Rozdział 8

129 6 8
                                    

- Trzymajcie się blisko nas! Zaraz coś wykombinujemy - rzekła spokojnie Senna celując z wielkiego pistoletu w najbliższego przeciwnika.

Było ich dziesięciu, dwóch łuczników i ośmiu wojowników walczących na krótki dystans. Zarówno Akane, jak i Kayn byli w gotowości. Nawet Drake przyjął postawę obronną. Senna patrzyła wściekłym wzrokiem na przeciwników.

- Ty bierz tych z lewej, a ja pozbędę się łuczników. Gdy tylko zaczniemy, musicie się szybko wycofać. Akane na mój sygnał wsiadasz na jelenia i uciekacie - powiedziała Senna.

Akane była zdeterminowana:
- Możemy Wam pomóc! Dlaczego każecie nam uciekać?

- Dołączymy do Was za górami, nie wejdziecie do miasta bez nas. Jesteśmy pewni, że Thresh tam jest - tłumaczyła spokojnie Senna, po czym wystrzeliła z broni oślepiający pocisk i krzyknęła - TERAZ!!!

Akane posłuchała kobiety i najszybciej jak mogła wsiadła na Drake, a następnie załapała Kayna, który nie miał pojęcia co się właśnie wydarzyło i popędziła przed siebie po drodze taranując jednego z wojowników.

W oddali widziała jedynie kłęby dymu i walczących kochanków. Mimo, że mieli przewagę to szala wygranej stała po stronie Luciana i jego żony. Walczyli niczym dwie połówki. Idealnie współgrali. Dziewczyna odwróciła wzrok i spojrzała na chłopaka, który siedział za nią trzymając ją mocno w pasie.

- Bo mnie udusisz... - powiedziała opanowanym głosem.

Kayn spojrzał na nią wystraszonym wzrokiem.
- Jakim cudem możesz zachować spokój? Zostawiliśmy ich! Zrobiłaś to bez wahania. A co, jak zginą?

- Jesteś ranny, ledwo trzymasz broń. Byliśmy tam bezużyteczni. Spokojnie, poradzą sobie - mówiła ze stoickim spokojem.

Drake pędził ile sił w nogach. W oddali było jedynie słychać krzyki i strzały, a potem nastała cisza. Przed nimi była jeszcze długa droga przez góry. Dziewczyna była już na wykończeniu. Postanowiła zatrzymać się przy niewielkiej jaskini. Zsiadła z Drake i zmęczona usiadła pod niewielkim głazem. Chłopak poszedł w jej ślady.

- Nie mam już siły... - powiedziała - Jestem tak zmęczona. Zatrzymajmy się tutaj. 

Kayn wstał i odszedł poza zasięg jej wzroku.

- Gdzie idziesz? - zapytała.

- Rozpalę ognisko.

Ściemniało się, a do tego robiło coraz zimniej. Opieranie o kamienną ścianę wcale nie pomagało dziewczynie. Zaczęła rozcierać dłonie, a z ust wydobywała się para wodna. Po chwili wrócił chłopak i zaczął rozpalać ognisko. Zauważywszy drżącą z zimna dziewczynę ściągnął z Drake koc, który trzymali w bagażach i okrył nim ją.
Akane spojrzała na niego zaskoczonym wzrokiem.

- Dziękuję... Tobie też pewnie jest zimno - rzekła, ale chłopak tylko machnął ręką i zaczął się oddalać. Wtem dziewczyna złapała go za dłoń i przyciągnęła do siebie, aby usiadł obok niej.

- Co robisz... - powiedział zdezorientowany, gdy okryła go kocem i nieznacznie się do niego przytuliła.

- We dwoje będzie cieplej, dobrze wiesz że noce w Ionii są zimne. Nie martw się juz o Sennę i Luciana. Taka była jej decyzja...

- Rozumiem - powiedział krótko Kayn i oparł się o jej ramię oglądając płomienie rozpalonego ogniska. Wyjątkowo tej nocy Rhaast mu nie dokuczał i wreszcie mógł odczuć spokój. Dziewczyna miała na niego dziwny wpływ. Od incydentu w lesie, od kąd zaczęli razem pracować.

- Wiesz... Chyba Cię polubiłam - rzekła nagle Akane. Ich twarze były niebezpiecznie do siebie zbliżone. Światło oświetlało jej bladą cerę. Kayn nigdy nie miał okazji przyglądać się jej twarzy z tak bliska. Miała błękitne oczy, a nad brwią niewielką bliznę która jest pamiątką po ich starciu. Z resztą ona nie pozostała dłużna, Kayn miał sporą bliznę po jej ostrzu na prawym ramieniu.

- Skąd te słowa? Czy rozmawiam z Akane? - zapytał chłopak, a na jego ustach pojawił się złowieszczy uśmieszek. Ich spojrzenia się spotkały. Tym razem dziewczyna nie uciekła i przeszywała go swoim wzrokiem. Kayn przyglądał się jej uważnie, a potem ostrożnie dotknął dłonią jej blizny na czole. Akane zamknęła oczy.

- Zapomnijmy już o tym... Masz rację, wybacz mi że byłam przez ten czas dla Ciebie taka niemiła. Od kąd mnie przytuliłeś tamtej nocy, poczułam do Ciebie coś innego. Nie wiem jak to uczucie nazwać - mówiła dziewczyna wpatrując się w płomienie wydobywające się z ogniska. Chłopak nie mógł uwierzyć w to, co Akane próbuje mu przekazać.

- Wiesz... Mamy podobną przeszłość. Łączy nas wiele... Oboje porzuceni, oboje samotni... - kontynuował chłopak - Nie jest to miłe uczucie. Wybaczę Ci to, że prawie chciałaś mnie zabić tam w lesie - zaśmiał się z zakłopotaniem - Tamtej nocy u Irelii wyglądałaś ślicznie.

Akane zaczęła się śmiać, na co chłopak spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem.
- Widzę, że plątasz się w swoich własnych słowach.

- Może trochę... - Kayn dotknął jej policzka i obrócił twarz w ten sposób, aby dziewczyna na niego patrzyła. - Tyle razem przeżyliśmy. Martwię się, chociaż nasza misja trwa niedługo, to martwię się. Nie chcę, aby coś Ci się stało. Nie pozwolę, aby ktoś Cię skrzywdził. Czuję to samo co ty.

Akane wytrzeszczyła oczy w niedowierzaniu.
- Czyli ty też...

- Czyli ja też... - powoli zbliżał swoją twarz do jej, patrząc na reakcję dziewczyny. W końcu ich usta złączyły się w pocałunku.

Gdy już się od siebie oderwali, Akane mocno go przytuliła. Kayn odwzajemnił uścisk i trwali tak dopóki dziewczyna się nie odezwała.

- Co teraz? Jeśli mistrz Shen się dowie...

- Ucieknijmy.

- A co z misją? Chcę, aby ten koszmar się skończył - Kayn złapał jej ramiona i spojrzał prosto w oczy.

- Uda nam się, jesteśmy najlepsi, pamiętaj o tym. Pokonamy go i uciekniemy. Też nie chcę, aby Thresh zabierał niewinne dusze. To dlatego musimy to zakończyć.

Nic więcej nie musiał dodawać. Dziewczyna usnęła w jego ramionach. Ognisko powoli się wypalało. Musieli być wypoczęci do wyruszenia w dalszą drogę. Kayn zamknął oczy, owinął kocem i odpłynął wtulając się w ciepłe ciało Akane.

League of Legends: Tajemnice Ionii  [ZAKOŃCZONA] Kayn x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz