Rozdział 11

91 15 9
                                    


Do świata rzeczywistego przywrócił ją siarczysty policzek, jaki wymierzył jej Tanaka, kiedy rozmawiała z nim, siedząc w karetce. Jej głowa odleciała w prawo, a włosy przysłoniły jej twarz. Wśród zgromadzonych rozległy się szepty – wszyscy funkcjonariusze oraz dwaj bohaterowie, uczestniczący w walce, patrzyli się na nich.

– Ile razy można prosić?! Ile razy mówiłem, że masz trzymać się od tego z daleka?! Czy do ciebie naprawdę nic nie dociera, dziewczyno?! – wrzeszczał, zdenerwowany jak jeszcze nigdy w życiu.

Mitsuko milczała, bo wiedziała, że postąpiła głupio. Prawdopodobnie miała wstrząs mózgu, więc nie wypadało się tym razem kłócić. Facet przywalił jej naprawdę mocno, o czym świadczył czerwony ślad o kształcie dłoni, odbity na jej twarzy. Przyłożyła do tego miejsca zdrową kończynę i westchnęła pod nosem. Stojący nieopodal policjanci byli pełni podziwu, kiedy nie zauważyli łez na jej twarzy. Była twarda.

– Rozumiem, że ostatnia rozmowa wcale nie przemówiła ci do rozsądku, skoro tak po prostu zignorowałaś dane obietnice, prawda? – prychnął. – A to zabawne, bo jeszcze dzisiaj rozmawiałem z twoim ojcem i podobno osobiście się przyznałaś, że skończyłaś z wtrącaniem się w sprawy policji i zmądrzałaś. Właśnie widzę, jak zmądrzałaś.

Fujiwara otworzyła buzię, jednak po chwili szybko ją zamknęła, bo Tanaka znowu zaczął wrzeszczeć.

– Nawet nie waż mi się odzywać. Żadna wymówka ci nie pomoże, słyszysz? Żadna!

Syknęła z bólu, kiedy ratownik obwiązywał jej głowę bandażem. Dlaczego zawsze wszystko sprowadzało się do tego, że podejmowała złe decyzje i pchała się tam, gdzie była najmniej potrzebna? Te zdjęcia nie były jej przecież aż tak potrzebne. Mogła zadowolić się tymi, które już miała, modlić się o piątkę, a zadowolić się zwykłym zaliczeniem, bo zapewne tak by się stało. Jej modlitwy nigdy nie zostawały wysłuchane, bo nigdy nie zwrócono jej brata.

– Gdzie jest mój aparat? – wykrztusiła z siebie zachrypniętym głosem.

– Nie dostaniesz go – poinformował ją Tanaka, odwracając się do niej plecami.

– Co? – Zamrugała kilka razy. – Niby dlaczego?! Cholera, potrzebuję tych zdjęć do zaliczenia, przecież to wiesz! Mieliśmy umowę!

– Zwrócę ci go osobiście, jak tylko wykasuję z niego wszystkie zdjęcia, które dziś udało ci się zrobić – oznajmił ze skrzyżowanymi na piersi rękami. Mitsuko oburzyła się nie na żarty. Zasłużyła na spoliczkowanie, na nawrzeszczenie, ale cholera, nie miał prawa kasować jej zdjęć!

– Zamierzasz teraz bawić się w moich rodziców, czy jak? – Choć była naprawdę wkurzona, to urosła w jej gardle gula i nie mogła się jej pozbyć. Czuła się tak, jakby miała się zaraz rozpłakać.

– Jeśli w ten sposób coś do ciebie dotrze na poważnie, to tak.

– To niesprawiedliwe – powiedziała szeptem. – To jest po prostu, kurwa, niesprawiedliwe! – powtórzyła, tym razem wrzeszcząc. Zeskoczyła z karetki i podeszła do Tanaki, którego chwyciła za ramię i jednym ruchem odwróciła do siebie przodem. – Omal nie zginęłam, bo nie mieliście kogo zaangażować w konkurs piękności. Ten bydlak mógł mnie udusić, a ty tłumaczyłbyś się moim rodzicom z tego, dlaczego stracili drugie dziecko. Jedyne, jakie im zostało. – Wbijała mu palec w klatkę piersiową. – Choć pewnie by się tym nie przejęli, sądząc po tym, co zrobili po zaginięciu Ryu – dodała po chwili. – Ale kurwa, po tym wszystkim, te zdjęcia mi się należą!

Nic ją nie obchodziło to, że słuchali jej wszyscy, choć starali się sprawiać wrażenie, że wcale się tym nie interesowali. Todoroki z Kirishimą spojrzeli na siebie przez chwilę. Stali w odpowiedniej odległości, by bez krępacji móc przyglądać się rozgrywającej się scenie. Obydwu było im szkoda dziewczyny. Shoto może nawet bardziej, zważając na to, że spędził z nią więcej czasu. Wiedział, że sprawa z uduszeniem bardzo nią wstrząsnęła, więc rozumiał, jak bardzo musiała cierpieć.

Zaginiona połowa | Todoroki Shoto x OCحيث تعيش القصص. اكتشف الآن