2. „Nie popełnić tych samych błędów"

291 27 259
                                    

Informacja: Rozdział 3 + 4, po korekcie.

||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||


*Levi*

Nie zgrabnie poprawiła, poplątanego kucyka i z widocznym zmęczeniem, spojrzała na mnie znacząco. Zrozumiałem, że mam żarzyć te leki, pod jeszcze jej nieśpiącym okiem, wiec rzuciłem do niej krótkie „dzięki", trzymając w dłoni jedną pigułkę. Była na tyle krucha, iż bez problemu udało mi się przepołowić ją w palcach. Wepchnąłem ją sobie na język, szybko zapijając resztką herbaty po to, by nie poczuć tego gorzkiego, obrzydliwego posmaku, którym cechowało się każde zażywane przeze mnie lekarstwo. Kobieta, widząc moje poczynania, cicho się zaśmiała, zasłaniać usta dłonią. Nie wiedziałem, tylko czemu to zrobiła. Była posiadaczką niezwykle pięknego uśmiechu i dobrze o tym wiedziała.

Odpowiedź na zachowanie zielonookiej po chwili rozniosła się po pomieszczeniu w postaci, jakże rozczulającego i długiego ziewnięcia. Szybko przeprosiła, piąstkami przecierając lepiące się ze zmęczenia i senność powieki.

— Idź spać — rzekłem oschle, przyglądając się ledwo żywej kobiecie.

— Pójdę, ale najpierw siku. — ponownie zwinęła, tym razem tak bardzo, iż w kącikach jej oczu pojawiły się małe łezki. — Gdzie, macie tu łazienkę?

— Jak wyjdziesz na korytarz to za zakrętem, na lewo — wyjaśniłem machinalnie.

— Dalej się kurwa nie dało? — warknęła zrezygnowana.

Rzeczywiście, w jej obecnym stanie przejście takiej odległości graniczy z cudem. Na szczęście uratowała ją Sasha, proponując zaprowadzenie zielonookiej.
Gdy tylko opuściły pomieszczenie, Hanji w akompaniamencie głośnego chrupnięcia, przewróciła się na drugi bok. Z ręką na sercu mogę przyznać, że zazdroszczę jej tak twardego snu.

Jednak patrząc na napiętą sytuację między tymi szajbuskami, byłbym spokojniejszy, gdyby brunetka obudziła się dopiero wieczorem. Nie wyspana i zamroczona, nie dałaby rady nawet kalekiej Miel. Na domiar złego, Zoe w odróżnieniu ode mnie, ostatnio pożegnała się z szatynką nieskończoną kłótnia.

Nie wiem, co wtedy między nimi zaszło, ale podejrzewam, iż daną sprawę „wyjaśniać" będą jeszcze dzisiaj. I niestety wiem jak, wygląda rozwiązywanie takich problemów, w wykonaniu tej dwójki. Po zachowaniu Miel jestem w stanie przewidzieć przebieg tej sceny, jednak nie mam nakreślone reakcji lub postawy okularnicy. Mam tylko nadzieje, że się nie pozabijają. Przypominając sobie wszystkie podobne do tej obecnej sytuacje, przed oczami miałem dwa najbardziej realne scenariusze.

Pierwszy, „Trochę się poszarpią, przy okazji powyzywają, rzucając sobie nawzajem w twarz istotne fakty, którymi koniec końców załagodzą spór"— co nie ukrywam, byłoby najłagodniejszym rozwiązaniem.

Drugi, „Rzucą się na siebie z pięściami, będą się okładać do momentu, w którym interweniować będę najpewniej musiał ja i Moblit, by je rozdzielić"— czego nienawidzę robić.

Nie zliczę ile razy, dostałem od Miel z łokcia, gdy ta próbowała się wyrwać, a zaznaczam wtedy parę w łapie jeszcze miała.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym na chwilę obecną znajdowali się prawie wszyscy będący tutaj Zwiadowcy. Oni nie wiedzą, co się tutaj odpierdoli, gdy okularnica się obudzi. Może poza Moblitem, gdyż całkiem prawdopodobne jest to, że Zoe ostrzegła swojego przyjaciela o tym jak to będzie wyglądać.

Przyglądałem się każdemu z osobna, a mój wzrok samoistnie zatrzymał się na Erenie i Mikasie. Oni wprowadzili do domu Miel, wiec mogą wiedzieć trochę więcej o jej obecnym stanie. Bez żadnych ceregieli zwróciłem się do tej dwójki.

AoT | Levi x OC | „Żałuję"Where stories live. Discover now