114

1.6K 86 8
                                    


*BILL

Leżałem na łóżku patrząc się w sufit. W łóżku, w którym kiedyś leżałem z nią. Wiedziałem, że nie chce mnie już znać. Kto by chciał?

Byłem potworem.

Przez 12 lat spędzonych w więzieniu dla chorych psychicznie, myślałem tylko o nich. O niej i moich synach. O osobach, które kocham i których raczej nigdy nie odzyskam.

Usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałem pośpiesznie, przekonany, że to policja i lekarz. Mieli przychodzić co jakiś czas i kontrolować mnie. Nawet im się nie dziwiłem.

Zszedłem i otworzyłem drzwi.

Czas się dla mnie zatrzymał.

Osoba przede mną lekko uniosła głowę, aby spojrzeć mi w oczy.

Przejechałem wzrokiem po jej pełnych, malinowych ustach, małym, zgrabnym nosku, aż zatrzymałem się na tych cudownych, niebieskich oczach.

Byłem pewien, że zobaczę w nich strach, złość, nienawiść do mnie.

Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale nie byłem w stanie.

Po prostu patrzyłem na nią. Była nie co wyższa, ale wciąż tak samo chuda. Jakby przez te wszystkie lata jadła nie wiele więcej niż jej dawałem. Jej twarz się prawie wcale nie zmieniła. Włosy miała związane w długi warkocz. Dłuższy beżowy płaszcz sięgał jej aż za kolana.

-Lu-nim skończyłem kobieta mocno mnie przytuliła.

Odwzajemniłem gest, w środku czując, rozbudzające się po latach, przyjemne uczucie.

Dłonie położyła na moich biodrach. Pamiętała. Ja juz zapomniałem jej zapachu i dotyku. Tego cudownego uczucia.

W końcu oderwała się ode mnie.

-wejdziesz?-spytałem. Blondynka kiwnęła głową, uśmiechając się. Zdjęła płaszcz, wieszając go na wieszaku. Pod spodem miała pudrowo-różową sukienkę.

Kolejny bodziec sprawiający mi niesamowitą radość.

-*-

Po kilku godzinach i kilku lampkach wina siedzieliśmy na kanapie, oglądając jakąś komedię. Blondynka wtulając się we mnie.

Przerwał nam dźwięk jej telefonu. Lucy odebrała i podeszła do okna.

-dziękuję Ci bardzo... nie miałeś problemów?... cieszę się... dobranoc-rozłączyła się. Spojrzała w moją stronę, jakby zastanawiając się.

-pierwszy raz spędzam noc po za domem, od kiedy mam dzieci-wydusiła w końcu.
-dzieci Twoje i Clary- dodała widząc moje zdziwienie-ale kocham je bardzo mocno-

Wstałem i podszedłem do niej. Założyłem kosmyk jej włosów za ucho i złapałem jej dłonie.

-moje i Clary?-

-nie chciała ich, a ja nie mogłam pozwolić, żeby wychowywały się w domu dziecka. Po za tym zawsze chciałam mieć dzieci, a on choć trochę przypominały mi o Tobie-

-jesteś cudowna Lucy. Nigdy na Ciebie nie zasługiwałem. Kocham Cię-

Spojrzała na mnie zszokowana. Otworzyła usta, ale po chwili znów je zamknęła.

-nie musisz nic mówić-

I nie powiedziała nic więcej. Po prostu złączyła nasze usta w jeden długi pocałunek.

To już ostatni rozdział tej książki. Właściwie nie sądziłam, że spodoba się ona aż tylu osobom. Dziękuję wszystkim za gwiazdki i komentarze.

Chciałabym też Was poinformować, że zaczęłam pisać kolejną książkę i jest już ona dostępna na moim profilu.

Jesteście moje - Kontynuacja/ZakończenieWhere stories live. Discover now