15. Support

1.9K 103 12
                                    

Pov Loki

Bez problemowo rozprawialiśmy się z ostatnimi przeciwnikami. Koniec tego koszmaru był na wyciągnięcie ręki. Nagle straciłem Allison z oczu. Rozejrzałem się nerwowo, szukając jej wzrokiem. Zobaczyłem, że jeden z olbrzymów odepchnąć ją kawałek dalej, jednak dziewczyna była gotowa do odparcia ataku, więc wróciłem do walki z ostatnim Jotunem, który ledwo żywy, próbował mnie obezwładnić.

Gdy rozprawiłem się z nim, usatysfakcjonowany odetchnąłem z ulgą. Usłyszałem za plecami huk upadającego ciężaru czyjegoś ciała. Spojrzałem w tamtą stronę. Laufey leżał kilka metrów od Allison. Dziewczyna, ledwo trzymając się na nogach, patrzyła na ostrze wbite w jej ciało. Z przerażeniem patrzyłem jak wyciąga je drżącymi rękoma. Spojrzała na mnie słabym wzrokiem.

- Loki... - szepnęła.

Podbiegłem do niej i w ostatniej chwili złapałem ją, chroniąc przed upadkiem. Delikatnie położyłem ją na ziemi.

- Już dobrze, jestem tu - powiedziałem szeptem.

Dziewczyna próbowała uspokoić swój oddech. Czułem jak wypełnia mnie rozpacz. Ostrożnie podwinąłem jej bluzkę i głośno przełknąłem ślinę. Pod lewym żebrem Allison, zobaczyłem głęboką i mocno krwawiącą ranę. Zacząłem ją uciskać, mając nadzieję, że krwawienie ustąpi.

- Musisz uciekać - powiedziała słabym głosem.

Spojrzałem jej w oczy. Słabła. Wiedziałem, że jeśli czegoś nie zrobię, stracę ją.

- Nie zostawię cię tu - powiedziałem załamującym się głosem.

Allison patrzyła na mnie ze spokojem, jednak widać było, że bardzo cierpi. Jej skóra przybrała jeszcze bladszy odcień niż zwykle, a oczy przestały się świecić, wracając do standardowego stanu.

- Wszystko będzie dobrze, tylko nie zamykaj oczu, dobrze ? - próbowałem ją uspokoić. - Oboje stąd wyjdziemy.

Sam chciałem w to uwierzyć, jednak z każdą sekundą z niebieskookiej uchodziło życie.

Nagle zobaczyłem kątem oka, że król Jotunów podnosi się z ziemi.

- Loki uciekaj - powtórzyła Allison i zakrztusiła się krwią.

- Wytrzymaj jeszcze chwilę, proszę - poprosiłem błagalnym tonem i spojrzałem na nią z troską.

Pocałowałem ją delikatnie w czoło, po czym wstałem, kurczowo trzymając swoje sztylety. Laufey widząc moją wściekłość, zaśmiał się.

- Zasłużyła na to - powiedział z szyderczym uśmiechem.

Z frustracją rzuciłem się na niego. Laufey bez problemu unikał moich ciosów, jednak byłem zdeterminowany i nie zamierzałem odpuścić. Trafiłem go kilka razy, zadając mu nieduże obrażenia, jednak król nie pozostawał bierny. Jotun przechwycił moją rękę i przycisnął mnie do ściany, po czym kilkakrotnie uderzył mnie pięścią w twarz. Moja skóra zaczęła przybierać niebieski odcień, pod wpływem jego dotyku. Spojrzał mi w oczy.

- A mogłeś zasiąść na tronie obok mnie synu - powiedział szeptem.

- Wolałbym zginąć - odpowiedziałem i odepchnąłem go silnym kopnięciem. - I przestań mnie tak nazywać !

Odwróciłem jego uwagę iluzją. Wykorzystując jego rozkojarzenie, udało mi się powalić go na ziemię. Doskoczyłem do niego i usiadłem na nim okrakiem. Zamachnąłem się i wbiłem swój sztylet w klatkę piersiową przeciwnika. Z szaleństwem w oczach patrzyłem, jak Laufey dusi się własną krwią. Po krótkiej chwili zastygł w bezruchu.

Serce z lodu || LokiWhere stories live. Discover now