𝐀𝐥𝐢𝐪𝐮𝐢𝐬 𝐈𝐠𝐧𝐨𝐭𝐮𝐦...

By Kukusiak

20.1K 2.4K 2.8K

Jest wiele teorii o tym, że kosmici istnieją, mimo wszystko większość ludzi uważa to za nonsens. Jednak zasta... More

𝗣𝗿𝗼𝗹𝗼𝗴
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗜 - Majówka
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗜𝗜 - Majówka
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗜𝗜𝗜 - Plażowy podryw
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗜𝗩 - Reputacja
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗩 - Duże dzieci
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗩𝗜 - Kosmita
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗩𝗜𝗜 - Zwierzątko
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗩𝗜𝗜𝗜 - Gliniana doniczka
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗜𝗫 - Pociąg
𝗕𝗼𝗻𝘂𝘀 - Wielkanoc
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫 - Nie przy jedzeniu
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗜 - Jesteśmy na miejscu
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗜𝗜 - Mama Gogy
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗜𝗜𝗜 - Niespodziewani goście
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗜𝗩 - Rumianek
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗩 - Zagrajmy w coś
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗩𝗜 - Sexus
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗩𝗜𝗜 - Zimny prysznic
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗩𝗜𝗜𝗜 - Chory kosmita
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗜𝗫 - Kwiat na sen
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗫 - Siedziba NASA
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗫𝗜 - Oszust
𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗫𝗜𝗜𝗜 - Zakochany kundel

𝗖𝗵𝗮𝗽𝘁𝗲𝗿 𝗫𝗫𝗜𝗜 - Zatrzymaj się

524 77 51
By Kukusiak


— Jakim cudem ty zawsze wygrywasz?! — Jęknął Dream patrząc na starszego z jego przyjaciół. Może na początku trochę mu się nogi podsunęły, ale teraz nie dało się zgadnąć czy ten klanie czy nie. Cóż... Nie tylko Dreama to dziwiło. Co prawda Nick okazywał to w dość dziwny sposób. Niemal zabijał wzrokiem George'a.

— Nie pytaj się go. On zawsze psuje dobrą zabawę. — odrzekł z wyrzutem Nick zbierając karty. Chciał znowu rozgac je, ale do ich stolika podszedł wysoki mężczyzna w wieku dobrych 50 lat. Popatrzył na nich i od razu poprosił by ci poszli za nim. Było to może trochę dziwne dla nich, ale ostatecznie i tak to zrobili bez słowa. W końcu nie powinni się tu nikomu stawiać.

Szli za nim niczym kaczki za swoją mamą. Pierwszy szedł oczywiście owy mężczyzna, potem Dream, a na końcu Nick. Za nimi za to szło jeszcze dwóch mężczyzn trochę starszych od nich. Byli zapewne ochroniarzami, którzy na wszelki wypadek, gdyby ich gościom zachciało się gdzieś uciec, pilnowali ich.

— Ej, ty! — Zawołał Nick zauważając chłopaka, który go z impetem wcześniej potrącił. Już miał do niego biec, ale ochroniarze go przytrzymali. Chłopak był im znany i nie mogli pozwolić by rozpętało się tu jakieś zamieszanie. Czarnowłosy nie wyglądał na takiego co głaszcze po główkach. Przez swój styl wygląda raczej na jakiegoś gangstera.

Ten zaczął się im wyrywać bo czuł potrzebę podejścia do chłopaka i zamienienia z nim kilku zdań. Mężczyźni jednak nie ulegając nie pozwolili mu na to i pociągnęli dalej by nie opóźniać rozmowy ich szefa z nowymi przybyszami. Nick nadal rzecz jasna walczył, ale bez skutku. Pewnie trochę się wygłupił w oczach wszytskich tam zebranych, ale było warto, bo ten chłopak także zwrócił na niego uwagę.

— Panie Davidson i panie Armstrong, wy poczekacie w specjalnie przygotowanym pokoju. Wasz przyjaciel musi porozmawiać z nami na osobności — Odchrząknął stając w miejscu, gdzie korytarz rozchodził się w dwie inne strony.

— O nie, nie! Ja nigdzie bez nich nie idę! — powiedzial blondyn zakładając rękę na rękę. Ustal też prosto i podniósł głowę. Wokoło jego przyjaciół nagle pojawiła się zielona powłoka i ci zostali uniesieni i postawieni koło niego. To jednak nie była rozmowa jednak dla nie wtajemniczonych i Dream sola zeczy I tsk musiałby ich pożegnać.

— Będziemy czekać — Pomachał mu najniższy i ruszył za jednym z ochroniarzy, ciągnąc za sobą przyjaciela — Ile go nie będzie? Zaczyna marudzić gdy za długo nie zje jakiegoś posiłku — Oznajmił trochę matczynym głosem, co było trochę komiczne. Brakowało mu jedynie torebki, korali i obcasów.

— Zadbają o niego. Powinien wrócić za jakiś czas. — odpowiedział ochroniarz i wyminął ich. Potem wyprowadził z budynku na jakieś jakby osiedle mieszkaniowe gdzie pokazał im ich własny domek. Ten był przygotowany pod trójkę nowych lokatorów i znajdował się niezwykle blisko szlaków komunikacyjnych i większych budowli. Dla George'a znaczyło to, że Dream może być tu bardzo ważnym gościem.

— Ulżyło mi — Odetchnął z widoczną ulgą i poprawiając ramiączka swojego plecaka, spojrzał na wyższego — A ty mówiłeś, że nic dobrego nam Dream nie przyniesie. Ja jestem w NASA, a ty masz nowego przyjaciela. Tak sądzę, bo nie wyglądał na takiego co może mieć "wrogów".

— Nie znam go nawet, więc to dużo powiedziane, że jest moim przyjacielem. — odparł dyplomatycznie czarnowłosy. Potem schowała dłonie do kieszeni. To było raczej odruchowe zachowanie, które George starał się wyplenić z niego. W końcu kiedy się z kimś rozmawia to nie powinno się trzymać ich w kieszeniach. Jest to niestosowne względem rozmówcy. — Wpadł na mnie i zgubił wizytówkę. Chciałem mu ją oddać, tyle.

— Krzyczałeś, jakbyś chciał go przynajmniej pobić, a najgorsze - zgwałcić — Ostatnie słowo powiedział trochę ciszej. Spuścił wzrok i złapał go za nadgarstek, wyciągając dłoń z kieszeni. Młodszy tylko przewróciła oczami i wyjął też drugą rękę — Skąd ta wizytówka?

— Konkretnie to nawet nie wizytówka, a plakietka z kawiarni. Jest na niej nawet to jak się nazywa. Przynajmiej podejrzewam, że to on, bo może leżała tam wcześniej i tylko złudnie przypasiwuje ją do niego. — wymamrotał kopiąc kamień aż ten nie spadł z chodnika, po którym szli. Teraz myślał nad tym co powiedział George. Może faktycznie trochę przesadził? Nie powinien przecież był tak krzyczeć na kogoś kogo nawet nie zna. Przecież będzie miał raczej jeszcze czas by go spotkać, a nawet jeśli nie to pójdzie tam i specjalnie go znajdzie.

— Pokaż wizytówkę — Poprosił mężczyzna, zatrzymując się na chwilę. Odwrócił się przodem do nich, z milszym wyrazem twarzy niż wcześniej. Wyciągnął dłoń i po dłuższej chwili wpatrywania się w czarnowłosego, aż ten nie podał mu kawałka papieru z imieniem i nazwiskiem. Mężczyzna przyjrzał się dokładnie i uśmiechnął — Tak, to był ten chłopak, na którego krzyczałeś. Pracuje w kawiarni niedaleko. Jeśli będziecie chcieli, jutro będziemy mogli się tam przejść.

— To co on tutaj robił? — zapytał Nick zdziwiony. Nie to by go to jakoś bardzo obchodziło... No dobra, obchodziło. Chciał bowiem już z samego wyglądu go zaciekawił. Należało mu poza tym oddać te plakietkę, wizytówkę czy jak to tam się zwie. No i też ten za to staranownie go poeinnen postawić mu najlepsza kawę jaka tylko potrafi zrobić.

— Nie wiem czy mogę wam powiedzieć — Uniósł wzrok niby czekając na błagania. Nie wytrzymał jednak długo i postanowił zdradzić im ten sekret — Jest kosmitą — Wyszeptał, a chłopcy otworzyli szerzej oczy, szczególnie Nick, który nie spodziewał się takiej wiadomości.

— Zupełnie bym o tym nie pomyślał mimo, że jesteśmy w takim miejscu gdzie jest ich pełno! — powiedział najmłodszy z niekrytym zachwyceniem i zaskoczeniem. Zaczynało go to naprawdę zaskakiwać, że tyle ludzi jest na świecie, a w zasadzie można powiedzieć, se połowa z nich to mogą być kosmici. — Nie wyglądał jak kosmita. Musi od dłuższego czasu mieszkać.

— Od 10 lat tu mieszka. Co roku musi odnawiać swój "paszport" na pobyt na Ziemi — Wytłumaczył idąc teraz między nimi. Lubił rozmawiać i to bardzo, więc nic dziwnego, że rozwinął się na ten temat — Ale przychodzi tu czasami by przynieść niektórym pracownikom kawę. Chyba robi jedną z najlepszych kaw jakie piłem.

— Słyszysz to George? — zapytał i zaraz kontynuował wypowiedź skierowana w zasadzie do swojego przyjaciela jak i do ochroniarza. — Na ziemi trzeba mieć paszport? To nie może mieszkać tu od tak? Poza tym skoro mieszka tu 10 lat to... Ile on ma lat? Nie wygląda na 30 lat czy coś w tym rodzaju. No chyba, że u kosmitów liczy się lata inaczej niż na Ziemi i to jeszcze w zależności od tego skąd jest kosmita.

— Z tego co wiem, to trafił na Ziemię w wieku 12 lat. Jego planeta umierała i musieli uciekać. Trafił tutaj i zaopiekowali się nim ludzie mieszkający niedaleko — Wytłumaczył podchodząc do drzwi domu, który otworzył — Jest jednym z niewielu ze swojej rasy. Mieli oni bardzo przyjazne kontakty z rasą waszego przyjaciela. Na pewno się dogadają.

— Muszą, innej opcji nie przewiduje. — Powiedział Nicholas  już mając plan. Widział bowiem, że George coraz więcej czasu spędza z kosmitą. Nick zaczal się bać, że pójdzie w odstawkę. Dlatego znajdzje sobie jeszcze jednego przyjaciela. Może to desperacja, ale on miał po prostu taką fobie. Bał się starcic przyjaciół i dlatego nawet jeśli nie był tak otwarta na ludzi to poznawał ich by nie czuć się samotnym.

— Pozwólcie, że ja to załatwię — Poprosił ochroniarz i oddał im kluczyki — Jutro przejdziemy się tam, pewnie z chęcią was pozna — Stwierdził jeszcze raz się żegnając i wyszedł. Dopiero wtedy chłopcy postanowili zmienić temat. A dokładniej to Nick postanowił jakoś pomóc Dreamowi w misji "Poderwać Daltonistę".

— George — zaczął kiedy usiadł w salonie przynosząc przy tym dwie świeżo zaparzone herbaty. Przyniósł także cukier dla przyjaciela i dopiero wtedy kontynuował. — Siedzisz taki trochę zamyślony. O czym myślisz? Czyżby o Dreamie?

— Tak, trochę się o niego martwię. Nie wyglądał na zadowolonego, że musiał iść sam — Westchnął biorąc od niego herbatę. Podkulił nogi i kilka razy dmuchnął, odganiając parę — Chcę by już wrócił. Martwię się. A co jeśli będą dla niego niemili? Albo.... Chcę by już tu był...

— Zależy ci na nim. — oparł się o kanapę z naturalną miną. Potem sięgnął po herbatę i napił się jej. On nie lubił zbytnich gierek w relacji. Nie chciał jednak psuć im ich miłosnej historii. To miało być tylko takie małe naprowadzenie. — Jeśli mam być szczery to jemu też chyba na tobie zależy. Widzisz jak się zachowuje i takie tam.

— To chyba jasne, że mi zależy. Tak samo jak na tobie. Jesteście moimi przyjaciółmi. Co prawda o Dreama martwię się troché bardziej. Ty zatrzymałeś sué w rozwoju na żłobku i twoje kości nadal są niczym z gumy, więc nic sobie nie zrobisz. Dream za to jest tu dopiero od  mniej niż dwóch tygodni. Boję się o niego — Westchnął podnosząc wzrok na czarnowłosego, który to ściskał swój nadgarstek by sprawdzić czy George powiedział prawdę.

— Czasem wątpię w twoje umiejętności, George. — Powiedział z lekka załamany chłopak nie wiedzieć jak mu powiedzieć to nie w prost. Poza tym zaczynał go boleć trzymany nadgarstek, na którego ten nie zwrócił większej uwagi. — Jesteś aż tak ślepy by tego nie wiedzieć? Weź ty się czasem zatrzymaj i rozejrzyj wokół siebie.

— To znaczy? — Zmarszczył brwi nie wiedząc o co dokładnie chodzi. Przecież nie raz zwracał uwagę na swoje otoczenie. Nawet na najmniejsze drobiazgi, więc nie rozumiał w czym jest problem. Niestety odpowiedzi na to nie dostał. Młodszy tylko machnął ręką i włączył telewizor by jakoś zająć swój czas nim przyjdzie jego przyjaciel od psot. Na tym skończyła się ich rozmowa.

***
Niestety wczoraj nie wyrobiłyśmy się z rozdziałem, bo KTOŚ musiał zasnąć. Następny postaram się by był w niedzielę.
To tyle odnośnie opowiadania.

ALE...
Lubię się jednak wygadywać ze swoich sytuacji życiowych.

1. W sobotę ścinamy włosy na krótko (nie, nie do ramion). Wkurza mnie jak ktoś uznaje, że krótkie są do ramion. Nawet simy mówią, że do ramion to są średniej długości! A simy nigdy nie kłamią.

2. Między 31 lipca, a 8 sierpnia możliwe, że spotkam się ze swoją dziewczyną (współautorką tego ff) w Zakopanym 😏

3. Widziałam swoją byłą crushi z października (czytelnicy znający mnie dłużej wiedzą o kogo chodzi) i... Zbrzydła XD Kompletnie mi się teraz nie podoba.

To tyle na dziś,
Bajjo ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

71.6K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
72.9K 3K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
25.1K 1.6K 40
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
41.3K 2.5K 42
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.