rycerzem w dresach. Chociaż nie pogardziłby nim, gdyby ubrał coś bardziej eleganckiego od czasu do czasu...

Następnego dnia Min ponownie doprowadził serce Seokjina do palpitacji (oraz połowy dziewcząt w jego klasie, z tego co usłyszał później przypadkiem na przerwach – nie!, oczywiście że nie podsłuchiwał!) pojawiając się w nieco za dużej, przetartej miejscami skórzanej kurtce, modnych czarnych jeansach z dziurami i platynowym blondzie na głowie, by oddać mu „omyłkowo" zabrany podręcznik po sesji wspólnej nauki.

Westchnął, wstając z łóżka, pewny, że już nie zaśnie ponownie. Po wsunięciu na stopy puchatych papci, poczłapał do kuchni, wciąż myśląc o tym, jak Min Yoongi, chłopak niecierpiący wstawać rano, zerwał się w jedyny dzień, gdy miał popołudniową zmianę w szkole i był pewny, że Jina odwozi rano ojciec, by pokazać mu swój nowy image, używając jakiegoś marnego, bzdurnego pretekstu... Gdy teraz o tym myślał, był niemal pewny, że zaczął się tamtego dnia ślinić, patrząc na niego. I że to zachwyciło tego małego bandziora, bo nowy wygląd stał się standardowym, za każdym cholernym razem odbierając Jinowi na kilka pierwszych sekund spotkania zdolność skupienia swoich myśli.

Był pewny, że się ślinił. Nawet jeśli wtedy nie miał jeszcze pojęcia dlaczego.

Uśmiechnął się pod nosem, przygotowując odruchowo dwie białe herbaty... zanim zorientował się, że jest sam w domu. Jego ręka nerwowo drgnęła, rozsypując odrobinę liściastego suszu na kuchenny blat.

Coś musiało się stać. Min wprawdzie nie znosił pisać wiadomości, ale wysyłał mu „będę później" albo „będę o...", gdy musiał zastąpić kolegę w pracy lub spotkanie ze znajomymi się przedłużyło. Robił to zwłaszcza wtedy, gdy nie mógł wrócić bezpośrednio po pracy, ani zadzwonić, a Jin musiał wstać sam.

Sięgnął po telefon, by zacząć rozpaczliwie wydzwaniać do Yoongiego. Lub przynajmniej zawalić mu skrzynkę tysiącem wiadomości typu „gdzie jesteś, z kim jesteś i co robisz?, Min Yoongi!", „zrobiłem ci herbatę, więc tłumacz się, czemu jeszcze jej nie pijesz?" albo „aaaaaa... ratuj! w naszym domu jest obcy i chce mnie pożreć!". Wprawdzie ta trzecia to ostateczność, która oznaczała, że mają karalucha lub pająka w mieszkaniu, a jego facet ma ubić paskudę, ale... zawsze działało. Oczywiście o ile Yoongi mógł używać telefonu. A w jego pracy to wcale nie było pewne... Względy bezpieczeństwa nie były czymś, z czym młody Kim miał zamiar kiedykolwiek się kłócić. Nie chciałby któregoś dnia usłyszeć, że jego ukochany zginął lub został ranny, bo rozproszył go bzyczący aparat w kieszeni.

Westchnął, niemal odkładając telefon, gdy ten rozdzwonił się, a na wyświetlaczu pojawiło zdjęcie jego mamy. Odebrał od razu, by nie narazić się na połajanki za zwlekanie.

– Jininie, czy Min już dotarł na mieszkanie?

– A skąd to pytanie? – Jego matka nigdy nie witała się normalnie z nim, więc on też sobie odpuścił grzeczności. Była zbyt niecierpliwa, gdy czegoś chciała. I nadal nie przepadała za Yoongim, uparcie używając jego nazwiska, by pokazać mu, że dla niej wciąż jest „tym Minem".

– Ogarnął ojca po jego „brydżu ze wspólnikami", więc zapakowałam wam trochę mojego ogokbapu, klusek, pierożków i ciasta. W termosie macie zupę z wodorostów. Wlewałam gorącą, więc powinna być jeszcze ciepła. W sam raz na śniadanie...

– Mamo, już jestem na nogach od dłuższej chwili – przerwał jej. – I naprawdę obaj nieźle gotujemy, a na pewno już nie głodujemy – podniósł nieco ton, podskórnie czując, że matka zbiera się, by znów przejąć pałeczkę w rozmowie i zacząć narzekać, że jest niewdzięcznym bachorem. – Yoongi dba, by nigdy nie brakowało mi niczego. Dziękuję, że się o mnie tak troszczysz, ale masz teraz na głowie wnuki do odchowania. My jesteśmy już dorośli. Poradzimy sobie. Poza tym w termosie mieści się tylko jedna porcja, a wiesz, że mój honorowy Yoongi pozwoli mi się z nim podzielić, twierdząc, że na pewno przyszykowałaś to specjalnie tylko dla mnie z matczyną miłością, więc nie śmie dotknąć tego daru, chociaż to jego ulubiona. – Jego głos tylko odrobinkę przybierał ton naganny, gdy z szybkością karabinu maszynowego wygłaszał swoją mowę. – Czuję się okropnie, kiedy sam jem jak ostatnia świnia...

– Kim Seokjin! Natychmiast przestań na mnie krzyczeć. Nie tak cię wychowałam! – Na to mógł tylko zagryźć zęby i zamilknąć. – Nie obchodzi mnie, jak się dzielicie i czym się dzielicie. Jeśli nie chcecie mojego jedzenia, możecie je wyrzucić. – Tu niemal zdołał się wtrącić, że nie, w życiu nie wyrzuciłby zjadliwego jedzenia, gdyby nie następne słowa matki. – Gdy odprowadzałam dzieci Jennie do szkoły, na drugim końcu ulicy widziałam kilku policjantów. Sąsiadka powiedziała mi, że pojawili się rano, bo ponoć w tej bocznej uliczce zabito mężczyznę. I nie mogę pozbyć się wrażenia, że twój przyjaciel miał coś z tym wspólnego...

– Mamo! – krzyknął z oburzeniem. – Yoongi nie jest mordercą! Przecież wiesz... Nie możesz dzwonić do mnie bladym świtem i insynuować takie rzeczy! Tak mnie straszyć!

– Kim Seokjin, powtarzam ci: nie krzycz na swoją matkę! I niczego nie insynuuję. Może to tak nie zabrzmiało, ale martwię się. Nie o zupę, ale o twojego współlokatora. Tylu policjantów – to wyglądało naprawdę poważnie. Ponoć to się stało w podobnym czasie, kiedy wyprawiłam go do ciebie. Dlatego chciałam wiedzieć, czy bezpiecznie dotarł do domu. Ty niewdzięczny bachorze!

Teraz Jin już całkiem zmiękł. Ugięły się pod nim także kolana.

– Martwisz się o niego? Tak...na serio?

– Oczywiście. Dlatego mów mi tu od razu, czy Min jest tam i tylko się ze mnie naśmiewacie.

– Nie, nie ma go jeszcze, mamo. – Głos Jina zadrżał, przybierając niemal płaczliwy ton. – Też się o niego martwię.

– No, już, już... Może musiał wrócić do pracy i nie miał jak cię powiadomić. Nie płacz, Jinninie.

– Nie płaczę – wtrącił tonem obrażonego trzylatka, starając się jednocześnie faktycznie powstrzymać zbierające się pod powiekami łzy. – Po prostu jestem mocno zaniepokojony. Jest ślisko, mógł upaść i coś sobie zrobić. O boże!, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem? Przecież on teraz...

– Kim Seokjin!, zaraz mi tu przestań nawet snuć takie domysły. Nie dalej jak cztery godziny temu ten osobnik pił ze mną herbatę i zapewniał na wszystkie świętości, że będzie się dobrze tobą opiekował w tym nowym roku księżycowym. Dobrze wiesz, że co jak co, ale Min jest słowny. Poza tym diabli złego nie biorą.

– Mamo! Jak możesz? Ja tu...

– No co? – Prychnęła do słuchawki. – Przecież wiesz, jaką ma reputację w naszej dzielnicy. I nie tylko w naszej... Jako nastolatek pobił dziesięciu wyższych od siebie, masywnych facetów, wysyłając ich na ortopedię przynajmniej z jednym złamaniem, a samemu wychodząc z rozciętą wargą i kilkoma siniakami. Sam przyznasz, że to przeczy wszelkiej logice. To nienormalne, Jin!

– On mnie tylko bronił, mamo! Mnie! O mało mnie nie porwano! To był cud, a nie żadne piekielne moce, że zdołał ich znokautować, zanim mnie zapakowali do dostawczaka i wywieźli do jakiegoś burdelu! A ty zamiast być wdzięczną...

– Ależ jestem, jestem... Tylko dlatego namówiłam twojego ojca, by nie rzucał się o wasze wspólne mieszkanie. Skończ już te histerie. Min nie umarł. Pewnie coś tylko załatwia i nie ma jak do ciebie zadzwonić. Nie zostawiłby cię tak na lodzie. W końcu nie mógłbyś mieszkać tak całkiem sam... Gdyby jednak, to daj znać. Twój pokój nadal na ciebie czeka.

I rozłączyła się, pozostawiając zapowietrzonego oraz poczerwieniałego ze wściekłości Jina bez słowa pożegnania. Kiedy odrobinę doszedł do siebie, odłożył telefon, a sięgnął po kubek z herbatą. Odstawił go z trzaskiem na blat, orientując się, że nawet wody jeszcze nie zagotował.

Znów chwycił za telefon, gotowy wydzwaniać po wszystkich możliwych miejscach, w których mógł znajdować się jego facet w tym momencie, gdy... Aparat zabzyczał, wyświetlając na ekranie pięć (najlepszych w tamtym momencie w prywatnym rankingu Seokjina) słów:

„Wrócę późno. Zrób duży obiad."


༻﹡﹡﹡﹡﹡﹡﹡༺


Ogokbap – ugotowana mieszanka ryżu, pszenicy, prosa, jęczmienia, włośnicy ber i soi, często wzbogacona bakaliami czy nasionami ginkgo biloba. Tradycyjnie podawana w księżycowy Nowy Rok w Korei.

Księżycowy Nowy Rok – to inna nazwa Chińskiego Nowego Roku, zwanego też Świętem Wiosny. Obchodzony jest w różnych datach, w zależności od tego, kiedy wypadnie początek, bo... ten świąteczny okres trwa aż 15 dni! – do Święta Latarni. Pierwszy dzień wyznacza nów wypadający pomiędzy 21 stycznia a 20 lutego. W tym roku więc Księżycowy Nowy Rok rozpocznie się 22.01., a zakończy w pełnię – 05.02.

Continue Reading

You'll Also Like

63.4K 2.7K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
23.2K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
49K 8.2K 94
Po przeniesieniu do powieści pewnego ranka Wen Jing stanął u boku tego, którego wielbił i podziwiał najbardziej, stając się tym samym lojalnym psem g...
22.3K 1.5K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...