Perełka - Początki // Zawiesz...

By majusiaaa80

23.8K 633 465

Vanessa Vera Alva to 17-letnia dziewczyna, która w życiu wiele przeszła. Ma swoje zasady i chce być najlepszą... More

1. Urodziny
2. Kara
3. Impreza
Informacja (ważne)
4. Kłótnia
5. Wyjaśnienia
6. Randka z bratem?
7. Szafka
9. Obiad

8. Nocowanie

1.3K 41 38
By majusiaaa80

Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie pamiętałam zupełnie nic z poprzedniego wieczoru.

Nienawidzę kaca.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się obudziłam. Wszystkie ściany były białe, natomiast meble były utrzymane w czerniach. Łóżko, na którym leżałam również było okryte ciemną pościelą. Moją uwagę przykuły dwa przedmioty, stojące przy jednej z ścian. Były to gitara elektryczna oraz deskorolką.

To na pewno nie był, któryś z pokoi gościnnych ani w domu Hope'ów ani w domach moich przyjaciół.

Odkryłam się i zauważyłam, że zamiast mojej sukienki miałam na sobie dużo za duże dresy. Wstałam z łóżka, po czym podeszłam do biurka. Zauważyłam, że stoi na nim zdjęcie, przedstawiające trzy osoby. Dwoje dzieci w podobnym wieku, które były praktycznie identyczne. Oboje mieli ciemną karnację, włosy oraz oczy. Jedyne co ich różniło to płeć, wzrost oraz fryzury. Chłopiec miał krótkie, kilkumilimetrowe włosy, natomiast dziewczynka miała warkocze afrykańskie, które swoją drogą bardzo jej pasowały. Ostatnią osobą, która znajdowała się na tej fotografii był nie kto inny jak Michael Miller, który właśnie wszedł do pokoju.

- Co ja tutaj robię? - zapytałam, zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć.

- Najpierw weź coś na kaca - Michael podał mi szklankę z wodą i jakieś tabletki. Gdy łyknęłam już leki i popiłam je wodą, zaczął opowiadać wszystko co zadziało się wczorajszego wieczoru. - Przyszedłem wczoraj na waszą imprezę, żeby wymienić się z Cooperem telefonami, które wcześniej przez przypadek zamieniliśmy. Szybko to załatwiłem i skierowałem się w stronę wyjścia, ale wtedy zobaczyłem jak upadasz na czworaka. Podbiegłem do ciebie, a gdy zaczęłaś wymiotować, przytrzymałem ci włosy, abyś ich nie pobrudziła. Postanowiłem, że cię stamtąd zabiorę. W między czasie zwymiotowałaś mi na koszulkę i musiałem ją zdjąć. Nawet nie zdążyłem dojść do wyjścia, a odpłynęłaś. Kiedy już mieliśmy stamtąd wychodzić jeden z ochroniarzy, który stał przy drzwiach zatrzymał mnie i kazał drugiemu iść po twojego przyjaciela, żeby ten im powiedział czy mnie zna i czy mogę z tobą opuścić imprezę. Jak tylko Noah przyszedł kazał im mnie wypuścić, a gdy zapytałem go dlaczego tak bardzo cię "chronią" stwierdził, że masz zajebistą cipkę i każdy chciałby cię wyruchać. Próbowałem się dowiedzieć od niego gdzie mieszkasz, ale on tylko stwierdził, że akurat ja mogę cię wyruchać, bo jestem w twoim typie. Na odchodne rzucił jeszcze, że mam sobie nie robić nadziei, ponieważ wolisz jego, bo ma dużego chuja i umie sprostać twoim fantazją - miałam ochotę zabić Noah za to co powiedział, a przynajmniej za tą pierwszą część. - Nie wiedziałem, gdzie cię odwieść, więc po prostu zabrałem cię do mojego domu i położyłem w moim pokoju.

- Okej, ale dlaczego jestem w twoich dresach? - zapytał, spoglądając na ubrania, które miałam na sobie.

- Kiedy tu cię położyłem, stwierdziłaś, że jest ci gorąco i się rozebrałaś do bielizny. Pomyślałem, że możesz poczuć się nie komfortowo, gdy się obudzisz, więc cię ubrałem. Zrobiłem coś źle? - słysząc te słowa zdałam sobie sprawę, że zaczynam się w tym gubić. Może próbuje jakoś mnie przeprosić po tym jak nazwał moją mamę dziwką? A może naprawdę taki jest, tylko ma zjebane poczucie humoru?

- W takim razie gdzie są moje rzeczy? - zapytałam, a Michael wstał i wyciągną z szafki moją torebkę, sukienkę oraz szpilki.

- Schowałem przed moim rodzeństwem. Co prawda, przestali już podkradać rzeczy z mojego pokoju, ale zrobiłem to na wszelki wypadek.

- Masz rodzeństwo? - spytałam, po czym odebrałam od niego moją własność.

- Tak, Cadena i Amale, czyli tą dwówkę, którą widzisz na zdjęciu - wskazał na fotografie, którą jeszcze chwilę oglądałam. Jednak on nie mógł być z nimi spokrewniony. Te dzieci miały ciemną karnację, a skóra Michaela była tak blada, że można by było porównać ją do porcelany. Mimo moich spostrzeżeń nie chciałam o to pytać. W końcu jego sprawy prywatne i nie powinnam się wtrącać.

- Ładnie razem wyglądacie - stwierdziłam, przerywając niezręczną ciszę.

- Po prostu powiedz, że jestem przystojny - prychnął.

- Jesteś przystojny - powiedziałam, po czym podeszłam do niego i nachyliłam się nad jego uchem. - Ale to Noah ma dużego chuja i umie sprostać twoim fantazją - szepnęłam mu na ucho, wspominając słowa mojego przyjaciela, po czym wyminęłam go. - Będę się już zbierać - oznajmiłam, łapiąc za klamkę.

- Czekaj - odezwał się, zanim jeszcze zdążyłam nacisnąć klamkę. - Odwiozę cię - stwierdził, gdy odwróciłam się w jego stronę.

- Nie chcę robić ci problemu. Już wystarczająco mi pomogłeś - szybko odpowiedziałam.

- I tak muszę zawieść moje rodzeństwo do ich przyjaciół, u których zostają na noc, więc mogę przy okazji cię odwieźć.

- Skoro to nie problem... - zaczęłam, ale Michael mi przerwał.

- Przestań pierdolić i chodź, bo moje rodzeństwo czeka - powiedział, uśmiechając się cwanie, po czym mnie wyminął. Co jest z nim nie tak?

Pokręciłam głową i poszłam za nim. Kiedy weszliśmy salonu, w którym były dzieciaki, siostra Michaela podbiegła do mnie i przytuliła mnie.

- Jesteś tą przyjaciółką Michaela? - zapytała, unosząc głowę do góry, żeby móc spojrzeć na moją twarz.

- Jasne. Przyjaźnimy się z twoim bratem - uśmiechnęłam się do niej szeroko.

- A opowiadał ci coś o mnie? - spytała z nadzieją w głosie, robiąc słodkie oczka.

- Oczywiście, cały czas opowiada zarówno o tobie jak i twoim drugim bracie.

- A co ci o mnie mówił?

- Mówił, że bardzo cię kocha, że jesteś najpiękniejszą dziewczynką na świecie i szczerze nie chciałam mu w to uwierzyć, chociaż teraz widzę, że nie kłamał.

- Moim zdaniem ty jesteś ładniejsza - odezwał się Caden.

- Dziękuję, to bardzo miłe z twojej strony - odpowiedziałam, wymuszając uśmiech.

Czy właśnie brat Michaela próbował mnie poderwać? Nie, to tylko miły dzieciak.

- Podziękować mi możesz na kawie - uśmiechnął się, ukazując swoje białe ząbki.

A jednak Caden Miller, który nie ma nawet dziesięciu lat zaprosił mnie na randkę.

To dopiero nazywa się powodzenie.

- Jesteś na to za młody - wtrącił się "mój przyjaciel", posyłając swojemu młodszemu bratu groźne spojrzenie.

- Na kawę czy twoją koleżankę? - gdy usłyszałam słowa wypowiedziane przez chłopczyka parsknęłam głośnym śmiechem.

- Na to i na to - powiedział to już wyraźnie poddenerwowany Michael.

Zachowywał się jakby był zazdrosny albo bał się, że przez takie zachowanie jego brat padnie ofiarą pedofili lub gwałtu, a może dwa w jednym.

- To znaczy, że jak podrosnę to będę mógł się z nią umówić? - najwyraźniej Caden nie wcale chciał odpuszczać i myślał, że wyrwie dwa razy starszą dziewczynę.

- Przykro mi, ale wolę starszych chłopców - wtrąciłam się, zanim Michael zdążył się odezwać.

- Wiek to tylko liczba - brnął dalej.

- Jesteście już spakowani? - zapytał Michael, ignorując tekst swojego braciszka.

- Nasze rzeczy stoją przy drzwiach - odezwała się dziewczynka. Muszę przyznać, że była naprawdę urocza.

Wyszliśmy z domu Millerów, a na podjeździe stał czarny jeep wrangler. Od razu się domyśliłam, że to cudo należy do Michaela.

- Piękna pani jedzie z nami? - zapytał chłopiec, gdy podeszliśmy do samochodu, a ja zaśmiałam się cicho.

- Odwiozę ją przy okazji - oznajmił, po czym odwrócił się w moją stronę. Po jego minie widać było, że ma już dość swojego brata. - Gdzie mieszkasz?

- 8 whealhy street.

Wsiedliśmy do samochodu należącego do Michaela. Najpierw odwieźliśmy dzieciaki, bo dom ich przyjaciół znajdował się po drodze do mojego, a raczej domu Matthiasa i jego ojca. Gdy tylko się zatrzymaliśmy Amala wybiegła z samochodu, aby przywitać się ze swoją przyjaciółką. Jednak jej brat zamiast podbiec do chłopczyka stojącego tuż obok dziewczynki, z którą właśnie witała się jego siostra, zwrócił się do mnie, mówiąc coś czego kompletnie się nie spodziewałam.

- Jeśli nie chcesz się ze mną spotkać to umów się z moim bratem. Przynajmniej będę miał fajną bratową - i po prostu wyszedł.

Po przez wypowiedź chłopczyka zapadłą między nami bardzo niezręczna atmosfera. Żadne z nas nie wiedziało co może powiedzieć, aby ją rozluźnić, więc w ciszy ruszyliśmy w stronę domu rodziny Hope'ów.

W końcu dojechaliśmy.

- Chcesz wejść do środka? - zapytałam.

- Wolę się nie narzucać.

- Przestań pierdolić i chodź - powtórzyłam jego słowa, na co on pokręcił głową.

Wysiadłam z auta i poszłam w stronę wejścia do domu Hope'ów. Natomiast Michael podążył tuż za mną.

Gdy tylko weszliśmy do budynku, mój brat podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno. Kątem oka spoglądałam na Michaela, który grzecznie czekał, aż Matthias w końcu mnie puścił.

Kiedy mój brat się ode mnie odsunął zauważyłam, że ma na sobie garnitur. Zdziwiło mnie to, ponieważ nie wiedziałam, że dzisiaj gdzieś wychodzi, a tym bardziej, że idzie do miejsca, w którym wymagany jest elegancki strój.

- Już nigdy mnie tak nie strasz! - rozkazał, a mnie momentalnie złapały wyrzuty sumienia.

- Przepraszam, trochę za dużo wypiłam i nocowałam u znajomego. Nie chciałam, żebyś się o mnie martwił - podrapałam swój kark.

- Nie przepraszaj mnie najważniejsze, że nic ci się nie stało - na słowa mojego brata uśmiechnęłam się szeroko. - A to ten twój znajomy jeśli dobrze rozumiem? - spojrzał oceniającym wzrokiem na bruneta, stojącego obok nas.

- Tak. Poznaj Michaela Millera - mój brat od razu ścisnął dłoń chłopaka, którego mu przedstawiłam.

- Matthias James Hope - przedstawił się, a ja zaczęłam się zastanawiać, dlaczego zawsze mówi też swoje drugie imię. W sumie to nie ważne.

- Wychodzisz gdzieś? - zapytałam, przelatując wzrokiem po jego garniturze.

- Muszę jechać do kancelarii.

- Przecież jest sobota - odparłam.

- Tak, ale jest jakiś problem, a tata poszedł na kolejną randkę z mamą i muszę się tym zająć za niego - wyjaśnił. - Ale obiecuję, że wrócę zanim przyjdą twoi znajomi - zupełnie zapomniałam, że mieli przyjść do mnie bliźniaki.

Matthias pocałował mnie w skroń po czym wybiegł z domu i od raz usiadł do swojego porsche. Nie wiem, co stało się w kancelarii, ale to musiało być to coś poważnego, biorąc pod uwagę to jak szybko mój brat opuścił budek.

- Chcesz coś do picia lub jedzenia? - zapytałam.

- Mogę coś zjeść - stwierdził.

- Zamawiamy pizze?

- Mam lepszy pomysł - oznajmił.

- Niby jaki? - spytałam, unosząc brew.

- Sami ją zrobimy - odparł.

- Nie umiem zrobić nic oprócz kanapek i płatków z mlekiem - uśmiechnęłam się. - No i jeszcze może jajecznicy - dodałam.

- Spokojnie. Masz przed sobą mistrza kuchni, więc damy sobie radę.

- W takim razie, chodź za mną - rozkazałam.

Zaprowadziłam Michaela do kuchni.

- Co jest potrzebne?

- Drożdże, sól, mąka pszenna i woda, ale koniecznie musi być ciepła - wyliczył.

Wyciągnęłam wszystkie składniki i postawiłam je na blacie.

- Co dalej?

- Wyciągnij miskę.

Od razu wykonałam, jego rozkaz, gdy tylko postawiłam przedmiot przy składnikach, Michael wlał do środka wodę, a następnie rozpuścił w niej drożdże. Stopniowo dodawał mąkę, mieszając ją z składnikami znajdującymi się w misce. W między czasie podał sól.

Natomiast ja patrzyłam się na niego jak idiotka, zastanawiając się jak często robi pizze, że zna cały przepis na pamięć. Nawet nie zorientowałam się kiedy zaczął wyrabiać cisto na blacie.

- Chcesz dokończyć wyrabianie ciasta? - jak ja tego dotknę to ta pizza na pewno nie wyjdzie.

- Nie umiem tego robić.

- Mogę cię nauczyć - wzruszył ramionami.

- No dobra - westchnęłam.

Podeszłam do blatu, a Michael ustawił się tuż za mną, w taki sposób, że nasze stykały się, a jego oddech wyraźnie czułam na karku. Chłopak splótł swoje dłonie na moich, dzięki czemu mógł kontrolować każdy mój ruch. Za pomocą moich rąk rozciągał ciasto.

Z każdym ruchem naszych ciał, czułam się jakbym uprawiała seks analny z pierdolonym Millerem, a to że czułam jego kroczę, które wyraźnie napierało na moje pośladki nie pomagało w zatrzymaniu moich myśli.

Moje podniecenie coraz bardziej rosło, aż w końcu moja bielizna zrobiła się mokra, a z moich ust wydał się niekontrolowany jęk.

- Aż tak bardzo się podnieciłaś? - szepnął mi do ucha, dzięki czemu mogłam poczuć jego zapach, woń pierdolonej czekolady z orzechami.

- Nie jestem podniecona - stwierdziłam, przełykając głośno ślinę.

- Nie jesteś? - zakpił. Jedna z jego dłoni zniknęła z mojej, a zamiast tego pojawiła się pod moją, a raczej jego bluzą, dokładniej na moich plecach. Jego palec wręcz wbił się w górną część mojego kręgosłupa i zaczął po nim zjeżdżać, przez co odchyliłam głowę sapiąc, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie czułam się tak przy żadnym mężczyźnie. Jego dotyk doprowadzał mnie do szału. Nagle jego dłoń powędrowała na moje podbrzusze. Brunet zszedł nią niżej dotykając mojej bielizny. - W takim razie dlaczego jesteś, aż tak mokra? - na jego pytanie, jedynie jęknęłam przeciągle. - Mogę wypieprzyć cię swoimi palcami?

- Tak - sapnęłam.

Praktycznie od razu Michael zdjął drugą rękę z mojej dłoni i rozszerzył nią moje uda, po czym złapał nią moje włosy, szarpiąc nimi, przez co z moich ust wydał się głośny jęk.

- Chyba będzie trzeba cię uciszyć - powiedział, po czym zasłonił moje usta dłonią, która jeszcze chwilę temu była wpleciona w moje włosy.

Drugą ręką odsunął delikatnie moją bieliznę i zaczął pocierać swoją ręką o moją łechtaczkę, w wyniku czego zaczęłam jęczeć prosto w jego dłoń. Kołysałam biodrami, aby pogłębić swoją rozkosz.

Było mi tak dobrze, że całkowicie zapomniałam o cieście.

- Ugniataj to cholerne ciasto, perełko - rozkazał, mimo tego dalej stałam bezruchu niczym w jakimś pierdolonym amoku. - Chyba nie chcesz, żeby było źle wyrobione - szepnął, a ja momentalnie się otrząsnęłam i kontynuowałam ugniatanie ciasta.

Gdy jego palce zniknęły z mojej łechtaczki i zaczął nimi napierać na moje wejście przymrużyłam oczy. Bez najmniejszego problemu wsunął we mnie dwa palce i zaczął nimi poruszać. Z każdą sekundą czuję, że jestem coraz bliżej szczytu. Nagle Michael zaczyna masować kciukiem moją łechtaczkę, a na wskutek pogłębienia doznań gryzę, go w dłoń, którą zakrywa mi usta.

Kurwa. Zaraz eksploduję z wzrastającej przyjemności.

- Na za dużo sobie pozwalasz perełko - sapnął mi do ucha, na co moje mięśnie zacisnęły się na jego palcach, a moje podbrzusze zaczęło delikatnie mrowić. - No dalej, przecież wiem, że chcesz dojść.

Minęło zaledwie kilka sekund od ostatniego słowa, które wypadło z jego ust, a ja zaczęłam trząść się jak opętana. Gdy tylko zdjął swoją dłoń z mojej twarzy, z moich ust wyrwała się seria nierównomiernych oddechów.

Brunet wyciągnął ze mnie swoje palce, przejeżdżając nimi po moich najdelikatniejszych miejscach.

- Gdzie jest łazienka? - zapytał jak gdyby nigdy nic.

- Jak wyjdziesz to skręć w prawo, są tam jedne drzwi i to jest właśnie łazienka - wytłumaczyłam, uśmiechając się serdecznie.

- Dzięki - opuścił pomieszczenie, a ja wypuściłam całe powietrze, które zgromadziło mi się w płucach.

Cały czas opierałam się o blat, stojąc z rozszerzonymi nogami jakby Michael miał tu zaraz wrócić ponownie wejść we mnie swoimi palcami. Dyszałam głośno przed oczami mając obraz bruneta, który dał mi jeden z najlepszych o ile nie najlepszy orgazm w moim życiu.

Byłam zagubiona. Kompletnie nie wiedziałam co mam myśleć zarówno o tym co się stało jak i samej osobie Michaela. Chłopak ma humorki gorsze od przysłowiowej kobiety podczas okresu, ale można mu to wybaczyć biorąc pod uwagę to iż jest cholernie przystojny i jego palce działają cuda..

Stop! Vanessa, ogarnij się. Nie możesz tak myśleć, jesteś za młoda.

Jestem za młoda na myślenie tak o Michaelu, ale jak się podniecę to pójdę się pieprzyć ze swoim najlepszym przyjacielem. 

Przez Michaela rozrywałam się na dwie połówki. Podobały mi się jego oczy idealnie kojarzące mi się z wonią czekolady, którą było od niego czuć, włosy idealnie pasujące do moich czarnych oczu, sylwetka i styl ubioru niczym tych wszystkich chłopaków z pinteresta, umiejętności spełnienia moich potrzeb oraz to jak zachowywał się względem mnie.

Po prostu podobał mi się pierdolony Michael Miller.

Jednak podświadomie starałam się to wyprzeć. W końcu powinien mi wystarczyć układ z Noah. Chociaż skoro on teraz spotyka się z Louisem, może ja spróbuję znaleźć sobie kogoś na więcej niż jedną noc.

Kogoś takiego jak Michael.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Od razu sięgnęłam po swój telefon i go odblokowałam.

Wiadomość od użytkownika: Noah

Noah: Chyba jednak nie przyjdziemy. Nie chcemy wam przeszkadzać w zabawie.

Vanessa: Skąd o tym wiesz?

Noah: Na następny raz dam ci radę. Zasłaniaj okna.

Vanessa: Podglądałeś nas? Nie mogłeś napisać wcześniej?

Noah: Na początku nie chciałem wam przeszkadzać, a potem byłem trochę zajęty.

Vanessa: Czy ty masturbowałeś się patrząc jak Michael robi mi palcówkę?

Noah: I wyobrażałem sobie, że zamiast jego palców jest w tobie mój chuj.

Vanessa: Przypominam ci, że spotykasz się z Louisem.

Noah: Tak, ale jeszcze nie jesteśmy razem. Poza tym pomarzyć zawsze można.

Nie odpisałam już mojemu przyjacielowi, zamiast tego skierowałam się do salonu. Miałam już dość Noah, Michaela i mętliku w mojej głowie, który spowodował.

Usiadłam na kanapie i zaczęłam przeskakiwać między kanałami w poszukiwaniu czegoś ciekawego.

- Gdzie jesteś?! - usłyszałam krzyk Michaela, dobiegający z przedpokoju.

- W salonie! Jak wyjdziesz z łazienki cały czas idź prosto!

Chwilę później Michael pojawił się obok mnie.

- Długo cię nie było - stwierdziłam.

- Wiesz, są pewne sprawy, których nie załatwia się szybko - uśmiechnął się cwanie.

- Tak w ogóle czemu w twoim domu nie było twoich rodziców? - zmieniłam temat.

- Z okazji rocznicy ich ślubu czy coś takiego mój tata zabrał mamę do Paryża. Wiesz miasto miłości i te sprawy - wzruszył ramionami.

- Chciałabym kiedyś tam pojechać - rozmarzyłam się.

- Niech zgadnę, chciałabyś też oświadczyn na wieży eiffla - parsknął.

- Chciałabym poznać największych projektantów modowych i móc obejrzeć ich pokazy.

- Chcesz zostać modelkom?- uniósł jedną brew.

- Raczej projektantką mody, bo na modelkę się nie nadaję.

- Niby dlaczego? Przecież jesteś ładna - stwierdził, na co się zaśmiałam.

- Modelki muszą być wysokie, a ja jestem taką mini wersją karła - zażartowałam.

- Masz rację. Jesteś niższa od mojej siostry - powiedział, a ja walnęłam go z łokcia w brzuch. - Za co to? - jęknął boleśnie, łapiąc się za brzuch.

- Tylko ja mogę żartować ze swojego wzrostu - skarciłam go.

- Pierdol się - wycedził, spoglądając na moją twarz. - Niziołku - dodał.

Od razu w akcie zemsty rzuciłam się na chłopaka, jednak ten zrobił unik, zeskakując z kanapy, wokół której zaczęłam go gonić. Po kilku okrążeniach stwierdziłam, że w ten sposób niestety go nie dogonię, więc zamiast biegać za nim zmieniając jedynie kierunek, przeskoczyłam przez kanapę i wylądowałam tuż przed biegnącym Michaelem, w wyniku czego wpadł na mnie i razem runęliśmy na podłogę.

Wylądowaliśmy w takiej pozycji, że Michael leżał na mnie w rozkroku, a moje usta przywarły do jego obojczyka.

To był koszmarny pomysł, chociaż z drugiej strony...

Michael szybko wstał, podał mi rękę i pomógł wstać.

- Poddaję się. Wygrałaś - uniósł ręce w geście kapitulacji.

***

Gdy skończyliśmy jeść pizze za oknem był już wieczór. Michael spojrzał się na okno za którym była już totalna ciemnica.

- Będę już się zbierać - oznajmił, wstając z kanapy.

- Możesz zostać. Dam ci ubrania mojego brata.

- Mieli przyjść twoi przyjaciele. Nie chcę wam przeszkadzać.

- Najwyraźniej mnie wystawili. Poza tym jeśli będziesz chciał się jutro odwdzięczyć to nie obrażę się jeśli zrobisz mi śniadanie - uśmiechnęłam się słodko.

- Czyli mam rozmieć, że chcesz śniadanie bez ruszania dupy z łóżka, więc proponujesz mi zostanie na noc, żeby rano mnie do tego wykorzystać?

- Coś w tym stylu.

- W takim razie się zgadzam, ale jutro o dziesiątej muszę odebrać moje rodzeństwo.

- Spoko, zaprowadzę cię do pokoju gościnnego.

Weszliśmy po schodach na górę i zaprowadziłam do jednego z pokoi gościnnych, który znajdował się tuż obok mojego.

- Te drzwi są od łazienki, w której są ręczniki i wszystkie rzeczy potrzebne do zachowania higieny, a tamte do garderoby, chociaż ona raczej nie będzie ci potrzebna - wskazałam po kolei na odpowiednie wejścia. - Mój pokój jest za tą ścianą - pokazałam na nią. - Zaraz przyniosę ci ciuchy.

Gdy wróciłam do pokoju gościnnego, Michaela tam nie było, a z łazienki usłyszałam dźwięk lecącej wody. Na łóżku położyłam mu piżamę wraz z ubraniami przygotowanymi na jutro, po czym sama poszłam się ogarnąć.

Kiedy w końcu to zrobiłam i leżałam już w łóżku, dostałam wiadomość, którą od razu odczytałam.

Wiadomość od użytkownika: Michael

Michael: Dobranoc, perełko.

Vanessa: Dobranoc, Michaelu.

Odłożyłam telefon i zasnęłam myśląc o brunecie śpiącym za ścianą.

***

'Zarówno moje ręce  jak i nogi były przywiązanie do łóżka, na którym leżałam. To był jeden z pierwszych razy, gdy mój własny ojciec mnie wykorzystał seksualnie. Wtedy jeszcze próbowałam się szarpać, przez co moje nadgarstki i kostki cholernie mnie bolały.

Spoglądałam kątem oka na mojego ojca, który zdejmował swoje spodnie. Zaczęłam się  jeszcze bardziej wiercić, a z moich oczu zaczęły cieknąć łzy, ewidentnie to mu się nie spodobało, ponieważ uderzył mnie z liścia w twarz.

- Zamknij się suko i bądź posłuszna tak samo jak twoja matka - warknął, zaciskając swoją na mojej szyi.

Zaczął mnie dusić i ustawił się przed moim wejściem.

- Rozluźnij się, bo będzie bolało - uśmiechnął się szyderco, a ja zamknęłam załzawione oczy i przełknęłam głośno ślinę.'

Obudziłam się z krzykiem. Ktoś przyciągnął mnie do siebie, przez co plecami zderzyłam się z jego torsem.

- Spokojnie. To był tylko zły sen - usłyszałam tuż przy swoim uchu szept Michaela. Na prawdę chciałam uwierzyć w jego słowa, jednak nie były one prawdą. To nie był zwykły koszmar tylko jedno z wielu nawiedzających mnie wspomnień.

- Proszę, nie zostawiaj mnie tu samej - zaszlochałam, po czym odwróciłam się w stronę Michaela i wtuliłam się w niego.

- Chcesz, żebym spał tu z tobą? - zapytał, na co pokiwałam twierdząco głową.

Michael położył się ze mną, dalej trzymając mnie w swoich ramionach.

Gdy następnego dnia obudziłam się, Michaela przy mnie nie było. Poszłam do pokoju gościnnego, ale tam również powitała mnie pustka. Znalazłam go dopiero wchodząc do kuchni, w której nakładał pankejki na talerze.

Chłopak podał mi jeden z talerzy.

- Kocham cię - powiedziałam, patrząc na jedzenie.

- Nie za wcześnie na takie wyznania? - zaśmiał się.

Usiadłam przy stole z talerzem.

- A ty nic nie jesz? - zapytałam, spoglądając na chłopka, który usiadł obok mnie.

- Już zjadłem - wzruszył ramionami.

Nagle usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza, co oznaczało, że Matthias nareszcie wrócił. Po minucie mój brat pojawił się przy nas.

- To ja będę już leciał - stwierdził Michael, wstając. - Pa, perełko - pożegnał się ze mną, po czym opuścił budynek.

- Perełko? - zapytał mój brat, unosząc brew.

- Ty lepiej się nie odzywaj! Miałeś wrócić wczoraj, a nie zostawiać mnie na noc samą!

- Mówiłem, że wrócę zanim twoi przyjaciele przyjdą, a nie wczoraj.

- Wiesz o co chodzi - przewróciłam oczami. Co by się stało, gdyby Michaela nie było przy mnie w nocy?

- Nie wiem. Chciałem tylko dać wam się zabawić.

- O czym ty mówisz? - gwałtownie odwróciłam się na krześle w stronę swojego brata.

- Nie tylko twój przyjaciel widział jak zabawiacie się w kuchni - stwierdził, na coz mojej ręki wypadł widelec, na który był nabity kawałek pankejka. Myślałam, że spalę się ze wstydu. - Dobry jest w łóżku?

- Nie pieprzyliśmy się - odpowiedziałam powoli, żeby wszystko zrozumiał.

- Jak to nie? Przecież jest w twoim typie. Ja bym nie zmarnował takiej okazji.

- Skąd wiesz, że jest w moim typie?

- Wygląda trochę jak mieszanka mnie i Noah, a z tego co wiem i ze mną i z nim się ruchałaś, więc... - zaczął, ale mu przerwałam.

- Kto ci powiedział o mojej relacji z Noah? Poza tym Michael wcale nie jest podobny ani do ciebie ani do Noah.

- Masz rację. Michael Miller jest dużo bardziej seksowny niż nasza dwójka razem wzięta.

- Powtórzę moje pytanie. Kto ci o tym powiedział?

- Powiedzmy sobie szczerze, że pół miasta o tym wie. No może nie licząc tych debili z twojej szkoły, którzy zakładają się o to kto cię rozdziewiczy - chyba wolałam nie wiedzieć skąd ma te informacje.

Odeszłam od stołu i skierowałam się w stronę schodów.

- Nie będziesz już jadła?! - krzyknął za mną Matthias.

- Nie jestem już głodna! - odkrzyknęłam.

- W takim razie dzięki za śniadanie!

- Proszę bardzo - powiedziałam cicho, wchodząc do swojego pokoju.

Continue Reading

You'll Also Like

17.7K 208 28
W świecie baśni i legend historie toczą się niezmiennie tym samym torem od pokoleń. Coraz częściej jednak postacie buntują się i chcą stać się kowala...
92.2K 1.5K 34
-jesteś kurewsko podniecające w tym wdzianku.. Wiesz aniołku? -wystękał z bólem w spodniach Ashley -tak wiem to, wyjdę tak na miasto.. -powiedziałem...
917 5 3
Przeróżne opowiadania
4.9K 131 26
No talksy, a co? Niektóre wydarzenia będą połączone z książką 🎀 40 części 🎀 PS: Sama wymyślam i nie ma ib 🎀