06

4.8K 260 452
                                    

Wigilijna kolacja z moją rodziną jak zwykle była jedną wielką porażką. Wybawieniem okazał się mój dzwoniący telefon. Uśmiechnęłam się, widząc zdjęcie na wyświetlaczu.

- Halo? - powiedziałam wstając od stołu.

Chyba nikt nawet nie zauważył. Wszyscy byli pogrążeni w rozmowie lub raczej politycznej kłótni.

- Wisła... Dzisiaj o północy - powiedział Kacper.

- Zwariowałeś?

- Nie - zaśmiał się - To nasza taka mała tradycja, musisz być.

- Będę - powiedziałam, po czym pożegnałam się z chłopakiem i zakończyłam rozmowę.

Wróciłam do salonu i ponownie zajęłam moje miejsce.

- Mogę jeszcze sałatki? - spytałam.

- Proszę - odpowiedziała mama, podając mi miskę.

Nałożyłam sobie porcje i zaczęłam grzebać w niej widelcem.

Co chwila spoglądałam na zegar, zaklinając czas, aby przyspieszył. Kiedy w końcu wybiła dwudziesta trzecia oznajmiłam wszystkim, że się zbieram, ponieważ idę na Pasterkę.

Wbiegłam po schodach na górę i ubrałam cię ciepło. Wychodząc chwyciłam do ręki małą torebkę, do której wpakowałam klucze, telefon, paczkę fajek oraz zapalniczkę. Jeszcze raz życzyłam wszystkim wesołych świąt, po czym trzasnęłam głośno drzwiami i wyszłam z domu.

***

Dochodziła pierwsza. Na dworze było bardzo zimno, jednak wódka krążąca po moim organizmie rozgrzewała mnie od środka.

Siedziałam na chodniku i ściskałam w dłoniach butelkę wódki. Tuż obok siedział Artur. Jego ręka leżała przerzucona przez moje ramię. Drugą obejmował Aśkę, dziewczynę z równoległej klasy.
Uśmiechałam się szeroko, słuchając jak Wiktor freestyle'uje.

Dawno nikt przy mnie nie rapował... Nie miałam kontaktu z Jankiem od ponad miesiąca. Pisaliśmy kilka razy, jednak fakt, że mieszkamy w innych miastach dał się nam we znaki. Dodatkowo ciągle miałam w głowie ten cholerny pocałunek. 

- O kurwa - usłyszałam nagle.

Podniosłam głowę i spojrzałam zdziwiona na Gajdę, który nagle przerwał swój występ.

- Szyman? Wiedziałeś? - rzuciła Sara, podchodząc do blondyna.

- Oczywiście - uśmiechnął się i również poszedł zbić piątkę z przyjacielem.

Poczułam jak serce podchodzi mi do gardła. Nie wiedziałam, czy to przez Jana, czy przez spożyty przeze mnie alkohol.

- Cześć młoda - powiedział jak gdyby nigdy nic.

Wstałam i zarzuciłam mu ręce na szyje. Po chwili poczułam, jak odwzajemnia uścisk. Brakowało mi tego. Znów usiadłam i pociągnęłam z butelki spory łyk. Pasula został otoczony znajomymi, którzy tak samo jak ja najwidoczniej nie mieli pojęcia, że jest w Krakowie.

***

Było po czwartej, kiedy wszyscy wspólnie stwierdziliśmy, że rozchodzimy się już do domów.

Trochę się zasiedzieliśmy, to fakt. Nie rozmawiałam z Jankiem, jednak chyba nikt nie zauważył, że jest między nami jakieś napięcie. Nawet się razem napiliśmy...

Cholera, znów przesadziłam z alkoholem. Wirowało mi w głowie, ale byłam w stanie iść, dlatego też zapewniłam wszystkich, że nie potrzebuje pomocy w dojściu do domu. Jednak do niego jak zawsze nic nie docierało. Szedł za mną już od dobrych dziesięciu minut i chyba myślał, że nie mam o tym bladego pojęcia.

Niby jeszcze jest wesoło | Jan-RapowanieWhere stories live. Discover now