Rozdział 6

115 13 11
                                    




Wsiedli do windy, po czym chłopak wcisnął numerek piętra, na którym mieściło się jego lokum. Jak na ironię mieszkali całkiem niedaleko siebie, a mimo to nigdy nie było jej dane minąć się z młodym bohaterem na ulicy, chociażby gdy biegła na uczelnię, aby nie spóźnić się na zajęcia. Tym, co ją zdziwiło, był jednak blok, w którym Todoroki zdecydował się zamieszkać. Sądząc po popularności Endevora domyślała się, że jego rodzina pieniędzy miała pod dostatkiem, a budynek... był dość przeciętny. Później zaczęła rozmyślać nad tym, że może to była jego wola i tylko jego, aby zamieszkać w takim miejscu i powoli budować zarówno swój wizerunek, a jego dochody będą z czasem rosły, aby w końcu mógł pozwolić sobie w stosownym momencie na jakieś luksusy.

Ludzie bywają różni, nie muszą od razu pragnąć wszystkiego, co najlepsze, prawda? Ona nie dbała o to wszystko, co zrobili dla niej rodzice. Przecież ledwo po zaginięciu Ryu zmienili miejsce zamieszkania, które biło na głowę ich poprzednie, przewyższając o kilka poziomów w statusie społecznym. Ale na co im to było, skoro zostawili w nim córkę samą? Wcale nie cieszyła się z nowoczesnego wystroju. Jej pokój był jej bardzo obojętny i mało kiedy panował tam porządek – czego można się łatwo domyślić po usposobieniu dziewczyny.

Wcześniej dzieliła pokój razem z Ryu, a rozdzieleni zostali dopiero w U.A. kiedy zostali przeniesieni do akademików. Wiedziała, że w końcu i tak będą musieli się rozstać, bo okres dojrzewania, bo dorosłość, bo dziewczyna/chłopak. Sprzątała tylko wtedy, kiedy na nią nawrzeszczał porządnie i dał do zrozumienia, że takiego flejtucha to nikt za żonę nigdy nie weźmie. Wtedy miała jego i tylko dla niego się starała, bo jeśli ktokolwiek umawiał się z nią, nie wytrzymywał długo i rzucał ją. Dlatego nie szukała nikogo, a tuż po tym, gdy straciła swoją drugą połowę, swojego brata, zaczęła się bezczelnie zabawiać z mężczyznami tylko po to, by zaspokoić swoje rządze. Nie potrzebowała kogoś, kto by ją układał i mówił, jak miała żyć. Nie chciała być uwiązana.

Ale chciała odnaleźć tą drugą połowę...

- Tędy – powiedział, gdy wyszli z windy na długi korytarz. Przeprowadził ją przez niego na sam koniec i wyjął z kieszeni klucze, którymi otworzył drzwi i – jak przystało na kulturalnie wychowanego mężczyznę – przepuścił ją pierwszą.

Już na wejściu było widać różnicę. Mitsuko zdjęła najpierw buty, potem przeszła do dalszej części mieszkania, by zaraz tylko utwierdzić się w przekonaniu, iż całość była urządzona w tradycyjnym, japońskim stylu. Jednak nadal nie wyglądało to na mieszkanie syna Endevora. Było zbyt... zwyczajne i nie posiadało zbyt wielu ozdób, prócz jednego zdjęcia z czasów liceum, przedstawiającego Todorokiego wraz z całą swoją klasą, prawdopodobnie podczas któregoś z festiwali szkolnych. Powiedział jej, by się rozgościła, podczas gdy on udał się do swojego pokoju po sprzęt. Spodziewała się, że tak prędko jej tam nie zaprosi. Zdecydowanie nie był typem faceta, który pozwala bycie kobiecie wstąpić do swojego sacrum.

Zaraz, zaraz, ale co właściwie miała na myśli przez „tak prędko jej tam nie zaprosi?" Otrząsnęła się w chwili, kiedy Todoroki wrócił z laptopem pod pachą i położył go przed nią na stoliku w salonie. Fujiwara, od razu rozpoznawszy logo marki, widniejące na obudowie, spłoniła się.

- To na pewno nie będzie problem? – zapytała dla pewności, zerkając na chłopaka. Ten tylko westchnął i skrzyżował ręce na piersi.

- Powiedziałem, że nie jest mi tak bardzo potrzebny. Używaj, dopóki będziesz go potrzebować – odparł, po czym odwrócił się do niej bokiem, ale nim odszedł, znów przemówił. – Napijesz się kawy? – zaproponował.

Dziewczyna zastanowiła się chwilę, po czym skinęła głową.

– Może być. W końcu podgrzewana nigdy nie jest dobra.

Zaginiona połowa | Todoroki Shoto x OCWhere stories live. Discover now