,,Szklane skrzydła motyla" Katrine Engberg

6 2 0
                                    

Pewnego ranka w Kopenhadzkiej fontannie zostaje znalezione ciało kobiety pozbawionej krwi.  Następnego dnia policja znajduje ciało i czuje, że trzeba koniecznie rozwiązać tę sprawę. Zwłaszcza, że z poszlak wynika, iż to nie będzie łatwe śledztwo. Śledczy Jepp wraz z policjantami będzie zmuszony zbadać starą sprawę domu Motyl dla młodzieży z problemami psychicznymi w którym kilka lat wcześniej doszło do samobójstwa jednej z pacjentek.
Czy Jeppowi uda się rozwikłać sprawę? A może będzie potrzebował pomocy swojej partnerki? 

Przyznam szczerze, że po książkę sięgnęłam przez okładkę, która mnie zaintrygowała. Potem zobaczyłam opis, który mega mnie zaciekawił. Morderstwa? Chorzy psychiczni ludzie? Nierozwiązana sprawa? No kurczaki, to coś dla mnie!

 Morderstwa? Chorzy psychiczni ludzie? Nierozwiązana sprawa? No kurczaki, to coś dla mnie!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Niestety książka nie sprostała moim wymaganiom. Była okey, ale to wszystko co mogę o niej tak w skrócie opowiedzieć. Nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie, zwłaszcza że przez większość książki bohaterowie wydawali mi się jacyś tacy drewniani. Co prawda sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy, lecz z drugiej strony jakoś wykonanie mnie nie porwało. Jest dobrze, ale nie epicko.

Takim największym plusem tej książki jest to, że nie do końca wiadomo kto może zabijać. Mamy pewne poszlaki, nawet trzech podejrzanych (innych niż typuje policja), ale i tak dopiero przy samej końcówce definitywnie poznajemy mordercę. Dobrym pomysłem autorki było też uświadamianie w książce tego, że nie zawsze taki nastolatek który ma problemy psychiczne może potem liczyć na przyszłość poza szpitalem. Trochę nad tym myślałam i aż mi się głupio zrobiło, bo zaczęłam myśleć, że marnuję kogoś szansę na wykorzystanie życia w sposób efektywny. Ale nieważne. 

Wróćmy jednak do śledztwa i postaci. Mam wrażenie, że śledztwo powinno być w jakiś sposób tajne... ale jednak wszyscy o nim wiedzieli, nawet partnerka Jeppego, która była na macierzyńskim i jeszcze się wtrącała. Rozumiem, że to ona miała w sumie napędzić całą końcówkę, ale w sumie moim zdaniem można było poprowadzić to inaczej, bez jej ingerencji. Tak to w sumie wyszło, że poniekąd ona pierwsza odkryła całą prawdę jeszcze przed głównym bohaterem. Niemniej pomysł na zemstę w postaci takich morderstw był bardzo ciekawy.

Książka za uświadamianie, że życie w szpitalu czasami potrafi być gorsze niż więzienie, dostaje ode mnie 5/10. Średnia ocena, ale książka w 100% na to zasługuje.

Wilczek RecenzujeWhere stories live. Discover now