Część Mnie

De emice_joo

134K 2.5K 210

LICEUM · HE FELL FIRST · BAD BOY Nicholas to pewny siebie, przystojny kolega z klasy Jasmine. Jednak członek... Mais

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27*
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30*
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33*
Rozdział 34
Rozdział 35*
Rozdział 36
Rozdział 37*
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40*
Rozdział 41*
Rozdział 42
Rozdział 43*
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46*
Rozdział 47*
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51*
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55*
EPILOG

Rozdział 22

2.2K 44 3
De emice_joo

Nicholas

Niecierpliwię się, wyczekując na godzinę spotkania z Jasmine. Cały dzień jestem rozproszony i kilka razy musiałem liczyć, czy dobrze wydaję resztę, co nigdy mi się nie zdarza.

Kiedy dobija koniec oznajmiająca mojej zmiany, bez przerwy spoglądam w stronę drzwi wejściowych. Obsługuję ostatniego klienta, segregując pieniądze do poszczególnych przegródek w kasie, kiedy znad lady słyszę otwierające się drzwi. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, wiem, że to ona. Podnoszę wzrok, by spojrzeć na futrynę. Nie myliłem się. Obserwuję, jak pewnym siebie krokiem zmierza w moim kierunku. Nie mogę powstrzymywać szerokiego uśmiechu malującego się na moich ustach. Maskuję za to swoją reakcję, popijając niedopite Latte Macchiato.

- Cześć – wita się, a jej głos jest miodem dla moich uszów. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo działa na mnie jego brzmienia. W szczególności, kiedy zwraca się do mnie.

- Cześć. Nie wiedziałem, że cię tu spotkam – analogia do rozmowy, kiedy pierwszy raz ją obsługiwałem.

Uśmiecha się niewinnie, a na jej policzek wypełza delikatny rumieniec.

- Bardzo zabawne - spuszcza wzrok, a mnie ten widok rozczula.

- Na co masz ochotę?

Patrzy głęboko w moje oczy, a ja mimo dzielącej nas lady, czuję zbierające się napięcie między naszą dwójką.

- A co proponujesz?

- Proponuję to, co lubisz.

- Czyli? – pyta z dezorientacją, przyglądając mi się podejrzliwie.

- Pancakes z Nutellą – moja odpowiedź jest nasiąknięta dumą, a jej twarz wyraża szok i niedowierzanie.

- Skąd...? – przerywa chwilą ciszy, marszcząc słodko brwi. - Pamiętałeś?

- Mam dobrą pamięć – wzruszam ramionami, jakby pamiętanie zamówienia każdego klienta było dla mnie błahostką.

Prawda jest jednak taka, że rozmawiałem z Paulem - moim współpracownikiem. Zauważył, że jej się przyglądam, a nie łatwo przed innym facetem ukryć tego rodzaju wzrok.

- Podoba ci się. Jest zajęta? – zapytał, opierając się o blat.

- Co? Chyba żartujesz – prychnąłem, powracając do polerki, którą nieświadomie przerwałem. Wystarczy, że na nią spojrzę, a moja świadomość automatycznie się wyłącza.

- Znam to spojrzenie. Nie jestem głupi, Nicholas. Dlaczego się po prostu z nią nie umówisz, tylko pożerasz ją wzrokiem?

- To, że na nią raz popatrzyłem, nie znaczy, że mi się podoba. I nie twoja sprawa, z kim się umawiam.

Rozwścieczony tym, na jakie tematy zeszedł Paul, a jeszcze bardziej tym, że ma całkowitą rację – Jasmine mi się podoba i do tej pory się z nią nie umówiłem, wzdycham ciężko.

- Zawsze zamawia pancake z Nutellą razem ze swoją przyjaciółką. Często tu przychodzi. Jest z twojej szkoły?

Paul wydawał się nie zauważać mojego zbulwersowania jego zachowaniem, a jeżeli już, to nic sobie z tego nie robił. Zamierzał drążył temat, dopóki czegokolwiek nie wyjawię.

Przez chwilę miałem ochotę się ze wszystkiego wygadać. Z tego, jak pociąga mnie ta kobieta, jak zapiera mi dech w piersi, oraz jak bardzo jestem zły, że nigdy nie będzie moja.

- Jest z mojego roku – zdołałem tylko odpowiedzieć, ponieważ miłosne zwierzenia w pracy nie są dobrym pomysłem, tym bardziej, kiedy w środku lokalu znajduje się Jasmine.

Nastała chwila ciszy, podczas której uświadomiłem sobie swoje marne położenie w tej sprawie, a Paul doszedł do wniosku, że nic więcej nie zamierzam powiedzieć.

- Byłem kiedyś w tym samym miejscu co ty i zaprzepaściłem szansę. Miała na imię Georginia. Swoja nieśmiałością puściłem miłość swojego życia na wolność. Nie wiem gdzie teraz jest, ale wiem tylko, że się wyprowadziła. Wyświadcz mi przysługę i nie popełniaj mojego błędu. Zdobądź się na odwagę. Nie masz nic do stracenia, uwierz.

Zdjął fartuch i wyszedł, ponieważ wybiła godzina oznaczająca koniec jego zmiany. Pozostawił mnie samego z zasianym ziarnem nadziei i obawą, że mogę skończyć tak samo, jak on. Zrobiło mi się przykro z powodu Georginy, a następnie uświadomiłem sobie, że ja również tak skończę, jeżeli nie podejmę jakikolwiek kroków do zmiany.

- Naleśniki mi odpowiadają – Jasmine wyrywa mnie z zamyślenia.

- Przekażę zamówienie kuchni. Zaraz do ciebie dołączę.

- Zajmę stolik w takim razie – uśmiecha się i oddala, a ja przygryzam wargę, nie mogąc oderwać wzroku od jej oddalającej się sylwetki. Dokładnie to tylnej części. Moralność swoją drogą, ale nie oszukujmy rzeczywistości. Jestem facetem. I muszę się pilnować, by wybrzuszenie w spodniach nie dało o sobie znać podczas łagodzącego spór spotkania ze znajomą.

Mija dziesięć minut, po których kuchnia wydaje naleśniki. Odbieram je i doliczam do rachunku dwie szklanki soku pomarańczowego. Przynoszę wszystko do miejsca które zajęła Jasmine, a żołądek kurczy mi się z nerwów.

- Proszę – kładę na miejscu jej porcję.

- Dziękuję – mruczy cicho.

Usadawiam się wygodnie naprzeciwko niej, opierając łokcie o stolik. Próbuję udawać nieporuszonego, ale niewielki dystans między nami sprawia, że gubię oddech.

- Rekompensata przyjęta?

- Jeszcze nie wiem. Jeśli nie dołożyłeś do naleśników substancji trującej to może się przyjmie.

- Masz za wysokie wymagania. To główny składnik naszych przepisów – próbuję rozluźnić atmosferę, na co Jasmine chichocze. Jej śmiech jest miodem dla moich uszów. Mógłbym słuchać go godzinami i chciałbym, aby nie przestawała, ale kiedy milknie, przypominam sobie, że to spotkanie ma charakter godowy.

To nie randka.

Nigdy nie będziemy parą. Jestem skończonym idiotą, jeśli pomyślałem tak o tym spotkaniu chociażby przez sekundę. Mógłbym się założyć, że Jasmine bardziej zależy na tych cholernych naleśnikach niż na mojej osobie.

- Jakie masz plany na przyszłość? – pytanie zbija mnie z tropu, co chyba maluje się na mojej twarzy, ponieważ szybko dodaje: - Jeśli mogę wiedzieć.

- Możesz – ucinam, dając sobie czas na ułożenie dobrej odpowiedzi.

- Więc?

- Zamierzam studiować wychowanie fizyczne.

- To całkiem zrozumiałe, jak na piłkarza. Mam rozumieć, że będziesz reprezentować drużynę naszego kraju? – unosi brew, a ja myślę o tym, że faktycznie tego bym chciał, ale nie jestem w stanie przyznać tego na głos. Te marzenia są dziecinne i zbyt durne, by mogły chociażby wyjść z moich ust. Tym bardziej przy niej.

- Nie. Będę aplikował na kierunek pedagogiczny.

- O. – Jej usta są w dalszym ciągu otwarte, po wyduszeniu z siebie jednej literki. - To takie... - wpatruje się w stolik, szukając odpowiednich słów. Przyglądam się kosmykom włosów nachodzącym na policzek, tłumiąc w sobie ochotę, by założyć je za jej ucho.

- Mało męskie? – próbuję dokończyć, ponieważ wiem, jakie zdanie ma o tym moja drużyna. Reszta będzie próbować swoich sił w sporcie, ale mi brakuje odwagi, by ślepo podążać za marzeniami, kiedy nie wiem, czy zaprowadzą mnie do miejsca, w którym chce być. Może jestem tchórzem, a może nie lubię niestabilności. Zdaje się nawet, że jedno i drugie jest prawdą. Stąd pomysł na nauczanie w szkole.

- Nie – potrząsa energicznie głową, zaprzeczając. - Tego nie powiedziałam.

- Większość tak ma na myśli – wyjaśniam swoje przypuszczenia.

- Nie jestem większością, Nicholas. Naprawdę chcesz być nauczycielem?

- Trenerem – uściślam.

- Nie wiem, dlaczego, ale...chyba się po tobie tego nie spodziewałam. Naprawdę uważam, że to super pomysł. Masz wiele cech, które powinien posiadać dobry trener.

Być może to delikatny komplement, ale nie uchodzi on moim uszom. Pławię się przez chwilę w jego blasku, niedowierzając, że Jasmine uważa moje plany za świetny pomysł. A nawet jeśli tylko udaje, to jest miła, do w jej przypadku się nie zdarza. To nowość, bym musiał zasłużyć sobie na uznanie kobiety. Chyba dlatego przebywanie z Jasmine jest czymś ciekawym. I innym od reszty.

- Mam jeszcze rok, by ewentualnie zmienić plany.

- Rok? – dopytuje.

- Zdecydowałem się na przerwę. Chcę korzystać z młodości, póki mam czas. Poza tym, tyle lat nauki mnie trochę wyczerpało. Myślę, że to dobra decyzja. W końcu będę miał czas na realizację niespełnionych planów.

- A dokładniej? Co będziesz robił przez ten rok?

- Głównie podróżował. Chcę odwiedzić Europę. A poza tym, pójdę na kurs montażysty filmowego, skoczę na bungee i nauczę się pływać kajakiem.

- Żartujesz? – uśmiecha się.

- Nie. W przeciwieństwie do ciebie, biorę na poważnie sporty ekstremalne.

- Cóż... - spuszcza wzrok zawstydzona, uśmiechając się od ucha do ucha. – To chyba fajnie.

- Bawi cię to?

- Nie. Za to imponuje. Dużo ludzi przez całe życie mówi zamiast robić. Też się do nich zaliczam. Brakuje mi odwagi. Wracając do tematu... muszę przyznać, że mnie zachęciłeś do gap year. Ale takiego szalonego gap year. Zero lenistwa, sto procent działania.

- To czemu tego nie zrobisz?

- Chyba się boję, że później nie wrócę na uczelnię. Wolę iść z rówieśnikami i mieć studia za sobą. Zresztą, nie o to chodzi. Myślę nawet, że studia to fajny okres życia, ale chyba wiesz co chcę powiedzieć. Nie lubię zwlekać.

- Rozumiem. Ja przez całe życie zwlekam, więc to najwyższa pora. Stworzyłem nawet listę celów.

- I co w niej zawarłeś? – unosi brwi.

- Koniec o mnie. Chcę usłyszeć o twoich marzeniach. I twojej liście.

- Nie mam jeszcze. Jakoś nad tym nie myślałam.

- Możemy ją dla ciebie stworzyć – proponuję niepewnie.

Przygląda mi się podejrzliwie i pyta:

- Naprawdę?

Kiwam głową.

Wyciągam długopis i wyrywam pustą kartkę z zeszytu do matematyki. Ja podaję propozycje, a Jasmine wyraża swoją opinię. W taki sposób powoli zapisujemy listę szalonych planów dla niej.

Przez całą godzinę rozmawiamy o Bucket List i naszych marzeniach. Śmiejemy się i czujemy ze sobą swobodnie, a ja nie mogę uwierzyć realiom. Jest tutaj. Naprzeciwko mnie.

Ale to wciąż nie randka.

Oferuję Jasmine, że ją odwiozę. Właściwie to nie oferta, a rozkaz.

Płacę Paulowi za rachunek, a ten nie ukrywa szerokiego uśmiechu. Zapewne sądzi, że moje spotkanie z Jasmine to jego zasługa. Nie zamierzam wyprowadzać go z błędu. Nie musi wiedzieć, że to tylko niezobowiązujące spotkanie. Po nim wrócimy do grania swoich ról, a czar dzisiejszego spotkania pryśnie. Moja nadzieja pęknie niczym przebity balon i pozostanie uczucie pustki, ale na razie pozwalam sobie delektować się dźwiękiem słodkiego śmiechu kobiety.

Idziemy obok siebie, na tyle blisko, że nasze ramiona się o siebie ocierają. Za każdym razem przechodzi przez moje ciało prąd, a na skórze pojawia się gęsia skórka.

- Też to czujesz ? – przystaje na środku chodnika.

Przez chwile wydaje mi się, że czyta mi w myślach. Naprawdę pyta się o to, czy też posiadam gęsią skórkę wywołaną jej obecnością?

- Co takiego?

- Chyba zaczyna kropić – wyjaśnia, a ja czuję się jak skończony dureń, że pomyślałem o czymś innym. - Będziemy musieli przyspieszyć tempa, jeżeli nie chcemy zostać ofiarami deszczu.

Jasmine miała rację, ponieważ chwilę po jej słowach zebrała się potężna ulewa. Teraz uciekamy, próbując przebiec dystans który nam pozostał, by znaleźć się na parkingu zanim zmokniemy. Deszcz leje już po całości. Chwytam ją za nadgarstek i ciągnę pod drzwi jednej z kamienic.

- Przepraszam. To moja wina. Jesteś cała przemoknięta.

Na ubraniach Jasmine nie widać suchej nitki. Materiał bluzki przylega teraz do ciała, jeszcze bardziej eksponując krągłości. Próbuję nie spoglądać, ale trudno jest się oprzeć takiemu widokowi.

- Nie masz za co – uśmiecha się niewinnie i przenosi wzrok który do tej pory był skupiony na mnie. – To nie twoja wina.

- Zimno ci? – pytam, gdy trzyma ręce założone za siebie i niezauważalnie się trzęsie. Jej odkryty kark przywołuje we mnie fantazje, by poprowadzić po nim setki pocałunków. Wiele bym dał, by zaprowadzić ją teraz do swojego łóżka. I tym razem nie chodzi mi o żadne głębsze zbliżenia, chociaż nie będę udawał świętego. Pieprzyłem wiele kobiet. Wiele razy. Ale w tej chwili, pragnę zaprowadzić Williams do swojej poduszki i zwyczajnie się na nią pogapić, bez wstydu i żadnego zahamowania, a następnie przyciągnąć ku sobie i nie puszczać ze swoich objęć.

- Nie.

Podnoszę pytająco brwi, nie wierząc jej słowom.

- Na pewno?

- Może trochę – odpowiada, a ja bez wahania zdejmuję z siebie kurtkę, która swoją drogą też jest trochę mokra, ale szczęściem nie zdążyła przemoknąć od środka.

- Co robisz?

- Proszę – podaję jej, ale nie przyjmuje pomocy. Zapomniałem, jaka jest uparta.

- Nie musisz, wytrzymam.

- Musisz. Jest ci zimno – uświadamiam ją.

- Tobie też.

- Wcale nie – ciągnę sprzeczkę słów.

Postanawiam sam nałożyć kurtkę na jej plecy, nie zważając na dłuższe odmowy. Wyobrażam sobie, że jesteśmy parą. Zjedliśmy razem kolacje na mieście. Nadszedł zmrok, a nad nami rozpościera się gwieździste niebo.

Marzę o tym, że mógłbym opiekować się nią codziennie. Wywołuje to we mnie pozytywne uczucia, ale wspomnienie tamtego zdjęcia niszczy magię chwili. I uświadamiam sobie, ze ona wcale nie jest mną zainteresowana.

To nie randka.

- Już przestaje padać – odchrząkuję. Moje mięśnie się spinają, a głos staje się zimny. Idę tuż przed nią, szukając klucza w kieszeni spodni. Udając, że nic dla mnie nie znaczy. Znów. Słyszę jej kroki za sobą, ale nie odwracam się. Jestem na siebie cholerny zły.

Zły na siebie i swoje myśli. Na nią. Na to, że ma na mnie taki wpływ. Zaczynam ją obwiniać w końcu za to, że jestem w niej zabójczo zakochany.

Bo nigdy nie będzie moją dziewczyną.

Nigdy nie poznam smaku jej ust, ani nie ogrzeję jej ciała swoim.

Nigdy nie będę miał ją w posiadaniu.

Odwożę Jasmine w zabójczej ciszy do domu. Kilka razy spogląda w moją stronę, jakby słowa prawie wychodziły z jej ust, ale powstrzymywała je w ostatniej chwili. Tak bardzo chciałbym jej wyjaśnić, skąd u mnie nagła zmiana nastroju, ale nie mogę.

Żegnam się z nią krótkim „Cześć", dziękując za spotkanie. Emocje malujące się na jej twarzy zdradzają, że jest rozczarowana. Jej smutek dołuje mnie jeszcze bardziej. Próbuję więc na nią nie patrzeć, by nie czuć łamiącego się z bólu serca.

Nie jesteśmy sobie pisani.

Należy już do kogoś innego, a ja muszę to zaakceptować.

Mimo chęci, nie odprowadzam ją wzrokiem do drzwi. Odjeżdżam jak najszybciej, ignorując zbierające się łzy w kącikach oczów.

A ja nigdy nie płaczę. 

Continue lendo

Você também vai gostar

4.6K 516 9
Kiedy jedna z córek burmistrza ponosi śmierć w zagadkowych okolicznościach, całe Asheville traktuje rodzinną tragedię, jako publiczną sensację, nie z...
2.5K 92 5
Za dnia zniewalająco piękne kobiety, które nie wzbudzają żadnych podejrzeń do tego co robią, gdy zapadnie mrok. Nikt oprócz nich samych nie wie, że k...
149K 4.5K 22
"Każdy z nas potrzebuje sekretnego życia." Osiemnastoletnia Madeline West uchodzi za dziewczynę, która nie boi się wyrazić swojego zdania, a tym b...
302K 11.6K 36
William Edevane, świeżo upieczony młody miliarder z wpływowej rodziny próbuje utrzymać swoją pozycję. Jednak jego burzliwa dotychczas reputacja go wy...