Cienie mroku

Da xjuxxx

20.4K 2.3K 995

Nie była wojowniczką, ani magiem, jak można przypuszczać po jej zdolnościach. Była kimś innym, czymś innym. J... Altro

Prolog
MAPA
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52

Rozdział 49

177 21 5
Da xjuxxx


   Poczuła czyjąś obecność. Zdecydowanie za blisko. Nie reagowała, czekała. Rozległ się szelest ubrań. Ruszyła ręką, zatrzymując zbliżający się obiekt. Otworzyła oczu.

   - Przepraszam, obudziłem cię.

   - Co robisz? - zapytała ospałym głosem, patrząc podejrzliwie wprost podkrążone oczy księcia. Nie przestawała ściskać jego dłoni, którą złapała tuż nad swoją twarzą.

   - Miałaś świetlika na policzku. Chciałem go zdjąć - wyjaśnił natychmiast nerwowo. Domyślał się, że w oczach Miry mogło to nie wyglądać najlepiej.

   Puściła rękę księcia. Jej dłoń automatycznie poleciała w stronę twarzy.

   - Już nie masz - dodał szybko. - Odleciał.

   Podniosła nieco wyżej brwi, ale nic nie powiedziała. Przewróciła się na plecy, spoglądając na zasłonę liści. W niektórych miejsca przebijało się słabe światło. Najwyraźniej słońce dopiero co wschodziło. Wlepiła wzrok na drogę, która ich dzisiaj czekała. Świetliki jeszcze latały, choć nietrudno zauważyć, że było ich znacznie mniej, a ich światło wydawało się przygaszone. Leniwie podniosła się do pozycji siedzącej. Ziewnęła, wyciągając ręce wysoko w górę. Kość strzyknęła w jednym z jej barków.

   - Kładź się, zamienię cię - oznajmiła po chwili.

   - Nie trzeba. I tak już nie zasnę - rzucił bez namysłu

   - Ja też.

   - Więc mamy impas. - Uśmiechnął się słabo. - Przepraszam. Nie chciałem cię obudzić.

   Mira machnęła w jego stronę ręku.

   - I tak miałam lekki sen. Nie lubię spać w takich miejscach. A tym bardziej w takich jak TE- podkreśliła ostatnie słowa, wskazując palcami na otaczający teren.

   - Myślisz, że naprawdę jesteśmy tu bezpieczni?

   - Nie wiem. - Machnęła ramionami. - Chciałabym, żeby tak było, ale nauczyłam się niczego nie uważać za bezpieczne.

   Jej słowa były jak najbardziej szczere. Mimo panującej tu ciepłej atmosfery oraz otaczającego piękna, zdawała sobie sprawę, że mogło być to tylko złudzeniem. W Niebieskim Lesie żyły istoty, które potrafiły zmieniać rzeczywistość na piękniejszą niż faktycznie była. W ten sposób wabiły do siebie swoje ofiary. To również mogło być swego rodzaju iluzją. Poczucie bezpieczeństwa zmniejszało czujność podróżnych. Stawiali się po prostu daniem podanym na talerzu. Dlatego Mira, mimo wszystko, wolała zachować ostrożność. W nocy ona pełniła pierwszą wartę, następną miał książę, a na koniec Kari. Słońce już wschodziło, więc to znaczyło, że Derwan najwyraźniej postanowił wziąć również godziny białowłosej. Albo w najzwyklejszy sposób nie mógł jej dobudzić. Ta dziewczyna miała naprawdę mocny sen.

   - Jak się czujesz? - zapytała po chwili, wlepiając wzrok w ramię chłopaka.

   - Dobrze - powiedział szybko, odwracając wzrok.

   Mira przewróciła oczami, przysuwając się bezsłownie do Derwana. Bez zapytania zdjęła bandaż mający za zadanie stabilizować jego rękę. Książę jeszcze bardziej odwrócił głowę, gdy Mira zaczęła odpinać guziki jego koszuli. Zdawał sobie sprawę, że nawet ostatnio podczas leczenia,  widziała go bez górnej odzieży, jednak teraz poczuł się tym faktem zawstydzony.

   Wzdrygnął się na zimne palce na swojej skórze. Zagryzł wargi próbując nie dać po sobie poznać bólu, gdy Mira badała jego opuchniętą rękę.

   - Dobrze, co? - Cmoknęła z dezaprobatą, widząc jego reakcje na każdy dotyk.

   - Może jednak nie tak dobrze - skapitulował. Zassał głośno powietrze, gdy kobieta gwałtownie uniosła jego dłoń. - Co robisz? - zapytał, przypatrując się jej działaniu. Wzdrygnął się, czując mrowienie, gdy ta opuszkiem palca jeździła po jego skórze.

   - Piszę zaklęcie - opowiedziała zdawkowo, nie zaprzestając swojej czynności. Delikatnie kreśliła koniuszkiem palca na skórze Derwana odpowiednie symbole. - W kwestii leczenia już wcześniej zrobiłam, co mogłam, teraz jedynie dodałam pewnego rodzaju zaklęcie znieczulające. Zabierze ci trochę bólu - wyjaśniła, gdy skończyła. Mruknęła coś jeszcze cicho, czego książę nie dosłyszał. Założyła mu ponownie koszule oraz bandaż stabilizujący całą rękę.

   - Dziękuję - powiedział cicho książę, widząc, że kobieta skończyła. 

   Wysłała w jego stronę przyjazny uśmiech. Wstawała już, gdy poczuła szarpnięcie za kubrak. Spojrzała pytająco na chłopaka. Patrzył na nią z determinacją. Zmarszczyła brwi.

   - Kim była osoba, która mnie zaatakowała? - To było pytanie, które chodizło mupo głwoie od paru dni. Wcześniej nie zadał tego pytania, bo chciał aby Mira sama podjęła temat. Ta jednak ani razu o tym nie wspomniała, jakby atak na nich w ogóle nie miał miejsca. Domyślał się, że coś musiało być na rzeczy. Nie mylił się. Jak tylko słowa padły z jego ust, ciało kobiety całe się napięło i głośno zassała powietrze.

   - Jakiś zakon, nie znam - odpowiedziała zdawkowo, unikając spojrzenia księcia.

   - Nieprawda. Doskonale wiesz jaki - stwierdził pewien swoich słów, czując nagły przypływ odwagi. Nietrudno było wychwycić kłamstwo Miry. - Znasz osobę, która mnie zaatakowała. - Ból jaki pojawił się na twarzy kobiety, było potwierdzeniem jego słów. - Dlaczego ustawił na ciebie pułapkę?

   Gwałtownie machnęła głową, jakby nie dopuszczając do siebie tej myśli. Odwróciła się od księcia i wlepiła wzrok w mrok okupujący głębie lasu.

   - Nie myśl o tym - oznajmiła stanowczo.

   - Jak to jest, że ty o nas tyle wiesz, a my o tobie praktycznie nic.

   - Bo gdybyście wiedzieli, nie byłoby was tutaj - mruknęła tak cicho, że książę nie mógł dosłyszeć jej słów. - To stare dzieje. - Tym razem powiedziała na tyle głośno, aby Derwan usłyszał.

   - Stare dzieje? - powtórzył książę, choć zrozumiał sens słów. Miał jednak nadzieję, że uda mu się trochę więcej wyciągnąć. Za każdym razem, jak zamykał oczy, widział czarną maskę. Miał wrażenie, że będzie miał okazję ją zobaczyć jeszcze raz na żywo. Tym razem jednak chciał wiedzieć z kim się mierzy. 

   - Nie drąż tematu - skwitowała hardo, spoglądając ostrym spojrzeniem na księcia. Po chwili jednak jej wzrok złagodniał i pojawiło się coś na kształt... rozżalenia. - Nie odkopuj martwych ciał, bo nie w każdym znajdują się skarby. - Głos nie brzmiał jak jej. Był przygaszony i zrezygnowany. - Pójdę się położyć. Może jeszcze uda mi się zasnąć - zmieniła temat, choć wyraz jej twarzy oraz ton pozostawał otępiały.

   Książę już się nie odezwał. W ciszy obserwował, jak kobieta położyła się na swoim legowisku, odwracając się do niego plecami. Wiedział, że ani on, ani ona nie zaśnie już tej nocy.

   - To jest twój plan czy tylko głupi żart? - Kari skrzywiła się, patrząc na niechlujnie narysowany patykiem schemat na ziemi.

   - Nie jesteś on dobry... - przyznała szczerze. - Ale ciężko jakikolwiek wymyślić nie znając położenia przeciwnika oraz broni jaką będzie dysponować.  Jest to plan skonstruowany na najbardziej prawdopodobną sytuacje jaką tam zastaniemy.

   - A co jeśli zamiast paru rycerzy i magów, tak jak myślisz, zastaniemy całą armię? - zadał pytanie Derwan, również nie do końca będąc przekonany planem. Jego prostota go martwiła.

   - No właśnie - zawtórowała Kari.

   - Nie zastaniemy. Im większe skupienie ludzi, tym bardziej Niebeski Las stawał się niebezpieczny. Nikt o zdrowym umyśle nie przeprowadzałby całej armii. 

   - Cóż, to możesz się zdziwić, ale w Królestwie Słońca jest wiele wariatów, którzy pewnie by to zrobili.

   Mira zagryzła dolną wargę w zadumie, słysząc słowa Kari. 

   - Jeżeli jakiś bezmózg postanowi tak zrobić... tak jak on, pozostanie liczyć nam na szczęście.  No co? - Zaśmiała się ponuro, widząc niedowierzające spojrzenie wysłane w jej stronę. - Nas jest jedynie trójka, a to jest Niebieski Las. Tu wszystko może się wydarzyć. Równie dobrze, jak tylko opuścimy drogę, może zaatakować nas jakieś zwierzę i pożreć. W tym miejscu nie ma co liczyć na swoje możliwości, tylko na szczęście. Po prostu szczęście. Nieważne czy napotkamy całą armię, czy parę osób. I tak jesteśmy na gorszej pozycji. Nie znamy terenu, ani jego mieszkańców.  Uda nam się dotrzeć równo na czas. Nie będziemy mieli czasu tego sprawdzić.

   Albo nawet będziemy za późno - dodała w myślach, nie chcąc tego mówić na głos. Byli już ponad w połowie drogi. Zostało im niecałe trzy dni, a ich tempo coraz bardziej zwalniało. Na początku podróż przebiegała im szybko i sprawnie, ale byli już zmęczeni codziennym, nużącym marszem. Droga pierwsze godziny wydawała się przyjemna. Po paru dniach stało to się problemem. Wszystko było takie same. Zapach, obraz wokół, dźwięki. Jedynie co jakiś czas występowały miejsca, w których  było trzeba się przeciskać albo czołgać, bo gęste liście zarastały drogę. Czasami też były niewielkie przestrzenie ze strumieniem i większym światłem. Na nich robili postój, tak jak to miało miejsce teraz. Jednak głównie cała droga była identyczna. To nie wyprawa ich męczyła, lecz ta monotonność. Cała trójka tęskniła za powiewem świeżego wiatru, ciepłymi promieniami wschodzącego słońca, jak i srebrzystymi gwiazdami na bezchmurnym niebie. Przez ostatnie dni ich oglądali tylko drzewa. Jedynym urozmaiceniem były odgłosu wydobywające się z głębi lasu. Szum, śpiew, raz Mira miała nawet wrażenie, że słyszała rozmowę. Żadnej jednak istoty nie dostrzegła, mimo że czuła je kryjących się za drzewami. Zastanawiała się, co ich odstraszało od tej drogi. Czy było to jakiegoś rodzaju zaklęcie? A może pakt, który zabraniał im wkroczyć na dróżkę? Miała wiele pytań, na które czuła, że nigdy nie uzyska odpowiedzi. Niektóre rzeczy musiały pozostać wieczną tajemnicą.

   - Ten pomysł nie wypali - stwierdziła sceptycznie Kari. Widząc nieprzyjętą minę Miry, oburzyła się. - Dziwię się, że jeszcze żyjemy. Jesteś beznadziejna w planowaniu. 

   - A czego ty oczekiwałaś? Nie jestem strategiem.

   - Więc dlaczego w ogóle pchasz się do tego?!

   - Dziewczyny - wtrącił łagodnie książę, próbując uspokoić sytuację.

   - Oh, zamknij się - zagrzmiała Kari, nawet nie patrząc na Derwana. - To, co wymyśliłaś, nawet nie jest planem - kontynuowała podniesionym głosem, patrząc ponuro na Mirę. - Po prostu liczysz na łut szczęścia, że jakoś uda nam się przeżyć!

   - To prawda - przytaknęła, wyraźnie nieprzejęta.

   Kari zastygła z niedowierzania. Całym sobą nienawidziła tej lekceważącej postawy Miry, jakby nic ją nie obchodziło. Wystarczyło, że spojrzała na nią, a krew się w niej gotowała. Tym razem było tak samo. Poczuła ,jak fala gorąca przechodzi przez jej ciało.

   - Nie używaj tutaj magii ognia - ostrzegła ją Mira, przybierając ostrzejszych wyrazów twarzy.

   - Bo co? Boisz się przypalić - zadrwiła, wyszczerzając usta w złośliwym uśmiechu.

   - Ogień nie jest zabawką.

   - Ale nasze życia już są?

   Przez moment Mirę zatkało. Nie wiedziała, co odpowiedzieć.

   Czy właśnie to robiłam? Bawiłam się ludzkim życiem? - zapytała samą siebie. Nie zdziwiłaby się, jeżeli tak właśnie było. Miała tendencję do bawienia się w boga. Poczuła uścisk w sercu na tę myśl. Zawsze źle się to dla niej kończyło... a szczególnie dla jej bliskich.

   - To właśnie zrobimy. Przypalimy ich! - wtrącił nagle książę, z ekscytacją klaszcząc raz w dłonie.  

   - Że co? - Skrzywiła się białowłosa.

   - Wzniesiemy ogień. Kari stworzy chaos. Nieważne wtedy czy będzie cała armia, czy tylko parę osób. Wszyscy zwrócą uwagę na nią, podczas gdy ja z Mirą wykradniemy kryształy. - Książę mówił szybko, chaotycznie. Miał w głowie plan, który może również nie był za dobry, ale wydawał mu się przynajmniej lepszy od tego Miry.

   - Ogień może zwabić najróżniejsze istoty, a do tego samo odłączenie kryształów zapewne spowoduje zaburzenia. Dodanie cegiełki z naszej strony może spowodować katastrofę - pomyślała na głos Mira.

   - Więc znikniemy szybciej niż to się wydarzy. Otworzysz portal. Mówiłaś, że nie możemy się przenieść do Niebieskiego Lasu, ale z niego już tak.

   Przytaknęła. Jej twarz objęła zaduma. Zastanawiała się, czy zdąży przenieść ich, zanim zamieszkające ten teren istoty wyczują potężną magię. Jeżeli się dobrze przygotuje... to mogło się udać. Spojrzała na Kari, uśmiechając się kącikiem ust.

   - W końcu będziesz miała okazję się wyżyć. 

Continua a leggere

Ti piacerà anche

3.4K 185 23
-Co się z tobą stało?- zawołałem.- Zmieniłeś się. -Nie zmieniłem się- warknął.- Pokazałem tylko moją prawdziwą twarz. Niby wszystko było idealnie, al...
6.2K 531 34
Co zrobisz, kiedy nagle dowiesz się, że jesteś zmiennokształtną? Że twój wujek, za którego oddałabyś życie ukrywał przed tobą ten fakt, a teraz zosta...
15.8K 1.8K 22
Gotowi na legendę o smoku wawelskim w nieco innym wydaniu? Jako książę, Shirumi ma na głowie mnóstwo obowiązków - nauka szermierki, jazdy konnej, prz...
84.4K 2.6K 42
Łatwe jest zejście do piekieł, nie wiedzieliśmy, że aż tak łatwe.