|| death || kaminari x reader

1.6K 81 74
                                    

Śmierć; słowo które blondyn znienawidził bardziej, niż dodatkowe zajęcia na które musiał chodzić by zdać jedną z klas.

Siedział skulony na łóżku, a jego wzrok był skierowany na okno, jednak wcale nie przyglądał się zachodzącemu już słońcu; które wyglądało przepięknie, nie jest to jakieś nadzwyczajne zjawisko, w końcu było widoczne każdego dnia, jednak nie skupiał się na nim jak co wieczór. Kaminari myślał o tym co się stało i o tym czy mogło być inaczej.

Lekko zgarbione plecy chłopaka, wylądowały na czarnej pościeli w geometryczne wzory w kolorze żółtym, wyprostował nogi które od łydki po kostkę znajdowały się w powietrzu; zapewne gdyby trochę podciągnął się wyżej, nie miałby tego problemu, ale nie zwrócił na to uwagi. Ostatnio Kaminari nie zwracał na nic uwagi, był inny i nikt nie mógł temu zaprzeczyć. To co się stało tamtego dnia, odcisnęło w pewnym rodzaju piętno na jego sercu, przez co był w takim, a nie innym stanie.

Włosy które zawsze wręcz sięgały nieba, jakby były cały czas naelektryzowane, teraz były oklapniete i lekko tłuste, co również nie obchodziło chłopaka. Sprana czarna koszulka i dresy, wisiały na nim jak na manekinie, chociaż oddawały jego humor, który był po prostu nijaki.

Głębokie westchnienie uszło z jego ust, gdy usłyszał dźwięk dzwonka. Podniósł się na jednym łokciu i sięgnął po telefon który leżał na końcu łóżka. Jego przyjaciel Sero, próbował się z nim skontaktować, ale od jakiś kilku godzin Kaminari skutecznie odrzucał jego numer by nie zamartwiać chłopaka swoim stanem; jednak tym razem postanowił wcisnąć zielona słuchawkę znajdująca się na ekranie.

- Boże Kaminari nareszcie odebrałeś, już myślałem, że coś ci się stało, ale na szczęście się pomyliłem. -

Chciałbym żeby coś mi się stało.

- Taa, wybacz, że nie odbierałem wcześniej, nie czułem się na siłach by z kimkolwiek porozmawiać. - ochrypły głos wydobył się z jego gardła; sam był zaskoczony tym jak brzmiał. Usłyszał jedynie westchnienie po drugiej stronie.

- Tęsknisz za nią prawda? -

Po tym pytaniu zapadła głucha cisza. Sero nie wiedział czy dobrze zrobił, że o to zapytał, a Denki nie mógł wydusić z początku wydusić z siebie słowa.

- Tak, cholernie za nią tęsknie. - cichy szept wydostał się z jego ust i gdyby nie to, że Hanta rozmawiał z nim przez słuchawki zapewnie nic by nie usłyszał.

- Ja też, uwierz mi ja też... - po tych słowach nastała cisza. Obydwaj tonęli w wspomnieniach z [y.n.], była ona dla nich ważna osobą; dziewczyną Kaminariego i przyjaciółką Sero, obaj przeżywali jej śmierć, jednak tylko jeden się z tym pogodził.

- Może powinniśmy wyjść gdzieś razem, tak jak za dawnych czasów? - delikatny i cichy śmiech rozniósł się po pokoju blondyna.

- Naprawdę myślisz, że może być jak dawniej? Nie umiałbym już być tamtym sobą. -

- Nigdy nie powiedziałem, że będzie jak dawniej, po prostu musisz zaakceptować to co się stało. Wiesz przecież, że [y.n.] nie chciałby żebyś był w takim stanie w jakim jesteś teraz. - chłopak przełknął zalegającą ślinę i westchnął. Wiedział, że Hanta ma racje, jednak dalej chciał żyć w swojej bańce strachu i niepewności; tak było po prostu łatwiej.

Chcę żeby [y.n.] była ze mnie dumna...

- To... Kiedy masz czas się spotkać? -

***

Ciche kroki odbijały się od podłoża po którym przechodzili. Chcieli iść do ich kiedyś ulubionej knajpki, jednak ta okazała się zamknięta, wiec bładzili dalej w poszukiwaniu jakiegoś miejsca do rozmowy.

- Może wybierzemy się do niej? - na te słowa czarnowłosy przystanął i spojrzał zaskoczony na przyjaciela, nie pamiętał kiedy ostatnio Kaminari był przy jej grobie; nie wiedział nawet czy kiedykolwiek od czasu pogrzebu tam był.

- A poradzisz sobie? - skinienie głowy; tyle wystarczyło.

Krocząc po chodniku myśleli czy dobrze postąpili; Hanta, że zabrał chłopaka na cmentarz, a Kaminari czy dobrze, że o to poprosił. Jednak, gdy obaj przekroczyli bramę tego, jakże okrytego smutkiem miejsca wiedzieli, że nie ma już odwrotu.

Trzydzieści dwa kroki prosto, dwadzieścia osiem w lewo oraz około osiemdziesięciu kroków w prawo wystarczyło, by znaleść się przy grobie dziewczyny.

Hanta trzymał Kaminariego pod ramię w razie gdyby ten wywrócił się, bądź zemdlał; jednak wyglądał lepiej niż przypuszczał.

Kwiaty, które zdobiły grób dziewczyny przedstawiały dane osoby. Może to się wydawać głupie, że każdy z kwiatów wyglądał inaczej, jednak sama dziewczyna oto prosiła. Pamiątka po wszystkich, coś oryginalnego co będzie z nią zawsze i może dłużej; coś czego sam jej chłopak nie zostawił.

Mogło to się wydawać samolubne, jednak Kaminari nie przychodził tu wcale; tak jak bardzo kochał [y.n.], tak bardzo nie chciał tu przychodzić. Oczami wyobraźni, widział karcący wzrok dziewczyny, która po zobaczeniu jego aktualnego stanu nie byłaby zadowolona. Chciał ją odwiedzić, gdy będzie gotów, chociaż sam nie wiedział kiedy ten moment mógłby nastąpić.

- To nie sprawiedliwe... To takie niesprawiedliwe... - szloch zawładnął ciałem Kaminariego i dzięki temu, że jego przyjaciel go trzymał, nie wywrócił się na fragment betonu. Hanta obiął ramieniem chłopaka i pozwolił by ten wypłakał się na jego ramieniu; nie zwracali uwagi na to, że było to niemęskie zachowanie, w tym momencie nawet ich to nie obchodziło.

W tym momencie najważniejsze było to, że Denki Kaminari po dobrym pół roku, zaakceptował śmierć swojej pierwszej i być może ostatniej miłości.

A żółty kwiat, który spoczywał w jego dłoni wylądował na jej grobie, jako pamiątka po ich pięknych czasach.

I z pewnością, gdyby dziewczyna żyła uśmiechnęła by się najszerzej, ponieważ tylko Denki Kaminari wiedział, że [y.n.] najbardziej ze wszystkich kwiatów kochała słoneczniki.

***

totalny spontan, życzę miłego dnia🌻
26.07.2020

[✔] 𝐋𝐎𝐕𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓 ; boku no hero academia [one shots]Where stories live. Discover now