Część Mnie

By emice_joo

136K 2.5K 216

LICEUM · HE FELL FIRST · BAD BOY Nicholas to pewny siebie, przystojny kolega z klasy Jasmine. Jednak członek... More

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 27*
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30*
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33*
Rozdział 34
Rozdział 35*
Rozdział 36
Rozdział 37*
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40*
Rozdział 41*
Rozdział 42
Rozdział 43*
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46*
Rozdział 47*
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51*
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55*
EPILOG

Rozdział 26

2.1K 45 0
By emice_joo

Jasmine

Przygotowuję się do olimpiady z geografii na koniec roku, dzięki której będę miała szansę na stypendium. Pani Murphy zostawiła mnie samą w klasie na czas przerwy, a sama wyszła do pokoju nauczycielskiego.

Zaproponowała mi miejsce w ostatniej ławce, skierowawszy krzesło tyłem do tablicy. Stwierdziła, że w ten sposób uczniowie innej grupy nie będą mi przeszkadzać. Właśnie wybrzmiał dzwonek na lekcje, a ja wertuję książkę natrafiając w końcu na wzór do potrzebnych obliczeń. W końcu ją znajduję. Przypominam sobie te, których ostatnio się uczyliśmy, ale przez ostatnie wydarzenia nie mogę się skupić. Mam pełną głowę myśli, a wzory zlewają się w jedną całość. Jestem pewna, że namieszam na olimpiadzie, czym zasmucę Panią Murphy, ale nie mogę się zmusić do skupienia.

Biorę pierwszą z kartek daną mi przez nauczycielkę. Zaczynam pierwsze zadanie, kiedy za sobą słyszę rozmowy wchodzących uczniów. Pani Murphy jeszcze się nie pojawiła, co powoduje, że w klasie panuje luźna atmosfera.

Wybita z rytmu, ponownie czytam polecenie zadanie kiedy ktoś kładzie ręce na moich oczach. Są duże, a ich temperatura ciepła. I już wiem, do kogo należą.

Przez moje ciało przechodzi przyjemny prąd.

- Zgadnij, kto to – odzywa się głęboki, męski głos, ale ja nie muszę zgadywać. Rozpoznałabym wszędzie. Nie mogłabym ich pomylić z jakimkolwiek innym. Zbyt wiele razy miewałam sny, w których prowadziliśmy obydwoje rozmowy.

Nie widzieliśmy się od czasu, kiedy się pocałowaliśmy. Ściślej - kiedy on mnie pocałował. Nie miałam żadnego wpływu na tamtą sytuację. Po prostu ujął moje usta w objęcia niczym swoją własność, a następnie wcisnął w nie swój język. Nie mogę udawać, że nie podoba mi się ta zaborczość.

Do brzucha dotarła już informacja o Nicholasie. Motylki fikają koziołki, a moje policzki płoną.

- Nicholas, zdejmij z moich oczów swoje dłonie, jestem zajęta – odpyskuję, wbrew temu, co myślę. Zwyczajnie się z nim droczę. I może nie chcę, aby wiedział o tym, jak bardzo działa na mnie jego obecność.

- A w czym niby? Co jest ważniejsze ode mnie? - kradnie krzesło z sąsiedniej ławki i przestawia je tak, by siedzieć obok mnie. Wydaje się przejęty moją groźbą, co wprawia mnie w delikatne uczucie satysfakcji. Poza tym, wygląda na dziwnie zadowolonego. Czy to nie on ostatnio się ze mną ostro pokłócił? Zaczynam podejrzewać, że to jego klon.

Jego dłoń ląduje na ławce, a ja wpatruje się w nią zbyt długo, niż można było uznać to za normalne zachowanie.

Mam wrażenie, jakbym znała dokładnie każdą linie papilarną tych palców i wiedziała, gdzie przechodzi każda z wypukłych żył na dłoni.

- Rozwiązuje zadania – rzucam niedbale, lekko zdezorientowana jego obecnością. Przenoszę wzrok z powrotem na wzory, ale teraz, wydają się mieszaniną dziwnych znaków.

- Nie widać – mówi, a ja spoglądam na kartkę przed sobą. Uświadamiam sobie, że jest pusta. Jak dotąd nie wykonałam na niej żadnych obliczeń. Niczego. Wydaje mu się, że zmyślam. Trzymam długopis nad kartką nie wiedząc, jakiej odpowiedzi się ode mnie oczekuje w zadaniu, mimo że przeczytałam je już trzy razy.

- Jak mam się skupić skoro panuje tu taki wrzask? – bronię się.

- Może ja ci pomogę? - jego oferta jest kusząca, ale wolę udawać, jakbym w ogóle nie brała jej pod uwagę.

- Nie sądzę, żebyś... – przerywam, gdy staje za mną i zakłada ręce na mojej klatce piersiowej. Opiera podbródek na jednym z moich ramion i zagląda do kartki. Moje serce przestaje bić. Nie jestem przyzwyczajona do jego bliskości. Zachowuję za to resztki rozsądku, by go upomnieć.

- Nicholas - mówię twardo. - Zaraz wejdzie tu nauczycielka i nas zobaczy. Nie chcę, żeby się krzywo na mnie patrzyła jakbym była jedną z tych dziewczyn które się liżą po korytarzach z chłopakami.

Dokładnie to mam na myśli: jedną z TYCH dziewczyn, na które działa twój urok.

Nagle jestem zazdrosna o każdą dziewczynę, którą dotykał. Nie jestem pierwsza, ale chciałabym sądzić, że ostatnia, ale wiem, że to głupie założenie. Pochmurnieję na przypomnienie sobie tego faktu.

- Odejdź – cedzę przez zęby.

Jestem jednocześnie skrępowana jak i uradowana, kiedy mówi:

- Nie mam takiego zamiaru. Co staje na przeszkodzie? Może my też się będziemy całować po korytarzach?

- Nie jesteś już na mnie zły? Ostatnim razem powiedziałeś że...

- Ćssi – przykłada palec do moich ust. – To już nieważne.

- Rozmawiałeś z dyrektorem?

- Niepotrzebnie na ciebie naskoczyłem – mówi ze skruchą.

Siedzę jak wryta. Czy to ten sam Nicholas?

- Potrzebnie. To była moja wina, pewnie masz teraz problemy.

- Nie. Poszedłem na kompromis z dyrektorem, że jeśli jeszcze raz się coś takiego powtórzy, to będzie wobec mnie bez litościwy. Mam tylko nadzieję, że następnym razem pomyślę, zanim zajdę ci za skórę.

- Przepraszam – powtarzam tylko.

- Już nie musisz. Wszystko wyjaśnione.

- Ale ja napra... – nie udaję mi się dokończyć, kiedy ucisza mnie pocałunkiem. Zatapiam się w zbliżeniu naszych ust. Zapominam o całym świecie, kiedy mam go tak blisko siebie.

Mrowienie całego ciała potęguje, ale jest przyjemne.

Słysząc zbliżające się kroki, gwałtownie odrywam się od niego jak poparzona. Drzwi klasy się otwierają, a do środka wchodzi nauczycielka.

- Panie Nicholasie Hemsworth. Proszę zająć swoje miejsce.

Czuję, jak moje policzki zmieniają kolor na czerwony i cieszę się, że siedzę tyłem do nauczycielki.

– I więcej nie wciskać więcej języka do ust Panny Williams na moich lekcjach – dodaje twardo.

Widziała mnie.

A teraz wszyscy wiedzą, że się całowaliśmy.

Mam ochotę zapaść się pod ziemię.

Spoglądam na Nicholasa, kiedy ten siedzi już na swoim miejscu. Spojrzenia się krzyżują. Ja posyłam mu mordercze spojrzenie, a on uśmiecha się zaborczo, jakby o to mu chodziło, by cały świat dowiedział się, że wciska język do moich ust.

Co za wstyd.

Kulę się na swoim miejscu i mam wrażenie, że w pomieszczeniu brakuje dla mnie tlenu. Nie wiem, czy to za sprawą nieprzyjemnej sytuacji, obecności Nicholasa, czy tego, jak rozpalił mnie pocałunkiem.

- Dzień dobry pozostałym. Dzisiaj będziemy kontynuować ostatni temat. Jest dosyć obszerny, jak mogliście zauważyć. A ty, Jasmine, rozwiązuj obliczenia które dla ciebie przygotowałam. Będę systematycznie sprawdzać twoje postępy.

Robię więc, co mi karzę. Z uśmiechem na twarzy, którego nie zdołam zedrzeć.

***

Pod koniec lekcji moje wyniki zostały sprawdzone i poprawione przez panią Murphy. Zaproponowała także zajęcia pozalekcyjne, żeby mi wytłumaczyć kwestie których nie rozumiem. Na moje szczęście, nie patrzyła się na mnie z pogardą po tym, czego była świadkiem. W klasie już nikogo nie ma, kiedy wybrzmiewa dzwonek na lunch.

Zmierzam do drzwi zostawiając nauczycielkę wertującą dziennik i się żegnam. Wychodzę, kierując się korytarzem w lewo. Zamyślona segreguję kartki, z zamiarem schowania ich do podręcznika, kiedy ktoś łapie mnie w biodrach.

Z moich ust ulatnia się pisk. Lekko się skulam i odwracam. Mogłam się tego spodziewać. To nie kto inny jak pieprzony, przystojny Hemsworth. Nie jestem przyzwyczajona do tego, że jakiś facet narusza moją przestrzeń prywatną. W dodatku facet, który sprawia, że cała drżę na samo wspomnienie o nim.

- Mówiłam ci żebyś się odsunął! Nie posłuchałeś mnie – robię poważną minę, chcąc wywołać w nim wyrzuty sumienia. Nie chcę, aby więcej pedagogów widziało moje zbliżenia z Nicholasem.

Kilka osób z otoczenia przygląda nam się podejrzliwie. Ostatnio staliśmy się obiektem plotek. Nienawidzę zbierać uwagę innych, a zdaje się, że Nicholas nie potrafi inaczej.

- Przecież nic się nie stało, co? – patrzy się na mnie maślanymi oczami, chcąc się wybielić.

- Stało się! - kłamię w żywe oczy. - Nie zamierzam zbierać przez ciebie uwag.

- Jas - zwraca się do mnie czule, a w moim brzuchu ponownie zbierają się motylki. To miłe uczucie, do którego się jeszcze nie przyzwyczaiłam. - Żaden nauczyciel nie dałby ci uwagi. Jesteś zbyt dobrą uczennicą.

Jego komplement sprawia, że się rumienię.

- Żadnego zbliżania się do mnie w szkole – wskazuję na niego palcem podkreślając tym moje ostrzeżenie, chociaż cicho liczę na to, że mnie nie posłucha. Tak naprawdę chcę, by pokazał wszystkim, jak bardzo mnie pragnie.

- No hej, nie bądź na mnie zła – całuje mnie szybko w policzek,nim mój refleks mu na to nie pozwoli. Z trudem go od siebie odpycham.

- Mówię poważnie – rzucam przez ramię, kiedy podąża za mną.

Nie wiem jak określić naszą relację. Czy to już związek? Powinniśmy o tym porozmawiać? Czy może mam czekać, aż się wprost zapyta, czy zostanę jego dziewczyną? Z pewnością nie. To dziecinne. Wydaje mi się, że o tym się po prostu wie. Nie kwestionuje się tego. Czasami relacje bywają skomplikowane i właśnie tak określiłabym tą, w jakiej znalazłam się ja z Nicholasem. W zasadzie, to od dnia w którym spotkaliśmy się w kawiarni wszystko zaczęło iść do przodu, pomijając fakt, że na końcu był dla mnie oziębły. Później wywołał kłótnie ( albo to ja ją wywołałam?), która zamiast przeszkodzić, wyprowadziła naszą relację na wyższy poziom. Dogryza mi i mnie całuje. Całuje. Rozpływam się na samo wspomnienie. Z pewnością zmierza to w kierunku związku, co znaczy, że coś do mnie czuje. Tak, jak ja do niego. Z każdym dniem pragnę go coraz bardziej.

Przystaję przy szafce, z zawodem rejestrując, że Nicholas zajął się rozmową z Colem i Lukiem. Są jego przyjaciółmi i to zrozumiałe, że z nimi również spędza czas, ale z jakiegoś powodu jestem zazdrosna o każdego, kto zajmuje jego uwagę. Nawet, jeżeli tymi osobami są faceci, o co nie powinnam się martwić.

- Czy ty mi czasem nie zapomniałaś o czymś powiedzieć? – Larissa zamyka moją szafkę, a gdy ponownie próbuję ją otworzyć. Nie pozwala mi na to, przyciskając do niej swoją dłoń.

- Hmm - udaję zamyśloną, chociaż wiem, do czego zmierza. - O czym?

- Nie udawaj kretynki. Widziałam, jak razem rozmawialiście. Nie wyglądaliście na pokłóconych. Więc pocałował cię, a teraz jesteście parą? – Larrisa snuje domysły, które jak zawsze trafiają w punkt.

- Też chciałabym wiedzieć. Ciężko określić to jako związek po dwóch pocałunkach, nie sądzisz?

- Co?! - Larissa krzyczy, nie zważając na otoczenie. Przez chwile wszystkie oczy są zwrócone ku naszej dwójce.

- Uspokój się! - syczę, próbując nakłonić ją do większej dyskrecji.

- Już dwóch? - wytrzeszcza oczy. - Jestem do tyłu o kilkanaście lat świetlnych. Jas, przyzwyczaiłam się, że w twoim życiu miłosnych niewiele się dzieje. Nie możesz mnie tak teraz bombardować takimi informacjami!

- Hej! – próbuję się bronić. - Pragnę przyznać, że nie byłam inicjatorką żadnego z tych pocałunków.

- On ci się podoba, ty się podobasz jemu. To widać gołym okiem. Czy może być piękniej? – uśmiecha się szeroko, opierając plecami o szafkę.

- Nie wiem czy mu się podobam, mówiłam ci, że to są tylko moje głupie myśli.

- Weź już nie zgrywaj. Nie całowałby cię, gdybyś mu się nie podobała! - Larissa piszczy uradowana, a ja przewracam oczami. Ignoruję fakt, że podoba mi się wizja naszej dwójki razem.

Continue Reading

You'll Also Like

280K 7.4K 46
Aurora Freeman, obiecująca lekkoatletka, za sprawą stypendium zyskuje możliwość wkroczenia w mury nowego liceum. Z pozoru całkiem normalna sprawa, je...
416K 34.6K 23
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...
4.6K 516 9
Kiedy jedna z córek burmistrza ponosi śmierć w zagadkowych okolicznościach, całe Asheville traktuje rodzinną tragedię, jako publiczną sensację, nie z...
87.5K 1.8K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...