Rozdział 9 - Jesteś dzisiaj czymś więcej. (2)

260 18 3
                                    

Następnego dnia mocno padało. Niektórzy mogą uważać to za błogosławieństwo, a niektórzy  nie. Na szczęście dla mnie, wyglądało na to że pogoda mi sprzyja, skoro, było wspaniałą to świetną okazją aby sekretnie odwiedzić Ricdoriana. Prawdę mówiąc poszłam do siedziby głównej i tam spotkałam Lenaga Tuge Valtege.

Chciałam z nim porozmawiać na temat obecnej sytuacji Ricdoriana, udawając osobę z dobrą duszą i przekonać go by dał Ricdorianowi tą samą wolność którą dawano innym więźniom... nawet aby pozwolono mu chodzić od czasu do czasu na spacery. Ale ku mojemu zdziwieniu, Lenag od razu się zgodził.

Co dalsza, nie spodziewałam się aby wiedział kim naprawdę była Iana. I nie tylko ją znał, ale też jej ojca i starszego brata, którzy poprosili go aby spełniał wszystkie moje zachcianki.

Znam tylko dwóch złoczyńców od kiedy czytałam powieść i Lenag zdecydowanie jest jednym z nich. Jest 19-nastolatkiem, człowiekiem o zimnych sercu, który torturuje i kara więźniów za którymi nie przepada. Co więcej, co z ludźmi co przechodzą na jego złą stronę? Kombinacja Chasera Rube Domulit i Lenaga Tuge Valtege z pewnością sprawiłaby że świat wokół nich by cierpiałby z okrucieństwa i chłodu. Drżę na tą myśl.

Myślałam że nigdy go nie zobaczę w tej powieści, ale nie wiedziałam że wpadlibyśmy na siebie w ten sposób.

Swoją drogą, jakimi ludźmi byli starszy brat i ojciec Iany? Czy po nakłonieniu go do przyjęcia moich próśb, robi ich to dobrymi? Czy ich to obchodzi? Przez chwilę zastanawiałam się o tym, ale wtedy po tym uwięzieniu, pewnie wkrótce ich spotkam.

"Kiedy zostanę uwolniona, dowiem się."

Faktem było to że główny strażnik powiedział że moja zbrodnia była niewielka, znaczyło że niedługo opuszczę to miejsce. To dlatego przez mój czas pozostawiony tutaj, będę widywać głównego bohatera od czasu do czasu.

Wiem że Lenag ma temperament ale był taki spokojny gdy go podszedłam. Czy to jest to czym nazywa się złotym spadochronem? Pieniężna władza rodziny Iany była tak fascynująca. Powinnam im podziękować kiedy już się stąd wydostanę.

Ale... nie, przyszłam tu w imieniu popełnionych przez nich zbrodni. Ugh, nie wiem co już myśleć! Tak trudno jest pojąć takie rzeczy. Z resztą, dzięki nim mogłam swobodnie mieszkać w tym więzieniu. Więc w końcu nie mam do nich żadnych negatywnych uczuć.

"Jak się masz?"

"Nie widzałam cię przez dwa dni. Jak życie?"

Weszłam do pokoju, biorąc ze sobą małe pudełko dla Hansa w zamian za wizytę, uśmiechając się powiedziałam swobodnie.

"Wchodzisz dzisiaj do celi?" Zapytał, otwierając małe pudło które mu podałam.

"Co nowego?" Zawsze tutaj chodziłam odkąd zobaczyłam Ricdoriana. Widywanie go stało się prawie moim nawykiem. Jednakże wszystko to było dzięki Hansowi. Nawet się jakoś zbliżyłam do dzikiego Ricdoriana.

Oczywiście skoro zawsze sprawiał mi wielkie przysługi, fizyczna nagroda jest koniecznością. Nawet stwierdził, że nigdy nie widział kogoś takiego jak ja więc myślę że najbardziej satysfakcjonującą rzeczą jaką Hans mógłby dostać, było papierosami.

"Ah, Iana. Uważaj, dzisiaj jest trochę niebezpiecznie."

"Niebezpiecznie? Dlaczego?"

"Oh, to nic wielkiego, ale dzisiaj podłoga jest śliska, więc uważaj jak chodzisz.  W deszczowe dni, podłoże jest trochę mokre z powodu wycieków."

"Czyżby nie zbudowano tego budynku aby był solidny i mocny?"

"Tak, ale piwnica jest zbudowana pod ziemią więc przecieki są możliwe." Hans podrapał się po głowie, pokazując niepewną minę.

"Oh, i czasami więzień krzyczy, może dlatego że piwnica jest zimniejsza. Racja, strzeż się przed zimnem pokoju."

Stojąc na zewnątrz, usłyszałam jego krzyk i zobaczyłam wszędzie pełzające robale. To prawda że nie ważne jak dobrze zbudujesz budynek, więzienie zawsze będzie tylko miejscem do przetrzymywania więźniów. Niczym więcej, niczym.

Jeśli dano mi takie przywileje, z pewnością dałabym mu dobry pokój do przebywania tutaj w więzieniu. Nie mogłoby być lepiej. Widziałam jakieś garby w każdej celi ale miejsce gdzie przebywał ten przestępca było o wiele gorsze gorsze, z szczurami i robalami wszędzie.

Wzruszyłam ramionami. Uważam że jest dziś trochę chłodno więc zakładam szalik, owijając siebie jak Burrito aby się nie rozgrzać.

"Dzięki za troskę." Rzekłam, w odpowiedzi do jego wcześniejszych ostrzeżeń. Zawsze jest warto być zdrowym i silnym w sytuacjach takich jak ta.

Wkrótce, zostawiłam Hansa i otworzyłam drzwiczki do celi. Pożytek jednego!

Pręty były pierwotnie zardzewiałe, więc zrobiły dzisiaj głośniejszy odgłos i gdy weszłam do środka, omszany zapach przeszył mój nos. Ten mrowiący zapach był gorszy niż zazwyczaj.

Czy to z powodu deszczu? Tak szybko jak wzięłam krok do przodu, moje stopy były mokre.

"Są tutaj kałuże!?"

Było tak ogromna ilość woda jakby była tu powódź. W tym momencie, maleńka kropla dotknęła mojego policzka. Kiedy spojrzałam w górę, dowiedziałam się że woda kapała z sufitu.

"Gdyby ktoś to zobaczył, pomyślałby że tutaj pada."

Jakkolwiek, zrobiło się dość wilgotnie. Było to tak jakby woda się  zgromadziła na podłodze. Jest źle, podłoga jest bardzo brudna i pełzają robaki. Czy mogłoby być jeszcze gorzej?

Tap, tap, tap.

Nawet jeśli to było podziemie, wyraźnie słyszałam odgłos deszczu dochodzący z sufitu. Podniosłam lampę z podłogi marszcząc brwi, zauważyłam twarz Ricdoriana i zaczęłam podchodzić do niego.

Moje skórzane buty były ciężkie, a spodnie mokre ale to mnie nie powstrzymało. Widząc przemoczonego chłopca przede mną, nie mogłam po prostu się zatrzymać.

"Grrrrrr" Zawarczał na mnie, rażący gniewem.

Wyglądało na to że jego racjonalna strona którą chciałam zobaczyć najbardziej, była w tym momencie nieobecna.

"Nie jest ci zimno?" Spytałam, próbując usiąść jak zazwyczaj, ale później zdecydowałam przykucnąć. Jego niebieskie oczy były w bezruchu.

"Grrr! Hał! Hał! Hał!"

"Nie możesz rozpoznać czy wszystko w porządku czy nie." Gdy się poruszył, łańcuchy zrobiły odgłos. Poruszyłam leciutko tyłek ponieważ kucanie było niewygodne.

"Chciałabym cię spytać co cię trapi ale widocznie proszenie cię abyś mówił w języku ludzkim jest dla ciebie zbyt trudne..."

"Hał! Hał! Grrr... bez końca!"

"Shhh. Dobry chłopiec. Pada, więc głośniej dzwoni."

"Hał!"

...wydawał dziś dużo psich odgłosów. Za każdym razem gdy mu zadaję pytanie, odpowiada mi z 'Hał' i 'Grr'. Wyglądało na to że tym razem nie będzie odpowiednej rozmowy, więc postanowiłam iść.

Rozwinęłam szal owinięty wokół moich ramion, próbowałam dosięgnąć Ricdoriana ale się zawahałam... Co będzie jeśli mnie ugryzie?

Jego szczekanie było głośniejsze niż zazwyczaj i na pierwszy rzut oka mogłam zauważyć jak czujny jest, kiedy próbowałam go sięgnąć, jakby to była wielka sprawa. Początkowo chciałam się do tego przyzwyczaić ale widok jego wściekłej twarzy za każdym razem kiedy próbowałam, chyba było to aż tak niewyobrażalne.

Ale dziś coś robiło go bardzo niekomfortowo. Jaki jest tego powód? Czyżby to było dlatego że nie cierpi wody i czuje że go kłuje?

Zanim przybyłam do tej powieści, przeczytałam że Ricdorian cierpi na aquafobię. Szczególnie bał się wody. Sądzę że właśnie o to chodzi.

Ktoś taki jak ty jest hańbą dla całej rodziny.

-----
Rozdziały będą co 2 dni (czasami częściej) :p

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 01, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I Met the Male Lead in Prison | *zawieszone*Where stories live. Discover now