— Uczucie pustki i bezradności, to najgorsze uczucia, a kiedy się połączą tworzą mieszankę wybuchową. U ciebie nastąpiło to dzisiaj, we mnie? Następuje to każdego wieczoru, kiedy widzę, że życie przelatuje mi przez palce jak piasek, a ja nie mogę tego powstrzymać. Widzę tylko jak kolejne ziarenka spadają na dno, aż w końcu nie zobaczę żadnego. Cały proces się zatrzyma, a ja? — wzruszyła ramionami i zaśmiała się cicho pod nosem. — Umrę. Nie osiągając w życiu tak naprawdę nic. To, co, że pójdę na dobrą uczelnię, kiedy to nie ja ją wybrałam? To, co, że znajdę super pracę, kiedy to nie ja ją chciałam? Będę codziennie polegać na jednej rutynie, bo będę bała się z niej wyjść. Codziennie będę zataczać błędne koło, a uśmiech z dnia na dzień będzie się pojawiał coraz rzadziej, aż w końcu zobaczysz go tylko na nagrobku. Dlaczego? Powiem to, co moja matka zawsze mi mówi - „Niezależnie od wydarzenia i humoru, zawsze trzeba się dobrze prezentować".

Nie ukrywajmy na tym polega życie. Masz się urodzić, odegrać swoją rolę niezależnie czy ci się ona podoba czy nie i umrzeć. Niektórzy zostawią po sobie jakiś ślad, niektórych zapamięta rodzina czy przyjaciele, a niektórzy umierają sami w ciszy. Nikt o nich nie pamięta, nikt nie zostawia pokaźnych bukietów na ich grobie czy nie zapala pięciu zniczy na raz tylko po to, by okazać swoją sztuczną tęsknotę. W tych czasach nikt nie tęskni. Jesteśmy przyzwyczajeni, że ktoś przychodzi i to logiczne, że w pewnym momencie musi odejść. — tak jak nastolatka, wzruszył ramionami i zapatrzył się na las, jakby chciał w nim dostrzec wszystko co możliwe. Dowiedzieć się co skrywa.

Uciekli z lekcji, tylko po to, by skryć się pomiędzy tymi wszystkimi roślinami. W miejscu, które znali tylko oni. Tylko oni potrafili dostrzec piękno i urok tego miejsca. Nie przeszkadzało im nic. Siedzieli sami, zatraceni w swych spojrzeniach, rozmawiając na najróżniejsze tematy. Nie czuli żadnych granic. Przechodzili z tematu na temat, było to tak naturalne jak gdyby znali się od lat, a tak naprawdę pierwszą rozmowę odbyli raptem parę dni temu. Nie przeszkadzało im to. Poznawali się. Z minuty na minutę dostrzegali w sobie nawzajem coraz to nowe cechy. Nie spieszyli się, bo po co? W zawieraniu relacji najważniejszy jest czas. Potrzeba czasu, by się poznać. Nie jest najważniejszy ulubiony kolor czy ulubiona piosenka na ten moment. To może ulec zmianie w mgnieniu oka. Najskrytsze marzenia, powody szczęścia, powody smutku, jaki uśmiech jest prawdziwy, a jaki jest pokazywany tylko po to, by inni dali sobie spokój i nie zadawali natrętnych pytań, co najbardziej wpłynęło na nasze życie, jakie wydarzenie zostanie zapamiętane na zawsze. Tak małe, a jednak tak ważne rzeczy. Nie ważna jest ulubiona marka ubrań czy wymarzona praca. Oczywiście, to też jest ciekawe, ale charakter. Coś co kształtuję tę osobę.

To nie brzmi dobrze. — pokręciła głową i przymknęła oczy. Odchyliła głowę do tyłu, jednocześnie biorąc głęboki wdech. Tego typu rozmowy budziły w niej pewne emocje, które na co dzień starała się schować. Czuła na sobie ciężar jego spojrzenia, ale nie miała siły spojrzeć mu w oczy. Wiedziała, że tym razem to jej puszczą emocje. Była tak oddalona od rzeczywistości, że nawet nie zauważyła, kiedy po jej bladych policzkach zaczęły lecieć drobne łezki.

— Nic o czym rozmawiamy nie jest dla nas dobre ani łatwe. — powiedział cicho dziewiętnastolatek i przysunął się bliżej, by objąć dziewczynę ramieniem i pozwolić jej schować twarz w jego szyi. Słyszał jak cichutko pociąga nosem. — Nie wiem, dlaczego sięgamy po akurat takie tematy. Wydawało mi się, że rzeczywistość dostatecznie bije nas po twarzach. Jesteśmy tylko nastolatkami, a mam wrażenie, że moja psychika może mieć z siedemdziesiąt lat. Czasami za dużo myślę, za dużo spraw analizuje i staram się wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze. Nie potrafię żyć chwilą, cieszyć się z tego co jest tu i teraz, bo wiem, że w pewnym momencie moje tu i teraz się skończy, a ja nie będę potrafił się z tym pogodzić. Będę żył złudną nadzieją, że to tylko jeden zły dzień, a tak naprawdę to brutalne zderzenie z rzeczywistością. — jedną ręką sięgnął po swoje okulary, które postanowił zdjąć, odłożyć je na bok na kocu i przetarł zmęczone oczy. — Choć jedno muszę przyznać. Tą chwilą staram się cieszyć. Chciałbym, żeby trwała jak najdłużej. Żebyśmy nie musieli jutro rano wstawać i po raz kolejny mierzyć się z tym popieprzonym światem, pełnym nienawiści, braku szacunku do innych osób, szufladkowania, oceniania po statusie czy ubraniach. Chciałbym, żeby ta chwila trwała wieczność. — odchylił głowę i popatrzył w niebo, które było pełne migocących gwiazd.

Elina zamknęła oczy i bardziej wtuliła się w chłopaka. Zgadzała się z nim w stu procentach. Biła się w myślach, że wcześniej nie zwrócili na siebie uwagi. Miała wrażenie, że łączyła ich bardzo silna więź, mimo że nie znali się wcale tak długo. Ten nieśmiały chłopiec już stał się ważnym elementem jej życia. Wtargnął do jej życia tak niespodziewanie, zostawiając małe kartki papieru w jej szafce. Nic wielkiego.

— Nie pozwólmy temu zniknąć. Nie pozwólmy, by codzienne życie przysłoniło to, co teraz wspólnie tworzymy. Mam wrażenie, że czasami sen może okazać się tylko zbyt wyidealizowaną rzeczywistością. — podniosła głowę i popatrzyła w niebieskie oczy chłopaka. — Obiecaj mi, że zawsze będziemy o to walczyć.

— Obiecuję, Elino.

————🦋————

cytaty: „Uprowadzona" - Lucy Christopher

shy boy✔️Where stories live. Discover now