Rozdział 3

327 17 22
                                    

Przyjaciół odnaleziono po długim czasie. Nie wyruszyli na poszukiwania reszty, jak obiecali, ponieważ Felicia ciągle była bardzo zdenerwowana i długo płakała. Na szczęście odnalazł ich Bill, który zauważył, jak jego rodzina pobiegła ukryć się w małym lasku.

Deportowali się do Nory, gdzie pani Molly przerażona ich przytuliła. Rudowłosa kobieta trzęsła się ze strachu, że jej kochanym dzieciom mogło coś się stać. Na szczęście bliźniacy z uśmiechem uspokajali kobietki.

Rano Felicia wróciła do domu, którego nie opuściła do końca wakacji.

Oczywiście, przyjaciele utrzymywali kontakt między sobą do końca sierpnia. Puchonka wysyłała do nich sowę z listem co prawie drugi dzień. Okropnie się nudziła w domu, bo ile można układać pasjansa?

Bracia Weasley starali się odpowiadać na każdy list, ale nigdy nie im się to nie udawało. Może było to spowodowane ich niesystematycznością, ale maczała w tym palce ich rodzinna sowa. Ten durny ptak uwielbiał robić przerwy podczas podróży, a gdy już dotarł do domu, Errol nigdy nie chciał oddać przesyłki. Najpierw musiał wlecieć w szafkę, albo w talerz z jedzeniem... Ewentualnie w drzwi. Jeśli jednak już tego dokonał, puchacz dziobał wszystkich w palce bądź siadał na głowie ojca Felicii.

W końcu jednak wakacje się skończyły. Zaczyna się szósty rok nauki!

Felicia gnieździła się z mamą z tyłu samochodu, która próbowała uczesać córkę w grubego warkocza.

- Andrew! Mógłbyś tak nie jechać szybko? - jęknęła jej matka, gdy walnęła głową w sufit samochodu. Jechali po nierównej drodze, a auto wręcz leciało nad dziurami.

- Nie mogę! Spóźnimy się na pociąg! - krzyknął nawet nie patrząc do tyłu. Był całkowicie skupiony na drodze.

- Czemu się nie teleportowaliśmy? - zapytała Puchonka, którą zaczęła boleć głowa. Tak mocno ją mama szarpała szczotką za włosy.

- Bo twój ojciec wymyślił sobie, że skoro mieszkamy godzinę od Londynu, to po co mamy się brudzić od pyłu komina? - marudziła starsza blondynka, która wręcz cisnęła gromami z oczu. W końcu zawiązała żółtą kokardą włosy i podniosła ręce do góry, uderzając nimi u sufit. Zaklęła chwytając obolałe ręce i usiadła nareszcie równo.

Później rodzina zaczęła się denerwować, gdy wjechali do stolicy. Korki na ulicach coraz bardziej zaczęły stresować Puchonkę. Zaczęła ciężej oddychać z powodu myśli, że spóźni się na pociąg. I co później?

Na szczęście w ostatniej chwili wbiegli przez ścianę. Blondynka ucałowała rodziców w policzki i zaczęła im machać tak mocno, że prawie walnęła w twarz jakiegoś staruszka. Zmęczona, ponieważ musiała przebiec cały dworzec, wskoczyła na korytarz i szukała przedziału, który zajęli jej przyjaciele. Najpierw weszła do pomieszczenia, w którym siedziała piątka drugoklasistów. Następnie zajrzała do przedziału, w którym urzędowało Golden Trio.

- Ron, widzia...

- Trzy wagony dalej. Są z Lee - odpowiedział rudy czteroklasista. Jakby czytał w jej myślach! Podziękowała mu lekkim skinieniem głowy i uśmiechem, szybko zamykając drzwi.

Bliźniaków przywitał zabawny widok. Para niebieskich oczu przyglądała im się zza lekko przesuniętych drzwi. Doskonale wiedzieli do kogo należą i zastanawiali się, dlaczego ich ulubiona Puchonka nie wita się z nimi. Ona sama była po prostu zestresowana z powodu Jordana. Przyjaźnił się z Georgem i Fredem, więc musiała go znać. Niestety, pomimo pięciu lat znajomości, bała się rozmów z nim. Mógł uznać ją za sztywną bądź głupią. Pewnie tak sądził. Rzadko z nim rozmawiała sam na sam. W sumie... to rzadko z kimkolwiek potrafiła tak rozmawiać.

Jak nas rozpoznajesz? // George X OCWhere stories live. Discover now