Rozdział 14

2.3K 49 3
                                    

Jasmine

Zwykle nie skupiam się na matematyce, bo od zawsze stanowiła dla mnie czarną magię. Lekcje tego przedmiotu mnie nudzą, bo jedyne czego na nich się nauczyłam, to właśnie to, że niczego się nie nauczę. Nawet jeśli się staram. Moje wyniki są rozbieżne w porównaniu do możliwych odpowiedzi. Kiedy to do mnie dotarło, przestałam się wysilać, aby zostać piątkową uczennicą. Trójka zdecydowanie mi wystarcza.

Więc nudziły mnie. Do czasu.

Kiedy zauważyłam, że Nicholas na mnie patrzy, lekcje mijają ciekawiej.

Analizuję wszystko co miało z nim związek w ostatnim czasie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie poznam prawdy. Ona siedzi w Nicholasie. Nie mogę niczego pewnego wysnuć z jego zachowania. To wydaje się niedorzeczne.

Przerabiam wszystko od początku. I tak już od kilku dni. To spirala, która nie ma końca.

Od momentu, aż zauważyłam go przez szybkę w oknie, aż po to, aż zniknął za drzwiami przebieralni.

Jego ręce na mojej talii.

Lekcje matematyki, na których mnie obserwuje.

Spotkanie się naszych oczu w kawiarni.

To, z jakim zainteresowaniem mnie słucha, gdy mówię do niego.

Jego zazdrość względem Aleca i Noaha.

Nie myśl o nim – rozkazuję sobie.

Minęło już ponad pół lekcji, odkąd matematyczka po kolei wywołuje uczniów do tablicy. Zawsze mnie to stresowało. Jak już wiadomo, nie jestem zbyt dobra z matematyki, a presja nauczycielki sprawia, że przy tablicy umiem jeszcze mniej niż w rzeczywistości. Na szczęście od początku roku stara się brać do niej tylko tych, którzy cokolwiek rozumieją, by lekcja nie upływała na tłumaczeniu wszystkich podstaw matematyki takim półgłówkom jak ja.

Teraz stoi przy niej Robert.

- Nic nie będziesz wyliczał Robert. Przenoś ósemkę na drugą stronę.

Spogląda na ciebie. Myśli, że jak siedzisz do niego bokiem, to jest niewinny, ale kącikiem oczu ty to widzisz.

Właśnie to robię od kilku dobrych lekcji. Mam na myśli tylko to, że mnie obserwuje.

Tylko się nie odwracaj w jego stronę. Nie odwracaj się w jego stronę. Nie odwracaj się.

Patrzy. Wiesz o tym.

I co z tego że patrzy?

Zaczynam się wiercić. Czy z tej strony dobrze się prezentuję? Odłożę ten długopis, w końcu na razie nic nie piszemy. Prostuję się, patrząc na Roberta przy tablicy.

Patrzy się na ciebie.

Muszę wyglądać na zbyt sztywną. Opieram łokcie na ławce. Co mam zrobić z rękoma? Zakładam jedną rękę na drugą. Wyglądam, jakbym się modliła. Podpieram je więc o podbródek.

Patrzy się na ciebie.

Moja noga dygocze. Opieram się z powrotem o oparcie. Zakładam jedną nogę na drugą. Przypominam sobie jednak, że moje łydki wtedy wyglądają na grube.

Patrzy się na mnie. Wiem o tym. Moje dłonie zaczynają się pocić.

- Teraz pierwiastkuj stronami. Nie podnoś do potęgi, pierwiastkuj.

Odwróć się. Może ci się wydaje?

Nie wydaje mi się. Tak jak na wszystkich lekcjach od kiedy zaczęłam zwracać na to uwagę.

Chcesz się na niego popatrzeć. Chcesz, żeby wasze oczy się spotkały.

Muszę się skupić, mam lekcje.

Pokaż, że jego spojrzenia nie są dyskretne. Pokaż mu, że ty to zauważasz.

Nie muszę mu niczego udowadniać.

- Mogłeś napisać wartość bezwzględna z 2x-1, ale tak też jest w porządku.

Ty też chcesz na niego spojrzeć.

Nie.

On ci się podoba.

Wcale że nie.

Ty też chcesz na niego popatrzeć.

Właśnie że nie chcę.

Oszukujesz samą siebie.

Nie robię tego.

Lubisz, jak cię adoruje. To o czymś świadczy.

A która kobieta nie lubi być adorowana?.

Podoba ci się to, jak na ciebie patrzy.

Nie.

Podoba ci się to.

Właśnie że nie.

Podoba ci się to.

Podoba mi się to.

- Narysuj teraz wykres funkcji.

Robert rysuje pionową linię, a następnie prowadzi do niego prostopadłą.

- Na litość, podpisz x i y. Jesteście w 12 klasie, muszę wam przypominać o takich rzeczach?

Wykonuje polecenie nauczycielki.

- Zaznacz pierwiastki i narysuj wykres.

Pociąga cię.

Mnie? On?

Zaczynasz coś do niego czuć.

Do tego wyniosłego, przystojnego samca alfa? Nigdy. Nie jestem aż taka głupia. On może mieć każdą.

- Dlaczego ramiona skierowane w dół? Współczynnik jest dodatni, zmaż to.

Robert poprawia swój rysunek.

Umieszczam długopis między palce prawej ręki. Przepisuje bezmyślnie obliczenia z tablicy.

Buja się w tobie. Co z tym zrobisz? - pyta podświadomość.

Nic. Będę go olewać. Nie dam mu tej satysfakcji. Pokażę mu, że nie może być pewnym w tej kwestii; że jednak nie może mieć każdej. Rozlega się dzwonek.

- Na następnej lekcji omówimy własności tej funkcji, proszę ją przerysować.

Pakuję zeszyt i piórnik. Tak zrobię. Będę udawać, że nie istnieje. 

Część MnieWhere stories live. Discover now