▹Rozdział 28

17.8K 1.1K 338
                                    

Muzyka u góry...

Wścibskie spojrzenia pojawiają się z chwilą gdy stajemy na podjeździe Aarona. Już tam znajdujemy mnóstwo ludzi, którzy ochoczo witają się z Niallem, choć ten zachowuje się, jakby nie znał większości z nich. Co dziwne, kiedy widzą nas razem nikt nie wydaje się zaskoczony, jakby wszyscy spodziewali się, że dzień w którym zaczniemy wychodzić razem na imprezy nadejdzie prędzej czy później. To absurdalne więc staram się o tym nie myśleć, by bawić się jak najlepiej.

Kiedy wchodzimy do domu w jednej minucie z niewidzialnej dziewczyny staję się taka jak inni i z lekkim uśmiechem stwierdzam, że to uczucie jest niesamowicie przyjemne. Zauważam, że Niall mi się uważnie przygląda, ale ponieważ nie komentuje mogę zignorować jego spojrzenie. Mam wrażenie, że ta noc będzie jedną z najlepszych, bez strachu i niepokoju i czuję się jak balon wypełniony miłą energią.

Cały dobry humor pryska w sekundzie, gdy zauważam Amy przedzierającą się przez tłum w naszą stronę. A konkretniej w stronę Nialla, bo witając się z nim nie zaszczyca mnie nawet spojrzeniem. Wpija się w jego usta, a on oddaje pocałunek, choć nie zauważam rumieńców, ani przyspieszonego oddechu, które były tak wyraźne tamtej nocy.

Gniew zaciska moje płuca, ale nie zdaję sobie sprawy z tego, że wstrzymuję oddech, dopóki Niall nie odrywa się od Amy, a ja z powrotem mogę zaczerpnąć powietrza. Pochyla się w moją stronę, ale mimo tego wyraźnego gestu Amy wciąż zdaje się mnie nie zauważać.

- Poradzisz sobie? - Szepcze do mojego ucha. Patrzę na niego, nie mając pojęcia co powinnam zrobić, ale wściekłość każe mi kiwnąć głową i pozwolić mu na to co tylko zechce. Stoję więc jak kołek pośród dziesiątek ludzi z mojej szkoły, choć tak naprawdę każdy z nich jest dla mnie obcy  i patrzę jak jedyna znana mi osoba, ciągnie za rękę mojego śmiertelnego wroga, prawdopodobnie do jednego z pustych pokoi, by zrobić to, czego ja nie zdołałam.

Czuję się gorzej, niż okropnie, więc idę w stronę stolików z jedzeniem, chwytam papierowy kubek i nalewam sobie pączu do pełna. Upijam łyk i krzywię się, uświadamiając sobie, że w napoju jest zdecydowanie zbyt dużo wódki, nawet jak na taką imprezę. Zaciskam powieki i znowu piję starając się rozluźnić i zignorować palący ból w przełyku. Dla innych pewnie nie jest on tak bardzo wyczuwalny, ale to pierwszy raz, kiedy piję alkohol od... naprawdę bardzo dawna. Stoję przy stolę popijając pącz dopóki nie czuję się na tyle pewnie, by zachowywać się jak wszyscy wokół i po prostu wtopić się w tłum.

- Nie sądziłem, że Cię tu zobaczę. - Odwracam się, a na widok Liama nie umiem powstrzymać krzywego grymasu. Nie znam go zbyt dobrze, ale drażni mnie to, że próbuje na siłę się do mnie zbliżyć. Nie chcę sprawić mu przykrości, więc staram się nic po sobie nie poznać i zachowywać się miło.

- Też nie sądziłam, że się tu pojawię. - Odpowiadam pogodnie. Zaczyna mi się kręcić w głowie, ale ku mojemu zaskoczniu jest to przyjemne uczucie, więc znowu dolewam sobie pączu. Czuję, że dzisiaj będzie dzień, w którym choć na chwilę zapomnę o strachu i niepewności i dowiem się jak to jest żyć chwilą i nie myśleć o konsekwencjach.

- Przyszłaś sama czy ze swoim chłopakiem? - Pyta, a ja krzywię się nieznacznie, zdając sobie sprawę, że mówi o Niallu. Nie mogę zrozumieć czemu nie łapie, że nic nas nie łączy, mimo tego, że już raz mu to tłumaczyłam.

- Nie mam chłopaka. - Mamrotam ze złością. - Ale przyszłam z Niallem.

Liam kiwa głową, a jego wyraz twarzy zmienia się, jakby nagle coś zrozumiał. Gdybym była trzeźwa pewnie zapytałabym go o co chodzi, ale teraz jakoś mnie to nie obchodzi. Mam ochotę napić się czegoś co nie zawiera alkoholu, bo powoli dociera do mnie, że przeholowałam i powinnam się ogarnąć. Lekko się zataczając idę w stronę kuchni, zupełnie ignorując Liama, który idzie za mną dotrzymując mi towarzystwa.

Get You // Niall Horan ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz