Rozdział 1

321 14 6
                                    

Z każdym dniem wieści z północy są coraz bardziej niepokojące. Nie tylko w zakonie Zeda znikają uczniowie. Kinkou ma ten sam problem. Młodziki znikają nagle, w najmniej oczekiwanym momencie. Żaden z nich jeszcze nie wrócił. Nie wiadomo gdzie są, i co się z nimi dzieje. To okropne uczucie, kiedy uczeń którego szkoliłeś całe życie nagle przepada. Wściekły mistrz Zed nie ma pojęcia co z tym zrobić, czy musi aż tak zaryzykować? Czy ON da sobie radę sam?

Witaj,
doszły mnie słuchy, że Twoi uczniowie znikają i nie wiadomo co się z nimi dzieje. Mimo, że jesteśmy wrogami chciałbym zaoferować Ci swoją pomoc i podzielić się z Tobą moimi informacjami. Uczniowie z mojego zakonu także znikają, jak dotychczas zaginęło pięciu uczniów i jedna uczennica. Nie wiemy co się z nimi dzieje. Jeżeli to będzie możliwe, spotkajmy się jutro nad jeziorem nieopodal Zakonu Cienia. O świcie. Mam dla Ciebie ważną wiadomość.
Shen

Zed zgniótł papier w garść. Jak on śmiał do niego pisać? Mimo wszystko dostarczył mu kilku ważnych informacji - przede wszystkim uczniowie znikają także w Kinkou, ich współpraca może wyjść na dobre...

Zgoda, mimo że już Ci nie ufam, ta wyjątkowo trudna sytuacja mnie do tego zmusiła. Będę czekał na Ciebie o świcie. Tak jak napisałeś w liście.
Zed

Zawinął papierek i zaczepił do gołębia, który natychmiast udał się do miejsca docelowego. Mistrz kręcił się po komnacie, rozmyślając o ostatnich wydarzeniach. Nie mógł uwierzyć, że pozwolił na to, aby aż dziesięciu uczniów przepadło bez wieści. To nie przypadek, nie mogli odejść z własnej woli. Żyli tutaj w dostatku i byli świetnymi wojownikami. Żaden z nich nie narzekał i każdy chciał się bardziej doskonalić. Coś ewidentnie było nie tak.

- Mistrzu Zedzie - z rozmyśleń wyrwał go głos chłopaka. To był jego najlepszy i zaufany uczeń Kayn.

- Słucham - stanął i spojrzał mu w oczy zza maski.

- Kolejny... kolejny uczeń zniknął - rzekł nieco nieśmiało.

Zed uderzył pięścią o stół, a chłopak aż podskoczył. Wściekły mistrz usiadł i złapał się dłoniami za maskę, zdjął ją i cisnął w kąt.

- Co się tu do cholery dzieje? - szepnął ze zdenerwowaniem.

Kayn podszedł nieco bliżej, w dłoni trzymał kosę.
- Nie martw się mistrzu. Winowajca zostanie ukarany. Mogę Ci to obiecać! - krzyknął z dumą. Był tak młody, czy będzie godny?

- Może Twój darkin coś wie? - zapytał znudzony Zed.

- Nie sądzę, a nawet jeśli to nie powie mi tego za nic na świecie...

"I dobrze myślisz chłopczyku", odezwał się głos w jego głowie.

- Jutro spotkam się z Shenem, będziesz mi towarzyszył.

- Ale mistrzu! On...

- Bez dyskusji - uśmiechnął się złośliwie pod nosem. Jego pozycja czasami dawała mu dużo frajdy, mógł między innymi rozkazywać innym. - Bądź gotowy jutro o świcie, możesz odejść.

Kayn ze zrezygnowaniem wyszedł z komnaty mistrza i udał się do swojego pokoju. Było już późno w nocy, a więc Zed musiał odpocząć. Po uzupełnieniu kilku papierów zasnął przy biurku.

Mimo, że nie spał pół nocy, obudził się wczesnym rankiem i przygotował do opuszczenia zakonu na kilka godzin. Kayn czekał na niego z Rhaastem przy bramie. Jego włosy były lekko poczochrane.

- Niewyspany? - zaśmiał się mistrz.

- Bardzo śmieszne...

Ich miejsce spotkania znajdowało się niedaleko. Zaledwie pół godziny drogi od zakonu. Zed widział w oddali sylwetkę przyrodniego brata. Mężczyzna dzierżył dwa miecze, jeden duchowy, a drugi fizyczny. Medytował nad taflą jeziora.

- Rozejrzyj się po okolicy, a ja idę nad jezioro. Pamiętaj, że to nasz wróg i mógł zastawić pułapkę... - rzekł mistrz.

Kayn posłuchał posłusznie mistrza i odszedł w stronę lasu. Jak na razie nic nie wskazywało na to, że jest tutaj ktoś jeszcze. Do momentu, kiedy usłyszał cichy trzask gałęzi, a potem krzyk kobiety.

- Cholera! - krzyknęła i rzuciła się na Kayna.

- To tak mnie witasz Akane? - chłopak sparował kosą jej atak. Dziewczyna walczyła kataną, na plecach miała włócznię, a przy pasie miała doczepiony zdobiony orion. - Zedycduj się, czym chcesz walczyć!

- Hah! Dla Ciebie mogę wszystkim! - odrzuciła miecz i uderzyła włócznią w bok chłopaka, który nie zdążył w miarę zareagować.

Kayn użył techniki cienia i uciekł jej z pola widzenia.

- Stfu! Techniki cienia! I tak cię dopadnę, a potem zatłuke! - gwizdnęła, a zza jej pleców wyłonił się jej rumak. Był to ogromny jeleń.

- Powaliło Cię?! - krzyknął Kayn uciekając między drzewami.

Akane śmiała się złowieszczo, a jej jeleń pędził przed siebie. Nie zdawali sobie sprawy, że ich pogoń pędzi prosto nad jezioro. Kayn wyleciał zdyszany z krzaków, a za sobą usłyszał okrzyk bojowy rywalki.

- Akane! - krzyknął Shen i zakończył jej atak - Co ty tu robisz?!

Dziewczyna zatrzymała się z włócznią trzymaną wysoko w górze i wycelowaną w Kayna. Za dużo sobie pozwoliła. To nie miało sensu. Akane schowała bronie i zeszła z jelenia po czym ukłoniła się przed Shenem mówiąc krótkie "przepraszam", a następnie złowieszczo patrząc na chłopaka z kosą.

- Akane? A więc tak wierni są Twoi uczniowie - zaśmiał się Zed.

- Przepraszam za nią - odpowiedział Shen.

- Nie ma co, dała niezły wycisk Kaynowi! - Zed zaczął się śmiać.

- Mistrzu! - krzyknął zdesperowany chłopak.

- Skoro jesteśmy już wszyscy... - nie dokończył.

- Ale jak to? Wiedziałeś, że będę Cię śledziła?! - krzyknęła Akane.

Shen spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął. Taki był ich plan.
- Ty i Kayn macie ważną misję do wykonania.

- Ja? Ja i ona?!

- Ja i on?!

- W ŻYCIU!!! - krzyknęli jednocześnie, a mistrzowie spojrzeli na nich spode łba.

- Słuchajcie, sprawa jest poważna i musimy połączyć siły. Wybraliśmy najlepszych uczniów nie bez powodu, możliwe że to właśnie wy zapobiegniecie nagłym zniknięciom. Może dotrzecie do sedna sprawy i uda nam się złapać wspólnego przeciwnika! - rzekł Shen z powagą w głosie.

- Musicie pracować razem, tak jak my. Ustaliliśmy kilka ważnych kwestii i chyba wiemy, gdzie możemy zacząć poszukiwania - dodał Zed.

- Gdzie? - zapytał Kayn, ciągle złowrogo spoglądając na dziewczynę.

- Wyspy Cienia

- CO?! - Kayn i Akane znów odezwali się jednocześnie.

- Za tajemnicze zniknięcia może być odpowiedzialny Thresh. To udało nam się ustalić, ostatnio poziom mgły na wybrzeżach się nasilił. Być może Tresh przebywa aktualnie w Ionii... Wyczułem nagłe wahania w równowadze duchowej. - rzekł mistrz Shen i spojrzał na Akane.
- Akane, udasz się z Zedem do jego zakonu. Zawarliśmy umowę, nic Ci się nie stanie. Od teraz będziesz pracowała z Kaynem.

- Gorzej być nie mogło... - rzekli jednocześnie młodzi.
- Przestań po mnie powtarzać!

Zed spojrzał na Shena i podał mu dłoń:
- Dogadają się.

- Jasne - uśmiechnął się mistrz i odszedł w stronę Kinkou.

League of Legends: Tajemnice Ionii  [ZAKOŃCZONA] Kayn x OCWhere stories live. Discover now