Get You // Niall Horan ✔

By JustineBailey

1.1M 58.6K 14.2K

#GetYouPL ... "To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia." More

▹ Prolog 00
▹ Rozdział 01
▹ Rozdział 02
▹ Rozdział 03
▹ Rozdział 04
▹ Rozdział 05
▹ Rozdział 06
▹ Rozdział 07
▹ Rozdział 08
▹ Rozdział 09
▹ Rozdział 10
▹ Rozdział 11
▹ Rozdział 12
▹ Rozdział 13
▹ Rozdział 14
▹ Rozdział 15
▹ Rozdział 16
▹ Rozdział 17
▹ Rozdział 18
▹ Rozdział 19
▹ Rozdział 20
▹ Rozdział 21
▹ Dandelion
▹ Rozdział 22
▹ Rozdział 23
▹ Rozdział 24
▹ Rozdział 25
▹ Rozdział 26
▹Rozdział 27
▹ Rozdział 29
▹Rozdział 30
▹Rozdział 31
▹ Rozdział 32
▹Rozdział 33
▹Rozdział 34
▹ Rozdział 35
▹ Rozdział 36
▹ Rozdział 37
▹ Rozdział 38
▹ Epilog.
▹ Od Autorki

▹Rozdział 28

17.8K 1.1K 338
By JustineBailey

Muzyka u góry...

Wścibskie spojrzenia pojawiają się z chwilą gdy stajemy na podjeździe Aarona. Już tam znajdujemy mnóstwo ludzi, którzy ochoczo witają się z Niallem, choć ten zachowuje się, jakby nie znał większości z nich. Co dziwne, kiedy widzą nas razem nikt nie wydaje się zaskoczony, jakby wszyscy spodziewali się, że dzień w którym zaczniemy wychodzić razem na imprezy nadejdzie prędzej czy później. To absurdalne więc staram się o tym nie myśleć, by bawić się jak najlepiej.

Kiedy wchodzimy do domu w jednej minucie z niewidzialnej dziewczyny staję się taka jak inni i z lekkim uśmiechem stwierdzam, że to uczucie jest niesamowicie przyjemne. Zauważam, że Niall mi się uważnie przygląda, ale ponieważ nie komentuje mogę zignorować jego spojrzenie. Mam wrażenie, że ta noc będzie jedną z najlepszych, bez strachu i niepokoju i czuję się jak balon wypełniony miłą energią.

Cały dobry humor pryska w sekundzie, gdy zauważam Amy przedzierającą się przez tłum w naszą stronę. A konkretniej w stronę Nialla, bo witając się z nim nie zaszczyca mnie nawet spojrzeniem. Wpija się w jego usta, a on oddaje pocałunek, choć nie zauważam rumieńców, ani przyspieszonego oddechu, które były tak wyraźne tamtej nocy.

Gniew zaciska moje płuca, ale nie zdaję sobie sprawy z tego, że wstrzymuję oddech, dopóki Niall nie odrywa się od Amy, a ja z powrotem mogę zaczerpnąć powietrza. Pochyla się w moją stronę, ale mimo tego wyraźnego gestu Amy wciąż zdaje się mnie nie zauważać.

- Poradzisz sobie? - Szepcze do mojego ucha. Patrzę na niego, nie mając pojęcia co powinnam zrobić, ale wściekłość każe mi kiwnąć głową i pozwolić mu na to co tylko zechce. Stoję więc jak kołek pośród dziesiątek ludzi z mojej szkoły, choć tak naprawdę każdy z nich jest dla mnie obcy  i patrzę jak jedyna znana mi osoba, ciągnie za rękę mojego śmiertelnego wroga, prawdopodobnie do jednego z pustych pokoi, by zrobić to, czego ja nie zdołałam.

Czuję się gorzej, niż okropnie, więc idę w stronę stolików z jedzeniem, chwytam papierowy kubek i nalewam sobie pączu do pełna. Upijam łyk i krzywię się, uświadamiając sobie, że w napoju jest zdecydowanie zbyt dużo wódki, nawet jak na taką imprezę. Zaciskam powieki i znowu piję starając się rozluźnić i zignorować palący ból w przełyku. Dla innych pewnie nie jest on tak bardzo wyczuwalny, ale to pierwszy raz, kiedy piję alkohol od... naprawdę bardzo dawna. Stoję przy stolę popijając pącz dopóki nie czuję się na tyle pewnie, by zachowywać się jak wszyscy wokół i po prostu wtopić się w tłum.

- Nie sądziłem, że Cię tu zobaczę. - Odwracam się, a na widok Liama nie umiem powstrzymać krzywego grymasu. Nie znam go zbyt dobrze, ale drażni mnie to, że próbuje na siłę się do mnie zbliżyć. Nie chcę sprawić mu przykrości, więc staram się nic po sobie nie poznać i zachowywać się miło.

- Też nie sądziłam, że się tu pojawię. - Odpowiadam pogodnie. Zaczyna mi się kręcić w głowie, ale ku mojemu zaskoczniu jest to przyjemne uczucie, więc znowu dolewam sobie pączu. Czuję, że dzisiaj będzie dzień, w którym choć na chwilę zapomnę o strachu i niepewności i dowiem się jak to jest żyć chwilą i nie myśleć o konsekwencjach.

- Przyszłaś sama czy ze swoim chłopakiem? - Pyta, a ja krzywię się nieznacznie, zdając sobie sprawę, że mówi o Niallu. Nie mogę zrozumieć czemu nie łapie, że nic nas nie łączy, mimo tego, że już raz mu to tłumaczyłam.

- Nie mam chłopaka. - Mamrotam ze złością. - Ale przyszłam z Niallem.

Liam kiwa głową, a jego wyraz twarzy zmienia się, jakby nagle coś zrozumiał. Gdybym była trzeźwa pewnie zapytałabym go o co chodzi, ale teraz jakoś mnie to nie obchodzi. Mam ochotę napić się czegoś co nie zawiera alkoholu, bo powoli dociera do mnie, że przeholowałam i powinnam się ogarnąć. Lekko się zataczając idę w stronę kuchni, zupełnie ignorując Liama, który idzie za mną dotrzymując mi towarzystwa.

- Ten dupek zostawił Cię tu samą? - Słyszę znowu i odwracam się nagle zirytowana jego natarczywością.

- Nie jest dupkiem. - Nie mam pojęcia dlaczego, ale teraz, kiedy trochę wypiłam czuję jeszcze większą potrzebę, by go bronić. Liam w geście poddania unosi ręce do góry, ale jednocześnie z dezaprobatą kręci głową, jakby był niezadowolony z faktu, że biorę stronę Nialla.

- Ale jednak Cię zostawił. - W chwili, gdy po raz kolejny uświadamia mi, że zostałam sama pośród dziesiątek ludzi, dla których jestem nikim czuję, że dłużej nie wytrzymam udawać silnej. Zatrzymuję się w pół kroku, kiedy mój podbródek zaczyna niebezpiecznie drgać. Choć wciąż daje radę powstrzymywać łzy czuję, że muszę się stąd wydostać, bo dzielą mnie ułamki sekund zanim się rozkleję. To załamanie przyszło tak nagle, że nie pozostaje mi nic innego, niż wybiec z salonu i gorączkowo szukać wyjścia z domu. Alkohol zaburza moją orientację i zanim znajduję drogę mija żałośnie długa chwila, w czasie której uświadamiam sobie, że uciekając stąd nie uda mi się zgubić nachalnego Liama. Czuję ciepło, które emituje jego dłoń gdzieś w dole moich pleców i zdecydowanie mi się ono nie podoba.

Kiedy wreszcie jesteśmy na zewnątrz, a brunet po raz kolejny pyta mnie czy wszystko w porządku  dopadają mnie wyrzuty sumienia. Nie powinnam traktować go tak surowo tylko dlatego, że Niall go nie lubi. Może i zachowuje się jak natarczywa mucha w upalny dzień, ale mimo wszystko wydaje się mieć dobre chęci i z pewnością nie ma złych zamiarów.

Ale ta ręka... Zdecydowanie jest zbyt nisko i nawet w takim stanie absolutnie mi się to nie podoba. Odpycham go od siebie, a on nie próbuje zbliżyć się ponownie co potwierdza, że wcale nie planuje nic co mogłoby mi się nie spodobać.

- Przejdziemy się? - Proponuje cicho i spokojnie, jednocześnie patrząc na mnie prosząco. Wiem, że gdybym odmówiła miałabym wyrzuty sumienia i czułabym się źle, że po raz kolejny odrzucam jego zainteresowanie. Kiwam więc głową, głęboko wdychając świeże powietrze, jakby mogło sprawić, że alkohol wyparuje z mojej krwi i przywróci mi zdolność racjonalnego myślenia.

Liam utrzymuje między nami bezpieczny dystans, akceptując bariery jakie wyznaczyłam i podąża za mną, jakby nie przeszkadzało mu, że idę przed siebie bez jakiegokolwiek celu.

- Jak twoja twarz? - Pytam bez sensu, choć żadnemu z nas nie przeszkadzała cisza. Przyglądam się mu uważniej, stwierdzając, że siniaki przybrały już jaśniejszy kolor i pewnie niedługo całkowicie znikną.

- Jest okej, prawie nie czuję, że coś z nią nie tak. - Odpowiada rozbawiony, a ja uśmiecham się wbrew sobie. Czuję się źle, że został skrzywdzony tylko dlatego, że za dużo wypił i powiedział coś czego tak na prawdę pewnie nie miał w ogóle na myśli.

- Chyba powinnam przeprosić Cię za Nialla. - Mamrotam zawstydzona. - Od zawsze miał swoje wybuchy i nawet małe rzeczy doprowadzały go do złości.

Każdy ma swoje wady i choć Niall próbuje pokazać innym, że ma ich więcej, niż przeciętny człowiek ja wiem, że to nie jest prawda. Ludzie za bardzo go lubią, a on w głębi serce nie czuje się z tym dobrze.

- Przecież to nie twoja wina. - Głos Liama przerywa moje przemyślenia. - Świat nie zawsze jest sprawiedliwy.

Zaskoczona podnoszę głowę, bo nie wydaje mi się, żeby jego ostatnie słowa odnosiły się do bójki z blondynem. Mam wrażenie, że to zdanie ma jakiś głębszy podteskt, a dziwny błysk w oczach bruneta tylko upewnia mnie w tym przekonaniu. Mam ochotę zapytać go o co chodzi, ale alkohol, który dotychczas dodawał mi odwagi nagle gdzieś odpłynął pozostawiając tylko zmęczenie. Moje powieki ciążą, jakby moje rzęsy nagle stały się dłuższe i grubsze i czuję, iż tylko sen sprawi, że poczuje się lepiej.

- Odwieść Cię? - Liam wskazuje na srebrną hondę zaparkowaną wzdłuż uliczki. Choć szliśmy w zupełnie innym kierunku od domu dzieli mnie niecałe dziesięć minut drogi, więc jego pytanie tylko wzmaga moją podejrzliwość.

- Nie trzeba, mieszkam niedaleko. - Mówię stanowczo, jakby o tym nie wiedział. Po raz kolejny zauważam, że jest rozbawiony. Z niewiadomych powodów jego dobry humor tylko podjudza moją irytację i kiedy się odzywam mój głos jest niewątpliwie zbyt ostry, niż na to zasługuje:

- Co znowu?

Wzrusza ramionami, choć wyraźnie widzę jak stara się powstrzymać wybuch śmiechu.

- Po prostu zachowujesz się, jakbym był seryjnym mordercą, albo miał powiązania z Rosyjską mafią. - Chichocze. Staję w bezruchu nawet nie zastanawiając się nad jego słowami. Wiem, że ma racje i wychodzę przed nim na wystraszoną idiotkę, która nie ufa nawet chłopakowi z własnej szkoły.

- Właściwie to chyba nie taki zły pomysł. - Zaczynam odczuwać wdzięczność za jego propozycję, bo im szybciej dostanę się do domu, tym szybciej będę mogła położyć się do łóżka.

***

Tweetujcie co myślicie z Hashtagiem #GetYouPL, ostatnio opinii nie było zbyt wiele, ale pewnie dlatego, że nikt nie mógł pisać o niczym innym, niż Zayn. Jak się trzymacie?

Continue Reading

You'll Also Like

584K 25.6K 34
Vicki, znana niegdyś jako "Grubella" z czasów gimnazjum, wraca po kilku latach do liceum w Miami jako seksowna i pewna siebie dziewczyna. Kiedyś wzbu...
1.9M 64.7K 52
Naiwna nastoletnia miłość. Niezrozumiała, pełna niedomówień, czasami bez sensu, źle zaczęta, błędna, pełna pomyłek i złych zachowań. A jednak wciąż m...
1.4M 69.3K 43
Po tym, jak niespodziewanie pocałował mnie na boisku wiedziałam, że to niestety nie będzie koniec. Od:Harry Mam nadzieję, że się wyśpisz bo mam zam...
7.7K 254 35
Hej. Nazywam się Maddie Scatters. W ostatnim czasie przeprowadziłam się z Missisipi do Los Angeles. Jutro zaczynam mój pierwszy dzień w nowej szkole...