top 10 rzrczy z mojego notatnika

58 4 20
                                    

Mam tam skopiowane różne pasty, więc jak ktoś chce może poczytać tutaj jakieś klasyki

Nie mówcie, że któreś z nich są dziwne, dopóki nie spędzicie roku na przynajmniej 200 jebawkach okej

Numer w.
Wszystkie wyzwiska Paździocha do Boczka w kolejności alfabetycznej:

Alfons
Alkoholik
Analfabeta
Arbuz
Baran
Bezczelny człowiek
Burak
Bydlak nie człowiek
Cham bezczelny
Cham ze wsi spod Elbląga
Chuderlak
Ciemniak
Cymbał
Człowiek kiełbasa
Człowiek niedorozwinięty
Darmozjad
Defekt
Donosiciel
Dupa z uszami
Dureń jeden
Dziad
Dziad kalwaryjski
Dzieciorób
Dzikus
Einstein zasrany
Erosoman
Frajer
Gagatek
Gigi Amoroso zasrany
Gnida
Gnój
Głupi psychopata
Głowonóg
Grubas przebrzydły bez czci i wiary
Grubas erosomański
Grubasz pieprzony
Grubas pogański
Grubas pornograficzny
Horror erotyczny
Idiota
Ignorant
Judasz zasrany
Ludożerca
Łobuz
Kanibal
Kapucyn jeden
Kretyn
Krwiożerczy grubas
Menda
Menel
Nędzna karykatura
Nienormalny
Niedorozwój
Nikt
Niewyselekcjonowany burak
Odpad atomowy
Oszust
Pajac
Pasożyt
Parobas
Parówa
Pederasta
Pierdzimąka
Pijak
Pierdoła
Pokraka
Przygłup
Plackarz charytatywny, zasrany
Regularne bydle
Regularny debil i złodziej
Sadysta
Snowboardzista zasrany
Sprośna świnia
Szmaciarz
Świniak
Świnia przebrzydła
Świnia pornograficzna
Świnia zakamuflowana
Świnia żarłoczna
Świnia erosomańska
Śmieć
Taran opasły
Tuman
Ukryty erosoman
Wsza ludzka
Wieprz
Wypierdek
Zagrożenie dla kościoła
Zboczek pieprzony
Zbrodniarz
Zdrajca
Zdewociały faszysta
Znachor zasrany
Żarłoczny, pasożytniczy wrzód na dupie społeczeństwa ludu pracującego

Numer 2: (moja ulubiona pasta(bo chyba się do nich zalicza))

Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.

Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.

Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.

 كتاب🤣🤣🤣🤣Where stories live. Discover now