Ich relacja jest... niezrozumiała. Skomplikowana.
Pełna niepewności, nieufności i problemów.
Pełna pasji, szczerości oraz absolutnej bliskości.
Czasami unosi ją na granicę euforii, ale czasami – w taki dzień, jak ten – Clarke Griffin nie może zrozumieć, dlaczego w ogóle wciąż w tym tkwi.
・°☆.
Teraz już prawie szeptali.
Ich rozmowa zrobiła się zbyt cicha, zbyt poufała, zbyt intymna.
・°☆.
3 listopada 2149, poniedziałek
- Clarke, jeżeli potrzebujesz przebaczenia, udzielę ci przebaczenia. Wybaczam ci. Proszę, chodź do środka.
- Zajmij się nimi.
- Clarke...
- Stale będą mi przypominać o tym, co zrobiłam.
- Zrobiliśmy. Nie bierz tego na siebie.
- Zapłacę tę cenę za nich.
4 listopada 2149, wtorek
Clarke wie, że pozostanie, było błędem, więc zirytowana i spięta przemierza korytarze, kierując się ku szpitalowi.
- Potrzebuję cię.
Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że niecałe dwa miesiące temu – Chryste, ma wrażenie, że to były l a t a – użyła dokładnie tego samego argumentu; ale sytuacja była inna i ona była inna i nie jest w stanie mu wybaczyć, że zmusił ją, aby tu była.
・°☆.
1 lutego 2150, niedziela
Murphy przewraca oczami na jej widok, ale Clarke jest więcej, niż pewna, że za kilka minut będzie siedział obok, drażniąc się, zanim w końcu łaskawie poczęstuje ją tytoniem, który Monty znalazł niedawno na obrzeżach Polis.
- Bellamy, Raven, Monty, Miller. Octavia prawdopodobnie. Sektor siódmy – recytuje, jak zwykle chwilę później i śmieje się niewesoło na widok dymu wydobywającego się zza lasu.
To tam Wojownicy Wschodu palą swoje ofiary. Ofiary powstałe w naszych ludziach.
Clarke wzdryga się, chociaż jest świadoma faktu, że jej przyjaciele udali się w zupełnie inną stronę. Patrole od dawna są spokojne i nudne. Nie powinna się niepokoić; w końcu od trzech miesięcy panuje prawdziwy pokój.
Znów jednak zastanawia się, jak kruchy ten pokój jest i jak niewiele trzeba, aby go zburzyć, ale jak zwykle wniosek ma tylko jeden.
W końcu otrząsa się z zamyślenia, wzruszając ramionami i przyjmuje od Murphy'ego skręconego niechlujnie papierosa.
Wciąż nie jest zadowolona, że on też tu przychodzi, ale już dawno dała się pokonać w walce o własność do Exodusa w ich dawnym obozie. Ironicznie, jest to jedyne miejsce, gdzie aktualnie czuje się bezpiecznie i swobodnie i może w końcu odpocząć.
Kilka tygodni temu, zrozumiała, że prawdopodobnie Murphy także. Ostatecznie, po tym, co przeżył z Jahą, on też ma swoje prywatne koszmary.
I chyba ta wątpliwa nić porozumienia sprawiła, że zawiązali ten surrealistyczny sojusz. I chociaż on trwa i trzyma się całkiem znośnie, ma też swoje upadki. Ledwie tydzień temu celowali do siebie z broni, po wyjątkowo burzliwej wymianie zdań, dopóki Raven nie ściągnęła ich na ziemię.
CZYTASZ
Nie potrafię udawać | Bellarke | The 100
FanfictionThe 100. ・°☆. Ich relacja jest... niezrozumiała. Skomplikowana. Pełna niepewności, nieufności i problemów. Pełna pasji, szczerości oraz absolutnej bliskości. Czasami unosiła ją na granicę euforii, ale czasami - w taki dzień, jak ten - Clarke Griffin...