111

2K 66 9
                                    

*LUCY

Mimo niewielkiego nieporozumienia między nami, zostałam na całą noc w sypialni bruneta. Nie rozmawialiśmy jednak, tak jak to było zanim wróciłam na dół. Większość czasu spędziłam w jego ramionach, wymieniając się z nim pocałunkami.

Dopiero nad ranem, gdy zadzwonił budzik, a ja powiedziałam, że muszę wracać, odprowadził mnie na dół.

Siedziałyśmy w ciszy, czekając, aż Hanah i Clara się obudzą. Nie wiedziałam co Jess chciała zrobić z kawałkiem szkła, ale jeśli coś planowała, chciałam ją powstrzymać.

Wierzyłam, że Bill naprawdę odda się w ręce policji, a wtedy jego pójście do więzienia będzie nieuniknione. Jednak chyba zależało mi na nim.

Nie chciałam, żeby tyle lat siedział w więzieniu. Nie chciałam, żeby teraz odpowiadał, za błędy, jakie popełniła jego matka. Wiedziałam, że nie był w cale taki zły, jak mówiły dziewczyny.

Gdyby dobrowolnie zgłosił się, miałby szansę na łagodniejszy wyrok. Chciałam też nakłonić go do powiedzenia o swoim dzieciństwie. Do tego potrzebowałam czasu, którego już niestety nie miałam.

Owinęłam się szczelniej białym prześcieradłem. Zimno podłogi nie było przyjemne. Cieszyłam się, że już nie tylko ja miałam jakiś materiał do okrycia, a reszta dziewczyn też.

-wróciłaś już-z zamyślenia wyrwał mnie głos Hanah-dość długo Cię wczoraj nie było-powiedziała mrużąc oczy.

-tak, rozmawiałam z nim, on chce pójść na policje, chce nas uwolnić-powiedziałam.

Dziewczyny spojrzały po sobie analizując moje słowa. Wyglądały trochę jakby prowadziły między sobą dyskusję, a ich słowami były rzucane spojrzenia.

-Czemu nagle stoisz po jego stronie?-spytała Sam oschle.

-nie stoją po jego stronie, tylko mówię Wam czego się dowiedziałam-

-nawet jeśli tak Ci powiedział, to Cię okłamał-stwiedziła Hanah

-nigdy nas stąd nie wypuści-dodała Jess.

-ale wiemy jak się stąd wydostać-powiedziała Hanah

-jak?-

-dzisiaj gdy przyjdzie...-zaczęła Jess.

-nie mów jej, ja jej nie ufam. Może zepsuć nasz plan-przerwała Sam.

Spojrzałam na nią zirytowana.

-sugerujesz, że współpracuję z nim?-

-sugeruję, że jesteś zdr...-

-dziewczyny przestańcie!-krzyknęła Hanah, przez co wszystkie, włącznie z dopiero obudzoną Clarą, utkwiłyśmy w niej wzrok.

-nie kłóćcie się, za 24 godziny będziemy wolne, ale tylko jeżeli będziemy działać razem. Wszystkie chcemy stąd wyjść, wiec zróbmy to-

Przytaknęłam jej, tak samo Jess, Sam i Clara.

-dobrze, więc plan jest taki...-

-*-

Usłyszałyśmy zgrzyt otwieranego zamka, a po chwili drzwi otworzyły się.

Naprawdę nie byłam przekonana do planu dziewczyn, zwłaszcza, że nie zdradziły mi wszystkich jego szczegółów.

Chłopak wszedł do pomieszczenia, a jego wzrok od razu powędrował w moją stronę. Uśmiechnął się lekko.

Gdy usłyszał jęk od razu odwrócił się w drugą stronę. Ja też tam spojrzałam.

Jess praktycznie leżała, ciężko oddychając i trzymając się za brzuch.

Brunet uklęknął obok niej i przygryzając wargę, przejechał wzrokiem po jej brzuchu.

-co się dzieje?-spytał zaniepokojony.

-nie wiem chy...-przerwała, a na jej twarz wpłynął grymas bólu-chyba mam skurcze-powiedziała szybko łapiąc powietrze.

-nie, jest za wcześnie, za wcześnie-szepnął Bill lekko spanikowany.

Spojrzałam na dziewczyny, które wyglądały na zdezorientowane. Jess znowu krzyknęła i odchyliła głowę w tył.

Brunet przysunął się bliżej leżącej dziewczyny i próbował ściągnąć, owinięte wokół niej prześcieradło. Delikatnie ciągnął je, próbując odnaleźć koniec, podczas gdy dziewczyna wciąż krzyczała.

Pochylił się nad jej brzuchem, by sięgnąć prześcieradło po drugiej stronie jej ciała, ale zamiast złapać materiał, jedną ręką podparł się o ziemię, a drugą złapał za brzuch.

Głowę pochylił w dół, ciężko oddychając. Jego usta drżały, gdy patrzył pod siebie. W pokoju panowała cisza, a wszystkie byłyśmy skupione na brunecie i na prześcieradle, znajdującym się pod nim. Na białym materiale zaczęły pojawiać się czerwone plamy.

Gdy Jess sięgnęła do kieszeni jego spodni, żeby wyciągnąć klucze, on spojrzał na nią. Wtedy dziewczyna kopnęła go i zaczęła rozpinać swoje kajdanki.

Wstała, ale gdy chciała pójść dalej Bill pociagnął ją za nogę. Rzuciła klucze w moją stronę. Zaczęła się szarpać z brunetem, który nie chciał jej puścić.

Trzęsącymi się dłońmi rozpięłam swoje kajdanki, a następnie pomogłam uwolnić się reszcie dziewczyn. Wszystkie podeszłyśmy do Billa i Jess, żeby ich rozdzielić.

-Lucy, idziemy!-rozkazała Hanah, kiedy udało nam się postawić Jess na nogi.

-przecież on się zaraz wykrwawi, zabijemy go-patrzyłam bezradnie to na leżąvego w krwi chłopaka, to na dziewczyny.

-ma rację, nie chcę, aby ten skurwiel umarł, ma iść siedzieć za to co nam zrobił- powiedziała Sam.

-zadzwonimy na policję, a Ty zatrzymaj krwawienie-powiedziały i po chwili zniknęły za drzwiami.

Klęknęłam przy chłopaku i spojrzałam na jego brzuch. Z prawej, dolnej części wystawał kawałek szkła, a wszędzie wokół gromadziła się krew.

Przeniosłam wzrok na jego twarz i zamarłam. Miał zamknięte oczy.

-Billy, proszę powiedz coś-wzięłam jego głowę w ręce-Bill, słyszysz mnie?!-do moich oczu naleciały łzy.


Jesteście moje - Kontynuacja/ZakończenieWhere stories live. Discover now