Days with you

37 5 0
                                    

 Jego ciemne oczy wpatrywały się w czarnowłosego. Jeszcze chwilę analizował sytuację i to, co powiedział chłopak.  Skąd mógł znać jego imię? Dopiero po chwili zrozumiał, że historia o jego zmarłym przyjacielu pokrywała się z historią Bang Chana. 

- Czy ty... Znałeś go? Znałeś Chana? Pamiętasz go? - jeszcze wiele pytań cisnęło mu się na język. Wiele pytań, których odpowiedzi byłyby dla niego niezwykle cenne. Chwilowa cisza postawiła ich obu w niezręcznej sytuacji, a Felix popatrzył z zwątpieniem w oczy drugiego.

- Był wspaniałym człowiekiem, prawda?... - ciche słowa odbiły się od ścian kawiarni i trafiły prosto w serce jasnowłosego. Tym razem nie potrafił już zapanować nad łzami, które strumieniem wylały się z jego oczu. Nie potrafił zahamować wspomnień, które pojawiały się za każdym razem gdy zamknął oczy. Zrozumiał, że ukochany nie zostawi go już nigdy, to jedynie zdradliwe szczęście odeszło, pozostawiając w nim pustkę. 

- To ja byłem jego narzeczonym. To ja byłem osobą, z którą chciał zostać do końca. Los był niesprawiedliwy, wymierzając mu taką przyszłość. On na to nie zasłużył. - pociągnął nosem, uświadamiając sobie wiele rzeczy, lecz wciąż za wiele na jego zniszczony umysł. 

- Cieszę się, że mogę Cię poznać. - chłopak przejechał palcami po stole, nerwowo nimi ruszając. - Szkoda, że wcześniej się nie poznaliśmy - cicho się zaśmiał.

- Długo tu mieszkasz? - ciekawość nie oszczędzała mu pytań.

- Od dzieciństwa. Mieszkam na starej ulicy, w jednej z kamienic. - ciemnowłosy odwrócił głowę w bok, jakby wstydził się faktu, że nie ma wystarczająco pieniędzy, by kupić nowoczesne mieszkanie w centrum miasta. Chociaż pracował ponad wyznaczone godziny, nie oszczędzając przy tym swoich sił, miał wrażenie jakby całe oszczędności znikały tak szybko, jak z dziurawej sakiewki. 

- Ja tak samo. Ale mam już dość tego miasta. - na chwilę przerwał, starając się opanować silne emocje kłębiące się w nim - Wcześniej moje mieszkanie było przepełnione miłością i dostatkiem. Teraz jest puste. Zbyt puste, by moje serce mogło się w nim odnaleźć. 

- No cóż, żyjemy w małym mieście z drogim gustem. - wtedy ciemnowłosemu wpadło coś na myśl. Jego ręce powędrowały w stronę jego szyi, zaraz potem ściągając z niej srebrny wisiorek z małymi ozdobami. Zapiął go znów, wręczając go prosto do rąk blondyna. Chwilę wpatrywał się W Felixa z zamyśleniem, lecz po kilku chwilach na jego twarzy pojawił się drobny uśmiech. - Należał do Chana. Dla Ciebie będzie znaczył więcej. - w jego oczach znowu zabłysła nadzieja. 

  Wzruszony blondyn otworzył dłoń spoglądając nadal na łańcuszek. Pobłyskiwał równie mocno, jak jedna z gwiazd na niebie, wciąż pamiętająca o tym jedynym, za którym tęsknota zagościła w sercu Felixa. Wciąż trzymając w dłoni dawną własność Bang Chana, drugą ręką sięgnął głęboko do kieszeni wyciągając z niej kilka monet oraz podsuwając je bliżej czarnowłosego. Następnie wstał, dając tym samym do zrozumienia, że śpieszno mu do domu. Cicho pożegnał się z drugim, chociaż, że na jego twarz cisnął się uśmiech.

  Nie spodziewał się słonych łez, które - zdawałoby się - litrami wypływały z jego oczu. Po szybkim, jak i męczącym biegu wpadł do mieszkania i rzucił się na stare, skrzypiące łóżko. Wtedy zaczęły znowu atakować go uparte myśli, których odeprzeć nie miał siły. Zastanawiał się, czemu srebrny łańcuszek, który właśnie trzymał w dłoni, a należący niegdyś do jego narzeczonego, trafił akurat w ręce kogoś innego? Czemu już od początku nie było mu dane posiadać każdej rzeczy, która kiedyś była jego ukochanego?

                                                       ❀❀❀ 


a/n: szczerze, nie podoba mi się ten rozdział.


☪ City Lights ☪| Jilix [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now