The Beginning of Our Journey

35 2 0
                                    


Gdy wstałam rano, przetarłam oczy i zaczęłam co nieco nawiązywać połączenie z rzeczywistością.

Rozejrzałam się i zdałam sobie sprawę, że leżę... na kafelkach w kuchni. Gdyby nie poduszka i rozłożony pode mną materac, to obudziłabym się z okropnym bólem pleców.

Wstałam z posłania i ku mojemu zdziwieniu wszystkie naczynia były już pomyte po wczorajszej imprezie.

Udałam się do salonu by zobaczyć jak tam wygląda sytuacja. I oczywiście można było się spodziewać kompletnego przeciwieństwa od ładu w kuchni.

Po pierwsze, Ayane spała wywalona na kanapie z czego jedna noga zwisała jej z oparcia a ślina z ust skapywała na nic nieświadomego Isou, który leżał pod kanapą na dywanie. Jego twarz już niestety była cała w mazi. Dziwię się, że jeszcze się przez to nie obudził.

Rozejrzałam się za jakimś zegarkiem, który wskazałby mi godzinę i zauważyłam niezwykle piękny i zabytkowy zegar, powieszony nad drzwiami balkonowymi. Trochę dziwne miejsce na położenie zegara...

Ozdobne wskazówki wybijały godzinę 5:50, więc nic dziwnego, że Ayane i Isou sobie smacznie śpią. Zwłaszcza po tym, ile wypili. Ciekawe jak radzi sobie Akatsuki...

Skierowałam się do łazienki, jednak nikogo w niej nie było, a szczerze miałam już nadzieję, że pośmieje się z Akiego śpiącego w wannie. W salonie również nie było chłopaka, w kuchni tak samo. Czyżby wyszedł?

Nagle zawiała firanka gdzie za nią otworzyły się drzwi balkonowe. Wychyliła się z okna głowa Akatsukiego, co szczerze wyglądało przekomicznie, ale i też uroczo, gdy tak zawinął wokół swojej mordki firankę. Sądząc po jego wyrazie twarzy, widać było, że wstał już jakiś czas temu. No nieee... a byłam przekonana, że ma słabą głowę do alkoholu.

- To niesamowite jak wiele rzeczy można wyczytać z twojej twarzy, Pyziu. - posłał mi piorunujące spojrzenie i  wskazał ręką, żebym weszła z nim na balkon.

Gdy tylko przeszłam przez framugę drzwi balkonowych, moim oczom ukazał się widok, o dziwo prawie zawalających się mieszkań. Mimo wczesnej pory widziałam jak dzieci na małym dziedzińcu wsadzały do małych koszyków miski ryżu i biegły z nimi na jakiś targ. Szczerze, wolałabym zobaczyć coś innego niż biedne dzieciaki. Wiem jak to jest walczyć o każdy grosz, chociaż i tak uważam, że nie miałyśmy najgorzej...

~ Akatsuki POV ~

Znowu dzisiaj mało co spałem, więc wyszedłem sobie na papieroska, żeby jakoś odreagować te koszmary. Jednak zawsze, gdy wychodzę na balkon, moim oczom nie ukazuję się wcale nic lepszego od snów, jakie mnie nachodzą.

Niby się tutaj praktycznie wychowałem, a i tak nie mogę znieść widoku tych wychudzonych, małych mordek, które same muszą zarabiać na jedzenie, które zbierają z ulic czy śmietnisk. I ludzie rzeczywiście taki ryż kupują, jeśli mieszkają w dzielnicy obcych, rzecz jasna.

Podczas gdy tak dumałem nad światem, usłyszałem tuptanie w salonie. Skapłem się od razu, że to Hona, bo przecież tamta dwójka zawsze śpi do minimum 12.

Zgasiłem fajkę i siłą swojego uroku, wciągnąłem dziewczynę na balkon. Przyglądała się dzieciakom na dole. Dobrze wiem, że pewnie przez to samo przeszła. Widać, że końcówki jej włosów są nierówne i wyniszczone, paznokcie poobdzierane, ręce sharowane pracą. A jednak i tak w jej spojrzeniu kryje się współczucie i chęć pomocy takim jak ona. Nie jest mimo wszystko na los innych ludzi obojętna. Dosyć unikatowa cecha. Szczerze się cieszę, że do nas dołączyła. Byłby problem, gdyby tego nie zrobiła...

《Our Last Hope》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz