Rozdział 6

3.7K 75 3
                                    

Jasmine

Udaję się w stronę sali do matematyki, kiedy przypominam sobie, że powinnam powtórzyć sobie ostatnią lekcję z racji, że odpytywanie to ulubiona część lekcji Mrs Murphy. Krzywię się. Nie umiem kompletnie nic. Wyjmuję z plecaka zeszyt i potrzebne przybory, po czym siadam na swoim miejscu. Pospiesznie przewracam notatki modląc się, abym została dzisiaj oszczędzona od dzisiejszego odpytywania. Próbuję zrozumieć praktykę, której stosowaliśmy przy obliczaniu ostatnich zapisanych zadań.

Usiłuję tak szybko, jak to możliwe, zapamiętać uwagi zanotowane na marginesie, ale zapisałam je w niestaranny sposób, przez co nie jestem w stanie odszyfrować niektórych cyfr. Klnę w myślach na samą siebie. Nie minął nawet tydzień od rozpoczęcia roku szkolnego, a moja motywacja zdążyła się już ulotnić. Cóż, najwyraźniej minęły czasy, kiedy podekscytowana oczekiwałam na powrót do szkolnej ławki znudzona codziennym przebywaniem w domu z ogromem wolnego czasu, którego nie potrafiłam produktywnie wykorzystać.

- Dzień dobry, dzisiaj zajmiemy się rozwiązywaniem zadań, które rozpoczęliśmy na ostatnich zajęciach, aleee – przeciągnęła z charakterystycznym dla siebie akcentem. - Zanim do tego przejdziemy, chciałabym tradycyjnie kogoś przepytać.

Po usłyszeniu tych słów odczuwam nieprzyjemne uczucie, które już dawno u siebie nie odnotowałam. Żołądek kurczy mi się ze stresu.

– Poczekajcie cierpliwie. Wpiszę tylko temat lekcji do dziennika i sprawdzę obecność.

Szkolne odpytywanie nigdy nie wzbudzało radości u osób nieprzygotowanych. Nieprzygotowanie! Czemu ja na to nie wpadłam? Zerkam na nauczycielkę przewracającą strony dziennika. Pospiesznie wyjmuję kartkę na której zapisuje pytanie. Powoli uchodzi ze mnie zgromadzone napięcie. 

„Nie nauczyłam się. Zgłoszę nieprzygotowanie, a ty?"

Dyskretnie podaję ją Lariss'ie znajdującej się za mną. Po krótkiej chwili czuję kłucie długopisem w plecy, otrzymując odpowiedź.

„Nie czytałaś nowego regulaminu? Sprytna Judith Murphy zmieniła zasady i od tego roku nie można zgłaszać nieprzygotowania w trakcie lekcji."

Poczułam docierające do mnie zrezygnowanie. Może uda się taktyka kurczenia się za krzesłem osoby siedzącej przede mną i unikaniem kontaktu wzrokowego.

Często tak robiłam mając nadzieję, że moja obecność nie będzie rzucała się w oczy nauczycielowi.

– No dobrze, może mamy jakiegoś ochotnika? – To już etap, w którym ulegam palpitacji serca. Wraz z wydłużającą się grobową ciszą w klasie mieszczącej blisko trzydzieści osób, staram się uspokoić nerwy. Jedna jedynka nie zaszkodzi, a ja już i tak nie mogę nic zrobić, prawda? Uspokój się Jasmine, to tylko matematyka.

– W takim razie do odpowiedzi zapraszam numer...

Moje metody na uspokojenie się chyba nie pomagają, bo dłużej nie wytrzymam tego napięcia.

– Czternasty.

Wypuszczam wstrzymywane dotąd powietrze. Czternastka to Alec, skromny i cichy, trzymający się z dala od reszty błazeńskich typów w tej klasie. Może nie należy do najprzystojniejszych facetów w szkole, ale nie jest również brzydki. Określiłabym go jako przeciętnego. Jest osobą płci przeciwnej z którą często rozmawiam, w przeciwieństwie do arogantów, których unikam. Nigdy nie czułam do niego nic więcej, traktując go zawsze jako dobrego kolegę. Myślę, że miałby niezłe powodzenie u płci przeciwnej, gdyby tylko był pewny siebie.

Obserwuję, jak Alec zmierza w kierunku tablicy. Matematyczka zapisuje na tablicy przykład, który braliśmy na ostatniej lekcji. Mrs Murphy przerzuca stos kartek wśród małego bałaganu na  swoim biurku, najwyraźniej czegoś szukając.

Część MnieWhere stories live. Discover now