Prologue

141 9 2
                                    

       Światło księżyca rozbłyskiwało żywo na jego włosach i twarzy, w oczach zaś, zostało odbite. Uśmiechał się szczerze, przeżywał najcudowniejsze chwile w swoim życiu, z najukochańszą osobą. Podszedł powoli do swojego narzeczonego; ujął jego ręce w swoje i jeszcze raz uśmiechnął się, gdy zobaczył malutki błysk na palcu młodszego. Pogładził kciukiem delikatną skórę chłopaka. Stał chwilę zamyślony, drugi wpatrywał się z ciekawością w jego oczy. Chwila postoju szybko się skończyła. Starszy uśmiechnął się zalotnie i klepnął niższego w ramię.

Berek!

I zwrócił się, stawiając wielkie kroki na ziemi. Biegł ile miał sił w nogach, przeskakiwał wysoko nad kamieniami. Słyszał jak jego narzeczony galopuje gdzieś metry za nim. Chciał zobaczyć jego szczęśliwą twarz jeszcze raz - obrócił się i usłyszał już tylko stłumiony krzyk młodszego:

Bang, stój!

Poczuł zderzenie. Później coś odrzuciło go na bok z wielką siłą. Resztkami przytomności był wstanie ocenić, że został potrącony. Myśli przestały napływać do jego głowy, czuł się jak w stanie snu. Kończyny zrobiły się zimne, zaczęły nieprzyjemnie mrowić. Wszystkie bodźce zlały się w chaotyczną i ciemną całość.

                                                               * * *

⎯Nie damy rady nic zrobić. To było śmiertelne uderzenie.

Czyjeś słowa dotarły do jego świadomości. Wystarczyło mu siły, by podnieść powieki, jednak obraz był niewyraźny. Widział dwie postacie siedzące na krześle; zdawały się być na wyciągnięcie ręki, jednak ich głosy były ledwo słyszalne.

⎯Nie, on nie może umrzeć...

    Jego dłonie i nogi były niczym z kamienia. Jego usta zdawały się być sklejone, zaś oczy niewidome. Poznał melodię głosu swojego ukochanego - Felixa. Tak bardzo chciał do niego przemówić, poczuć jego ciało blisko. Ale był stale daleko. 

    Energia opuszczała jego ciało. Chciał coś jeszcze krzyknąć, ale z jego ust wydobywały się tylko nieme słowa modlitwy o powrót do zdrowia. Wciągnął ostatni raz woń powietrza, czując zapach ciepła swojego narzeczonego. Później nastała niemiłosierna ciemność, nadchodząca z każdej strony.



Resztki szczęścia mi w sercu zostały

I nadzieja, że świat będzie inny.

Ale gdy to umknie

Nastanie ciemność rozpaczy

I pustka okalająca moje serce

I szepty głosów,

Które mnie nękać będą

I zapach tego,

Który odszedł

Pozostawiając tylko okruchy radości,

Które nie starczą na długo.

☪ City Lights ☪| Jilix [ZAWIESZONE]Onde as histórias ganham vida. Descobre agora