breathe gently | l.s. tłumacz...

By k1mnamj00nII

618 68 18

Breathe gently to opowieść o bolesnym procesie, w którym Louis powoli zamienia się w szkło. Harry jest samotn... More

prolog
rodział pierwszy
rodział drugi
rozdział czwarty
rozdział piąty
rodział szósty
rodział siódmy
epilog

rozdział trzeci

51 8 0
By k1mnamj00nII

Louis jęknął, gdy się obudził z uczuciem palącego bólu w rękach, które wydawało się rozprzestrzeniać w górę jego kończyn, niebezpiecznie zbliżając się do reszty ciała. Zaczynał odczuwać prawdziwe skutki tego, co odkrył, iż może nazywać swoją chorobą - palenie i pieczenie, które wstrząsały jego ciałem, przeszywając go z każdej strony. Mógł dostrzec szkło, powoli rozprzestrzeniające się w stronę jego rąk, co go naprawdę przerażało, tak jak i uczucie stopniowego umierania. Poczuł łzę cieknącą w dół policzka i szybko otarł ją swoimi zimnymi, stwardniałymi palcami, skomląc cicho, gdy chłodne szło musnęło jego skórę. Nienawidził tego.

Podskoczył lekko w miejscu, gdy usłyszał niepewne pukanie do drzwi i szybko przetarł oczy, po czym wstał, aby je otworzyć. Harry wyglądał na zaskoczonego, że szatyn wciąż przebywał w swoim pokoju, co wydawało się trochę dziwne, zwłaszcza, że był jeszcze wczesny ranek, ale przecież…Harry był trochę dziwny.

- Zawsze zapominam, jak mało jest tu miejsca – powiedział nerwowo Harry, rozglądając się wokół. – Czuję się nieco źle, że…

- Jest w porządku – rzekł Louis. – To tylko na chwilę, czyż nie?

Chłopak skinął głową. – Racja.

Przez moment obaj stali w miejscu, wpatrując się w siebie, a niezręczne napięcie wisiało w powietrzu, zanim Louis przemówił, przerywając je. – Więc, co mogę dla ciebie zrobić, Harry?

- Och, tak! Ja tylko…Zastanawiałem się nad czymś.

- Wyrzuć to z siebie, Curly – powiedział ze śmiechem Louis, a słysząc ten pseudonim, twarz Harry’ego wykrzywiła się w uśmiechu. Polubił go, choć nie miał pojęcia, dlaczego.

- Zastanawiałem się, czy może… Mógłbym cię narysować?

Louis nie odpowiedział od razu, przypatrując się sposobowi, w jaki Harry przyciskał swój szkicownik do piersi, bawił się nerwowo oprawką zeszytu, spuszczając w dół wzrok, jakby wstydził się swojej prośby. I z jakiegoś powodu, Louis był nią powalony. Sprawiła ona, że jego żołądek nagle wydawał się być pusty, a jego głos był nieco piskliwy, gdy wychrypiał swoją odpowiedź:

- Jasne.

***

Obaj wyszli na zewnątrz. Louis chciał ponownie udać się nad jezioro, ale Harry powiedział, że tamtejsze światło nie byłoby w porządku, więc skończyło się na tym, iż wędrowali w przeciwnym kierunku, w dół zbocza góry, w głąb dżungli. Jeśli miałby być szczerym, był nieco przerażony, ale Harry zdawał się być całkowicie odprężony. Gdzieś po drodze Louis odkrył, że nie tylko całkowicie zaufał Harry'emu w kwestii swojego bezpieczeństwa, ale także czuł się trochę podniesiony na duchu jego obecnością.

- Daleko jeszcze? - zapytał, przerywając milczenie.

Harry przewrócił oczami. - Niedaleko. Las już się przejaśnia. Światło powinno być doskonałe o tej porze dnia. Poczekaj, aż to zobaczysz - powiedział.

Gdy kilka minut później drzewa zaczęły się nieco przerzedzać i para przebiła się przez dżunglę, Harry zatrzymał się, nakazując Louisowi, by szedł przodem.

- Harry?

- Chcę, żebyś zobaczył to pierwszy - wyjaśnił cicho, a Louis skinął głową, idąc się w stronę polany, według instrukcji chłopca. Jego reakcja była podobna do tej, gdy po raz pierwszy zobaczył jezioro; był zachwycony tym, jak wiele ukrytego piękna mieściło się w dżungli, którą zaczął nazywać domem, a fakt, że Harry był gotów, by mu ją pokazać, podzielić się z nim tym pięknem, które odkrył w ciągu kilku lat mieszkania tutaj, był przytłaczający.

Mógł stwierdzić, że to miejsce nie było zbyt często odwiedzane przez ludzi i delikatny uśmiech wpłynął na jego usta, gdy odwrócił się twarzą do kędzierzawego chłopca. Ten przypatrywał mu się, przygryzając wargę, jakby był zdenerwowany tym, iż Louisowi mogłoby się tu nie spodobać.

- Całkiem tu przyzwoicie, co, Curly? - powiedział, na co Harry uśmiechnął się szeroko, uderzając go żartobliwie w ramię i popychając w stronę polany.

- Co ty na to, żebyś poszedł usiąść na tę skałę i nadal czuł się tak swobodnie? – odparł odważnie, zaś Louis się roześmiał.

- Powinienem zdjąć ubrania? – zażartował, a Harry zarumienił się lekko, stłumiając chichot w dłoniach.

- To naprawdę nie będzie konieczne.

- Więc masz zamiar poprzestać na wyobrażeniach? Bądź wspaniałomyślny, Hazza, narysuj to.

- Och, cicho bądź! – krzyknął Harry. – To nie taki rodzaj rysunku!

- Harry, nie musisz się tego wstydzić - kontynuował Louis z szerokim uśmiechem wkradającym się na twarz, zaś Harry rumienił się wściekle. - Poważnie, nie wstydzę się swojego ciała. Mogę ujawnić przed tobą swoje dobra, jeśli tylko chcesz.

Harry dostał ataku śmiechu, który wstrząsał całym jego ciałem i Louis nie mógł się powstrzymać przed dołączeniem do niego, uśmiechając się na to, jak oczy młodszego chłopca rozświetlały się czymś absolutnie wspaniałym, gdy ten się śmiał.

- Okej, okej, po prostu…siedź tam i wyglądaj ładnie - powiedział Harry, na co szatyn uśmiechnął się przebiegle.

- Uważasz, że wyglądam ładnie, Hazza? - drażnił się, a Harry przewrócił oczyma.

- Nie, w tej pozycji nie wyglądasz - westchnął. - Słuchaj, nie rysowałem nikogo od lat, a ty jesteś jedynym obiektem, który posiadam, więc siedź spokojnie, w porządku? Po prostu pozwól mi się ułożyć.

- Czuję się jak kwiatek - rzekł Louis, gdy Harry się do niego zbliżył. Młodszy chłopak wydał z siebie zaskoczony śmiech.

- Co?

- Wiesz…kwiatki się układa. Układasz mnie. Jestem ładny i pachnę ładnie. To dość oczywiste, Haz.

- Przestań mnie tak nazywać! I podaj mi swoją rękę. - Louis uniósł dłoń i sapnął, gdy poczuł jak palce Harry'go ocierają się o chłodne szkło, które zastąpiło jego skórę. Harry przebiegł palcami wzdłuż jego przedramienia, śledząc nimi jego przeźroczystą kończynę.

- To się dzieje naprawdę, czyż nie? - wyszeptał, a Louis wzruszył ramionami, próbując rozwiać emocje, które osiedliły się na polanie.

- Moja zamiana w szkło? Tak.

Harry westchnął, ustawiając dłoń Louisa w odpowiednim miejscu i spojrzał mu w oczy, będąc zaskakująco blisko jego twarzy.

- I pomyśleć, że właśnie zaczynałem cię lubić - zażartował.

Louis roześmiał się. Zrobiłby wszystko, co w jego mocy, by upewnić się, że Harry nie przestanie stopniowo wychodzić ze swojej skorupy, choć prawdą było, że znalezienie się w perspektywie rychłej śmierci utrudniało poradzenie sobie z tym. Harry miał na niego dziwny wpływ; sprawiał, że Louis chciał pozostać w pobliżu tak długo, jak to możliwe.

Spojrzał na młodszego chłopca, który zaczął szkicować za pomącą małego ołówka. W koncentracji złapał dolną wargę między zęby, i wciąż musiał przerywać rysowanie, by odgarnąć niesforny kosmyk włosów z oczu. Harry wyglądał pięknie, a palce Louisa świerzbiły, by chwycić tamten szkicownik i narysować go, choć był pewien, że nigdy nie oddałby rzeczywistego wyglądu chłopca, który przed nim siedział, zupełnie nieświadomy rosnącego zauroczenia Louisa jego osobą.

Wzrok Harry'ego nieustannie podnosił się, by spojrzeć na Louisa siedzącego nieruchomo na skale, na której on sam go umieścił. Młodszy chłopak zarumienił się, gdy dostrzegł, że wzrok Louisa spoczął na nim. Spoglądnął ponownie na papier, cieniując bezsensownie, do momentu, gdy poczuł, że ciepło znika z jego policzków - tylko po to, by powrócić, kiedy zerknął w górę i zobaczył, że Louis wciąż mu się przypatruje z małym uśmiechem na twarzy.

- Czy mogę mówić? - zapytał Louis.

- Prawdopodobnie nie - odpowiedział, zaś Louis się zaśmiał, całkowicie ignorując ten komentarz.

- Mogę cię o coś zapytać?

Harry westchnął, unosząc ołówek znad papieru i patrząc na Louisa z rosnącą irytacją. - Tak przypuszczam.

- Wiesz, możesz nadal rysować. - Ołówek Harry'ego powrócił na papier. - Zastanawiałem się, w jaki sposób mnie narysujesz… To znaczy, czy uwzględnisz również szkło.

Harry ponownie spojrzał na Louisa. - Szkło jest częścią ciebie, tak? - Louis przytaknął. - Więc je rysuję.

Louis zamrugał; dla Harry'ego wydawało się być to zupełnie oczywiste. - Okej. Nie będę już nic więcej mówić.

- Dobrze - rzekł Harry, ale uśmiechał się szeroko i Louis nie mógł się powstrzymać przed odwzajemnieniem uśmiechu, czując przy tym, że mały kawałeczek jego serca oderwał się od reszty i przefrunął przez polanę, spoczywając w piersi Harry'ego. Ten chłopak jeszcze nawet o tym nie wiedział, ale powoli i z pewnością skradał Louisowi serce.

Continue Reading

You'll Also Like

63.3K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
10.6K 604 34
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...
134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
3.7K 202 28
Lina to córka Tony'ego Starka (Iron Mana), która wprowadza się do Avengers Tower. W tym samym czasie do Avengers ma dołączyć Bucky, który staje się j...