Rozdział 2

140 11 6
                                    

- Mistrzu... Czy to jest jakaś kara? - rzekł zrezygnowany Kayn, podczas gdy Akane przez całą drogę zalewała go falą zaczepek i wyzwisk.

- Haha! Gdyby nie mistrz Shen, już byś nie żył - szeptała do niego, uśmiechając się złowieszczo.

- Akane, od teraz masz się mnie słuchać. Na życzenie Shena stałem się Twoim nowym przełożonym - rzekł poważnie Zed.

Mimo, że do Kayna nie miała żadnego szacunku, mistrz Zed sprawiał że w jej oczach było widać podziw i ekscytację. Zawsze szanowała go za mądrość, tak samo jak swojego mistrza Shena. Mimo wszystko nie odpowiedziała mu i dalej kontynuowała dogryzki w stronę chłopaka, który w końcu nie wytrzymał i uderzył ją mocno w ramię. Ku jego nieszczęściu dziewczyna nic sobie z tego nie zrobiła.

- Co tak słabo! - pokazała mu jedynie język i odpuściła.

Kayn był już tak zmęczony jej towarzystwem, że zwolnił i szedł kilka metrów za nimi. Z ukrycia obserwował poczynania dziewczyny, która zainteresowała się swoim jeleniem. Było to ogromne, niemal dwa razy przewyższające ją zwierzę. Nie miał pojęcia w jaki sposób dziewczyna go dosiada, a tym bardziej nie chciał wiedzieć w jaki sposób go oswoiła. Ioniańskie jelenie były bardzo trudne do odnalezienia, a samo ich oswojenie graniczyło z cudem. Ten fakt zaciekawił chłopaka.

"O tak, niech zamęczy Cię na śmierć", Rhaast tylko dobijał chłopaka.

- Zamknij się... - rzekł bez odzewu.

- Hej ty! Znowu gadasz z tą swoją"kosą"? Powiedz mu, że jest słaby! Tak, o tobie mówię Rhaast! - krzyczała z oddali.

Ta zaczepka akurat rozbawiła Kayna. Zarówno Shen, jak i Zed pozwolili chłopakowi na zatrzymanie Darkina, ponieważ jedynie jemu udało opanować się tą potężną broń. Jednak ceną zdeformowania znacznej części dłoni ją dzierżącej, a także głosów które słyszy każdego dnia. Głosów, które czasami bywają tak męczące że ma już dosyć wszystkich i wszystkiego.

- No co tam jelonku? Chcesz trochę zieleniny? - z rozmyśleń wyrwał go głos Akane.

Mimo, że była w jego wieku, już zdążyła zasłynąć w całym kraju za swoje czyny i umiejętności. Była drobną, lecz wysoką jak na swój wiek dziewczyną. Jej jasne włosy zawsze były upięte w kucyk, a grzywka zasłaniała czoło. Od małego należała do zakonu Shena. Chciała nauczyć się walki wszystkimi broniami, chciała być najlepsza. Była najlepsza dopóki Kayn nie pokonał jej w pojedynku zakonów odbywającego się raz na 5 lat. To wyjątkowe wydarzenie pozwala określić poziom uczniów i wyłonić tego najlepszego. Ich widowiskowa walka zapadnie w pamięć wszystkim świadkom do końca życia. Akane wygrałaby, gdyby nie spryt Kayna. Od tamtej pory dziewczyna nienawidzi go najbardziej na świecie. Na każdym kroku chce go pokonać, a w najgorszym przypadku zabić tak jak dzisiaj. Mimo wszystko zachowuje się dziecinnie jak na swój wiek.

- Zły Kayn! Zły! - mówiła tak głośno, aby chłopak mógł to usłyszeć. Rozmawiała z jeleniem. Ona jest szalona!

Do zakonu dotarli po południu. Zed kazał Kaynowi oprowadzić dziewczynę po budynkach. Kayn mimo wielkiej niechęci do dziewczyny pokazał jej stajnię.

- Że też muszę się z Tobą zadawać... Na siłę! Widziałeś to Drake? - zapytała swojego jelenia.

- Mogłabyś być nieco milsza, może się wtedy jakoś dogadamy... - rzekł chłopak - Słuchaj, zapomnij o tamtym.

- Jak mam zapomnieć? Dla mnie to była wielka szansa - przycisnęła palec do jego piersi i lekko go pchnęła. - A ty. A ty to zniszczyłeś! Z resztą, pokaż mi mój pokój muszę odpocząć i w ogóle...

Kayn zaprowadził ją do pokoju, okazało się - tym razem to go nie zdziwiło - że ich pokoje są obok siebie.

- Tylko spróbuj przyjść w nocy... - rzeka i zamknęła drzwi.

"Ostra laska", Kayn pozostawił to bez komentarza. Po kolacji udał się na medytację, zdał raport z dnia mistrzowi i wreszcie mógł odpocząć. Niestety nie mógł zasnąć. Widocznie los chciał tego samego dla Akane, która prawdopodobnie miała ten sam problem. Dziewczyna siedziała w samotności na schodku koło swojego pokoju i widocznie nad czymś rozmyślała. Kayn postanowił ją zignorować i przejść obok.

- Nie mogę zasnąć - momentalnie się zatrzymał.

- O rany, w końcu powiedziałaś coś miłego! - rzekł chłopak z udawanym zdziwieniem. Dziewczyna tylko przewróciła oczami, wstała i złapała go za rękę po czym pociągnęła w stronę przejścia prowadzącego do stajni.

- Co ty znowu kombinujesz, jestem zmęczony...

Jednak Akane nie reagowała. Stanęli przed wybiegiem dla jej jelenia.

- Nazywa się Drake. Wiem, że chcesz zobaczyć go z bliska. Całą drogę mnie obserwowałeś. Dalej, nie krępuj się - Kayna zamurowało. Skąd wiedziała?

Chłopak podniósł dłoń i lekko dotknął szyi ogromnego jelenia. Ten wzdrygnął się nieznacznie i ukłonił ukazując swoje poroże.

- Pozwolił Ci! - powiedziała Akane.

- Na co?

- Możesz go pogłaskać.

Kayn przejechał dłonią po jego głowie, a potem dotknął poroża porośniętego przyjemnym dla dotyku meszkiem. Wzdrygnął się, kiedy poczuł jej dłoń obok swojej...

- To mój jedyny przyjaciel...

Kayn wycofał się, dziewczyna chciała mu się zwierzać? Dopiero co chciała go zabić! Co jest z nią nie tak?

- Po śmierci rodziców... Znalazłam go, kiedy byłam mała. Drake także był samotny... - z jej oczu popłynęła łza - Potem odnalazł mnie Shen.

Kayn nie mówił nic, jedynie słuchał i przypominał sobie swoje tragiczne dzieciństwo, którego nie miał. Wiedział doskonale, jak to jest być samotnym. Chciał ją pocieszyć, ale nie wiedział jak. Mimo, że byli wrogami...
Ale mieli podobną przeszłość. Łączyło ich tak wiele, a dotychczas nie zdawali sobie z tego sprawy.

- Jest mi przykro, tak cholernie przykro - łzy zaczęły skapywać na podłogę, nawet Drake wyczuł jej nastrój i wycofał się w cień.

Kayn mimo głosów sprzeciwu przytulił niedoszłą wspólniczkę. Jej oczy się rozszerzyły, odepchała go tak mocno, że upadł na podłogę i uciekła pozostawiając za sobą jedynie proste słowo "przepraszam"...

League of Legends: Tajemnice Ionii  [ZAKOŃCZONA] Kayn x OCWhere stories live. Discover now