~2~

792 64 0
                                    


A / N: Wkurzam się czytając to, ale nie mam ochoty pisać tego od nowa, po prostu zostawimy to tak, jak jest. Jest też trochę krótszy od poprzedniego, więc przepraszam. Miłej lektury!

- Deku P.O.V. -

Słyszę głos niedaleko mnie, który każe mi biec. To Todoroki, który strzela lodem w pewnym momencie za mną. Patrzę za siebie i widzę Shigaraki'ego wychodzącego z bram nadprzestrzennych Kurogiri'ego, niecałe trzy kroki ode mnie.

Cofam się o krok, zanim Shigaraki chwyta mnie za szyję, podnosząc mnie jedną ręką. Jego palec wskazujący unosi się groźnie nad moją szyją, w przeciwieństwie do innych, które wbijają mi się w skórę i odcinają mi przepływ powietrza. Unoszę ręce, by chwycić jego dłoń, ale on mówi.

-Nie zrobiłbym tego - mówi na tyle głośno, że tylko ja słyszę. - Wystarczy tylko opuścić palec i jesteś martwy. - Moje ręce natychmiast opadają bezwładnie po bokach i czuję się bezradny, trzymany jak szmaciana lalka, niemogąca niczego powstrzymać.

Kątem oka widzę, jak Todoroki biegnie w moim kierunku, ale kiedy zbliża się na tyle blisko, by mnie dotknąć, Kurogiri otwiera pod nim portal, który umieszcza go po drugiej stronie areny. Widzę, jak reszta uczniów zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje i zaczyna walczyć, ale żaden z nich nie patrzy na mnie. Patrzą obok mnie na Shigaraki'ego i Kurogiri'ego. W strachu. Nie boją się o moje życie, ale o swoje. Są po prostu szczęśliwi, że to nie oni są teraz na moim miejscu.

Zastanawiam się, dlaczego Aizawa jeszcze nie wykorzystał swojego daru, a gdy pierwszy z uczniów zaczyna atakować, Shigaraki cofa się o krok, wciąż mnie podduszając, i widzę fiolet, zanim wszyscy moi koledzy znikają, a ja widze słabo oświetlony, zaniedbany bar.

Shigaraki upuszcza mnie, a ja upadam na podłogę, łapiąc oddech, podczas gdy łzy zaczęły spływać mi po twarzy. Nie miałem nawet siły, by się ruszyć. Wszystko było obolałe od sposobu, w jaki mnie upuścił, a ja nawet nie zadałem ciosu. Jak słabe i żałosne to było?

Musiałem się pogorszyć od ostatniego razu, jeśli nie mogę nawet się uratować. Zasługuję na wszystko, co dla mnie zaplanowali, ponieważ zawiodłem wszystkich.

- Myślałem, że powiedziałeś, że wygląda na zmęczonego i całkowicie załamanego!-powiedział

Jestem załamany?

 Nie.

Nie jestem. Są złoczyńcami i próbują okłamać mnie, żeby mnie złamać.

-J-ja nie jestem załamany*. - Wyrywam się, gdy nowy pomysł wypełnia mój umysł

Unoszę rękę, żeby rozwalić podłogę. Miejmy nadzieję, że wstrząśnie to całym budynkiem i doprowadzi do zawalenia się ścian. „D-Detroit... sma" ktoś chwyta mnie za pięść, gdy jest zaledwie kilka centymetrów od ziemi.

Nawet nie patrząc w górę, używam drugiej pięści i celuję w osobę trzymającą mnie za rękę. Ale moja pięść nie łączy się z niczym i podnoszę głowę, by zobaczyć, jak moja pięść przechodzi przez portal.

 Kurogiri

 Czuję, że chęci zaczynają mnie opuszczać bez nawet jednego uderzenia i jedyne, o czym myślę, to słowo słaby. Oni mają rację. Jestem załamany. I nigdy nie zasłużyłem na bycie bohaterem. Powoli, moje pięści zwiotczają, czuję, jak moje oczy powoli się zamykają i karcę się za to, że zacząłem zasypiać, ale po prostu nie mogę się powstrzymać, ponieważ jestem zbyt zmęczona.

***********************

*Nie wiem co tutaj najlepiej pasuje, okej?

A więc oto rozdział tak jak obiecałam jak by co to jest małe pytanie do was na tablicy (do 03.11.20 godz. 23:59)

Diabeł w nas (DabiDeku) //Tłumaczenie(Wstrzymana)Where stories live. Discover now