Rozdział 5

293 18 35
                                    

Większość Puchonów była niezwykle zirytowana istnieniem Pottera. Na początku byli szczęśliwi, że ktoś pokonuje wiecznie wygrywających Ślizgonów. W końcu jednak dom borsuka miał szansę się wykazać, pokazać swoje istnienie, męstwo, poświęcenie - ale jak zwykle szanowny pan Potter musiał wpychać wszędzie swój nos. I choć wielu zauważyło, że to nie była jego wina, że Czara wylosowała jego imię, to byli źli z powodu odebranej im szansy. 

Tajna, ale bliska znajomość Puchonów ze Ślizgonami sprawiła, że wszyscy zaczęli paradować w plakietkach wychwalających Cedrika. Oczywiście, wielu pokazywało też drugą stronę medalu, ale tylko w momencie, gdy obok przechodziło Golden Trio. Jednak nie każdy chciał brać w tym udział.

- Ja... Czy ja muszę chodzić z tą przypinką pełną nienawiści? - zapytała Felicia, która stała obok Pheobe. Czarnowłosa rozdawała właśnie jakiejś grupie pierwszorocznym plakietki i tłumaczyła, jak je obsługiwać. Odwróciła głowę w jej stronę po chwili.

- To będzie nasz sekret - wyciągnęła z kieszeni okrągły znaczek ze zdjęciem starszego Puchona - To jeden z pierwszych prototypów, nieudany. Nie zmienia się na ten obraźliwy. Tylko okazujesz wsparcie dla Diggory'ego - przypięła swoimi chudymi palcami przypinkę do stroju przyjaciółki i uśmiechnęła się delikatnie. 

Jednak to nie były jedyne symbole buntu Domu Borsuka.

Puchoni otrzymali zakaz do odwołania przekazywania Gryfonom jedzenia z kuchni. Musieli także ograniczyć kontakt z nimi, ale nie całkowicie - mimo wszystko potworami nie byli. Puchoni mogli także częściej spotykać się ze Ślizgonami.

Wyjątkowo, Felicia otrzymała konkretne wytyczne z powodu jej przyjaźni z bliźniakami Weasley. Miała zakaz brać udział w ich nierozważnych eksperymentach i kawałach, nie mogła pomagać im z lekcjami oraz nie wolno jej było odwiedzać ich w skrzydle szpitalnym częściej niż raz dziennie (oczywiście, jeśli by się tam znaleźli). 

Pomimo nowego trybu funkcjonowania, który został na siłę wprowadzony do jej życia, rano ciągle spotykała się z Fredem, który czesał jej włosy. Jednak ich czas na ploteczki się skrócił i czasami dosiadała się do nich Pheobe, jeśli jakimś cudem ich znajdowała. 

W dodatku czarnowłosa pilnowała, żeby chłopcy nie robili nagłych, niespodziewanych spotkań. Jeśli tylko widziała ich na horyzoncie, to ciągnęła blondynkę próbując ją i siebie ukryć. Nie robiła tego z powodu swojej zazdrości czy własnych pobudek. Dostała wręcz takie zadanie od prefektów. 

Tak minął czas do zadania pierwszego, podczas którego zawodnicy musieli walczyć ze smokami, aby zdobyć ich jajo. Sytuacja była tak przerażająca w pewnym momencie, że Felicia prawie zemdlała, gdy smok szwedzki krótkopyski oparzył swych ogniem prawie całego Cedrika. Na szczęście w tamtej chwili nikt nie zwracał uwagi na to, że złapał ją George. Ona sama nie zauważyła tego, ponieważ przed oczami miała tylko i wyłącznie krwistoczerwony ogień i ogromną gębę z długimi zębiskami. 

Na szczęście dla niej, po tym zaczęły się przyjemniejsze spotkania. Przez wszystkich ukochana pani Minerva prowadziła zajęcia z tańca i savoir vivre. Wszyscy śmiali się, gdy kobieta brała jakiegoś nieszczęśnika do siebie, na przykład Rona Weasleya, i kazała mu ze sobą tańczyć. Podczas zajęć z tańca Puchonka deptała palce swojemu towarzyszowi, którym był na przemian Fred i George. Musieli się wymieniać z powodu bólu stóp.

Jednak George zaciskał zęby za każdym razem, gdy jej mały obcasik spotkał się z jego stopą i z dumą przyglądał się, jak powoli poprawiały się jej zdolności taneczne. Felicia za to z ogromnym uśmiechem na twarzy gratulowała bliźniakom, gdy w końcu zachowali się poprawnie i kulturalnie. A jeden z nich przez to starał się jak może, aby móc uszczęśliwić blondynkę przynajmniej na tych zajęciach.

Jak nas rozpoznajesz? // George X OCWhere stories live. Discover now