***

925 68 47
                                    

Kenma zastanawiał się w tym momencie, ile prawdy było w tym, że kiedyś sam przed sobą przyznał, że jego ulubioną porą dnia był wieczór.

Z jednej strony lubił tę późną porę z tego względu, że wszystko wokół nastolatka zdawało się wyciszać. Nie otaczali go głośni ludzie ze szkoły, nie przybywał w zatłoczonym metrze, a przez to że jego matka często była zmuszona brać nocne zmiany w szpitalu czuł się tak, jakby przebywał w czterech ścianach sam.

Lubił być sam, i nigdy nie czuł się z tego powodu samotny. Nad tym też intensywnie myślał, czy więcej w tym było prawdy czy kłamstwa. Przez to że tylko on (w teorii) mógł znać na to odpowiedź nie pomagało mu to w rozwianiu jego wątpliwości.

Lubił wieczory, bo kiedy cała jego dzielnica zaczynała pogrążać się we śnie, on wychodził ze swojego okna z pokoju po drabince przeciwpożarowej na dach, siadał blisko krawędzi, spuszczając nogi w ten sposób by swobodnie bujały się w powietrzu, i obserwował. Obserwował wszystko to, co go tak przytłaczało za dnia, jak teraz ugina się pod ciężarem nocy, by odejść w cień, w zapomnienie.

Nie miał przy sobie telefonu, konsoli czy nawet laptopa. I to nie dlatego, że wszystko mu się ładowało, nawet zapasowe powerbanki. Czasem nawet on potrzebował się zresetować. Poza tym, był tutaj sam, więc nie musiał przed nikim się zamykać, by dał mu spokój. W tym momencie, tylko on sam mógł sprawić, że zamknąłby się w sobie. A nie po to przecież tu przyszedł. Nie chciał uciekać sam przed sobą. A nawet jeśli, to niby gdzie? Czy istnieje w ogóle takie bezpieczne miejsce? Gdzie nawet on nie byłby sam dla siebie przeszkodą?

Właśnie to był minus wieczornej pory. Zbyt wiele myśli, zbyt mało czasu na przetworzenie ich w swojej głowie. Bo kiedy rozwiejesz już jedną wątpliwość, na jej miejscu pojawiało się dziesięć kolejnych. Myślenie było niczym wirus w systemie. I to taki najgorszy, bo każdy najlepszy program antywirusowy był bezskuteczny w walce z nimi.

Kenma westchnął cicho, zmieniając pozycję, opierając teraz brodę o złączone kolana. Przez ulicę przebiegł właśnie jakiś bezpański kot. A może jednak był to szop szukający czegoś zjadliwego w śmietnikach. Było już zbyt ciemno, nawet pomimo ulicznych latarń, które dopiero co się włączyły i zaczynały się rozgrzewać, i daleko. Nie wziął ze sobą okularów. Soczewki zdjął od razu po wróceniu ze szkoły. Nie lubił ich nosić zbyt długo.

Było wiele rzeczy o których chciał w tym momencie pomyśleć, a jeszcze więcej takich, o których wolał zapomnieć, niż rozgrzebywać we wspomnieniach. I tak źle i tak nie dobrze.

Koniec szkoły zbliżał się wielkimi krokami. Wszyscy jego znajomi mieli jakieś plany, jeśli już nie robili czegoś w tym kierunku. Nawet nieogarnięty Shoyo wiedział do czego dążyć, miał tak długo obrany cel, że drugi nastolatek podziwiał go za niezłamaną przez nic determinację w dążeniu do celu. Zazdrościł mu, chociaż nigdy nie przyznałby się do tego głośno. Nawet przed sobą milczał, wszystko tworzyło się w jego głowie, żadne słowo nie opuściło jego ust od momentu wejścia na dach.

Jego mama. Ona chyba też była nim rozczarowana tak jak on był sobą. Nigdy nie powiedziała o nim złego słowa, ale dobrego również rzadko kiedy mógł doświadczyć z jej ust. Oboje byli zmęczeni życiem i sobą nawzajem. Zastanawiał się, w którym momencie coś poszło nie tak. Miał mgliste wspomnienia, gdzie jako dziecko dużo czasu spędzał w mamą. Pamiętał spacery do parku na plac zabaw, pamiętał pieczenie i dekorowanie babeczek w kuchni, pamiętał wspólne ubieranie choinki. Pamiętał też, że w tamtym okresie nawet często się śmiał. Jego mama również. Lubił ją w uśmiechu, wyglądała pięknie. Teraz praktycznie ze sobą nie rozmawiali, mijali się na korytarzu, w kuchni, w drodze do łazienki. Na jej ustach dawno nie gościł uśmiech, zastąpiony przez zmęczenie i cienie pod oczami. Czasami słyszał jak płakała w salonie po powrocie z pracy. Nigdy jednak nie podszedł i nie spytał co się stało. Ona nigdy nie podeszła i nie spytała, co stało się z jej małym pogodnym Kenmą, dlaczego z dnia na dzień zamknął się w sobie, skąd wzięły się siniaki na jego drobnych ramionach po niemal każdym powrocie ze szkoły. Oboje uważali, że jeśli nie będą widzieć i rozmawiać o problemach, one same się rozwiążą. Nie rozwiązały. W pewnym momencie przestał nawet za nią tęsknić. Widocznie oboje byli nie dość wystarczający, by wzbudzić swoje wzajemne zainteresowanie.

On sam natomiast nie umiał w życie, przez co czuł się tak, jakby był na najtrudniejszym levelu gry, do którego nawet najlepsze kody nie pomogą mu przejść. Czuł się jak przegrany, stojąc na starcie a jednocześnie będąc blisko mety, gdzie rywalizował sam ze sobą, sam z całym światem przeciw sobie. Również był tym wszystkim zmęczony. Nie widział sensu po co to wszystko. Czy naprawdę tak miało wyglądać całe jego życie? Na poszukiwaniu czegoś, co i tak na końcu okaże się wyimaginowaną iluzją?

Nastolatek uchylił nieco powieki, a wiatr rozwiał mu grzywkę, którą założył sobie za ucho. Nie poprawił jej. Spojrzał przed siebie, utkwiwszy wzrok gdzieś za postawionymi przed nim w oddali domami. Gdzieś tam był Kuroo. On również, tak jak wszyscy, zdawał się wiedzieć co robić w życiu. Dlatego nie pasował do obrazka Kenmy. Dlatego Kuroo tu z nim teraz nie było.

A gdyby nawet był, czy to cokolwiek by zmieniło?

Kenma uniósł wyżej głowę, starając się dostrzec jasne punkty na ciemnym tle. Niebo było zbyt zachmurzone. Nie dane mu było nawet zobaczyć ani jednej gwiazdy tej nocy. Jakoś go to nie zdziwiło. Zamknął więc ponownie oczy, i pomyślał.

Co jeśli bym powiedział, że cię lubię, czy zostałbyś tu ze mną?

Odpowiedziała mu cisza, która jak nigdy, była wymowna w swoim milczeniu. 



Hej hej hej!
Napisałam to pod wpływem chwili, w jakieś pół godziny, siedząc w piżamie przed laptopem bo po prostu nie chciało mi się jeszcze ogarniać do życia. Zawsze przed wejściem w nowy ship/uniwersum piszę na rozgrzewkę oneshota nim przejdę w jakieś dłuższe prace. I w sumie to miało pozostać one shotem ALE nie mówię nie, jeśli rozwine tą historię o jeszcze parę rozdziałów, jeszcze nie wiem, wyjdzie w praniu.

Zawsze pytam swoich czytelników co sądzą o rozdziale, więc co myślicie? Jak na pierwszy raz wyszło okej? Czy lepiej nie brnąć w to dalej? 😂

Miłego dnia / weekendu <3

What if I say | kurokenWhere stories live. Discover now